Przyjrzyjmy się bliżej. W prawie każdym mieszkaniu, i to najczęściej w centralnym miejscu, stoi miniatura Cyklopa. Ta miniatura to telewizor. Amerykanie określają go nawet mianem „jednookiego bandyty”, który bezlitośnie wszystkich terroryzuje, i domowników, i gości. Każdego, kto w domu przebywa, natychmiast swym jednym okiem hipnotyzuje i wciąga do swej jaskini, z której bardzo trudno wyjść.
Cyklop w twoim domu!
Nazwa „Cyklop” jest znana wszystkim, choć może nie wszyscy pamiętają, że do ziemi Cyklopów zawitał Odyseusz wraz z towarzyszami w czasie drogi powrotnej z Troi do ojczystej Itaki. Cyklop był to potwór, którego Homer w Odysei charakteryzuje w ten sposób:
„Jest to gbur, który praw nad sobą żadnych nie uznaje (…), wróg ludziom i Bogu, a ponadto nie posiada pary oczu, jak człowiek, ale tylko jedno oko”. Swej wizyty w jaskini Cyklopa Odyseusz omal nie przypłacił życiem, uratował go tylko fortel.
Aż nie chce się wierzyć, że dla tej wyimaginowanej poetyckiej opowieści o Cyklopie pochodzącej sprzed prawie trzech tysięcy lat będzie można dziś znaleźć jakąkolwiek analogię. A jednak taka analogia jest, tyle że nie dotyczy garstki rozbitków, ale wszystkich ludzi na całym świecie.
Wiele osób powie: „Przesada, nie siedzimy przed telewizorem całymi dniami, a poza tym mamy swoje zdanie, umiemy oglądać telewizję krytycznie”. Homer na to odpowie: „Chciało mi się go poznać, być jak gość podjętym. /Lepiej było się nigdy nie spotkać z przeklętym”.
Program telewizyjny jest najczęściej programem zmontowanym. Najpierw nagrywane są różne fragmenty na taśmę, potem następuje ich obróbka, cięcie i łączenie, a dopiero później jest emisja, czyli to, co oglądają miliony osób na ekranie. Montaż to nie szew ręczny, który widać z daleka, ale bardzo precyzyjna komputerowa operacja, której ślady są dla naszego oka niewidoczne.
Można tak zmontować program, że w stosunku do realnych wydarzeń wszystko będzie na opak – złodzieje będą policjantami, śmiać się będzie ten, który był najbardziej poważny, najważniejszy będzie ktoś, na kogo nikt nie zwrócił uwagi. Zmontowane i nagrane na taśmę wydarzenia są jak chory pod narkozą; tak jak na nim można dokonać operacji chirurgicznej, przeszywając różne organy, tak też można poprzestawiać sens i układ wydarzeń. Na nic się tu nie zda krytyczne oglądanie, miliony widzów zostaną bezwiednie wprowadzone w błąd.
Jeśli tylko dziesięć osób było świadkami pewnego zdarzenia, to program temu poświęcony obejrzy dzięki telewizji sto milionów ludzi na całym świecie. A jeśli program telewizyjny jest tendencyjnym przedstawieniem zdarzeń, to w jaki sposób ci sami widzowie dowiedzą się, że miała miejsce manipulacja? Przy natłoku zdarzeń, programów, informacji nie ma żadnych szans na zapanowanie nad tym, co i jak pokazuje telewizja.
Większość widzów biernie wchłania w siebie telewizyjne obrazy, rzadko zdając sobie sprawę z tego, co faktycznie ogląda oraz w jakim celu i przez kogo to coś zostało przygotowane. To właśnie telewizja sprawiła, że wyobraźnia nasza, nasze myśli i uczucia przestały być uporządkowaną psychiką.
Widzimy to wyraźnie po zachowaniu się młodego, wychowanego na telewizji pokolenia, po jego agresywnych reakcjach, braku kultury, nieumiejętności koncentracji, braku szacunku dla innych, nawet dla własnych rodziców. Mieszanka telewizyjna to bardzo groźny napój. Doprawdy musi to być „wróg ludziom i Bogu”.
Ale to nie wszystko. W roku 1957 w Stanach Zjednoczonych niejaki James Vicary zaprezentował skonstruowane przez siebie urządzenie, tak zwany tachistoskop. Prawnicy, obserwatorzy i dziennikarze byli zaszokowani. „Newsday” pisał: „To najbardziej alarmujący wynalazek od czasu [skonstruowania] bomby atomowej”;
„The New Yorker” wtórował: „Doszliśmy do tak smutnego wieku, kiedy już nie tylko do domów, ale również włamać się można i wkroczyć do naszych umysłów”. Jeden z redaktorów „New York Journal-American” konkludował: „Jestem nie tylko przerażony, że będę popychany do działania bez mojej wiedzy (…). Wyobrażam sobie niewidzialną reklamę, która skłania mnie do rozwiązłości”.
