Ponieważ maski na twarz stają się teraz obowiązkową częścią „nowej normalności” i środków przymusu, zmuszających ludzi do ich noszenia, zarówno przez urzędników państwowych, jak i zwykłych ludzi, książka napisana w 1950 roku stała się ponurą wyrocznią totalitaryzmu.
Znany niemiecki autor Ernst Jünger przewidział uniwersalne użycie maski jako środka wzmacniającego konformizm i jednolitość w dystopijnym społeczeństwie przyszłości w powieści „Robotnik” (niem. „Der Arbeiter”) wydawanej prawie 90 lat temu.
W powieści Hxley’a ”Brave New World ”(1932) znajdziemy Alfy, Bety i Epsilon Semi-Morons – genetycznie zmodyfikowane klasy z jednolitym ubiorem i jednolitymi opiniami.
U Orwell’a w klasyce ”Nineteen Eighty-Four” (1948) mamy Myślo-zbrodnię i nowomowę. Natomiast w mniej znanej książce ”My” autorstwa Zamiatina (1921) zamiast ludzi mamy liczby – D-503, I-330, O-90: samogłoski dla kobiet, spółgłoski dla mężczyzn.
Jeśli istnieje jedna cecha charakterystyczna literatury dystopijnej, jest to wykorzenienie wszelkiej indywidualności. „Samoświadomość”, jak pisze Zamiatin, „to tylko choroba”. Z tego powodu dystopie są niezmiennie opowiadane przez udręczonych outsiderów: tych, którzy są dobrze świadomi standaryzacji w ich rzeczywistości, ale albo obawiają się konsekwencji wypowiadania się bo przecież „żadne przestępstwo nie jest tak ohydne, jak niekonwencjonalne zachowanie”, jak pisze Huxley.
Biorąc pod uwagę ich tyrańskie zaabsorbowanie jednolitością, nic dziwnego, że jako forma literacka dystopie pojawiły się na początku XX wieku. Głównymi źródłami inspiracji były totalitarne reżimy Rosji i Niemiec, a także ich technokratyczne odpowiedniki z Zachodu, inspirowane przez FW Taylora i Henry’ego Forda. Pomimo wszystkich pozornych różnic, te konkurujące ze sobą ideologie łączy utopijna próba zmiany nie tylko społeczeństwa, ale i samego człowieka. Rosnąca siła nauki i technologii zrodziła pomysł, że samą naturę, w całej jej bałaganie, można wreszcie wyprostować.
Jednak oprócz tych trzech kanonicznych autorów to pokolenie wydało jednak innego równie imponującego, choć znacznie mniej znanego, dystopijnego pisarza: enigmatycznego Niemca Ernsta Jüngera. Jünger, znany przede wszystkim z pamiętników z pierwszej wojny światowej i niezłomnego sprzeciwu wobec liberalizmu weimarskiego, dożył 103 lat, pisząc na tematy od entomologii i psychodelików po nihilizm i fotografię. W drugiej połowie swojej kariery wyprodukował trzy główne dzieła dystopijne: Heliopolis (1949), Eumeswil (1977) i, być może, jego najlepsze, Szklane pszczoły (1957).
Jednak prawdopodobnie jego najbardziej przerażająca wizja została przedstawiona w rozszerzonym eseju opublikowanym w przededniu dojścia nazistów do władzy w 1932 r. Robotnik , jak to nazywa Jünger, ma na celu zarysowanie tego, co uważa za nadchodzący nowy porządek świata – porządek zdefiniowany przez całkowicie nowy typ człowieka. Po rezygnacji z liberalnych wartości z przeszłości i pogodzeniu się ze swoim losem w fabrykach i na polach bitew początku XX wieku, znakiem rozpoznawczym nowego człowieka jest niezwykłe podobieństwo – zarówno cielesne, jak i duchowe – do maszyny. Urodzony w ludzkich rodzicach „robotnik” Jüngera jest dzieckiem epoki przemysłowej.
