Site icon Globalna Świadomość

TEORIE PŁASKIEJ ZIEMI – CZY BIEGUN POŁUDNIOWY ISTNIEJE?

W płasko-ziemskim modelu kosmosu, Biegun Północny jest nieruchomym środkiem świata oraz całego wszechświata. Polaris, czyli Gwiazda Polarna, umiejscowiona jest wprost nad Biegunem Północnym w najwyższym punkcie na niebiosach, i w niczym powoli obracającej się kopule-planetarium, wszystkie ciała niebieskie obracają się wokół Gwiazdy Polarnej oraz nad Ziemią raz na dobę. Słońce zatacza krąg nad linią obwodu ziemi (oraz wokół niej) co 24 godziny, kursując stale każdego dnia od równika podczas marcowej równonocy wiosennej, w górę aż do Zwrotnika Raka w czerwcowym przesileniu letnim, z powrotem w dół do równika na czas wrześniowej równonocy jesiennej, i na sam dół do Zwrotnika Koziorożca w grudniowym przesileniu zimowym.

W modelu płasko-ziemskim, Biegun Południowy w ogóle nie istnieje, a zamiast tego, Antarktyda jest gigantyczną ścianą lodu poszerzającą obwód ziemi oraz utrzymującą oceany niczym wielka miska, lub “puchar świata”. Jakkolwiek na pierwszy rzut oka koncepcja ta może wydać się dziwna, jednak faktem jest, że obierając kierunek południe z jakiegokolwiek miejsca na ziemi, przy szerokości geograficznej stopni 78 nie sposób uniknąć konfrontacji z wielką ścianą lodu piętrzącą się na 100-200 stóp i rozpostartą ze wschodu na zachód na całym odwodzie świata!

“Ta lodowa bariera, tak często wspominana w relacjach eksploratorów rejonów Antarktyki, jest czołem olbrzymiej pokrywy lodowcowej, lub czapy lodowej, która, gromadząc się na rozległych falujących polach z intensywnych opadów śniegu, i ostatecznie osiągając setki jeśli nie tysiące stóp grubości, zsuwa się z kontynentu Antarktydy do morza polarnego. Bariera lodowa, ledwie część głównej czapy lodowej, jawi się nawigatorowi na tyle odważnemu, by zbliżyć się do jej przerażającego czoła jako lita, prostopadła marmurowa ściana lodu, o grubości wahającej się między 1000 a 2000 stóp, z której to sto do dwustu stóp wystaje ponad poziom morza, reszta zaś (od 800 do 1800 stóp) zanurzona jest pod jego poziomem.” gen. A.W. Greely “Antarktyda, hipotetyczny kontynent południowy”, – Cosmopolitan 17 (1894), str. 296

“Wykazano zatem że ziemia jest płaszczyzną, której środek powierzchni znajduje się bezpośrednio pod gwiazdą zwaną “Polarną”, i której to granice związane są rozległym obszarem lodu, wody i nieregularnych kawałków lądu. Całość kończy się mgłą i ciemnością, gdzie śnieg i szalejący grad, przeszywająca słota i gromkie wiatry, wyjące burze, szalejące fale oraz roztrzaskujące się o siebie góry lodowe stanowią porządek dzienny.” Dr Samuel Rowbotham, “Astronomia Dociekająca, Ziemia nie jest Globem!”

Antarktyda nie jest malutkim “lodowym kontynentem” sprowadzonym przez astronomów do antypodów, który znaleźć można na spodzie ich globusów. Wprost przeciwnie, Antarktyda dosłownie otacza nas 360 stopni, okalając każdy kontynent, i służy za barierę utrzymującą w ryzach oceany. Najpowszechniej zadawane pytania, a zarazem największe tajemnice których jeszcze nie rozwikłano to: jak rozległy jest lodowiec Antarktydy? Czy istnieje granica? Co leży poza nią, czy może lód i śnieg rozciąga się w nieskończoność? Dzięki traktatom ONZ oraz stałemu nadzorowi wojskowemu, Biegun Północny i Antarktyda pozostają owiane aurą tajemnicy rządowej, oba te tereny sklasyfikowane wszakże są jako strefy zakazanego przelotu oraz przepływu, co potwierdza parę zeznań kapitanów i pilotów cywilnych, których stamtąd odganiano i eskortowano z powrotem pod groźbą użycia siły.

