W 2020 roku piosenkarz soulowy Xavier Naidoo ze łzami w oczach stwierdził w pięciominutowym wideo, że dzieci są torturowane w celu uzyskania Adrenochromu. Podejrzewa się, że produkt ten jest przedmiotem handlu w kręgach elitarnych jako narkotyk i środek na wieczną młodość.
Co rzeczywiście jest prawdą o micie adrenochromu i co nam to mówi o postępowaniu z tzw. teoriami spiskowymi. Jeśli wierzyć wypowiedziom zatroskanych polityków, internet aż roi się od teorii spiskowych. Doprowadziło to do powszechnej cenzury mediów społecznościowych i innych platform internetowych.
To, czy obawy są faktycznie uzasadnione, czy nie, każdy powinien ocenić sam. Dużo ciekawsze jest dla mnie wyjaśnienie, dlaczego w ostatnich latach nasiliły się tzw. narracje spiskowe, od kogo pochodzą i kto czerpie z nich korzyści.
Pierwszy przykład: W 2020 roku piosenkarz soulowy Xavier Naidoo zamieścił na YouTube pięciominutowy filmik o porwanych dzieciach, które są drenowane z krwi w celu uzyskania adrenochromu, a dalej opowiadał o rytualnych morderstwach, tajemniczym kulcie i satanizmie. Wiele mass mediów relacjonowało wtedy w szoku niepokojące wideo i pytało, co jest nie tak z Xavierem Naidoo. Naidoo twierdził później, że opierał się na informacjach wewnętrznych. Niestety nie wiemy, czy to rzeczywiście prawda.
Później jednak amerykańscy piosenkarze i aktorzy donosili o podobnych rzeczach – ale i tu nie wiemy, na ile te informacje są aktualne. I to jest właśnie problem: prawda została rozcieńczona przez tzw. narracje spiskowe, nie jest już krystalicznie czysta i ostro odgraniczona od kłamstw.
Co to jest adrenochrom? Adrenochrom składa się z adrenaliny, efinefryny i występuje głównie we krwi młodych ludzi, przede wszystkim dzieci. Liczne media netowe twierdzą, że produkt metaboliczny, którego związek chemiczny to C9H9NO3, jest handlowany w elitarnych kręgach jako lek i środek na zachowanie wiecznej młodości.
Mówi się również, że w celu uzyskania tego bardzo specjalnego leku, na całym świecie porywa się dzieci i torturuje w bestialski sposób. Pytanie brzmi: czy to twierdzenie to fikcja czy prawda?
Brakuje ważnych informacji
Właściwie odpowiedź jest dość prosta: niezależnie od tego, jak jest produkowany, adrenochrom można kupić w każdej aptece jako lek wspomagający np. krzepnięcie krwi.
Jednak od dawki około 5 mg podawanej dożylnie, niektórzy pacjenci mogą rzeczywiście doświadczyć halucynacji nie przypominających tripu LSD. W latach 40. ubiegłego wieku eksperci medyczni sugerowali nawet, że adrenochrom w dużych dawkach może prowadzić do schizofrenii.
Nie ma jednak jeszcze dowodów na to, że adrenochrom jest rzeczywiście fontanną młodości. Można jedynie spekulować, skąd pochodzi to twierdzenie. Przyjmuje się jednak, że za wzór dla tej historii posłużyła satyryczna epopeja narkotykowa Fear and Loathing in Las Vegas Huntera S. Thompsona.
W powieści Thompsona adrenochrom jest narkotykiem, co przynajmniej nie jest do końca błędne – choć Thompson swobodnie przyznaje, że pozyskiwanie go z ludzkich gruczołów adrenalinowych jest jedynie jego wymysłem.
Jest więc bardzo prawdopodobne, że historia o adrenochromie jest w rzeczywistości niczym więcej niż mitem. Nie oznacza to jednak automatycznie, że liczne doniesienia o porwaniach dzieci, zabójstwach i torturach, które pojawiły się w ostatnich latach w mediach sieciowych, to również tylko wymyślone historie.
Ważne informacje z niemal wszystkich części świata pokazują niestety inny obraz. Weźmy za przykład znalezione w dolinie Ahr zwłoki dzieci, które zostały przepędzone przez wioski wraz z powodzią. Ciała widziało pół tuzina zszokowanych mieszkańców, którzy nie potrafili wyjaśnić, skąd nagle wzięły się wszystkie dzieci. Nawet reporter n-tv wspomniał o nich w swoim reportażu. Później nic więcej o nich nie słyszano, mieszkańcom zabroniono nawet wspominać o zwłokach przedstawicielom prasy.
