Minęło już ponad 70 lat od niespodziewanego zakończenia tajnej, amerykańskiej operacji High Jump. Wzięły w niej udział także siły brytyjskie oraz norweskie, możliwe że australijskie i kanadyjskie a nawet… rosyjskie (jak twierdził badacz Erich Choron). Pisano już o niej wielokrotnie, jednakże co jakiś czas pojawiają się nowe fakty, które mogą rzucić światło na wyjaśnienie tej przedziwnej zagadki.
MISJA HIGH JUMP
Ekspedycja High Jump rozpoczęła się w 1946 roku. Nawiasem mówiąc, co było aż tak ważnego do zrobienia, że wysłano ich w czasie strasznej polarnej zimy, nie można było poczekać do lepszej pogody ?
Wówczas to władzę USA wysłały „naukową” a faktycznie wojskową wyprawę na Antarktydę: kontynent na którym, wg oficjalnej nauki, praktycznie nie da się żyć z powodu, jak wszyscy wiemy, bardzo surowych warunków klimatycznych. Tak nas uczono w szkole, nikt racjonalnie myślący tego nie kwestionuje, nieprawdaż? Wiele jednak wskazuje na to, iż uczestnicy tej wyprawy mogliby nam opowiedzieć sporo o geofizyce Ziemi znacznie różniącej się od szkolnych formułek. Operacji Wysoki Skok, która została zaplanowana po przesłuchaniu załogi jednego z niewielu U-botów, który poddał się Aliantom.
W styczniu 1947 r. statki Amerykańskiej Marynarki Wojennej docierają na ten zimny, niegościnny kontynent: 14 okrętów, ok. 4 tys. żołnierzy, oraz polarnicy i badacze – tylko 25 osób !. Oficjalnym celem wyprawy były badania naukowe, założenie bazy Little America IV i przeprowadzenie ćwiczeń.
Miesiąc później wyprawa zostaje nagle przerwana! Oficjalnie z powodu ciężkich warunków pogodowych, bardzo niskich temperatur itd. Ekspedycja zaplanowana na pół roku ucieka w popłochu z Antarktydy… Istnieje teoria, iż Amerykanie zapędzili się na obszar tzw, Ziemi Królowej Maud, będącej pod protektoratem Norwegii. A poprzednio było to terytorium zwane Nową Szwabia, kontrolowane przez III Rzeszę…
CO WYDARZYŁO SIĘ NA KRAŃCU ŚWIATA.
Tu należy chociaż zasygnalizować niezwykle ciekawa, mroczna jednakże koncepcję tzw. Czwartej Rzeszy: wg niej Niemcy nie całkowicie przegrały II Wojnę Światową, gdyż zawarły tajny pakt z Aliantami i olbrzymia ilość ludzi i sprzętu została starannie ewakuowana do Ameryki Południowej oraz… właśnie na Antarktydę! Nazistowskie Niemcy trzymały w szachu swych przeciwników groźbą użycia jakiejś innowacyjnej broni masowej zagłady. A Trzecia Rzesza zawsze miała plan B… Wg tej alternatywnej historii II wojna Światowa niestety nie zakończyła się w maju ’45, a brytyjskie ekspedycje militarne penetrowały Arktykę jeszcze długo potem, po co ?! Oraz Antarktydę, w ramach tajnej operacji ”Tabarin”.
Co szokuje najbardziej: wyprawa jankesów poniosła straty na Antarktydzie! Prawie stu żołnierzy nie wróciło z tej niefortunnej eskapady, przepadły w ramach tej niefortunnej ekspedycji także samoloty, a niszczyciel USS Murdoch został zniszczony i zatonął… Brzmi jak science -fiction, bo kto miałby niby przegonić niezwyciężonych Amerykanów z tego bezludnego kontynentu?
Jeszcze dziwniejszy jest wywiad, udzielony w powrotnej drodze do Stanów przez Admirała chilijskiej gazecie El Mercurio 5 marca 1947, “Na pokładzie Mount Olympus w czasie sztormu”, z Byrdem rozmawiał niejaki Lee van Atta, gdy ów stwierdził że « Ameryka jest w niebezpieczeństwie, gdyż może zostać zaatakowana przez samoloty nadlatujące z jednego lub obu biegunów » ( ???). Taka jest wg niego gorzka rzeczywistość. Artykuł nie ukazał się nigdzie po angielsku, ale o niefortunnej wyprawie wspominały inne pisma jak np. francuski „Science et avenir” – Nauka i przyszłość. Byrd potem potwierdził że informacje o tym zagrożeniu mają źródło w jego osobistej wiedzy, wziętej z doświadczenia pobytu na obu biegunach.