“Jak daleko rozciąga się lód . Jak kończy się, i co istnieje poza nim, to pytania na które odpowiedzi próżno szukać w jakimkolwiek obecnym ludzkim doświadczeniu. Wszystko, co wiemy obecnie to fakt, że dominuje tam śnieg i grad, wyjące wichury, nieopisane burze i huragany. Oraz, że „ludzkiemu wglądowi stoją na przeszkodzie niezmierzone zbocza wiecznego lodu‟, rozpościerające się dalej niż oko czy teleskop mogą sięgnąć, ginące ciemności i mroku.” Dr Samuel Rowbotham, “Astronomia Dociekająca, Ziemia nie jest Globem!” 

Przed osiągnięciem antarktycznej ściany lodowej, nawigując poprzez coraz to bardziej wzburzone oceany południa, podróżnicy napotykają najdłuższe, najzimniejsze i najciemniejsze noce jak również i najgroźniejsze morza i sztormy na Ziemi. Vasco Da Gama, portugalski eksplorator mórz południowych z wczesnego wieku szesnastego opisał jak:

“Fale spiętrzają się na wysokość gór; statki wznoszone są po same chmury, po czym, jak mogłoby się wydawać, wciągane przez wiry aż na same dno morza. Wiatry są przeszywająco zimne, i tak gromkie, że głos pilota rzadko można usłyszeć, podczas gdy dojmująca i niemal nieustanna ciemność niezmiernie pogłębia stan zagrożenia.”

W roku 1773 kapitan Cook jako pierwszy nowoczesny odkrywca przebił się przez antarktyczne koło podbiegunowe i dotarł do bariery lodowej. Podczas swoich trzech wypraw, trwających trzy lata i osiem dni, Cook wraz z załogą przebyli w sumie 60 000 mil wzdłuż wybrzeża Antarktyki i nigdy nie natrafili żadnego wrąbka bądź ścieżki prowadzącej przez lub poza masywną ścianę lodowca w głąb lądu! Cook pisał: “Lód rozciągał się na wschód i zachód, daleko poza zasięg naszego wzroku, podczas gdy południowa część horyzontu rozświetlona była przez promienie światła odbijające się od lodu na znaczną wysokość. Jest w istocie moim przekonaniem, iż lód ten rozciąga się aż po biegun, lub być może łączy się z jakimś lądem, na którym zasadzony był od samego stworzenia.”

5-tego października 1839, inny podróżnik, James Clark Ross, rozpoczął serię wypraw antarktycznych trwających w sumie 4 lata oraz 5 miesięcy. Ross wraz z załogą przeżeglował tysiące mil dwoma silnie opancerzonymi statkami wojennymi, tracąc przez huragany i góry lodowe wielu ludzi, szukając punktu dojścia poza południową ścianę lodowcową. Przy pierwszej konfrontacji z masywną barierą, Ross pisał o ścianie tak:

“rozciąga się ona ze wschodniego ekstremum na zachód, tak daleko, jak tylko oko może rozróżnić. Roztaczała ona przed nami niezwykły widok, stopniowo powiększając się, im bliżej podpływaliśmy, aż w końcu, przy bliskiej inspekcji, okazała się być prostopadłym lodowym klifem, wysokim na 150-200 metrów nad poziomem morza, doskonale płaska i równa na swym szczycie, bez żadnych wcięć czy cypli na płaszczyźnie pionowej zwróconej w naszą stronę. Równie dobrze możemy próbować sobie przeżeglować przez klify w Dover.”