Nie chcę mówić, czy wspomniana liczba trzystu ciał jest prawidłowa. Może być też mniej. Ale liczby nie są tu ważne. Jest to raczej kwestia uznania, że informacje są celowo ukrywane przed oczami opinii publicznej.
To, że dzieci faktycznie pochodziły z pobliskiego zalanego obiektu bunkrowego, jak twierdzono, i że były torturowane i wykorzystywane seksualnie, to założenie, które do dziś nie zostało udowodnione, co współgra również z wypowiedzią Xaviera Naidoo, który stwierdził, że sekty satanistyczne dokonują rytualnych mordów na dzieciach. Jak sam przyznaje, były pułkownik Bundeswehry Maximilian Eder był na tropie sprawy zwłok dzieci i już latem ubiegłego roku groził upublicznieniem sprawy w filmiku na Telegramie.
Kto czerpie korzyści z narracji spiskowych?
W grudniu Eder został aresztowany w ramach obławy Reichsbürgerów. Czy w obławie chodziło ewentualnie nie o Reichsbürgerów w ogóle, ale o aresztowanie Edera i ewentualnie innych powierników?
Dlaczego w mediach sieciowych wielokrotnie rozpowszechniane są historie, które absolutnie nie odpowiadają prawdzie i kto ma w tym interes?
Ci, którzy publikują tę historię – czy może stoją za nią ci, o których nic nie wiemy, którzy mają realny interes w tym, by znaleźć wystarczająco dużo ogłupiałych ludzi, którzy nabiorą się na te bzdury, rozpowszechnią je dalej, a przy okazji nawołają też do nienawiści wobec pewnych grup ludzi?
Cui bono – czyli kto korzysta? Odpowiedź może nie być bardzo prosta i wymaga również wiele taktu, ponieważ a nie każdy uważa, że odpowiedź jest możliwa i b, ponieważ można na nią odpowiedzieć tylko poprzez nasz obecny system polityczny. Wielu z was zauważyło, że w ostatnich latach polityka staje się coraz bardziej infantylna. Politycy zachowują się jak dzieci, wygłupiają się na TikTok’u i innych portalach społecznościowych jak niemądre szkolne dzieciaki, i biadolą, gdy ludzie nie tańczą do ich melodii.
Każdy z pewnością pamięta własne czasy szkolne. W klasie zawsze był jeden czy drugi Mister X, którego się nie lubiło, który był kujonem i któremu najchętniej życzyłoby się zarazy. Ale przede wszystkim cieszyłeś się i zacierałeś ręce, gdy X został ukarany przez dyrektora szkoły, a może nawet dostał w końcu reprymendę.
Czego by się nie zrobiło, żeby tak się stało? Wystarczyło zrobić tak, aby X stał się postrachem szkoły, wymyślać psikusy, które można było przypiąć do X, fałszować dowody – itp. itd. W pewnym momencie administracja szkolna zorientuje się, że X jest bardzo złym kolegą, który nie zasługuje na nic innego, jak tylko na wydalenie ze szkoły – mimo że X właściwie nie zrobił nic złego, poza tym, że był klasowym wrogiem, a fałszywe tropy były po prostu tak sprytnie podłożone, że X nie mógł nic z tym zrobić i że nie udało mu się przekonać administracji szkolnej, że jest niewinny.
Korzyść z wyrzucenia X ze szkoły mieli ci zazdrośnicy, którzy nie mieli łatwo z nauką, którzy nie dostawali całej uwagi nauczycieli, którzy też chcieliby być promowani tak jak X.
Ustawianie znaków politycznych
Weźmy aktualny przykład sceny Reichsbürger. Czy może lepiej określić tę znakomitą społeczność jako trupę walca lub kukidenta z racji wieku, która wycofała się w swój własny świat, ale tak naprawdę nikomu poważnie nie szkodzi?
Już teraz powinno być dla wszystkich jasne, że zamieszanie z nalotem było niczym więcej niż inscenizacją i gorącym powietrzem, ponieważ media zostały poinformowane o akcji już kilka tygodni wcześniej. To, czego naprawdę chciał rząd, to stworzenie ikonoklazmu.
Wysłanie sygnału przeciwko tym, którzy kwestionują politykę i państwo. Nic innego nie wchodziło tu w grę. Innym znamiennym przykładem jest Corona. Wirus należy do rodziny chorób układu oddechowego, które co roku dotykają miliony ludzi na całym świecie. Do 2020 roku każdy radził sobie z tym całkiem dobrze na swój sposób.
