Site icon Globalna Świadomość

TAJEMNICE PRZEDRESETOWEGO ŚWIATA – JAKĄ ROLĘ GRAŁA ALCHEMIA ?

Postęp naukowy i technologiczny poprzedniej cywilizacji był znacznie wyższy niż współczesnej. W okresie postapokalipsy , kiedy zbierano ziarna wiedzy poprzedniej cywilizacji i podejmowano próby ich usystematyzowania, pojawiła się „alchemia”, jako sublimacja całej dostępnej wówczas wiedzy. Dlatego nie należy się oszukiwać, żywić fałszywych złudzeń ani uważać alchemii za coś fantastycznego. To tylko prymitywne skrawki wiedzy naszych przodków, ni mniej, ni więcej.

Jednak to właśnie z alchemii wyszły takie nauki jak chemia właściwa, fizyka, astrologia, a następnie astronomia, geometria, geologia, botanika i biologia oraz medycyna. Bezpośrednim następcą alchemii jest chemia fizyczna.

Podkreślam: o wszystkich aspektach mistycznych, filozoficznych, a nawet religijnych, wiem . Ważne jest, aby zrozumieć tutaj tak prostą rzecz – wszystkie wyjaśnienia alchemii zostały podane już w postapokalipsie, kiedy poziom wiedzy ludzkości spadał, dlatego wszystko, czego nie można było wyjaśnić naukowo, zostało wyjaśnione w alchemii przez mistycyzm i cuda, wplatając się w wyjaśnienie religijne i filozoficzne.

Na przykład istnieje taka interpretacja alchemii:

Alchemia zajmuje się zmianą stanu wewnętrznego. „Kamień Filozoficzny” – filozofia rozważa i bada formy światopoglądowe. Kamień = stan utwardzony. To moment, w którym światopogląd danej osoby zastygł, utknął w miejscu, a zatem starość przychodzi do ludzi. Stąd przemiana ołowiu, cięższego materiału, w złoto, gdy doświadczenie życiowe rozcieńcza się płynną rtęcią, zamieniając nagromadzone doświadczenie w złoto.

Istnieje wiele podobnych wyjaśnień alchemii, jednak przypominam – wiele, prawie wszystkie narracje z przeszłości to symbole i obrazy, i zgodziłbym się nawet z powyższą definicją, gdyby nie dwie rzeczy.

  1. Dlaczego alchemicy przekopywali hektary pól i lasów w poszukiwaniu kamienia filozoficznego?
  2. W jaki sposób kamień filozoficzny w tym rozumieniu zapewnia wybawienie od chorób, starość i nieśmiertelność?

Zgadzam się, w alchemii jest dużo symboliki, ale jest też sporo praktycznych rzeczy, jednak większość ludzi jest bardziej skłonna zaakceptować wyjaśnienie mistyczne niż racjonalne i naukowe. W rzeczywistości jest to wyjaśnione bardzo prosto – ludzie chcą wierzyć w bajkę i cuda, dlatego mając do czynienia z czymś figuratywnym, zastępują naukowe wyjaśnienie takim, jakie ich zdaniem powinno być.

Wyraża się to tym, że jeden widzi meteoryty tam, gdzie ich nie ma, a drugi widzi gipsowe tralki i nazywa je kondensatorami elektryczności atmosferycznej. To właśnie z powodu takich zastępstw za pożądane oficjalni historycy nazywają badaczy alternatywnych obskurantami i nie traktują naszych badań poważnie, zrównując wszystkich z tym samym pędzlem.

Nie twierdzę, że nie było meteorytów ani elektryczności atmosferycznej. Było ich dużo i często. Ale w żadnym badaniu nie powinno być fanatyzmu, wszystko powinno być wyjaśnione naukowo iw porządku. O meteorytach mówiłem już nie raz, na przykład w tym artykule , ale o elektryczności atmosferycznej, wkrótce pojawi się materiał, który wielu się nie spodoba, bo zniszczy bajkę, w której żyją.

