Widzieliście z pewnością wielokrotnie smugi, ciągnące się za lecącym samolotem. Coś na kształt wyżłobionego w atmosferze toru. Chociaż wyglądają całkiem niewinnie i pięknie, niosą wielkie zagrożenie dla ludzi i całej planety. Czym są chemtrails i skąd się wzięły? Czym jest Projekt „Koniczyna” i dlaczego nas trują?
Historia białych smug na niebie.
Cofnijmy się w lata dziewięćdziesiąte ubiegłego stulecia. To właśnie wtedy po raz pierwszy zaobserwowano na niebie smugi, które wyglądały jak smugi kondensacyjne ze skroplonej pary wodnej, ciągnące się za samolotami, lecz były zupełnie czymś innym. To były tzw. chemtrails, czyli smugi chemiczne, bardzo niebezpieczne dla zdrowia ludzkiego i całego środowiska.
W tym właśnie momencie możemy stwierdzić, że rząd i środowiska wojskowe USA zrealizowały swoje marzenie, czyli zrobiły krok w kierunku panowania nad zjawiskami naturalnymi oraz uczyniły z tego rodzaj broni, umożliwiającej kontrolowanie świata i wszystkich zamieszkujących go istot.
Prawie 30 lat przed pojawieniem pierwszych chemtrails, w 1966 roku w USA podpisano tzw. narodowy program zalecany do modyfikacji pogody. W programie tym opisano szczegółowo wszystkie założenia modyfikowania pogody w USA. W dokumencie tym wspomina się o tajnej komisji, która miała współpracować z wieloma uniwersytetami i naukowcami. Jednak podstawowym zadaniem tej komisji było sprawowanie kontroli nad wpływami międzynarodowymi oraz prawnymi i społecznymi konsekwencjami wyginięć gatunków, spowodowanych super tajnymi operacjami geoinżynieryjnymi.
Wszystkie zrzucane przez samoloty szkodliwe substancje trafiają bezpośrednio do mórz na całej kuli ziemskiej…
W 1995 marynarka amerykańska podpisała dokument: „Pogoda jako wzmacniacz siły. Pełna kontrola nad pogodą w 2025 roku” i rozpoczęła badania nad manipulacją zjawiskami pogody. Badania te obejmują manipulację jonosferą, tworzenie i niszczenie mgieł oraz chmur, wywoływanie deszczu, wymuszanie powstawania obszarów pustynnych.
Mówi się o tych badaniach, że pozostają w sferze teoretycznej, ale właśnie od 1995 roku można zaobserwować zmiany na niebie. Przypadek? Z pewnością nie. Wygląda na to, że naukowcy już dawno przeszli z fazy badań do fazy intensywnych prób i działania.
Tajemnice projektu „Koniczyna”.
Projekt ujrzał światło dzienne w 2000 roku, za sprawą pewnego anonimowego mechanika i dyrektora wykonawczego linii lotniczych. Ten człowiek ogłosił, że samoloty handlowe USA, a konkretnie ich skrzydła, wyposażone są w specjalistyczny sprzęt, za pomocą którego dokonuje się rozpylania w powietrzu nieznanych substancji chemicznych. Całą akcję miała nadzorować tajna firma zewnętrzna, a do jej realizacji użyto tysiące samolotów.
Projekt ten miał najwyższy stopień tajności. Wiadomo jedynie, że do połowy 2000 roku chemtrails zostały rozpylone w 13 sojuszniczych państwach USA. Na terenie tych państw zaobserwowano drastyczne zmiany pogodowe, jak również wzrosła fala zachorowań na poważne choroby.
Jak odróżnić zwykłe smugi kondensacyjne od szkodliwych chemtrails ?
Smuga kondensacyjna jest płynnym lub gazowym pasmem, pojawiającym się zaraz za obiektem, który się porusza. Muszą być spełnione pewne warunki atmosferyczne, żeby smuga kondensacyjna powstała: m.in. temperatura -40 stopni Celsjusza, występująca na bardzo dużych wysokościach oraz wilgotność powietrza co najmniej 60%.
Sztuczne, chemiczne smugi, są doskonale widoczne na bezchmurnym niebie. Powstają jako efekt spalania paliwa ze specjalnymi dodatkami.
Na całym świecie rośnie świadomość istnienia chemitrails.
