Zanim umarł w 2011 r., Ted Gunderson zdążył wyjawić niektóre z tajemnic służb specjalnych USA, Jako były oficer FBI, gdzie pracował prawie trzy dekady, musiał wiedzieć na ten temat niejedno.
Gunderson mówił na przykład o tym, że w ramach CIA istniała tajna komórka Finders (Szukacze). Dostępny w Internecie raport Ramona Martineza, agenta specjalnego United States Customs Service (Służba Celna Stanów Zjednoczonych), z kwietnia 1987 r., informował, że grupa Finders była zaangażowana w program porywania dzieci, uczynienia z nich agentów wykonujących każdą zleconą im pracę lub przedmiotów „zabaw” dla dewiantów seksualnych. Ta grupa działała w imieniu USA i innych rządów podejmując zadania, od przemytu narkotyków po zabójstwa.
W ramach programu kontroli umysłu MKUltra niewolnicy służb byli wykorzystywani do przeprowadzania aktów terrorystycznych pod fałszywą flagą w celu przyspieszenia programu budowy Nowego Wspaniałego Świata, zarządzanego przez 1% elity społecznej. Niewolnicy rekrutują się z różnych grup ludności, od włóczęgów po gwiazdy Hollywood.
Jak czytamy w biogramie zamieszczonym w angielskiej wersji Wikipedii, Gunderson rozpoczął pracę w FBI w grudniu 1951 r. Na czele tej służby federalnej stał wówczas J. Edgar Hoover. Ted służył w biurach Mobile, Knoxville, New York City i Albuquerque. Mężczyzna wielokrotnie awansował. W 1973 r. został szefem biura Memphis FBI, a następnie szefem biura Dallas FBI w 1975 r. W 1977 r. został mianowany szefem Los Angeles FBI, a w 1979 r. był jednym z niewielu, z którymi przeprowadzono wywiady mające na celu wyłonienie kandydata na stanowisko dyrektora FBI. Ostatecznie został nim William H. Webster.
Po przejściu na emeryturę z FBI, Gunderson założył w Santa Monica prywatną firmę dochodzeniową, Ted L. Gunderson and Associates. Uzyskał wówczas oświadczenia złożone przez Helenę Stoeckley, przyznającą się do udziału w morderstwach, które, jak twierdziła, zostały w rzeczywistości popełnione przez szatański kult, którego była członkiem. Zbadał również przypadek molestowania dzieci w Manhattan Beach w Kalifornii.
Podczas konferencji w Dallas w 1995 r. Gunderson ostrzegł przed rzekomym rozprzestrzenianiem się tajnych grup okultystycznych i niebezpieczeństwem ze strony Nowego Porządku Świata, rządu cieni, który kontroluje władze Stanów Zjednoczonych. Twierdził również, że w Las Vegas odbyła się „aukcja niewolników”, podczas której saudyjscy agenci sprzedawali ludziom dzieci i że co roku w Nowym Jorku odbywa się cztery tysiące rytuałów satanistycznych. Polegają one na składaniu ofiar z ludzi.
Ted Gunderson powiedział też, że zamach bombowy w 1995 r. na budynek federalny w Oklahoma City został przeprowadzony przez rząd USA. Przypomnijmy, że w wyniku eksplozji samochodu wyładowanego materiałem wybuchowym zginęło 168 osób, a rannych zostało ponad 680. Gunderson uważał, że w Stanach Zjednoczonych istnieje tajemnicza, rozległa sieć grup porywających dzieci i niemowlęta poddawane rytualnym torturom. Rewelacje byłego funkcjonariusza FBI wysokiego szczebla zdają się potwierdzać liczne artykuły w prasie, nawet mainstreamowej.
Na przykład 19 marca 1984 r. w „Newsweeku” pojawił się raport specjalny poświęcony zaginionym bez wieści dzieciom w USA. Ten obszerny artykuł nosił tytuł „Ukradzione dzieci” (Stolen children) i traktował o złowrogim „fenomenie” znikania dzieci, który pojawił się jakiś czas temu w Ameryce. Corocznie porywane są tysiące (tak!) dzieci i tylko niewielka liczba spośród nich zostaje później odnaleziona żywa. Kto dokonuje tych przerażających przestępstw?
