Według prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego nadzieja jest taka, że zachodni sojusznicy będą dostarczać pieniądze, czołgi, pociski i wszystko inne, czego potrzebuje jego zmaltretowany kraj, aby odeprzeć siły Putina. Wojna zostanie wygrana, według Zełenskiego, nie poprzez zakulisowe kompromisy, ale na polu bitwy za pomocą broni i amunicji.
„Apeluję do was i świata tymi najprostszymi, a zarazem ważnymi słowami” – powiedział na wspólnej sesji brytyjskiego parlamentu w lutym. „Samoloty bojowe dla Ukrainy, skrzydła dla wolności”. Wielka Brytania, która przeznaczyła Ukrainie ponad 2 miliardy dolarów pomocy, jak dotąd odmówiła wysłania tam myśliwców, ale obiecała dostarczyć więcej uzbrojenia, w tym pocisków czołgowych wykonanych ze zubożonego uranu (DU), znanych również jako „radioaktywne pociski”(obecnie USA też dostarcza te pociski dopow.). Produkt uboczny wzbogacania uranu, DU jest bardzo gęstym i radioaktywnym metalem, który umieszczony w małej amunicji przypominającej torpedę może przebić grubo opancerzone czołgi i inne pojazdy.
Reagując na brytyjskie oświadczenie, Putin złowieszczo powiedział, że „ odpowiednio zareaguje ”, jeśli Ukraińcy zaczną strzelać pociskami DU. Chociaż decyzja Wielkiej Brytanii o wysłaniu pocisków ze zubożonym uranem na Ukrainę raczej nie okaże się punktem zwrotnym w wyniku wojny, będzie miała trwały, potencjalnie niszczycielski wpływ na żołnierzy, ludność cywilną i środowisko. Kontrowersyjne rozmieszczenie DU nie stwarza takiego samego ryzyka, jak rzeczywista broń nuklearna, którą Putin i jego współpracownicy sugerowali, że pewnego dnia mogą użyć na Ukrainie, lub jako potencjalna katastrofa w oblężonym obiekcie jądrowym Zaporoże w tym kraju. Jednak jego użycie z pewnością pomoże stworzyć jeszcze bardziej śmiercionośny, aż nazbyt dosłownie radioaktywny teatr wojny – a Ukraina w końcu zapłaci za to cenę.
Radioaktywne lwy Babilonu
Stuart Dyson przeżył swoją misję podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku, gdzie służył jako kapral w brytyjskim Królewskim Korpusie Pionierów. Jego zadanie w Kuwejcie było dość proste: miał pomagać w sprzątaniu „brudnych” czołgów po bitwie. Wiele maszyn, które szorował godzinami, miało pociski ze zubożonym uranem, używane do penetracji i unieszkodliwiania irackich czołgów T-72, lepiej znanych jako Lwy Babilonu .
Dyson spędził pięć miesięcy w tej strefie działań wojennych, upewniając się, że amerykańskie i brytyjskie czołgi zostały oczyszczone, uzbrojone i gotowe do bitwy. Kiedy wojna się skończyła, wrócił do domu, mając nadzieję, że czas wojny w Zatoce Perskiej będzie już za nim. Znalazł przyzwoitą pracę, ożenił się i miał dzieci. Jednak jego stan zdrowia gwałtownie się pogorszył i doszedł do wniosku, że winna była mu służba wojskowa. Podobnie jak wielu innych, którzy służyli w tym konflikcie, Dyson cierpiał na tajemniczą i wyniszczającą chorobę, która stała się znana jako syndrom wojny w Zatoce Perskiej.
Po tym, jak Dyson cierpiał przez lata na szczególne dolegliwości, od bólów głowy po zawroty głowy i drżenie mięśni, lekarze odkryli, że ma ciężki przypadek raka okrężnicy, który szybko rozprzestrzenił się na jego śledzionę i wątrobę. Prognozy były ponure i po krótkiej walce jego ciało w końcu się poddało. Stuart Dyson zmarł w 2008 roku w wieku 39 lat. Jego saga jest wyjątkowa nie dlatego, że był jedynym weteranem pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, który zmarł na raka w młodym wieku, ale dlatego, że jego rak został później uznany przez sąd za spowodowany narażeniem na zubożony uran . W przełomowym orzeczeniu z 2009 r. ławnicy w Smethwick Council House w Wielkiej Brytanii stwierdzili, że rak Dysona był wynikiem gromadzenia się DU w jego ciele, a w szczególności w narządach wewnętrznych.