Powtarzam – podejście do sprawy musi być naukowe i logicznie uzasadnione, inaczej to nie są badania tylko religia. A więc krótkie oficjalne tło historyczne:

Alchemia jest jedną z najstarszych nauk znanych całemu światu. Wywodzi się z mroku czasów prehistorycznych. Chaldejczycy, Fenicjanie i Babilończycy znali zasady alchemii. Wraz z astrologią była praktykowana w „starożytnej Grecji” i „starożytnym Rzymie”. W „Starożytnym Egipcie” była to główna nauka.

„Khemia” – grecka nazwa alchemii – stała się arabskim zwrotem „Al-Kimiya” . Alchemia to „naukowe” i filozoficzne studium przemiany jednej substancji w drugą. Studiowała również, w jaki sposób substancje i ich przemiany były związane z magią i astrologią.

Starożytni ludzie uważali alchemię za objawienie Boga, za pomocą którego można przywrócić utracone zdolności. Wielu wierzyło, że gdy tajemnice alchemii zostaną poznane, klątwa zakazanego owocu zniknie, a ludzie znów będą mogli żyć w Ogrodzie Eden.

Ludzi, którzy praktykowali alchemię, nazywano alchemikami. Najsłynniejsi średniowieczni alchemicy chcieli zamienić zwykłe metale w rzadkie. Większość z nich przez lata bezskutecznie próbowała zamienić ołów i rtęć w szlachetne złoto. Ale ich głównym celem zawsze było poszukiwanie kamienia filozoficznego – substancji o wiele cenniejszej niż złoto. Alchemicy wierzyli, że z kamienia filozoficznego można sporządzić „eliksir młodości”, który leczy każdą chorobę, odwraca proces starzenia, a nawet zapewnia nieśmiertelność.

Wiara w panaceum była jeszcze ważniejszym powodem wspierania alchemików przez możnych tego świata: każdy król, cesarz czy kalif marzył o nieśmiertelności. Równolegle jednak następował proces gromadzenia wiedzy o rzeczywistych właściwościach leczniczych najróżniejszych substancji – od soli mineralnych po wyciągi z roślin czy preparaty z tkanek zwierzęcych. Następcami tej wiedzy byli liczni farmaceuci i farmaceuci.

Alchemicy wierzyli, że substancje, umysł, filozofia, religia, magia i astrologia są ze sobą ściśle powiązane. I trzeba było tylko znaleźć to połączenie. Alchemicy próbowali zrozumieć jedno poprzez zrozumienie drugiego, używając systemu symboli. Dla oka postronnego te symbole są nieczytelne. Ale dla tych, którzy studiowali alchemię, są to zakodowane formuły, pierwiastki, planety, metale i składniki. Oznaczenia używane są od wieków i mają tajemną, mistyczną konotację.

Dla średniowiecznych laików alchemicy i ich środowisko mistycyzmu i tajemnic były czymś urzekającym. Ryciny i obrazy z tamtych lat są pełne symboli. Ikony planet i metali współistnieją z ludzkimi czaszkami i kośćmi.

W XVII-XVIII wieku Europejczycy zaczęli badać jedynie właściwości substancji, odrzucając religijne i mistyczne odejście. Eksperymentowali i spisywali swoje odkrycia, aby inni ludzie mogli się od nich uczyć. Tak pojawiła się nauka o badaniu substancji – współczesna chemia. A ludzi, którzy je badali, zaczęto nazywać naukowcami.

Alchemia przeniknęła do Rosji po jej wejściu w europejską przestrzeń kulturową. Wielki rosyjski naukowiec Michaił Łomonosow poświęcił wiele czasu na badanie alchemii. Wraz z odkryciem radioaktywności w końcu znaleziono sposób na zamianę rtęci w złoto.

Koniec krótkiej oficjalnej notatki historycznej.

W tym miejscu pozostaje tylko dodać, że o alchemikach jako takich, czyli o ludziach o różnych losach i aspiracjach, ale w ten czy inny sposób poprzedzających chemików, napisano wiele, a zarazem mało.