I tak w 1997 roku Edward Teller zaproponował, aby użyć samolotów cywilnych z dodatkiem do paliwa, w celu wywołania zmian klimatycznych na Sycylii. Zaplanowano, że samoloty miały rozpylać cząsteczki metali, które miały odbijać promienie słoneczne. Cala operacja miała odbywać się na średnich i niskich wysokościach.
Należy pamiętać, że nie jest możliwe wytworzenie smugi kondensacyjnej przez samoloty latające na tak niskich wysokościach.
Za Tellerem poszli inni geoinżynierowie, którzy zaproponowali rozpylanie cząsteczek siarki, aluminium i baru. Oczywiście oficjalna wersja jest taka, że te „opryski” chronią nas i naszą planetę przed szkodliwym promieniowaniem.
Wiele krajów, zaniepokojonych smugami chemicznymi, pojawiającymi się coraz częściej na niebie, przeprowadziło analizę chemiczną tych substancji. Wieści nie są dobre. Zawierają one np. tor, radioaktywny cez, miedź, tytan, kadm, krzem, lit, kobalt, nikiel, cząsteczki grzybów, wirusów i bakterii. Wszystkie te substancje, bez względu na to, czy zostaną spalone razem z paliwem, czy też nie, bardzo szybko opadają na ziemie i są odnajdywane w polimerach, poprzerywanych włóknach, latających jak „pajęcze nitki”.
Projekt „Koniczyna” jako broń.
Główny punkt projektu zakłada stworzenie atmosfery, która będzie dostosowana do potrzeb zarówno wojskowej, jak i cywilnej bezprzewodowej komunikacji.
Projekt ten zakłada manipulację pogodą w obszarze kraju potencjalnego przeciwnika. Wyobraźmy sobie, że w sposób sztuczny sprowadzany jest deszcz, a powstała z niego fala powodzi niszczy kraj przeciwnika. Można także w sposób kontrolowany wywołać suszę i doprowadzić do klęski nieurodzaju. Przyznajcie, że obie wizje brzmią strasznie.
Kontrolowane zmiany atmosferyczne mają powodować manipulacje klimatem, co spowoduje osłabienie lub powiększenie turbulencji, odwracanie prądów oceanicznych, ogromne zróżnicowanie temperatur, a w konsekwencji huragany, zamiecie śnieżne, czy niedobory deszczu.
Wszystkie zrzucane przez samoloty szkodliwe substancje trafiają bezpośrednio do mórz na całej kuli ziemskiej. Zmienia się przez to w sposób oczywisty skład chemiczny wód, co pozwala na regulowanie ciśnienia mórz i oceanów i co się z tym wiąże, na wywoływanie sztucznych sztormów i powodzi.
Główny punkt Projektu „Koniczyna” zakłada stworzenie atmosfery, która będzie dostosowana do potrzeb zarówno wojskowej, jak i cywilnej bezprzewodowej komunikacji.
Jest jeszcze jeden aspekt, którego nie można pominąć. Te tajne działania napędzają koniunkturę w wielu dziedzinach gospodarki potęg światowych. Na smugach chemicznych ogromne pieniądze zarabiają wielkie koncerny farmaceutyczne. Rozpylana chemia powoduje sporo poważnych dolegliwości u ludzi, więc trzeba je neutralizować, zażywając wiele drogich medykamentów. Koncerny żywieniowe oferują ziarna zmodyfikowane genetycznie, które dają się uprawiać nawet na obszarach suchych, skażonych aluminium.
A co z rzekomą ochroną przed promieniami słonecznymi? Rozsiewane w tym celu toksyczne cząsteczki metali skutecznie blokują aktywację ludzkiego DNA. Komuś bardzo zależy, aby opóźnić proces ewolucji człowieka, albo spowolnić aktywację naszego potencjału intelektualnego i duchowego, zakodowanego właśnie w DNA.
Niestety, kiedy spojrzycie w niebo, nie zobaczycie tam tylko zwykłych, całkiem przyjaznych smug kondensacyjnych, trzymających się ogona samolotu. Najczęściej to, co udaje smugi kondensacyjne to chemia, która zmienia nasz świat, modyfikuje nas, a może nawet powoli zabija. To już nie są teorie spiskowe. To fakty, straszne i namacalne.