Skąd brało się to przerażenie? Otóż tachistoskop – ta nowa bomba atomowa, która miała niszczyć nie ciało człowieka, lecz jego świadomość – był to po prostu projektor filmowy, który z nieprawdopodobną prędkością (1/3000 sekundy) co pięć sekund wyświetlał jakiś obraz podczas projekcji filmu.
Rzecz jasna, szybkość błysku była tak duża, że nikt z oglądających nie mógł dostrzec, że coś takiego ma miejsce. Można więc z zainteresowaniem oglądać film przyrodniczy, melodramat albo kryminał, nie zdając sobie absolutnie sprawy z tego, że równocześnie pewien obraz pojawia się co pięć sekund na 1/3000 sekundy.
Widz o tym nie wie, ale obraz dociera do niego, a ściślej mówiąc, do jego podświadomości. A efekt? Gdy w czasie projekcji filmu w jednym z amerykańskich kin użyto eksperymentalnie tachistoskopu, wyświetlając na poziomie podświadomości napis: „Jesteś głodny? Zjedz prażoną kukurydzę”, to w ciągu sześciu tygodni spożycie prażonej kukurydzy w kinie wzrosło o ponad pięćdziesiąt procent.
W roku 1962 tachistoskop został w Stanach Zjednoczonych oficjalnie opatentowany. A choć z czasem próbowano wprowadzić zakaz posługiwania się tą nową bombą atomową, to przepisy zakazujące nigdy nie nabrały mocy prawnej. A więc?…
A więc wyobraźmy sobie walkę na rynku, w której chodzi o zyski rzędu wielu milionów, a może nawet miliardów dolarów. Znamy te krótkie, nie trwające dłużej niż jedna do trzech sekund cięcia w czasie reklam. A może są tam wklejone jakieś krótsze błyski, na przykład trwające 1/3000 sekundy?
Albo wyobraźmy sobie różnego rodzaju kampanie przedwyborcze, w których chodzi o przejęcie władzy w jakimś państwie albo o zmianę postawy w stosunku do jakiegoś zbrodniczego systemu, który trwał w jednym z państw pięćdziesiąt lat… Oglądając telewizję, nie wiemy, w którym z programów mamy do czynienia z tachistoskopem, a w którym nie.
Wiemy natomiast, że technologia amerykańska na dobre zadomowiła się w naszym kraju, a i technika działania na podświadomość z pewnością poszła już do przodu. Strach pomyśleć. Wiele mówi się dziś o prawach człowieka, w tym o prawie do prywatności. Ale przecież tym, co w nas najbardziej prywatne i najbardziej delikatne, jest właśnie nasza podświadomość.
Niezależnie bowiem od różnych teorii starających się wyjaśnić, czym ta podświadomość jest, wiemy, że pojawia się duże prawdopodobieństwo wpływu działań podświadomych na nasze świadome oceny i decyzje.
Aby były one jak najbardziej odpowiedzialne, czyli przemyślane, wolne i obiektywne, trzeba człowieka chronić przed wpływem takich nacisków, o których on nie ma pojęcia, a które zostały specjalnie wypracowane przez ludzi traktujących innych jak przedmioty wyzysku finansowego czy politycznego.
Dla milionów ludzi na całym świecie oglądanie telewizji jest ulubioną czynnością wykonywaną w wolnym czasie – a raczej bezczynnością. Przeciętny Amerykanin, zanim skończy sześćdziesiątkę, spędza piętnaście lat na wpatrywaniu się w ekran telewizyjny. W innych krajach liczby są podobne. Wiele osób twierdzi, że oglądanie telewizji „relaksuje”.
Poobserwuj siebie uważnie, a przekonasz się, że im dłużej ekran telewizora jest obiektem twojej koncentracji, tym bardziej twoje myślenie zanika i przez długie chwile patrzysz na talk-show, teleturnieje, seriale komediowe, a nawet na reklamy, nie wytwarzając w swym umyśle prawie żadnej myśli.
Nie tylko zapominasz o swoich problemach, ale na pewien czas uwalniasz się od samego siebie – a cóż może bardziej relaksować? Czy zatem wskutek oglądania telewizji powstaje przestrzeń wewnętrzna? Niestety nie.
Chociaż przez dłuższy czas umysł nie wytwarza myśli, to łączy się on z procesem myślenia obecnym w programie telewizyjnym. Łączy się z telewizyjną wersją umysłu zbiorowego i zajmuje się myśleniem jego myśli.
Twój umysł pozostaje nieaktywny tylko w tym sensie, że nie produkuje myśli. Stale jednak absorbują go myśli i obrazy płynące z telewizora. Wywołuje to w nim podobny do transu bierny stan podwyższonej wrażliwości, przypominający stan hipnozy.
Dlatego telewizja może służyć do manipulowania „opinią publiczną”; wiedzą o tym zarówno politycy i różne grupy nacisku, jak i producenci reklam, i zapłacą miliony, by wpędzić cię w ten stan receptywnej nieświadomości.