WYPRAWA DO WNĘTRZA ZIEMI
Admirał Rychard Byrd próbował manewrować sterami, ale one nie reagowały: Zostaliśmy przechwyceni przez jakąś niewidzialną siłę! W radiu pokładowym odezwał się w języku angielskim z lekkim akcentem nordyckim lub niemieckim głos osoby, która powitała admirała na naszym terytorium. Kilka minut później samolot admirała wylądował: Kilku mężczyzn zbliża się pieszo w kierunku naszego samolotu. Są to wysocy blondyni.
W oddali widać duże miasto połyskujące i pulsujące kolorami tęczy o najprzeróżniejszych odcieniach. Nie wiem, co się stanie teraz, ale nie widzę, aby ci, którzy się do nas zbliżają, byli uzbrojeni. Słyszę teraz głos zwracający się do mnie po imieniu z nakazem, abym otworzył drzwi wejściowe do samolotu. Co zrobiłem. Czyżby admirał, szukając w początkach 1947 r. antarktycznej III Rzeszy, znalazł słynne „Tęczowe Miasto”, o którym głośno było już od dość dawna? A może odnalazł i jedno, i drugie?
Admirał wraz z radiooperatorem zostali poproszeni o opuszczenie samolotu. Stamtąd skierowali się do kwatery, w której kazano zostać radiooperatorowi, a admirała poproszono o udanie się na audiencję do Mastera (Mistrza): Stanąłem przed drzwiami, na których był napis, którego nie mogłem odczytać. Wielkie drzwi otworzyły się bezszelestnie i wówczas to, co ujrzałem, było najpiękniejszym widokiem w moim życiu. […] Jest to zbyt piękne i cudowne, aby móc to opisać.
Zbyt idealne i fascynujące – ekscytował się admirał, było, nie było żołnierz, a więc człowiek twardo stąpający po ziemi. Nie sądzę, aby w słowniku rodzaju ludzkiego znalazły się słowa, które oddałyby w dokładny i rzetelny sposób to, co ujrzałem. W komnacie, której widok dostarczył amerykańskiemu admirałowi niewypowiedzianych rozkoszy estetycznych, znajdował się wspomniany Master; to jego „ciepły i melodyjny” głos przerwał „w serdeczny sposób” uniesienia gościa: Zapraszam do naszego terytorium.
Mężczyzna miał delikatne rysy twarzy, na której jednak widać było ślady zostawione przez upływający czas. Poinformował on admirała, który znany jest na powierzchni Ziemi ze swego szlachetnego charakteru, że oto znajduje się w Arianni, świecie we wnętrzu Ziemi. Mieszkańców tego świata, który w swym rozwoju cywilizacyjnym wyprzedza ludzi z powierzchni o tysiące lat, zaniepokoił fakt, że ludzkość nauczyła się manipulować przy energii, która nie jest dla niej – energii atomowej. Zniszczenia w Hieroszimie i Nagasaki udowodniły to aż zbyt dosadnie. Admirał został wezwany po to, aby przekazać ludziom, że świat wysokiej cywilizacji istnieje i przekazuje ostrzeżenie światu, który przekroczył już punkt krytyczny, rządzony przez ludzi, którzy woleliby zniszczyć świat niż zrezygnować z posiadanej mocy.
Podziemianie wysłali już raz swoje samoloty „Flugelrads” w 1945 r., aby ostrzec ludzi, ale „zostały one ostrzelane”. Master wieszczył, że przyjdzie czas wielkiego upadku ludzkości; nadejdą „nowe wieki ciemne”, ale część ludzi uratuje się, a Podziemianie pomogą im ożywić rasę i kulturę. Admirał miał tę wiadomość przekazać Światu Naziemnemu. Po zakończeniu audiencji został ponownie odprowadzony nad Ziemię przez obcych pilotów, którzy mieli pożegnać się z nim słowami: Zostawiamy tu pana, Admirale, pańska aparatura już działa. Auf wiedersehen!
Wywiadów już więcej nie było… Admirał po powrocie miał w ojczyźnie spore kłopoty – mimo iż wiernie powtórzył przesłanie otrzymane na Antarktydzie Broń nuklearna może zniszczyć prawie całkowicie życie na Ziemi i ludzkość powinna z niej zrezygnować póki jeszcze czas…, został zmuszony do milczenia tajemnicą wojskową. Oficjalnie uznano go za psychicznie chorego: jednakże po kilku latach rzekomego wariata przywrócono do łask na mocy rozkazu prezydenta Eisenhowera i… pokierował kolejną wyprawą na mroźne Południe!
OPERACJA DEEP FREEZE
Kolejna operacja zwała się Deep Freeze (Siarczysty Mróz). Jej celem miało być ewentualne użycie broni nuklearnej przeciwko… niemieckiej tajnej bazie211? Co Byrd zobaczył w 1947 roku na Antarktydzie ?
