JADALNE ROBAKI, MĄKA Z OWADÓW ORAZ MLEKO I MIĘSO Z PROBÓWKI – TO WSZYSTKO JUŻ NA MASOWĄ SKALĘ ZA 2 LATA.

Znajome potrawy mogą się bardzo szybko zmienić, a ludzie nawet tego nie zauważą. Już w wielu krajach żywność wytwarzana z larw mącznika jest uznawana za bezpieczną. A naukowcy eksperymentują z chlebem zrobionym z mąki owadów, hodują mięso w probówkach i uzyskują mleko w laboratoriach, które są praktycznie nie do odróżnienia od prawdziwego. 

Zaczęło się

Na początku tego roku Europejska Agencja Bezpieczeństwa Żywności uznała larwy mącznika za jadalne dla ludzi. Wszystkie kraje UE zatwierdziły to w maju, a francuska firma Agronutris, która złożyła oficjalny wniosek, będzie jedynym dostawcą owadów „pokarmowych” na rynku przez pięć lat. Ale najprawdopodobniej nie na długo: w Komisji Europejskiej jest jeszcze 11 zapytań, w szczególności dotyczących świerszczy, pasikoników, czarnych lwów i trutni pszczelich.

Oczywiście nie mówimy tu głównie o larwach jako takich, ale o zrobionej z nich mące. Dodadzą go do codziennego jedzenia, chleba, wypieków. Eksperymenty pokazują, że ludzie chętnie zgadzają się spróbować dania z owadami, jeśli są tam niewidoczne – na przykład ciasteczka z mąką ze świerszczy. Są też smażone lub gotowane larwy i koniki polne.

Produkty z mącznika mącznika wkrótce pojawią się w większości największych europejskich sprzedawców detalicznych. W UE od dawna są hodowane na skalę przemysłową – dla hodowli i hodowli ryb. 

Tani i przyjazny dla środowiska

Bezkręgowce od dawna interesują się stawonogami jako źródłem pożywienia. Już w 2013 roku eksperci Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa ostrzegali, że jednym z najbardziej prawdopodobnych scenariuszy przezwyciężenia nadchodzącego kryzysu żywnościowego jest hodowla i konsumpcja owadów.

Z jednej strony oprócz białka zawierają wiele innych składników odżywczych – wapń, cynk i żelazo. Z drugiej strony, owady są znacznie bardziej przyjazne dla środowiska niż bydło. Emisje gazów cieplarnianych związane z hodowlą larw owadów są prawie dziesięciokrotnie mniejsze niż przy produkcji wołowiny (porównanie przeprowadzono pod względem ilości emitowanego dwutlenku węgla na kilogram uzyskanego białka).

Pokarm dla owadów można z powodzeniem uznać za naturalny, w przeciwieństwie do produktów wytwarzanych w warunkach laboratoryjnych.

Mięso z probówki

Innym sposobem rozwiązania problemu niedoboru białka zwierzęcego jest uprawa sztucznego mięsa. Próbują to zrobić w bioreaktorach, szalkach Petriego, a nawet na liściach roślin.

Tak więc w Japonii i Wielkiej Brytanii niedawno donieśli o udanych eksperymentach. W Krainie Wschodzącego Słońca otrzymali kawałek krowiej tkanki mięśniowej wielkości jednego centymetra kwadratowego i grubości kilku milimetrów. 

Mięso, które bardziej przypomina płynne mięso mielone, zostało wyhodowane na szalce Petriego ze zwierzęcych komórek macierzystych. Produkt brytyjskich biotechnologów również bardziej przypominał mięso mielone, ale nie pojawił się w probówce, ale na zwykłej trawie.

Faktem jest, że niektóre rośliny mają podobną strukturę do włókien mięsnych. Postanowiliśmy to wykorzystać. Jego własne komórki usunięto z trawy, a pozostałe rusztowanie celulozowe zasiedlono komórkami mięśniowymi świni. 

W rezultacie 35 procent z nich utknęło, a kawałek wieprzowiny urósł. Smakowało nieco inaczej niż prawdziwe mięso. Dla soczystości konieczne jest dodanie komórek tłuszczowych i komórek tkanki łącznej, wyjaśniają autorzy pracy.

Ani ryby, ani ptactwo

Mleko sztuczne – produkowane w bioreaktorach przy użyciu drożdży lub grzybów – nie jest droższe niż zwykle. Wszystkie przydatne minerały i witaminy – wapń, potas i fosfor – są dodawane w odpowiedniej ilości. Ale nie ma w nim laktozy, a osoby z nietolerancją cukru mlecznego mogą ją bezpiecznie pić.

Sztuczne białka „mleczne” pozyskiwane w bioreaktorach nadają się również do lodów, jogurtów i serów. W Stanach Zjednoczonych są już uznawane za bezpieczne dla żywności, następne w kolejności są kraje Unii Europejskiej.

Co więcej, nie tak dawno naukowcy donieśli o stworzeniu analogu mleka matki. Produkt nie różnił się zbytnio od naturalnego pod względem makroskładników, a jednocześnie zawierał dodatkowe składniki odżywcze.

Takie mleko może wkrótce pojawić się również na sklepowych półkach.

W abstrakcyjnym ujęciu tematu sztucznego mięsa i produkcji mleka wszystko wygląda dobrze i rozwiązuje wiele problemów. Ale przy konkretnym podejściu do tego tematu wszystko okazuje się nie takie proste. Na przykład, dlaczego dopiero teraz podjęto taką produkcję – rozwój nastąpił już w połowie XX wieku, z całkiem udanymi osiągnięciami.

Nie chodzi oczywiście o to, że wszyscy nagle razem stali się mądrzejsi – jest to mało prawdopodobne. Ale duch czasu jest ważny. Dzisiaj, dodając GMO do produktów, siły, które można nauczyć się kontrolować nie tylko zachowanie ludzi, ale także ich genetykę.

Jedną rzeczą jest zmiana składu genów na podstawie roślin, ale przy zwierzęciu taka liczba może nie zadziałać. Zmiany w jego DNA mogą doprowadzić do tego, że stanie się po prostu nieopłacalny.

W przypadku sztucznego mięsa wszystko jest proste i nawet komórki ludzkie mogą stać się kulturą, na której mięso będzie hodowane. Prawie niemożliwe będzie zweryfikowanie lub udowodnienie czegokolwiek. Dlatego opinia ekspertów na temat nowej technologii jest dwojaka. Sama innowacja jest dobra i poprawna, ale wpadnięcie w niepowołane ręce może wyrządzić ludziom wiele szkód.

Exit mobile version