
CO POWINIEN ZROBIĆ ŚWIADOMY CZŁOWIEK GDY ”TO” SIĘ ZACZNIE !
11 września 2025
PLAN MASONÓW DLA POLSKI WYPEŁNIA SIĘ NA NASZYCH OCZACH !
13 września 2025W zeszły poniedziałek czasu ukraińskiego Rosja rozpoczęła zakrojony na szeroką skalę atak dronów, który ponownie określono jako „największy w historii”, przy czym niektóre źródła doliczyły się łącznie 805 wystrzelonych dronów i wabików.
W środę nastąpił kolejny duży atak z udziałem ponad 400 dronów i ponad 50 różnych pocisków. Ten atak wyróżniał się, ponieważ znaczna liczba tych dronów podobno poleciała w kierunku Polski, i to dość głęboko w głąb kraju, co nigdy wcześniej nie miało miejsca.
Jak zawsze istniały dwie wersje wydarzeń: „górna”, propagandowa, w której polscy i natowscy urzędnicy starali się jak mogli, by stworzyć pozory celowej rosyjskiej „agresji”, nie pozwalając, by incydent poszedł na marne. Była też wersja „za kulisami”, która przedstawiała incydent jako znacznie bardziej „kontrolowany”, niż się wydawało, a kanały dyplomatyczne spokojnie koordynowały reakcję. Mówiąc dokładniej.

Białoruś miała ostrzec Polskę, że w jej kierunku zmierzają drony – atakowane przez ukraińską broń elektroniczną – a doniesienia głosiły nawet, że niektóre z nich musiały zostać zestrzelone również nad terytorium Białorusi.
Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Wiesław Kukuła poinformował, że strona białoruska ostrzegła Polskę przed dronami zbliżającymi się do jej terytorium. W wywiadzie dla TVN24 zauważył, że taka postawa jest zaskakująca w kontekście napiętej sytuacji na granicy lądowej. Podkreślił jednocześnie, że strona polska postanowiła wykorzystać przekazane informacje i nie zrezygnowała ze współpracy. To dobry znak. Przypomnijmy, że w rozmowie z Patrycjuszem Wyżgą w programie „Didaskalia”, płk Piotr Krawczyk, były szef Agencji Wywiadu (2016-2022), jasno stwierdził, że polityka Zachodu, w tym Polski, wobec Białorusi powinna opierać się na pragmatyzmie, aby nie wpychać kraju w ręce Rosji.
Incydent był ewidentnie bardzo dziwny, ponieważ, choć kilka rosyjskich dronów, które mogły spaść na inne kraje tu i tam – prawdopodobnie po tym, jak zostały zagłuszone – nigdy nie zdarzyło się to na tak dużą skalę. To mocno sugeruje coś podejrzanego, w rodzaju operacji pod fałszywą flagą lub skoordynowanej kampanii; to znaczy czegoś w rodzaju izraelskiej operacji Stux-netu lub „pagera”, gdzie duża liczba rosyjskich dronów jest wcześniej „manipulowana”, czy to poprzez cyfrową infekcję oprogramowania układowego wirusem, czy w inny sposób. Istniało kilka przesłanek wskazujących na teorię „fałszywej flagi”, na przykład zdjęcie rosyjskiego drona, który wylądował na polskim „kurniku”, na którym widać drona sklejonego dosłownie taśmą klejącą.