“Jeżeli uwzględnimy fakt że kiedy podróżujemy przez ląd bądź morze, z jakiegokolwiek miejsca na ziemi w kierunku gwiazdy polarnej, to lądujemy zawsze w jednym i tym samym punkcie, zmuszeni jesteśmy wówczas wywnioskować, że rzeczony obszar, zwany obszarem biegunowym północnym, naprawdę jest środkiem Ziemi. Oraz, że z tego północnego ośrodka, lądy rozchodzą się i rozciągają, z konieczności, w kierunku większego obwodu, który nazwać trzeba obszarem południowym, który jest rozległym kręgiem, nie biegunem czy środkiem. Między innymi w ten sposób wszyscy wielcy żeglarze doznawali frustracji w swych wysiłkach, czując się zawsze mniej lub więcej zdezorientowani przy próbach okrążenia Ziemi przy antarktycznym kręgu biegunowym. Ale jeżeli obszar południowy ma charakter bieguna lub środka, tak jak na północy, opłynięcie nie stanowiło by większego problemu z racji na teoretycznie względnie mały dystans do przebycia. Kiedy widzi się, że ziemia nie jest kulą, a płaszczyzną z jednym tylko środkiem – północą, i że południe jest rozległą lodową granicą świata, to wtedy wówczas łatwo zrozumieć trudności, na jakie napotykają żeglarze.” Dr Samuel Rowbotham, “Ziemia nie jest Globem, wyd. 2” (21-23)

Gdyby ziemia naprawdę była globem, wówczas długość każdego równoleżnika na południe od równika musiałaby maleć w obwodzie im bardziej posuwalibyśmy się na południe. Innymi słowy, obwód ziemi na równoleżniku 10 stopni (południe) byłby mniejszy niż obwód równika, natomiast równoleżnik 20 stopni (południe) byłby mniejszym okręgiem od 10-tki itd. Jeżeli jednak Ziemia jest rozciągającą się płaszczyzną, wówczas obwody równoleżników na południe od równika winny stopniowo rosnąć, czyli równoleżnik 10 stopni (południe) stanowiłby większy okrąg od równika, zaś równoleżnik 20 stopni (południe) mierzyłby więcej od 10-tki itp. Analogicznie, gdyby Ziemia była globem, południki wybrzuszały by się na maksymalną od siebie odległość, a zbiegały na obu biegunach. Jeśli zaś ziemia jest rozciągającą się płaszczyzną, południki powinny po prostu biec na zewnątrz w liniach prostych zaczynając od bieguna północnego. Co jest zatem prawdą?

Podczas swoich wojaży dookoła obwodu antarktycznego, kapitan James Clark Ross często wspominał w swoim dzienniku z zaskoczeniem, że rozbieżności w rzeczywistej pozycji statku a ich obliczeniami były normą, twierdząc, że w zasadzie każdego dnia znajdowali się 12-16 mil od przewidywanej pozycji, a w niektóre dni rozbieżność dochodziła nawet do 29 mil. Porucznik Charles Wilkes dowodził ekspedycją badawczą Marynarki Wojennej USA na Antarktydę od 18 sierpnia 1838 do 10 czerwca 1842, i spędził niemal cztery lata na “badaniu i eksploracji oceanu południowego”. W swoich dziennikach porucznik Wilkes również wspominał o permanentnym zbaczaniu z kursu na wschód, czasami o ponad 20 mil w niecałe 18 godzin. 


Na półkuli południowej, żeglarze płynący do Indii często stykali się z sytuacją, że myśląc, że są na wschód od Przylądka, w rzeczywistości nadal byli położeni odeń na zachód, i lądowali w ten sposób przy wybrzeżu Afryki, które według ich obliczeń znajdować się miało już za nimi. Takie nieszczęście przytrafiło się wybitnej fregacie Challenger w roku 1845. Jakim cudem statek jej Królewskiej Mości “Conqueror” mógł się pogubić? Jak to się stało, że tak wiele innych dostojnych statków, w doskonałym stanie technicznym, ze świetną załogą i doskonałą nawigacją, skończyły jako wraki przy spokojnej pogodzie, nie tylko ciemną nocą, czy we mgle, ale właśnie w pełnym blasku słońca bezchmurnym dniu.

Wszakże tragedie te wynikać miały z „błędów obliczeniowych‟ w okolicznościach które do aż do teraz utrudniają jakiekolwiek zadowalające wyjaśnienie”. -Wielebny Thomas Milner, “Podróż przez Stworzenie” Obwód równika w modelu kulistym Ziemi ma wynosić 24.900 mil zwykłych (czyli 21.600 mil morskich). Mila morska jest odległością (przy uwzględnieniu zakrzywienia ziemi) równą odległości jednej minuty w skali szerokości geograficznej. Mila zwykła to również odległość między dwoma równoleżnikami równa kątowi jednej minuty, ale bez uwzględniania domniemanej krzywizny ziemi.