Problem w tym, że bardzo mało spraw „dziwnych porwań” zostaje rozwiązanych, a co za tym idzie – niewielu przestępców przestaje być anonimowych. Najczęściej są to zboczeńcy seksualni, członkowie siatek zbrodniarzy zajmujących się tzw. pornografią dziecięcą bądź nawet dostarczających „towar” dewiantom praktykujących chore „obrzędy”. Obłąkańcy ci często nazywają siebie satanistami, a zbrodnicze rytuały – „czarnymi mszami”.
MKultra
Zeznania byłych pracowników czy też osób takich jak Gunderson oraz ujawnione dokumenty CIA pozwalają, przynajmniej niektórym badaczom teorii spisków, domniemywać, że za wieloma z tych porwań stali funkcjonariusze Centralnej Agencji Wywiadowczej. Działania te związane były z programem noszącym nazwę MKUltra. Jest on również znany pod nazwą programu kontroli umysłu CIA. Część z przeprowadzanych wówczas eksperymentów była nielegalna.
Doświadczenia miały na celu opracowanie leków i metod, za pomocą których można było skuteczniej przeprowadzać przesłuchania szpiegów bądź osób podejrzewanych o popełnienie ciężkich zbrodni tak kryminalnych, jak uderzających w rację stanu USA. Generalnie chodziło o to, aby osłabić wolę przesłuchiwanego i poprzez zastosowanie technik kontroli umysłu wymusić „szczere zeznania”. Program MKUltra opracowali specjaliści z Biura Wywiadu Naukowego CIA we współpracy z Laboratorium Wojskowym ds. Wojny Biologicznej US Army.
Projekt rozpoczęto w 1953 r. Kontynuowany był przez całe lata 60. XX w., a zakończono go (przynajmniej oficjalnie) w 1973 r. Podczas doświadczeń często wykorzystywano osoby, zarówno obywateli USA jak Kanady, które nie były świadome tego, że biorą udział w eksperymentach badawczych, a co za tym idzie, nie wyraziły zgody na to, by służyć jako „króliki doświadczalne”. Stosowane w ramach MKUltra praktyki były często bardzo okrutne. Za ich pomocą starano się wpływać na ludzką świadomość, manipulując nią, a nawet doprowadzając do jej zmian, a w konsekwencji ostrych zaburzeń osobowości.
Pacjentom podawano środki psychodeliczne, w tym LSD, poddawano ich hipnozie, deprywacji sensorycznej, izolacji. Warto w tym miejscu nadmienić, że część osób poddawała się dobrowolnie eksperymentom narkotycznym, w tym zwłaszcza LSD. Dotyczy to m.in. takich osób jak Allen Ginsberg czy Ken Kesey, którzy później staną na czele młodzieżowego ruchu kontrkultury w latach 60. ubiegłego wieku. W ramach MKUltra dochodziło też do nadużyć seksualnych (w tym seksualnego wykorzystywania dzieci) oraz innych form fizycznej i psychicznej przemocy. Co ciekawe, na początku rewolty młodych, w czasie tzw. Lata Miłości w 1967 r. (o nim opowiadał słynny przebój Scotta MacKenziego „San Francisco”), prasa mainstreamowa (m.in. „Time”) ostrzegała młodzież przed „niebezpiecznym szaleństwem LSD”.
Zakres projektu MKUltra był szeroki, a to dzięki badaniom przeprowadzonym w 80 ośrodkach, w tym w szkołach wyższych, szpitalach, więzieniach i firmach farmaceutycznych. CIA działała za pośrednictwem tzw. organizacji frontowych (front organization), czyli instytucji przez nią utworzonych oraz kierowanych, ale formalnie niemających nic wspólnego ze służbami. Czasami najwyżsi urzędnicy placówek naukowych byli świadomi zaangażowania CIA.