Dużo – bo wszyscy znają „uogólniony obraz” alchemika: to rodzaj średniowiecznego ekscentryka, otoczonego zadymionymi retortami, ślęczącego nocą pod swoją kuźnią, mamroczącego głupie zaklęcia „czarownicze”, a w ciągu dnia udającego, że jest zwykły kupiec, szewc, mnich czy aptekarz.

Nielicznych – bo prawie nikt nie zna konkretnych imion alchemików, wymieniając co najwyżej jednego z najsłynniejszych: Hermesa, Paracelsusa, Van Helmonta, hrabiego Cagliostro czy hrabiego Saint-Germaina. Co więcej, nie ma dowodów na to, że którykolwiek z alchemików naprawdę dorobił się ogromnej fortuny w produkcji alchemicznego złota, ani nawet zdołał go zdobyć, przynajmniej w jakiejkolwiek ilości.

Cóż, teraz zastanówmy się, czym jest alchemia – nauka czy znachorstwo? Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że dążenie alchemików do odnalezienia kamienia filozoficznego, a raczej do przekonania władców o jego cudownych właściwościach, bardzo przypomina słynną przypowieść o Khoja Nasreddinie, który obiecał kalifowi uczyć osła, który za 25 lat będzie mówił ludzkim językiem. Mówiąc współczesnym językiem, alchemicy przepiłowali budżety królów i sułtanów. Ale nie wszystko jest takie jasne.

W opinii większości ludzi istnieje pewna niepewność w zrozumieniu, czym jest „kamień filozoficzny”. Wielu ludzi po prostu zadowala się definicją, że jest to coś abstrakcyjnego, tajemniczego, starożytnego. Jeśli jednak zapytasz ludzi, co to dokładnie jest, ludzie zaczną odpowiadać na wszystko, w ich rozumieniu, ale nikt nie powie, co to naprawdę jest. Zajmijmy się więc najpierw Kamieniem Filozoficznym, zanim zajmiemy się całą alchemią.

Filozof (od starogreckiego φιλόσοφος – miłująca mądrość) – zawodowy myśliciel zaangażowany w rozwój problematyki światopoglądowej. Tak mówi Wikipedia. Kierując się logiką – po co myślicielowi kamień? Natychmiast przypomina się zwrot „granit nauki” . Wydawałoby się, że związek jest oczywisty. Ponadto filozof to naukowiec, przedstawiciel nauki, zajmujący się przede wszystkim działalnością naukową.

Wtedy śmiało możemy powiedzieć, że „kamień filozoficzny” to kamień naukowy, sztuczny, czyli stworzony ludzkimi rękami, w wyniku refleksji i eksperymentów. Patrząc z tego punktu widzenia, staje się jasne, dlaczego sztuczny kamień może zamieniać zwykłe metale w złoto: na przykład zwykły metal jest stalowym wzmocnieniem w konstrukcji monolitycznej, a złoto jest za to pieniądzem. Nawiasem mówiąc, nie tylko beton – granit, marmur i wiele innych materiałów może być sztucznych, opartych na kompozytowym spoiwie polimerowym, do tworzenia takich samych posągów i elementów dekoracyjnych.

Ktoś powie, zbyt obrazowo. A więc naukowcy, filozofowie, przedstawiciele religii, pisarze, artyści przeszłości, po prostu mówili obrazami. O tym, że Biblia jest księgą symboli i obrazów, mówiono już tysiące razy. Teraz nie mówimy o Biblii, inne źródła pisane z przeszłości, w większości, również opowiadają za pomocą obrazów i symboli. Dlaczego więc „kamień filozoficzny” należy rozumieć dosłownie?

