Historia teorii, według której pochodzące z zewnątrz bakterie powodują infekcje, CO NIE ZNALAZŁO JAK DOTĄD POTWIERDZENIA W BADANIACH NAUKOWYCH, pokazuje, że wspierające tę teorię interesy finansowe potrafią skutecznie i przez długi czas wypaczać prawdę ze szkodą dla ludzkiego zdrowia.
Proces gnicia tkanek i rozpadu struktury komórkowej obserwowano w ranach na zewnątrz ciała, a także w narządach i tkankach wewnętrznych. Zaproponowano, że odpowiada za to niewidoczny gołym okiem żywy organizm, przenikający z zewnątrz do wnętrza ciała i zakłócający normalne funkcjonowanie komórek, powodując ich chorobę, a nawet śmierć.
W przypadku infekcji — gdy ta sytuacja stała się znana — było oczywiste, że w istniejących ranach zewnętrzna wyściółka ciała została przerwana, dzięki czemu niewidocznemu małemu stworzeniu powinno było łatwo osiąść w uszkodzonym miejscu urazu.
Ta koncepcja została jednak rozszerzona na inne części ciała o wciąż nienaruszonej strukturze, które są penetrowane przez ten organizm. Ten nieznany organizm otrzymał specjalne moce umożliwiające mu ominięcie normalnych mechanizmów obronnych organizmu, wejście do świata wewnętrznego, przemieszczanie się do określonych miejsc i rozpoczęcie niszczenia tkanek. Badacze medyczni nazwali te organizmy bakteriami.
Bakteria obecna = sprawca!
Zawodowi medycy uznali, że choroby zakaźne są spowodowane przenikaniem obcego żywego organizmu do organizmu człowieka. Głównym argumentem przemawiającym za tą teorią był fakt, że bakterie można było zobaczyć pod mikroskopem.
Te „niewidzialne” stworzenia nie tylko istniały, ale ponadto znajdowano je w dużej ilości w chorej tkance. Ich obecność w takich wypadkach doprowadziła do twierdzenia, że muszą być odpowiedzialne za spustoszenie, ponieważ były nieobecne albo występowały w bardzo małych ilościach w zdrowej tkance. Już sam fakt ich obecności sprawiał, że wglądały na sprawców.
W rezultacie w umysłach lekarzy zakorzeniły się dwa poniższe stwierdzenia:
- Bakterie powodują infekcje.
- Bakterie atakują organizm z zewnątrz.
W pierwszej połowie XIX w kilku eksperymentach, wielokrotnie powtarzanych w wielu laboratoriach uniwersyteckich wykazano, że bakterie te powstały w obrębie chorej tkanki jako bezpośredni skutek choroby i że to nie była żadna inwazja. Innymi słowy, BAKTERIE BYŁY OBECNE, ALE NIE BYŁY SPRAWCĄ CHOROBY. W tamtym czasie inwestorzy zdecydowali się zignorować społeczność naukową i trzymać się historii mówiącej o inwazji powodujących chorobę organizmów infiltrujących i niszczących ludzkie tkanki.
Poparli teorię głoszoną przez takich ludzi, jak Ludwik Pasteur, zgodnie z którą w celu ochrony przed zachorowaniem należy walczyć z tymi organizmami obecnymi w naszym środowisku. Opracowano program szczepień i głównym celem przemysłu medycznego stało się opracowanie odpowiednich szczepionek przeciwko wszystkim znanym bakteriom wywołującym choroby.
„WIRUS” załatwia sprawę
Dobrym wyjaśnieniem faktu, że medycy czasami nie mogli odnaleźć jakiegokolwiek mikroorganizmu wywołującego chorobę, stał się argument, że to coś jest zbyt małe, aby je zobaczyć. Pojawienie się mikroskopu elektronowego na początku lat 1930. sprawiło, że naukowcy zobaczyli MALEŃKIE PLAMKI W KOMÓRKACH i WOKÓŁ NICH, które szybko nazwali WIRUSEM.