Chcą, aby ich myśli stały się twoimi, i zwykle im się to udaje.A więc gdy oglądasz telewizję, skłonny jesteś opadać poniżej myślenia, a nie wznosić się ponad nie. Pod tym względem telewizja ma wiele wspólnego z alkoholem i narkotykami. Chociaż odciąża cię od myślenia, płacisz za to wysoką cenę, jaką jest utrata świadomości.
Podobnie jak narkotyki, silnie uzależnia. Sięgasz po pilota, by wyłączyć telewizor, lecz zamiast tego zaczynasz przeszukiwać wszystkie kanały. Mija pół godziny lub godzina, a ty nadal oglądasz i nadal przerzucasz kanały. Przycisk wyłączający to jedyny, którego twój palec zdaje się nie móc dotknąć.
Ciągle patrzysz w ekran, zwykle nie dlatego, że coś ciekawego przyciąga twoją uwagę, ale właśnie dlatego, że nie ma nic interesującego do oglądania. Gdy już zostaniesz „złowiony”, wówczas im bardziej jest to trywialne, im bardziej bezsensowne, tym silniej uzależnia.
Gdyby to było ciekawe, skłaniało cię do refleksji, to znów pobudziłoby twój umysł do myślenia, które jest bardziej świadome i dlatego bardziej wskazane niż trans wywołany telewizją. Wtedy twojej uwagi nie pochłaniałyby już całkowicie obrazy na ekranie.
Treść programu, jeśli ma on jakąś wartość, może do pewnego stopnia uniemożliwiać, a nawet czasem niweczyć hipnotyczny i otępiający efekt wywoływany przez telewizję. Bywają programy niezwykle pomagające wielu ludziom; zmieniają ich życie na lepsze, otwierają serce, rozwijają świadomość.
Nawet niektóre komedie, chociaż w zasadzie błahe, w sposób niezamierzony mogą być uduchowione, pokazując karykaturalną wersję ludzkiej głupoty i ego. Uczą nas, by nie brać wszystkiego zbyt poważnie, by podchodzić do życia z pewną beztroską, a przede wszystkim uczą nas śmiać się.
Śmiech ma nadzwyczajne właściwości wyzwalające, jak również uzdrawiające. Większość programów telewizyjnych znajduje się jednak pod kontrolą ludzi, którymi całkowicie zawładnęło ich ego.
Dlatego ukrytym motywem telewizji jest sprawować nad tobą kontrolę
Uśpić cię, czyli uczynić nieświadomym. A przecież w tym medium, jakim jest telewizja, nadal tkwi niezbadany ogromny potencjał, zapamiętaj:
- Unikaj programów i reklam, które bombardują cię szybko migającymi obrazami, zmieniającymi się co dwie, trzy sekundy lub częściej.
- Zbyt częste oglądanie telewizji, a zwłaszcza tego rodzaju programów, w dużym stopniu jest przyczyną nadpobudliwości psychoruchowej, czyli ADHD, zaburzenia psychicznego, którym dotknięte są obecnie miliony dzieci na całym świecie.
- Nieumiejętność skupienia się sprawia, że twoja percepcja i twoje związki z ludźmi ulegają spłyceniu i nie dają ci satysfakcji.
- Wszystko, co robisz, każde twoje działanie wykonywane w tym stanie, ma niską jakość, ponieważ wysoka jakość wymaga uwagi.
- Częste i długie oglądanie telewizji nie tylko sprawia, że stajesz się nieświadomy, ale też powoduje bierność i odbiera ci energię.
- zamiast oglądać, co popadnie, wybieraj konkretne programy. Zawsze gdy sobie o tym przypomnisz, oglądając je, poczuj wewnętrzne ożywienie.
- Albo od czasu do czasu zwracaj uwagę na swój oddech. Co trochę, w regularnych odstępach, odwracaj twarz od ekranu, tak aby nie zawładnął on całkowicie twoim wzrokiem.
- Nie nastawiaj odbiornika głośniej, niż jest to potrzebne, tak aby dźwięk nie przewyższał twojego poziomu słyszalności. Po
- Pdczas projekcji reklam wyciszaj fonię. Nie chodź spać od razu po wyłączeniu telewizora ani, co jeszcze gorsze, nie zasypiaj przy włączonym odbiorniku.
A więc tak zwana demokracja w zderzeniu z realiami podświadomego sterowania ludźmi okazuje się czczą ułudą, a nawet więcej – stanowi dla człowieka końca XX wieku największe ze znanych do tej pory zagrożeń. Co robić? Jak się bronić?
Wróćmy do Homera. Co zrobił Odyseusz, aby umknąć z życiem i ocalić choćby część swoich towarzyszy? Upoił Cyklopa winem, a następnie rozgrzaną w ogniu belką wykłuł mu to jedno oko, aby od tej pory szukał ofiar po omacku. My nie musimy być tak okrutni. Bo przecież fale telewizyjne i tak szukają swoich ofiar tylko po omacku. Po prostu więc nie włączajmy telewizorów, a jeszcze lepiej – w ogóle się ich pozbądźmy. Po co kusić to licho?