W nigdy wcześniej nieupubliczniony, nagranym na taśmie zeznaniu z 1993 r., asystentka Alberta Einsteina w 1947 r. zdumiewająco przyznał, że ona i profesor zostali przywiezieni do Roswell w stanie Nowy Meksyk pod kierownictwem rządu i zbadali szczątki oraz ciała wydobyte z katastrofy pozaziemskiego pojazdu .
Na stare lata swojego życia poczuła wobec historii obowiązek ujawnienia prawdy. Postąpiła w ten sposób, pozwalając sobie na zarejestrowanie i opisanie podróży, którą ona i Einstein odbyli w lipcu 1947 roku, aby zbadać statek i załogę z innego świata. Einstein był oczywiście najbardziej znanym fizykiem teoretycznym XX wieku, który zrewolucjonizował naukę na poziomie astronomicznym i mikrokosmicznym.
Shirley Wright miała dwa doktoraty – jeden z chemii, a drugi z nauk fizycznych. Prowadziła dobre życie i produktywne życie. Z jej nekrologu, który ukazał się w Miami Herald w lipcu 2015 r., dowiadujemy się , że była edukatorką i nauczycielką w college’u, członkinią Sióstr Dominikanek, filantropem urodzonym ze środków i uczennicą Alberta Einsteina.
Jej historia Roswell została pierwotnie opowiedziana przez Leonarda Stringfielda, nieżyjącego już badacza UFO, we wpisach w jego prywatnie opublikowanej serii monografii z początku lat 90. „Status Report – UFO Crash Retrievals”. Dał asystentowi Einsteina pseudonim „Edith Simpson”, aby chronić jej imię i prywatność rodziny.
Ale Stringfield wspomniał w swojej książce nazwisko badaczki z Florydy, która spotkała się z dr Wright, aby przeprowadzić z nią wywiad, kobietą o imieniu Sheila Franklin. Franklin działał w stanowej organizacji Mutual UFO Network (MUFON). Stringfield i Franklin współpracowali, aby udokumentować to, co kobieta miała do powiedzenia.
Franklin i Wright mieli wspólnego przyjaciela. To dzięki temu połączeniu Franklin dowiedział się, że Wright wspomniał, że ona i Einstein odbyli podróż do Roswell. Przyjaciel zaaranżował spotkanie Franklina i Wrighta. Franklin nagrał zeznanie Wrighta z Roswell, kiedy obaj umawiali się na spotkanie w Miami w listopadzie 1993 roku.
Miano nadzieję, że Sheila Franklin, o której Stringfield wspomniał jako przeprowadzająca wywiad z asystentem Einsteina, wciąż żyje. A jeśli tak, mam nadzieję, że uda się ją zlokalizować. Po skorzystaniu z kilku internetowych katalogów i po wielu połączeniach, Franklin została zlokalizowana. Początkowo nieco sceptycznie podchodziła do rozmowy.
Wyjaśniła, że nie tylko ma notatki z rozmowy z asystentem Einsteina, ale też nagrania na taśmach. Co więcej, była gotowa spróbować znaleźć prawie trzydziestoletnie taśmy z wywiadami i wysłać je do mnie, aby świat mógł je usłyszeć. Na szczęście, po wielkim wysiłku, Franklin znalazła i przesłała e-mailem plik jednego z tych wywiadów.
Wright wyjaśniła Franklinowi, że w 1947 roku została wybrana spośród wielu utalentowanych studentów do pracy dla profesora Einsteina latem 1947 roku. Przeszła szeroko zakrojoną kontrolę bezpieczeństwa i referencji, ponieważ jej praca stawiałaby ją w trudnej sytuacji. Einstein zawodowo lubił Wright i zabierał ją wszędzie. Wspomniała Einsteina jako „ciepłego, sympatycznego i przyjaznego dla wszystkich swoich uczniów”.