Projekt MKUltra został po raz pierwszy zaprezentowany publicznie w 1975 r. przez specjalnie powołaną do zbadania działalności CIA komisję pod przewodnictwem Franka Churcha, kongresmena z Partii Demokratów. Była to tzw. Komisja Churcha Kongresu Stanów Zjednoczonych. Wysiłki badawcze utrudnił fakt, że dyrektor CIA Richard Helms nakazał zniszczenie wszystkich dokumentów MKUltra w 1973 roku; Komisja Churcha oraz Komisja Rockefellera, która również prowadziła dochodzenie, opierały się na złożonych pod przysięgą zeznaniach bezpośrednich uczestników oraz na stosunkowo niewielkiej liczbie dokumentów, które przetrwały polecenie zniszczenia ich wydane przez Helmsa. Niektóre z dokumentów zostały odtajnione w 1977 r., a kolejna ich część w lipcu 2001 r.
Project Artichoke.
Był to podprojekt wspomnianego programu MKUltra. Do czego dążono w pracach badawczych projektu Karczoch? Jak twierdzi Roman Nacht na swoim blogu: „Odpowiedź na to pytanie znajduje się w notatce sporządzonej w styczniu 1952 roku: »Czy można kontrolować człowieka do punktu, w którym będzie wykonywał rozkazy wbrew własnej woli, a nawet wbrew podstawowym prawom natury, takim jak np. instynkt samozachowawczy?«. Odpowiedź brzmi: można. Przykłady: kamikadze, samobójcy islamscy itp.”.
W odtajnionym dokumencie CIA, pochodzącym z marca 1952 r., znajduje się relacja oficera CIA, przeznaczona dla przełożonych, z wywiadu przeprowadzonego kilka dni wcześniej z osobą zatrudnioną przy projekcie Karczoch. Najprawdopodobniej lekarzem, który „omówił pewne zachowania psychologiczne jednostek, zwracając uwagę, że zachowania te można kierunkować na określony cel. Potrzebny jest do tego odpowiedni czas, a wytypowane do eksperymentu osoby winny być przebadane klinicznie przez psychologów”. Rozmówca miał też zauważyć, że psychologowie i psychiatrzy, którzy pracują nad tym, aby przywrócić i odbudować osobowość pacjenta zaburzonego, mogliby przeprowadzić proces odwrotny: „działając metodami psychologicznymi doprowadzić do dezintegracji jego psychiki”.
Nie dziwmy się zatem, że przy takim założeniu kolejne streszczało się w tym, że najlepiej „hodować” ludzi posłusznych i zdalnie sterowanych od najmłodszych lat. Zagadka znikających z ulic dzieci, o której wspomniane było na przykładzie z wczesnych lat 80. XX w., chociaż samo zjawisko zaczęło się znacznie, znacznie wcześniej, wydaje się teraz bliższa rozwiązania. Wszak wszelkie eksperymenty, a co dopiero tak niebezpieczne, najlepiej przeprowadzać na dzieciach cudzych, o czym zatrudnieni przy projekcie naukowcy wiedzieli bardzo dobrze.
Jedną z podstawowych metod stosowanych przez CIA w ramach projektu Karczoch była hipnoza. Od wielu lat informacje na ten temat krążyły w prasie, a wiele szczegółów jest ujawnianych do dziś. Np. w 2010 r. strona Unredacted, piórem Nate’a Jonesa, przypomniała czytelnikom, że projekt Artichoke to była próba, podjęta przez CIA, stworzenia „mordercy doskonałego” – działającego pod wpływem hipnozy zamachowca, który byłby zupełnie nieświadomy celu swej pracy oraz jej zleceniodawców. Stąd jego ewentualne ujęcie przez służby nie groziłoby dekonspiracją osób zaangażowanych w proceder.
Wcześniej kandydat na zamachowca doskonałego musiałby przejść szereg badań psychiatrycznych oraz eksperymentów psychologicznych, których celem byłaby, wspomniana w dokumencie z marca 1952 r., dezintegracja osobowości ofiary, a następnie „odbudowa” jej, ale już jako nowej osobowości, z nowym poczuciem tożsamości, nową pamięcią, a co za tym idzie z wytartymi wspomnieniami z przeszłości.
Notatka CIA ze stycznia 1954 r. ujawnia, że Agencja zastanawiała się nad tym, czy można użyć do „zlikwidowania” przeciwnika zahipnotyzowanego zabójcy. Głównym pytaniem w raporcie było: „Czy osoba zahipnotyzowana może zostać zmuszona do mimowolnego wykonania próby zamachu?”. Według kolejnego raportu CIA Artichoke jest kryptonimem, pod którym ukrywa się zespół przeprowadzający badania nad „specjalnymi” metodami przesłuchań i sterowania ludzką aktywnością. Metody te obejmują stosowanie narkotyków i substancji chemicznych, hipnozę i „całkowitą izolację”, „formę molestowania psychicznego”.