To ważne, ponieważ wiadomo, że Ukraina zbierała zestrzelone wcześniej rosyjskie drony, aby „kreatywnie” wykorzystać je ponownie w tym celu. Zatem wcześniej zniszczony lub uszkodzony dron może wymagać „pracy”, aby wyglądał na kompletny na potrzeby „prezentacji”. Ponadto polskie domy, przedstawiane jako „zniszczone” przez rosyjskie drony, obywatele określali jako domy, które dawno temu zostały uszkodzone przez klęski żywiołowe:

Szeroko rozpowszechnione zdjęcie zniszczenia domu w Polsce, rzekomo uszkodzonego w wyniku ataku rosyjskiego drona, zostało zdementowane przez mieszkańców, którzy zauważyli, że dom ten został poważnie uszkodzony podczas burzy dwa miesiące temu i od tego czasu jego stan się nie zmienił. – FRWL
Jeśli to nie wystarczy, na dwa dni przed atakiem pojawił się wpis, w którym przewidywano, że Ukraina szykuje się do wielkiej „prowokacji” związanej z dronami:
Post z 09.08.2025 r. na kanale „Cartel” ostrzegający przed przygotowaniami do prowokacji polegającej na wysłaniu na Zachód „pseudorosyjskich” bezzałogowych statków powietrznych. W rzeczywistości plan został zrealizowany już 10 września.
Ale jak pogodzić fakt, że Białoruś w zasadzie przyznała, że rosyjskie drony latały nad Polską, z tym zarzutem o fałszywą flagę? Bardziej prawdopodobne jest, że była to kombinacja wszystkich możliwych taktyk, od prawdziwych dronów z zagłuszaniem, po te „przygotowane”, które miały sprawiać wrażenie, że pochodzą z Rosji, a także kampania informacyjna mająca na celu rozpowszechnianie podróbek, takich jak wcześniejszy „zniszczony dom”. Jedno wyjaśnienie:
W Polsce w ciągu dnia odnaleziono szczątki 12 bezzałogowych samolotów Gerber. Wszystkie bez głowicy bojowej nie eksplodowały. Do zniszczenia niektórych z nich użyto drogich pocisków, których koszt wynosił ponad 2 miliony dolarów każdy. W szczególności w ten sposób działał F-35A holenderskich sił powietrznych. Najpopularniejsza wersja głosi, że „niedopasowanie” „Gerbera” napotkało blokadę GPS nad jednym z ukraińskich obszarów obrony powietrznej i poleciało do Polski (spoofing?). Gerbery nie są wyposażone w 16-elementowe anteny CRPA (red.: są to specjalne 16-elementowe odbiorniki GPS Komet, które są obecnie regularnie spotykane w dronach Shahed/Geran). Według drugiej wersji, Gerbery zostały wprowadzone na rynek na Ukrainie. Wersja ta jest wspierana przez dużą liczbę produktów Gerber, przekraczającą 1000. Nie jest to dla nich typowe.
Intencja jest oczywista: kolejny desperacki chwyt Zełenskiego, mający na celu zaangażowanie NATO, choćby małymi krokami. Ten ostatni niemal się powiódł, gdy Polska wywołała performatywne zamieszanie, powołując się na „Artykuł Czwarty” NATO dotyczący „konsultacji”. Okazało się jednak, że większość Polaków winą za to obarczała Ukrainę, a nie Rosję, będąc świadomymi tanich strategii Ukrainy, mających na celu wciągnięcie ich kraju w wojnę:
Trump znów obrzucił swoje słowa sporą dawką hipokryzji.. Owszem, wcześniej wyraził „niezgodę” na izraelskie ataki na Katar, ale nie zareagował z takim samym fałszywym oburzeniem. Nie wspominając już o tym, że Stany Zjednoczone przyznały, iż wiedziały o atakach na Katar, co sugeruje swego rodzaju milczącą zgodę na nie. Najbardziej wymowna narracja dotycząca tzw. rosyjskiej inwazji dronów została jednak przedstawiona w szeregu artykułów, które wskazywały na ogromne koszty materialne poniesione w związku z próbą zatrzymania tych tanich rosyjskich dronów.