Należy zaznaczyć że miał on już doświadczenie w takich polarnych wyprawach, w 1927 jako pierwszy przeleciał Atlantyk wielosilnikowym samolotem, szczęśliwie lądując po 46 godzinach lotu na Morzu północnym dwieście metrów od francuskiego brzegu. Był bohaterem narodowym. Doleciał także na biegun południowy. A w 1938 roku odwiedził Niemcy na zaproszenie nazistowskiego rządu jako specjalista od wypraw polarnych.
W tymże roku odbyła się dużą niemiecka ekspedycja na Antarktydę i założono bazę Neuschwaben. Prawdziwy cel tej wyprawy jest nadal w sferze domysłów. Wówczas naziści zrzucili na lód flagi ze swastyką, biorąc sobie niejako w posiadanie prawie jedną czwartą tego kontynentu. Jeden z dowódców niemieckich wodolotów opowiedział potem, iż odkryli coś w rodzaju oazy ze świeżą wodą i przyjemnym klimatem.
Pamiętajmy też o publicznej, tajemniczej wypowiedzi hitlerowskiego admirała Karl Doenitza: „Nasze okręty podwodne odkryły prawdziwy raj na Ziemi…” zaś wg rosyjskiego ufologa Ivanienki 10 tys. Ukrainek o typowo słowiańskiej urodzie oraz 2,5 tyś doborowych żołnierzy Waffen SS zostało przetransportowanych w 1942 roku do antarktycznego Neuschwaben land, by rozwinąć tam aryjską populację.
Istnieje współczesne nam sprawozdanie słynnego podróżnika i himalaisty Reinholda Messnera, który wałęsając się po Antarktydzie natrafił kiedyś na olbrzymi, zagrodzony obszar: wkrótce pojawili się wartownicy, na których nie zrobiło najmniejszego wrażenia kim jest i zagrozili mu śmiercią o ile się zaraz nie wyniesie… a przecież oficjalnie oprócz czterdziestu całorocznych baz badawczych, pingwinów, bezkresnych lodowych pól i klifów tam nic nie ma!
Zaginęli też kiedyś naukowcy we wschodniej Antarktydzie, odnaleziono ich zszokowanych i wystraszonych. Gdzie byli ? Takich historii jest wiele.
Pamiętnik Richarda Byrda zawiera niewiarygodne i jakże niewygodne informacje o tym, co widział na Białym Lądzie: „Tereny całkowicie wolne od lodów, zieloną dolinę ogrzewaną przez ciepłe źródła prawdopodobnie pochodzenia wulkanicznego, rzekę, zwierzęta podobne do mamutów…” Zawiera także historię kontaktu niezłomnego polarnika z podziemną cywilizacją blondwłosych Arian, dysponujących zapierająca dech w piersiach techniką.
Pamiętnik oczywiście uznano potem za fikcyjny… Niesamowite historie ocalałych z wyprawy żołnierzy także: np. o latających dyskach wylatujących spod wody. Na szczęście internetu wtedy nie było, dużo łatwiej natomiast było zamaskować te wszystkie objawy „szaleństwa”.
Inne źródła mówią o podziemnej antarktycznej stolicy Czwartej Rzeszy zwanej Nowym Berlinem…
Oczywiście, w tym temacie wiele już napisano, jest mnóstwo sprzecznych informacji, a raczej dezinformacji na powyższe tematy: wygląda na to, że komuś bardzo zależy, by nawet jeśli ktokolwiek uwierzyłby w ukryte w jaskiniach Antarktydy nazistowskie mini państewko, uspokoił się pod wpływem dezinformacji, iż wszyscy tam albo poddali się w końcu Amerykanom albo umarli ze starości i gigantyczna baza została zniszczona oraz porzucona, a w jej okolicy znajduje się aktualnie oficjalna, naukowa niemiecką placówka badawcza Neumeier…
W 2004 roku jednakże kanadyjscy piloci sfotografowali nad Antarktydą szczątki latającego dysku, leżącego w lodowym kraterze. Gdy wkrótce wysłano w to miejsce grupę badawczą, wraku już nie było… Lodowy kontynent nadal zawzięcie chroni swe mroczne tajemnice.
A w 1956 roku, niedługo przed śmiercią Richard Byrd dopisał w swoim pamiętniku: wykonałem swój obowiązek wobec tego gigantycznego kompleksu militarno przemysłowego. (…) Nadchodzi czas, gdy racjonalne podejście ludzkości straci na wartości i trzeba będzie zaakceptować nieuniknione! (…) Jasne światło Prawdy zaświeci znowu. GDYŻ WIDZIAŁEM TĘ KRAINĘ ZA BIEGUNEM, środek wielkiej Tajemnicy.