Tego samego roku Wright towarzyszyła Einsteinowi na „konferencji kryzysowej” odbywającej się w bazie lotniczej armii południowo-zachodniej z udziałem wojskowych i innych naukowców. Przylecieli z Princeton do Chicago zwykłym samolotem, skąd kolejnym lotem udali się na małe lotnisko cywilne. Kiedy wylądowali, wojskowi zawieźli ich około 50-75 mil przez pustynię do bazy. Zabrano ich do silnie strzeżonego hangaru. To właśnie tam Wright i Einstein zdali sobie sprawę, że mają do czynienia z czymś nieziemskim.
Opisała jak wyglądał statek umieszczony w hangarze. „ Był w kształcie dysku, jakby wklęsły. Jego rozmiar sięgał jednej czwartej podłogi hangaru”. Statek wydawał się w jakiś sposób uszkodzony z jednej strony. Powiedziała, że niestety nie była w stanie podejść wystarczająco blisko, aby zobaczyć drobne szczegóły, ponieważ statek był otoczony przez strażników, fotografów i specjalistów, którzy go badali.
Wright powiedziała, że „korpus statku był tym, co dzisiaj nazwałbym raczej odblaskowym materiałem”. Dodała: „byli bardzo ciekawi, jakie były to materiały”.
Franklin zapytał Wrighta, co najbardziej interesuje Einsteina? Wright odpowiedział: „Napęd”. Dodała: „Albert wcale nie był zaniepokojony, widząc rzeczywiste dowody. Nie zapisałam w swoich notatkach jego wstępnych komentarzy, ale powiedział coś w taki sposób, że nie był zaskoczony, że przybyli na ziemię Jak powiedział, ”kontakt powinien być korzystny dla obu naszych światów”.
Wright i Einsteinowi pokazano coś więcej niż tylko statek.
Również w hangarze bazy lotniczej znajdowały się istoty pozaziemskie. Powiedziała o nich: „Niektórym specjalistom pozwolono przyjrzeć się bliżej, w tym mojemu szefowi. Obcy mieli około półtora metra wzrostu, bez włosów, z dużymi głowami i ogromnymi ciemnymi oczami, a ich skóra była szara z lekkim zielonkawym odcieniem, ich ciała nie były odsłonięte, ubrane w obcisłe garnitury. Ale słyszałem, że nie mieli pępków ani genitaliów.
Później, podczas ich pobytu ona i Einstein zostali eskortowani przez jeepy około 50 mil przez pustynię do samotnego, odizolowanego budynku ze strażnikami przy drzwiach. Zostali przywitani przez oficera w miejscu, gdzie umundurowany personel i personel medyczny zebrali się wokół wózka, na którym jedna z istot wiła się z bólu.
Wydawała niezwykłe dźwięki, ale nigdy nie „przmówiła”. Sama Wright była trzymana na dystans, ale opisała go jako szarawy dwunożny, być może nieco bardziej ludzki niż inne, które widziała wcześniej. Jego tors był groteskowo rozciągnięty. „To musiała być nowa sprawa, ale nic mi nie powiedziano i niedługo wszyscy zostaliśmy wyprowadzeni z pomieszczenia”. Wright powiedziała Franklinowi, że później dowiedziała się, że stworzenie przeżyło.
Wright mówi, że Einstein „który miał odpowiednie uprawnienia, złożył raport. Chociaż nie kazano jej podpisywać żadnych dokumentów, przypomniano jej o jej obietnicy, że nic nie powie. Franklin wspomina, że Wright wspomniał, że podróż do Roswell zostanie odrzucona, że nie będzie pisemnej dokumentacji z podróży i że wszelkie dowody na to, że kiedykolwiek miały miejsce, zostaną usunięte. Wright miała nieprzyjemne obawy.
Badając sprawę skontaktowano się z Archiwami Alberta Einsteina na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie i Einstein Papers Project w Caltech, aby sprawdzić, czy istnieją jakiekolwiek wskazówki dotyczące miejsca pobytu Einsteina w okresie od 7 do 20 lipca 1947 r. (okres po katastrofie). Szukano kalendarza lub harmonogramu, który potwierdził by jego działana w tamtym czasie? Chociaż szanse na taką dokumentację były bardzo małe…
Einstein Paper Project w Caltech, za pośrednictwem ich asystenta redaktora, początkowo sugerował, że lata od lat czterdziestych nie zostały jeszcze „zdigitalizowane”. Po tym twierdzono, że Einstein nie opuścił Princeton w lipcu tego roku. Nie wyjaśniono po prostu, co Einstein robił 75 lat temu, w kilka dni danego miesiąca w lecie, kiedy był wolny od grafiku roku akademickiego.