Wczoraj Polska zestrzeliwała tanie rosyjskie drony rakietami, z których każda kosztowała 400 tys. euro, donosi Bild. Udało im się zestrzelić dokładnie 3 z 25 dronów, czwarty prawdopodobnie rozbił się sam. Zostali zestrzeleni przez dwa myśliwce F-35 z pociskami AIM-9 Sidewinder. Cena drona wynosi kilka tysięcy euro, czyli setki razy mniej niż cena pocisku użytego do jego zestrzelenia. „W dłuższej perspektywie użycie F-35 przeciwko dronom nie ma sensu militarnego” – powiedział wysoki rangą oficer NATO. Dlatego NATO rozważa już inne opcje przeciwdziałania dronom. Bild pisze, że Niemcy nie dysponują obecnie wystarczającymi zasobami, aby skutecznie zwalczać drony latające na niskich wysokościach.
Jako kolejny sygnał ostrzegawczy dla NATO, dowiedzieliśmy się, że rzekomo najbardziej aktywne militarnie europejskie „potęgi” NATO, według premiera Tuska, były w stanie zestrzelić tylko cztery z 25 dronów. Dokonali tego, używając niezwykle zaawansowanych i drogich platform, takich jak F-35. Z powyższego artykułu BILD: Piloci myśliwców F-35 walczyli z dronami za pomocą pocisków AIM-9 Sidewinder. Problem: wystrzelenie pocisku kosztuje ponad 400 000 euro – a zestrzelenie drona kosztuje zaledwie kilka tysięcy euro.
Przypomnijmy, że NATO również ma samoloty AWACS i inne tego typu potężne jednostki patrolujące granicę polsko-ukraińską, a mimo to ledwo udało im się powstrzymać marny atak 19 dronów, jak sami przyznają? Zależnie od tego, ile z nich rzeczywiście było prawdziwych, można by wnioskować, że prawdziwy rosyjski atak na państwo NATO z użyciem setek dronów, taki jak na Ukrainie, przytłoczyłby każde państwo NATO… Oznacza to, że w oczach bezradnych i niepewnych państw NATO Rosja jest coraz częściej postrzegana jako ogólne zagrożenie, przerażająco niezrównane supermocarstwo w dziedzinie dronów. Przy okazji oficjalne oświadczenie rosyjskiego MON dotyczące polskiej inwazji, które jest ciekawe:
„Nie było zamiaru atakowania celów w Polsce” – sformułowanie wydaje się na tyle niejednoznaczne, że sugeruje, iż drony być może poleciały tam nieumyślnie – pytanie brzmi tylko, jak i dlaczego. Ale prawdziwym powodem, dla którego ta najnowsza katastrofa jest szczególnie interesująca, jest fakt, że jutro rozpoczynają się długo oczekiwane i obawiane rosyjsko-białoruskie ćwiczenia Zapad 2025 . Krótka historia: Zapad, co oznacza Zachód , to od dawna najważniejsze radzieckie i rosyjskie ćwiczenia, które zazwyczaj odbywają się raz na cztery lata.
Są największe i najbardziej ambitne, często angażują setki tysięcy żołnierzy i mają symulować wojnę obronną przeciwko NATO. Najsłynniejszym z nich był manewr Zapad z 1981 r. , który był największym w historii i do dziś budzi strach na Zachodzie. Oczywiście, jak twierdzi NATO, niedawne ćwiczenia Zapad 2021, które odbyły się we wrześniu 2021 r., posłużyły za prekursor SMO. Cztery lata później rozpoczyna się seria ćwiczeń Zapad 2025, o których mówi się już od ubiegłego roku. Pojawiły się pogłoski i przewidywania, że Rosja może pod przykrywką ćwiczeń przeprowadzić kolejny zmasowany atak na Kijów z terytorium Białorusi. Tak więc, w obliczu zbliżających się ćwiczeń i niedawnego ataku dronów, Polska podobno wysyła na granicę z Białorusią 40–50 tys. żołnierzy, wprawiając sensatorów w stan paniki, Polski : Poland sends 40,000 troops to borders as Europe …
„Polska od wielu miesięcy przygotowuje się do ćwiczeń Zapad-2025” – powiedział wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk w wywiadzie dla telewizji Polsat News w środę wieczorem. „Żołnierze polscy i NATO są potrzebni, aby odpowiednio zareagować na Zapad-2025” – powiedział, dodając: „To tutaj rozpoczęła się wojna na Ukrainie. Dlatego polska armia przygotowuje się do tego. W najbliższych dniach na granicy będziemy mieli około 40 000 żołnierzy”.