Dokument przewidywał, czytamy na stronie Unredacted, że próba zabójstwa będzie skierowana „przeciwko wybitnemu politykowi lub, w razie potrzeby, przeciwko amerykańskiemu urzędnikowi”. Po zwrocie „amerykańskiemu urzędnikowi” pojawił się odręcznie naniesiony odsyłacz do zamieszczonej na końcu dokumentu informacji, równie odręcznie napisanej: „tylko upozorowanie”.
Czy jednak CIA zadawałaby sobie tyle trudu wkładanego w tworzenie „zabójcy doskonałego”, aby później li tylko pozorować zamachy? Przypomnijmy, że proces był skomplikowany i długotrwały. Często zaczynał się od porwania dziecka wytypowanego do „hodowli”.
W każdym razie odtajnione dokumenty rządowe dowodzą, że dzięki projektowi MKUltra i wielu innym tajnym eksperymentom kontroli umysłu, właśnie takim jak Karczoch, udało się uzyskać przerażające efekty – zdalnie sterowanych ludzi zaprogramowanych do przeprowadzania zabójstw, podkładania bomb, świadczenia sług seksualnych i innych, niemających przy tym świadomości tego, co robią.
Dwa odtajnione dokumenty CIA z lat 50. nie pozostawiają wątpliwości, że kierownicy projektów MKUltra z powodzeniem wykorzystali hipnozę do stworzenia zarówno zabójców, jak terrorystów podkładających bomby. Mówi o tym dokument CIA nr 190691: „Panny [nazwiska anonimizowane] natychmiast zapadły w głęboki hipnotyczny sen (…).
Panna [nazwisko usunięte] została następnie poinstruowana (po uprzednim wyrażeniu przez nią strachu przed bronią palną), że musi użyć każdej dostępnej metody, aby obudzić pannę [nazwisko usunięte], będącej teraz w głębokim śnie hipnotycznym, a jeśli to się nie uda, musi wziąć pistolet i strzelić do panny [nazwisko usunięte]. Poinstruowano ją, że jej wściekłość będzie tak wielka, iż nie zawaha się »zabić« [nazwisko usunięte] za to, że się nie obudziła”.
Pod wpływem poleceń osób przeprowadzających doświadczenie, dziewczyna wzięła do ręki pistolet pneumatyczny (broń była nienaładowana) i wymierzyła w śpiącą. Po popełnieniu „zabójstwa” zapadła w głęboki sen. „Po wybudzeniu ze stanu hipnotycznego kobiety nie pamiętały niczego, co zaszło w trakcie eksperymentu. Panna [nazwisko usunięte] ponownie odmówiła wzięcia do ręki pistoletu, zaprzeczyła, że opisana wyżej sekwencja zdarzeń miała miejsce”.
Drugi dokument z 1951 r. pokazuje, jak menedżerowie projektu MKUltra przeszkolili dwie niepodejrzewające niczego młode kobiety do podłożenia bomby. Poddane eksperymentowi dziewczyny, będąc pod wpływem hipnozy, wykonały swoje zadanie doskonale. Po zakończeniu doświadczenia obie nie pamiętały, w jakim badaniu wzięły udział. Odtajniony numer dokumentu CIA to MORI ID 190527.
Przypomnijmy, że na bazie tej wiedzy, która zresztą przedostawała się do społeczeństwa na długo przed oficjalnym odtajnieniem części dokumentów CIA, dość powszechne (przynajmniej wśród teoretyków spisku) jest przekonanie, że ofiarami „spreparowanych” przez CIA w ramach MKUltra zamachowców byli: obaj bracia Kennedy, Marcin Luter King, Malcolm X (podobnie jak King jedna z głównych postaci walki o równouprawnienie Murzynów w USA), John Lennon i przynajmniej kilka innych, znanych w USA osób.
Źródło :
https://www.theatlantic.com/magazine/archive/2000/06/harvard-and-the-making-of-the-unabomber/378239/