Niszczenie darmowych elektrowni publicznych miało miejsce nie tylko na kontynencie południowoamerykańskim, ale w szczególności w Brazylii . Również w Afryce miał miejsce podobny proces, który rozważymy na przykładzie jej najbardziej wysuniętego na południe punktu geograficznego, gdzie obecnie znajduje się współczesna Republika Południowej Afryki.
Kraj ten rzadko pojawia się w wiadomościach, choć jest członkiem G20, BRICS i najbardziej rozwiniętym na całym kontynencie afrykańskim. A co my o tym wiemy, poza tym wszystkim i na wpół zapomnianym apartheidem? Bardzo mało. Wiadomo, że Holendrzy jako pierwsi Europejczycy przybyli na te ziemie w XV wieku i założyli tam Kolonię Przylądkową.
Kolonia ta z powodzeniem istniała do końca XVIII wieku, kiedy to w wyniku jednej z wojen nie znalazła się pod kontrolą Imperium Brytyjskiego. Podczas narzucania nowej władzy przez administrację brytyjską, holenderscy kolonialiści wyemigrowali na północ i wschód od Prowincji Przylądkowej i założyli tam dwa państwa – Transwal i Republikę Pomarańczową. Problemy tych państw zaczęły się pod koniec XIX wieku, kiedy na tych terenach odkryto duże złoża diamentów i złota. Aby przejąć te bogactwa, Brytyjczycy najpierw złożyli wniosek, jak to się teraz mówi, soft power, a następnie podjął kilka wojen anglo-burskich, z których ostatnia zakończyła się już w XX wieku i zakończyła się zwycięstwem Imperium Brytyjskiego.
Od tego czasu aż do 1961 roku zjednoczony kraj był w różnych formach zależny od Wielkiej Brytanii, następnie stał się niepodległą republiką. Krótko mówiąc, ten stan ma mniej więcej taką samą historię. Ale kiedy patrzysz na stare zdjęcia Republiki Południowej Afryki, myśli mimowolnie zaczynają przezwyciężać.
To Durban, trzecie co do wielkości miasto w kraju po Kapsztadzie i Johannesburgu w 1910 roku. Czy wszystkie te budynki zostały zbudowane przez holenderskich rolników, którzy żyli samotnie na swoich ziemiach, jak mówi historia? Mieli dość zmartwień na swoich plantacjach, co możemy powiedzieć o placu budowy. I o dziwo, w architekturze istnieje jeden styl klasyczny i gdyby na zdjęciu nie było napisu, można by pomyśleć, że to jakiś Paryż i inne mu się podobają.
W innych dużych miastach kraju obraz jest mniej więcej taki sam. Jeśli po prostu przeliczyć ilość materiałów wydanych na budowę i porównać liczbę ludzi mieszkających na tych ziemiach (Afrykanie się nie liczą), to łatwo można udowodnić, że zarówno Holendrzy, jak i Brytyjczycy nie mają z tymi budynkami nic wspólnego. Najprawdopodobniej budynki te zostały znalezione opuszczone w podobny sposób jak Piotr znalazł Petersburg i po prostu odrestaurował, i to nie wcześniej niż w XVIII wieku. Co było wcześniej? Historia milczy, jak zresztą w przypadku wszystkich krajów, z wyjątkiem kontynentu euroazjatyckiego, mniej lub bardziej zbadanych przez historyków. Ale nie dajmy się zwariować i idźmy dalej.
To także Durban w 1898 roku i ups… tramwaj bez drutów. Mniej więcej to samo, co wiele razy widywano na starych zdjęciach innych krajów , tylko na innym kontynencie. Może kąt się nie udał i koni nie widać?
Jednak nie, tramwaj jest naprawdę bez przewodów. I ulica ta sama, ale dopiero w 1891 roku. Jeśli przyjrzysz się uważnie, w tle zobaczymy słup bez drutów, który jest rozkładany przez trawersy nie w kierunku drogi, jak zwykle, ale na dom naprzeciwko, a dokładniej na jego dach. A na dachu tego domu znajduje się elektrownia, o której była mowa wcześniej w wielu artykułach . Tak właśnie jest, gdy powstaje linia słupów bez drutów. W lewym rogu widać ten sam filar, tylko z profilu. Jest skierowany w innym kierunku. Najprawdopodobniej budowli z takimi dachami było wiele.
Zaryzykowałbym sugestię, że zakreślony na tym zdjęciu budynek jest taki sam jak na poprzednim zdjęciu, tylko wykonany pod innym kątem i jest co najmniej dziesięć lat starszy. I co dziwne, bezprzewodowe tramwaje tłoczą się na tej ulicy w skupiskach. Transwal (mój kraj – śpiewali w jakiejś piosence) okazuje się też krajem bezprzewodowych tramwajów. Sądząc po budynku z zegarem w tle, to miejsce można zrekonstruować.