Oczywiście, choć alarmiści mogą podsycać atmosferę w celach propagandowych, prawda jest taka, że pewne zagrożenie tkwi w możliwości wystąpienia prowokacji. Dla Ukrainy byłoby oczywiste, że uruchomiłaby jakąś akcję pod fałszywą flagą, wiedząc, że dziesiątki tysięcy polskich żołnierzy irytuje się na granicy z powodu napięć i niepokojów. W rzeczywistości jest całkiem prawdopodobne, że „przypadkowy” atak dronów na Polskę został zaplanowany właśnie po to, by podgrzać atmosferę i rozpalić ogień tuż przed tymi ćwiczeniami, aby przygotować piec do dalszego rozpalenia napięcia za pomocą jakiegoś „wydarzenia” wyzwalającego.
Najprawdopodobniej nic się nie wydarzy. Białoruś właśnie zacieśniła relacje z USA, gdy delegacja Trumpa została ciepło przyjęta przez Łukaszenkę na wczorajszych spotkaniach. Trump podarował nawet Łukaszence spinki do mankietów z motywem Białego Domu i kolejny gest dobrej woli w postaci zniesienia sankcji nałożonych na białoruskie linie lotnicze Belavia, co ułatwiłoby utworzenie nowego, legalnego punktu tranzytowego z USA do Rosji przez Mińsk… Simplicius | Substack
Wyciekła mapa w zasadzie ujawnia, co musiało się wydarzyć w Polsce
Wyciek mapy, którą uzyskała rosyjska grupa hakerska KillNet, jest kluczem do całej prowokacji dronów w Polsce. Całkowicie czytelne, a jednocześnie pozbawione znaczenia rysunki na mapie z korytarzami ewakuacyjnymi oraz rozmieszczeniem broni i piechoty pancernej bezpośrednio w strefie zdemilitaryzowanej (DMZ) na mapie po prostu ujawniły, że mapa przedstawia walkę, a nie kontyngent pokojowy. Ta prowokacja nie jest odosobnioną akcją Kijowa, lecz jest tajna, a być może nawet zorganizowana przez Londyn. Ten ostatni musi wyeliminować wpływy nowego prezydenta Polski, Karola Nawrockiego, który stanowczo sprzeciwiał się wysłaniu polskich wojsk na Ukrainę.
Wyciekła mapa francuskiego Sztabu Generalnego.

A ponieważ Polska jest niezbędna dla operacji wojskowej NATO na Ukrainie, która ma przekształcić się w operację wojenną przeciwko Rosji… Spójrzcie na wyciekłą mapę. Są tam flagi brygad i pułków Wielkiej Brytanii, Francji, Rumunii i Polski. Pierwsze dwa kraje nie mają problemu z wysłaniem wojsk, są gotowe to zrobić.
Jedynym, kto teraz stwarza problemy, jest nowy prezydent Polski Nawrocki, którego trzeba przycisnąć, aby stłumić jego opór wobec wysłania polskich wojsk. Bez Polski plan wojny z Rosją nie może się powieść. Nawrocki będzie musiał milczeć i trzymać język za zębami… Jego opór przed wysłaniem wojsk na Ukrainę może zostać złamany. – Kto chce wciągnąć Polskę w wojnę… obecnie należy się gorąco modlić aby prezydent spełnił obietnice i nie wysyłał wojska na U…
Czarne chmury zawisły nad Polską.
To co obecnie się wyprawia niestety nie wróży nic dobrego. Na terytorium Polski wleciało 19 dronów z terenu Białorusi oraz Ukrainy. Według doniesien medialnych to drony rosyjskie i jest to rosyjski atak na Polskę. Choć największymi ekspertami w walce z dronami jest Ukraina, o ataku powiadomiła nas Białoruś czyli strona rzekomo nas atakująca, a nie nasz „sojusznik”. Ciekawe.