Od czasu kiedy biegun północny i Antarktyka są strefami pokrytymi lodem a jakiekolwiek loty samolotów, są tam zabronione, żaden okręt lub samolot nie zdołał kiedykolwiek przemierzyć Ziemię w kierunku z Północy na Południe. Jedynym niemożliwym sposobem opłynięcia lub przelotu nad płaską Ziemią jest kierunek z Północy na Południe i to właśnie ten kierunek jest powodem mocno zaostrzonych ograniczeń lotów. Fakt, że do tej pory nawet jedno pojedyncze opłynięcie Ziemi w kierunku z Północy na Południe nigdy nie zostało wykonane i zweryfikowane, służy jako stały dowód, że świat nie jest kulą. 

Wszystkie kultury na całym świecie, na przestrzeni dziejów opisują istnienie geocentrycznej, stacjonarnej płaskiej Ziemi. Egipcjanie, Indianie, Majowie, Chińczycy, rodowici Amerykanie i dosłownie każda starożytna cywilizacja miała kosmologię opartą na geocentrycznej, płaskiej Ziemi. Przed Pitagorasem idea wirującej kuli nie istniała a nawet po Pitagorasie był to niejasny, mniejszościowy pogląd do czasu, kiedy 2000 lat później Kopernik zaczął wdrażać teorię heliocentryczną. 

Magellan oraz inni żeglarze podczas opłynięcia Ziemi ze Wschodu na Zachód, są często cytowani jako dowód na kulisty model Ziemi. W rzeczywistości jednak, żeglarstwo lub lotnictwo na płaszczyźnie odbywa się pod kątem do bieguna północnego aby ostatecznie powrócić do swojego pierwotnego położenia i nie jest ani trudniejsze ani bardziej tajemnicze niż to, przedstawione na modelu kuli. Tak jak architekt, można umieścić kompas na środku płaskiej kartki papieru i wyznaczyć koło w obu kierunkach wokół „bieguna” nakreślając trasę przelotu samolotu lub opłynięcie statkiem płaskiej Ziemi.

Przemieszczając się z południa na północ, w momencie przekroczenia bieguna północnego (środka płaskiej Ziemi), kompas powinien się przekręcić o 180 stopni. Jednak nie byłem tam osobiście, więc nie powiem jak jest dokładnie, ale takie zachowanie kompasu wydaje się być możliwe. Nie ma ustalonego punktu na „Wschód“ lub „Zachód“, tak jak nie ma ustalonego „Południa”. Centralny, północny biegun jest jedynym sprawdzonym, stałym punktem na naszej płaskiej Ziemi, a Południe rozciąga się w linii prostej na zewnątrz od bieguna północnego. Wschód i Zachód są koncentrycznymi okręgami, ze stałym kątem prostym 90 stopni od bieguna. Opłynięcie Ziemi w kierunku zachodnim odbywa się wokół gwiazdy Polarnej (Polaris), znajdującej się stale po prawej stronie. Natomiast opłynięcie Ziemi w kierunku wschodnim odbywa się wokół Polaris znajdującej się zawsze po lewej stronie.

Na filmach oficjalnie prezentowanych z bieguna północnego pokazują nam tylko elektroniczne gps-y, które wskazują według nich biegun, ale nigdy nie wyciągną kompasu, zawsze używają elektroniki którą mogą sobie ustawić jak chcą i powiedzieć „tak, to właśnie tutaj jest biegun, widzicie, gps to pokazuje”. Jak jest na prawdę na biegnie północnym (środku Ziemi) nie wiemy bo oczywiście nie wpuszczą nas tam. Strzegą środka Ziemi i jej krawędzi jak dwóch pierścieni, sami rezerwują sobie prawo na tworzenie informacji zgodnych z ideologią kręcącej się kuli. Ten ich przekaz powtarzany przez środki masowego przekazu staje się powszechnie akceptowalny i uznawany za jedyny właściwy, co oczywiście jest kłamstwem. 

Exit mobile version