Następnie postanowiono oddzielić badanie tych niezwykle małych jednostek od informacji klinicznych. Stworzono specjalizację znaną jako WIRUSOLOGIA, która nie dotyczy pacjentów, ale wirusów, które istnieją w komórkach i które można znaleźć we wszelkiego rodzaju pozostałościach komórkowych.
Wirusów nigdy nie można zidentyfikować w ruchu. Mikroskop elektronowy daje migawkowe zdjęcie niektórych komórek. Nieruchomy obraz czasami pokazuje konfiguracje, które nazwano wirusami. Tym konfiguracjom nadano pewne cechy, chociaż nikt nigdy nie widział, aby konstrukcja zwana wirusem cokolwiek robiła.
Dlatego NIE MA OKREŚLONEGO SPOSOBU NA ZIDENTYFIKOWANIE WIRUSA W OKREŚLONYM MIEJSCU UKAZUJĄCEGO JEGO OKREŚLONĄ AKTYWNOŚĆ, tak jak można to zrobić w przypadku bakterii. Stąd konieczność innego sposoby „identyfikacji” wirusa. Zatem identyfikacja bardzo małego fragmentu DNA w plamce w komórce (czasami jest to tylko prosta struktura białkowa zamiast materiału genetycznego), którego każda żywa komórka ma ogromną ilość (wirus nie jest żywą komórką), równa się identyfikacji wirusa.
Medycyna przyjęła jako powszechną praktykę w celu identyfikacji obecności wirusów:
- Identyfikację małej sekwencji DNA/RNA bez wiedzy, skąd pochodzi ten mały fragment. Te fragmenty są replikowane w laboratorium i można je znaleźć w dużych ilościach w szczątkach komórkowych, mieszaninie pozostałości po rozpadających się komórkach.
- Żadna wymierna ilość tej samej sekwencji DNA nie może być powiązana z żadnym najeźdźcą ani też nie może być powiązana z żadną określoną aktywnością, taką jak na przykład wywołanie choroby. SEKWENCJE DNA/RNA NIE SĄ SPECYFICZNE DLA ŻADNEGO WIRUSA. Nazwy wirusów pochodzą od określonych sekwencji DNA!
- Pomiar wysokiego poziomu przeciwciał we krwi jako „dowód” odpowiedzi immunologicznej organizmu, która, jak się przypuszcza, musi być skierowana przeciwko niezidentyfikowanemu najeźdźcy, którym musi być wirus wywołujący według nich określoną chorobę.
- NIE WYKAZANO ŻADNEGO NAUKOWEGO ZWIĄZKU MIEDZY JAKIMKOLWIEK ZNANYM KONKRETNYM PRZECIWCIAŁEM I JAKIMKOLWIEK KONKRETNYM „NAJEŹDŹCĄ”.
- Pomiar wysokiego poziomu specyficznych komórek we krwi jako „dowód” odpowiedzi immunologicznej organizmu, która, jak się przyjmuje, musi być skierowana przeciwko niezidentyfikowanemu najeźdźcy, którym musi być wirus wywołujący według nich daną chorobę. Nie wykazano żadnego konkretnego związku między rodzajem krwinek i poziomem tych krwinek z jednej strony a jakimkolwiek konkretnym „najeźdźcą” z drugiej.
W pierwszej połowie XX wieku nauka zrobiła ogromny krok naprzód po zrozumieniu, że CAŁA MATERIA POWSTAJE Z ENERGII POPRZEZ KOMPRESJĘ I SCHŁODZENIE.
Oznacza to, że KAŻDA ZAOBSERWOWANA ZMIANA STRUKTURY LUB FUNKCJI ZOSTAŁA SPOWODOWANA ZMIANĄ W POLU ENERGETYCZNYM, KTÓRE TWORZY TĘ MATERIĘ. Stąd, kiedy ciało zaczyna inaczej funkcjonować lub walczy o normalne funkcjonowanie, oznacza to, że musimy szukać odpowiedzi na ten stan w jego polu energetycznym, a nie w samym ciele fizycznym.