Podążając za dystopiami, główną ofiarą tego nowego wieku staje jednostka. Ponieważ logika maszyny nie pozwala na żadną różnicę. Jünger twierdzi, że czy to świat przyrody, czy ludzki umysł, wszystko jest coraz bardziej definiowane przez „pewną pustkę i jednolitość”. Rezultatem, by użyć słów Orwella, jest :
„Naród wojowników i fanatyków, maszerujący naprzód w doskonałej jedności, wszyscy myślący o tym samym i wykrzykujący te same slogany; trzysta milionów ludzi o tej samej twarzy ”
George Orwell w „1984”,
W tym ostatnim aspekcie Robotnik nabiera niepokojącego znaczenia dla naszych czasów. Ponieważ jednolitość nowej ery symbolizuje, nagłe rozprzestrzenianie się maski we współczesnym społeczeństwie. „To nie przypadek” – pisze –
„że maska znów zaczyna odgrywać decydującą rolę w życiu publicznym. Pojawia się na wiele różnych sposobów… czy to jako maska gazowa, w którą próbują wyposażyć całe populacje; czy to jako maska na twarz do sportu i dużych prędkości, którą widzi każdy kierowca wyścigowy; czy to jako maska ochronna w miejscach pracy narażonych na promieniowanie, eksplozje lub substancje odurzające. Możemy założyć ”, kontynuuje z niesamowitą przewidywalnością,„ że maska zacznie pełnić funkcje, których dzisiaj trudno sobie wyobrazić ”.
Biorąc pod uwagę nagłą wszechobecność maski na twarz w 2020 roku, na całym świecie i w coraz większej liczbie kontekstów społecznych, nie sposób uniknąć wniosku, że właśnie taki rozwój miał na myśli Jünger. Nasza gotowość do zasłonięcia twarzy odzwierciedla odczłowieczające tendencje, które według Jüngera leżą u podstaw współczesności. Reprezentuje kolejny etap degradacji jednostki, który stał się wyraźny podczas pierwszej wojny światowej. Czy to jako skrawek materiału na polu bitwy, czy trybik w machinie gospodarki wojennej, współczesność ma zwyczaj redukowania człowieka do obiektu funkcjonalnego. Wszystko „nieistotne” – to znaczy wszystko, co czyni nas ludźmi – jest beztrosko odrzucane.
Nasza gotowość do ukrycia twarzy odzwierciedla odczłowieczające tendencje, które leżą u podstaw współczesności.
Nasuwa się pytanie. Czy cieszymy się, że możemy zracjonalizować przemiany naszego codziennego życia, czy też martwi nas bliskość dzisiejszego świata z niektórymi z podstawowych dystopijnych elementów? Czy to wezwanie do izolacji społecznej, ciągła „czujność”, czy obowiązkowe maski na twarz, stanowią więcej niż zamach na wolność. Władze nakazują nam poświęcenie naszego człowieczeństwa w celu ratowania życia. Nawet jeśli ten Rubikon nie został jeszcze przekroczony, warto pomyśleć o miejscu, w którym się znajdujemy. Być może w życiu chodzi o coś więcej niż tylko jego kontynuację. Być może „celem”, jak dobrze wiedział Winston Smith, „nie jest pozostanie przy życiu, ale pozostanie człowiekiem”.
Biorąc pod uwagę nagłą wszechobecność maski na twarz w 2020 roku, na całym świecie i w coraz większej liczbie kontekstów społecznych, nie sposób nie stwierdzić, że jest to dokładnie taki rodzaj rozwoju, jaki miał na myśli Jünger. Nasze przywiązanie do ukrywania twarzy odzwierciedla nieludzkie tendencje, które według Jüngera rządzą współczesnością. Reprezentuje kolejny etap degradacji jednostki, który stał się wyraźny podczas I wojny światowej.
Niezależnie od tego, czy jest to kawałek mięsa rzucony na pole bitwy, czy trybik w machinie gospodarki wojennej, współczesne czasy mają zwyczaj degradowania człowieka do przedmiotu funkcjonalnego. „Wszystko 'nieistotne’ – to znaczy wszystko, co czyni nas ludźmi – jest całkowicie odrzucane”.