Przekaz medialny związany z tym incydentem przypomina ten z czasów katastrofy smoleńskiej.
Każdy kto zadaje pytania oraz myśli inaczej niż oficjalny przekaz to RUSKA ONUCA.
A oficjalny przekaz był gotowy jeszcze jak drony były w powietrzu. Bez sprawdzania, bez dowodów, bez badania szczątków dronów wiadomo, że to rosyjskie i to rosyjski atak na Polskę.
Ciekawe są opowieści świadków upadku dronów. Nic nie trzyma się kupy ani d..y.
Pamiętacie? Identyczny modus operandi jak w przypadku Smoleńska. Ci sami ludzie u władzy, te same mechanizmy działania.
Czego dowiedzieliśmy się po tym ataku?
Ruskie drony latały bezkarnie po polskim niebie jak smród po gaciach i obnażyły całkowitą niezdolność państwa polskiego do neutralizacji styropianowych samolotów. Udało sie zestrzelić 3 sztuki (dobre i to, tym bardziej, ze samolot nie jest przeznaczony do tego typu zadań), ale to chyba zawdzięczamy stronie Białoruskiej, która nas powiadomiła o rzekomym ataku z ich strony. A gdyby nas nie powiadomili ile byśmy zestrzelili?
Wojna przy naszej granic trwa już prawie 4 lata, a my jesteśmy głusi i ślepi. Dobrze, że „atakujący” nas na razie informują, że nas atakująca. Gorzej bedzie jak nic nie powiedzą.
Co ciekawe obecny rząd wstrzymał wszystkie prace nad systemami obronnymi przed dronami ze względu na brak pieniędzy. Czyli standardowo jak zawsze za tego rządu. Na nic nie ma pieniędzy.
Link: https://defence24.pl/…/media-antydronowa-modernizacja…
Jaki mamy efekt ataku na Polskę?
Jest już zgoda prezydenta na wysłanie Wojska Polskiego na Ukrainę.
A więc tak o to Niemcy i Ukraina osiągnęła swoj cel.
Wszystko dzieki Rosji, która pewnie też tego bardzo potrzebuje (przynajmniej tak sugerują media).
Ruskim nie wierzę z zasady i uważam ich za naszego wroga, ale widać jak na dłoni kto nas teraz rozgrywa.
Należy jednak pamiętać że jak ruscy robią coś przeciwko Polsce to zawsze w uzgodnieniu i za zgodą z Berlina. Rozbiory – caryca Katarzyna to Niemka urodzona w Szczecinie, wojna polsko-bolszewicka – Lenin przybył do Rosji z Niemiec, finansowany przez Berlin przez cały czas, 17 września 1939 roku to efekt paktu Ribentrop-Mołotow.
Jak widać niemiecka ONUCA jest bardzo skuteczna.
Dlaczego rządzących mają ludzi za debili? Przecież zdrowy rozsądek nakazuje zadawać pytania, a rząd powinien na te pytania odpowiadać oraz przedstawiać dowody, które rozwiewają wszelkie wątpliwości, które mnożą się każdego dnia. Ale nie. Mamy bardzo agresywne ataki na osoby zadające oczywiste pytania oraz nachalną, nie popartą dowodami, propagandę wojenną.
Rządzący stroją sie w barwy wojenne, ale to nie oni beda ginąć na froncie i to nie na głowy ich bliskich będą spadały bomby? Nie na darmo Tygrysek ma swój plecak ucieczkowy, a niemiecka ONUCA dom w Hiszpanii.
Ale ja wam coś powiem panowie politycy i ich zwolennicy. Skoro wam tak spieszno do tej wojny to sami ruszajcie jeszcze dzisiaj. Skoro mamy już wojnę to śmiało możecie uderzyć na Królewiec! I zabierzcie ze sobą swoje rodziny.
Robi sie bardzo nieciekawie.