Frank Edwards był wczesnym pionierem radiowym i autorem kilku książek o UFO, w tym klasycznego „ UFO: Poważny biznes” . Był znanym nazwiskiem w całej Ameryce w latach 50. i 60. XX wieku. W wykładzie wygłoszonym dla audytorium w Detroit, MI w 1956 roku, Edwards utrzymywał, że zaledwie cztery lata wcześniej, w 1952 roku, Albert Einstein wysłał pilną wiadomość do ówczesnego prezydenta Harry’ego Trumana. Biorąc pod uwagę zjawisko UFO, Einstein ostrzegł, że polityka Trumana „zestrzeliwania” UFO nad DC była nierozsądna.
CO EINSTEIN MÓWIŁ O OBCYCH?
Wiadomo, że Einstein zajmował się tematem inteligentnych istot pozaziemskich tylko cztery razy.
W jednym ze stwierdzeń powiedział, że ludzie „ coś widzą ”, ale on „nie chce wiedzieć więcej”; utrzymywał, że ma jedynie pobieżną wiedzę o zjawiskach; a nawet odmówił komentarza na temat rzekomej katastrofy w Roswell:
- Już w 1920 Einstein podejrzewał, że inteligentne życie pozaziemskie jest prawdziwe i możliwy jest kontakt. Intrygującym punktem ze stycznia 1920 r. był artykuł w London Daily Mail, którego korespondent zapytał przyszłego laureata Nagrody Nobla
Kolejny dziennikarz radiowy Guglielmo Marconi niedawno opowiedział w tej samej gazecie o tajemniczych sygnałach, które, jak przypuszczał, mogły pochodzić z Marsa. Co myślał o tym Einstein? „Istnieją wszelkie powody, by sądzić, że Mars i inne planety są zamieszkane” – odpowiedział profesor. „Dlaczego Ziemia miałaby być jedyną planetą podtrzymującą ludzkie życie?
- W 1952 roku doniesiono, że Einstein napisał do ewangelisty Louisa Gardnera w odpowiedzi na pytanie Gardnera dotyczące UFO: „Ci ludzie coś widzieli, nie wiem i nie jestem ciekawy”. Bardziej interesujące w cytacie Einsteina jest to, czego się nie mówi. Chociaż Einstein przyznaje, że zjawisko jest prawdziwe („Ci ludzie coś widzieli ”, podkreśla Einstein), mówi, że nie chce wiedzieć, co ludzie widzą. Jest to oczywiście nieszczere ze strony Einsteina. Od kiedy nauka unika zachęcania do znajdowania rozwiązań zagadek? Jego odpowiedź była wyraźnie „unikiem”.
- Również w 1952 roku, w liście datowanym na 12 listopada, Einstein udziela krótkiej odpowiedzi nieżyjącemu, kontrowersyjnemu autorowi UFO, Albertowi K. Benderowi. Bender zapytał, co Einstein sądzi o zjawisku obcych. Einstein odpisał: „Szanowny Panie: Nie mając doświadczenia i jedynie powierzchowną wiedzę na ten temat, żałuję, że nie mogę spełnić pańskiej prośby. Z poważaniem, Albert Einstein”
- W dzienniku Irish Times z 9 lipca 1947 r. pojawił się następujący komunikat: „Departament Wojny Stanów Zjednoczonych oświadczył wczoraj wieczorem, że nie ma wieści o „latającym talerzu” z Nowego Meksyku i konsultuje się z Roswell. Profesor Einstein powiedział korespondentowi UP, że miał : absolutnie żadnego komentarza” .
Myślę, że teraz wiemy, dlaczego wielki Profesor postanowił nic nie mówić o tym wydarzeniu: był tam i przysiągł, że nigdy nikomu o tym nie powie.