W 2020 roku koronawirus został ogłoszony absolutnie śmiertelną chorobą, aby tylnymi drzwiami przetestować zupełnie niezbadaną technologię mRNA na niczego nie podejrzewającej populacji świata. Aby wszyscy przełknęli gorzką pigułkę i uwierzyli w bajkę o śmiertelnej zarazie, wywierano z góry potężny nacisk.
Nawet wolne media netowe zostały wciągnięte na pokład – ale myślę, że były raczej pozbawione wiedzy i zostały zaskoczone przez tzw. trolli netowych, którzy sprytnie rozsiewali kolejne historie spiskowe, aby zwolennicy mediów alternatywnych również uwierzyli w spook.
Jak wszyscy powinni już wiedzieć, większość teorii spiskowych rozpowszechnianych w internecie nie pochodzi od żadnych świrów, ale od agencji wywiadowczych i instytutów takich jak brytyjski Tavistock Institute, które lubię nazywać think tankami.
Takim oszołomem z tych kręgów jest również Q, który ujrzał światło dzienne wraz z pojawieniem się Donalda Trumpa w Białym Domu, a jego celem jest przedstawienie niezgody jako zagrożenia i niebezpieczeństwa dla pokoju na świecie oraz nie mniejsza dyskredytacja Donalda Trumpa, rzekomo najwierniejszego wyznawcy Q, jako obłąkanego. Eksperci określają ruch QAnon jako sektę, a wyznawców uważają za niebezpiecznych. Amerykańska policja federalna (FBI) idzie nawet o krok dalej i klasyfikuje ruch jako organizację terrorystyczną.
Operacje fałszywej flagi
Fakt, że żaden ze zwolenników tych ruchów nigdy tak naprawdę nie rzucił się w oczy poprzez akty przemocy, nie ma znaczenia dla przedstawicieli rządu. Obawiają się, że rozczarowanie może się dalej rozprzestrzeniać – dlatego trzeba podjąć działania i coś z tym zrobić.
W obu ruchach przemycano przez policję i Urząd Ochrony Konstytucji tzw. agentów-prowokatorów, tzw. gołębie stołki, aby udawać, że popełniono przestępstwa. Szturm na Reichstag, Kapitol w Waszyngtonie i ostatnie protesty w Brazylii przebiegały według tego samego schematu.
Chodzi o to, by ogłosić dysydentów politycznych jako radykalnych i niebezpiecznych, antydemokratycznych sprawców przemocy, by pokazać dobrym obywatelom „nie igrać z kułakami”. Mamy tu do czynienia z największą (re)edukacją w historii ludzkości – i tylko ci, którzy przyjrzą się bliżej za kulisami, będą w stanie dostrzec, o co tak naprawdę chodzi – czyli o politycznie poprawne posłuszeństwo.
Z tego wynika, że istnieje cały szereg tematów tabu, o których oficjalnie się nie informuje, a zamiast tego ogłasza się je jako teorie spiskowe, w których nikt nie rozpoznaje słonia w pokoju. Często jednak słonie tego rodzaju są przedmiotem fabuł w filmach fabularnych i serialach telewizyjnych, przy czym słoń nie jest rozpoznawany przez widza – pozostaje niejako niewidoczny.
O Adrenochromie wiosną 2022 roku ukazała się niewielka książka typu paperback z przepisami na wykonanie koktajli z Adrenochromu. Tytuł książki to Najlepsze koktajle z Adrenochromem: Przepis na wieczne życie. Autor, niejaki Herold zu Moschdehner, obiecuje życie wieczne dzięki przepisom na krew swoich dzieci, które noszą tak obiecujące nazwy jak Sex on the Blood-Beach czy 5 Years Minus – Mojito.
Z całą pewnością ta machinacja to nic innego jak ironiczna werbalizacja debaty wokół drażliwej kwestii, w której adrenochrom jest jedynie czerwonym śledziem, podobnie jak jaszczuroludzie w parlamencie, którzy również zostali wprowadzeni na scenę wyłącznie w celu zmobbingowania osób wątpiących w politykę woke lewicowych hardlinerów jako idiotów i teoretyków spiskowych.
Nie tylko obraz historii, ale i naszej teraźniejszości kształtowany jest przez nieprawdy i oszustwa, które przez polityków, pundystów i pracowników mediów sprytnie oprawiane są w teorie spiskowe. Dlatego pozostaje motto: Tylko ten, kto zadaje pytania, może rozpoznać prawdę kryjącą się za oszustwem i kłamstwem.