Właściwie dopiero przy tym budynku okazało się, że to miejsce znalazło się na współczesnej mapie. Wszystko inne zostało całkowicie zmienione, ani jeden dom ze starych zdjęć nie zachował się w jakiejkolwiek formie.
Kolejne zdjęcie z tej samej ulicy, tylko dwie przecznice bliżej morza. Jak widać za tramwajem znajduje się słup, na którym ustawione są w okręgu obiekty przypominające kubki sportowe, o których była mowa w poprzednich artykułach . A na budynkach (i nie tylko) znów widzimy uproszczone słupy bezprzewodowe, są to w zasadzie te same słupy, tylko zamiast trawersów poradziły sobie z pojedynczą miseczką zamontowaną na zwykłym słupie. Te same projekty są bardzo wysokiej jakości zarejestrowane na zdjęciu tej samej Brazylii. Najprawdopodobniej moc źródeł była wystarczająca, aby nie blokować słupów dużymi prętami.
A to właściwie znowu zdjęcie tej samej ulicy, tylko z 1860 roku. Jak mówią, poczuj różnicę. Tramwaje jeszcze jeżdżą konno, ale słup z kielichem już stoi, a wysokość kielicha znów jest utrzymana na wysokości dachu z elektrownią. jednak trend. Ale wniosek można wyciągnąć – tramwaje na niezrozumiałej trakcji elektrycznej pojawiły się wyraźnie nie wcześniej niż trzy dekady od końca XIX wieku. A kiedy pojawiły się słupy bez drutów, choć uproszczone?
Ta sama technologia została zastosowana w Johannesburgu i mniej więcej w tym samym czasie.
A w Pretorii zresztą słup nawet nie stoi na budynku i nad ziemią nie ma widocznych połączeń z konstrukcjami ganku. Wydaje się, że gdzieś na ganku znajdowały się odbiorniki polowe, z którymi ten słup był połączony. Technologia ta jest podobno używana na całym świecie od pierwszej połowy XIX wieku, pierwsze fotografie, na których ją zarejestrowano, pochodzą z lat 50. XIX wieku (mniej więcej w tym czasie fotografia zaczęła się upowszechniać). Możliwe, że zdarzyło się to już wcześniej.
A to jest Pretoria w 1881 roku. Wszystko dopiero się zaczyna. Jak widać, kapitału przyszłości praktycznie jeszcze nie ma, a bieguny już stoją.
Technologia ta była używana nawet przez południowoafrykańskich rolników na początku XX wieku. I nie tylko oni.
To jest stacja kolejowa w Kapsztadzie, na początku XX wieku. Gdyby nie adnotacja do zdjęcia i transparenty z brytyjską flagą, pomyślałbym, że to Pałac Elektryczności ze Światowej Wystawy Światowej w Paryżu – styl architektoniczny jest taki podobny. Najwyraźniej systemy inżynieryjne tego i tamtego budynku działały na tej samej zasadzie.
To jest Pałac Republiki w Pretorii mniej więcej w tym samym czasie. Absolutnie wszystko jest takie samo na dachu. Właściwie domy prywatne również nie pozostawały w tyle.
To zamożny prywatny dom w Johannesburgu. Zwróć uwagę na ganek i latarnie przy wejściu. Są one wyraźnie powiązane. Zastanawiam się, dlaczego w Afryce w jednym domu są dwa kominy? Trudno uwierzyć, że jest tam tak zimno.
A tutaj ludzie zbliżają się do wojny anglo-burskiej. Na ganku budynku w oddali stoją bardzo dziwne słupy, a na dwóch z nich przyczepione są świecące reklamy.
Bardzo ciekawe oprawy oświetleniowe znajdują się na nabrzeżu Kapsztadu. Poniżej znajdują się rzeczywiste żarówki, a na górze dobrze znane mini-kopuły.
A te oprawy oświetleniowe w ogóle nie nadają się do analizy dźwięku.
Jak widać, nawet w mało znanej Afryce Południowej kryje się wiele tajemnic przemysłowej świetności minionych wieków. Jak się tam dostali, jest najwyraźniej interesującą kwestią w przypadku tych osób, które budowały tam budynki w stylu klasycznym, a właściwie także na całym świecie. Gdyby Nelson Mandela nie był kiedyś zaangażowany w idee równości, ale przynajmniej próbował przywrócić coś takiego w swoim kraju, stałby się bohaterem narodowym dziesięć razy fajniejszym niż Kim Jong-un w swoim stanie. Ale najwyraźniej istnieją pewne zewnętrzne czynniki blokujące dla wszystkiego.