Wyjaśnienia dotyczące istoty „kamienia filozoficznego” nie zostały wymyślone przeze mnie. Po raz pierwszy usłyszałem je od Witalija Sundakowa i muszę powiedzieć, że na podstawie moich wieloletnich doświadczeń badawczych w tej kwestii całkowicie się z nim zgadzam. Jeśli chodzi o przemianę ołowiu lub rtęci w złoto za pomocą tego samego filozoficznego, czyli sztucznego kamienia, to nie jest to taka fantazja w naszych czasach. Zwróć uwagę na „Tabelę układu okresowego Dmitrija Iwanowicza Mendelejewa”:

Dziewiąty rząd: złoto ma 79. numer seryjny, rtęć znajduje się po prawej stronie i ma numer 80, ołów jest jeszcze bardziej w prawo, a zatem numer 82. Dla ludzi, którym daleko do chemii, te liczby nie znaczą absolutnie nic , więc wyjaśnię: numer seryjny to liczba protonów w jądrze atomowym. Masa atomowa substancji zależy bezpośrednio od liczby protonów i neutronów w jądrze. Oznacza to, że rtęć i ołów są pierwiastkami cięższymi niż złoto. Z punktu widzenia fizyki, aby przekształcić atom rtęci w atom złota, należy „odjąć” odpowiednio jeden proton od atomu rtęci i dwa protony od atomu ołowiu.

A to nic innego jak reakcja rozpadu jądrowego. Podobne reakcje zachodzą w reaktorach elektrowni jądrowych lub podczas wybuchów jądrowych. Zwracam wam, przyjaciele, uwagę, że nie powiedziałem i nie mówię, że złoto powstaje w reaktorach, powtarzam – reakcje podobne . W naszych czasach następuje reakcja łańcuchowa rozpadu jądrowego i nawet cięższy uran czy pluton rozpada się na lżejsze pierwiastki, a te znowu na jeszcze lżejsze i to się powtarza wiele, wiele razy. 

Istnieje nawet coś takiego jak okres półtrwania. Zwróć uwagę na PÓŁ-gwałt, a nie całkowity rozkład. Ale teraz nie mówimy o okresie półtrwania jako takim, ale o przemianie ołowiu i rtęci w złoto. Zainteresowanym wyjaśnieniem kwestii półtrwania i izotopów promieniotwórczych proponuję przeczytać artykuł „Cez-137 w ziemi riazańskiej”, tam szczegółowo wyjaśniono kwestię okresu półtrwania i wrócimy do naszego tematu.

Rtęć, złoto, ołów nie są odpowiednio metalami radioaktywnymi, ich okres półtrwania jest tak długi, że metale te są uważane za stabilne (nie bierzemy pod uwagę radioaktywnych izotopów tych metali, uzyskanych teraz sztucznie), dlatego same w sobie bez zewnętrznego wpływu, nawet po miliardach lat, atomy ołowiu i rtęci proton nie poddadzą się. Ale „dodatkowy”, w cudzysłowie, proton można wybić na przykład w zderzaczu lub innym urządzeniu o podobnej zasadzie działania, w którym znajduje się źródło wolnych neutronów – ten sam sztuczny kamień filozoficzny.

Oczywiście do masowej produkcji złota z rtęci użycie zderzacza jest, delikatnie mówiąc, nie do końca opłacalne, przynajmniej na razie. Jednak ważne jest, abyśmy zrozumieli, że czysto technicznie taka transformacja jest całkiem możliwa już w naszych czasach, a patrząc na alchemię z tego punktu widzenia, nie wydaje się to taką szarlatanerią.

Stąd rodzi się logiczny wniosek, że starożytni alchemicy wiedzieli o samej możliwości takiej przemiany, ale nie znali metody i technologii. W końcu zwróćcie uwagę, że nie próbowali zamienić miedzi ani żelaza w złoto . Miedź i żelazo w starożytności były już dobrze znane, ale ciężko pracowali z rtęcią i ołowiem i próbowali je od nich uzyskać, a mianowicie złoto, a nie srebro czy platynę . To jest ważna kwestia!

Z tego wynika logiczny wniosek, że starożytni alchemicy byli uczniami, studentami pierwszego roku lub po prostu potomkami tych, którzy posiadali taką technologię. Nastąpiły jakieś katastrofalne wydarzenia, połączenie między pokoleniami zostało przerwane i pozostała tylko wiedza, że ​​„starsi” w jakiś sposób zamienili rtęć w złoto. Przecież znikąd ten pomysł też by się nie pojawił. 

Exit mobile version