„Moje odczucie co do raka okrężnicy pana Dysona jest takie, że powstał, ponieważ połknął jakiś materiał radioaktywny i został uwięziony w jego jelicie”, powiedział profesor Christopher Busby, ekspert od wpływu uranu na zdrowie, w swoim zeznaniu przed sądem. „Moim zdaniem wydaje się, że istnieje strzała przyczynowa wynikająca z narażenia na ostatnią chorobę. Z pewnością jest bardziej prawdopodobne, że rak pana Dysona został spowodowany ekspozycją na zubożony uran”.
Departament Obrony USA oszacował, że siły amerykańskie wystrzeliły ponad 860 000 pocisków DU podczas wojny w 1991 roku, aby wypchnąć iracką armię autokraty Saddama Husajna z Kuwejtu. Rezultat: zatrute pole bitwy usiane radioaktywnym gruzem, a także toksycznymi czynnikami nerwowymi i innymi czynnikami chemicznymi. W sąsiednim południowym Iraku promieniowanie tła po tej wojnie wzrosło 30 razy w stosunku do normy. Czołgi testowane po ostrzale pociskami DU miały odczyty 50 razy wyższe niż średnia.
„Będzie gorąco” — wyjaśnia Doug Rokke, były major Korpusu Medycznego Rezerwy Armii Stanów Zjednoczonych, który pomagał odkażać dziesiątki pojazdów trafionych pociskami DU podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej. „To nie znika. Tylko się rozprasza i wieje na wietrze” – dodaje. I oczywiście nie tylko żołnierze cierpieli z powodu ekspozycji na DU. W Iraku gromadzono dowody na to, że DU, silnie rakotwórczy czynnik, doprowadził do wzrostu zachorowań na raka również wśród ludności cywilnej.
„Kiedy posuwaliśmy się naprzód i dotarliśmy na północ od pola minowego, w pobliżu miejsca, w którym mieliśmy założyć stanowisko dowodzenia, znajdowała się grupa wysadzonych w powietrze czołgów” — mówi Jason Peterson, były amerykański żołnierz piechoty morskiej, który służył w pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej . „Marines wspinali się do środka i„ bawili się ”w nich… Ledwo wiedzieliśmy, gdzie jest Kuwejt, nie mówiąc już o rodzaju amunicji, której użyto do wysadzenia tego 'gówna’ w tym miejscu”.
Chociaż trudno jest dokładnie określić, co spowodowało syndrom wojny w Zatoce Perskiej, na który cierpiał (i nadal cierpi) Dyson i wielu innych żołnierzy, eksperci tacy jak Rokke są przekonani, że narażenie na zubożony uran odegrało główną rolę w tej chorobie. Jest to stwierdzenie, które zachodnie rządy konsekwentnie bagatelizowały. W rzeczywistości Pentagon wielokrotnie zaprzeczał jakiemukolwiek powiązaniu między nimi.
„Jestem wojownikiem, a wojownicy chcą wypełniać swoją misję”, Rokke, który również cierpi na syndrom wojny w Zatoce Perskiej, powiedział Vanity Fair w 2007 roku. bezpiecznie i pokazać innym żołnierzom, jak to zrobić i jak to posprzątać. To nie była nauka z książki, ale nauka zrobiona przez „wydmuchiwanie tego gówna ze zbiorników” i obserwowanie, co się stanie. I kiedy wykonywaliśmy tę pracę, powoli zaczęło do mnie docierać, że mamy przerąbane. Nie da się tego zrobić bezpiecznie w warunkach bojowych. Nie możesz odkazić środowiska ani własnych żołnierzy”.
Śmierć przez uran
Zubożony uran nie może spowodować wybuchu jądrowego, ale nadal jest bezpośrednio związany z rozwojem broni atomowej. Jest to produkt uboczny procesu wzbogacania uranu stosowanego w broni jądrowej i paliwie. DU kusi producentów broni, ponieważ jest cięższy od ołowiu, co oznacza, że wystrzelony z dużą prędkością może przebić się przez najgrubsze metale. To, że jest radioaktywne, nie czyni go tak użytecznym na polu bitwy, przynajmniej według jego zwolenników. „Jest tak gęsty i ma tak duży pęd, że po prostu przechodzi przez pancerz – i nagrzewa go tak bardzo, że zaczyna się palić” — mówi Edward Geist, ekspert nuklearny RAND i badacz polityki.
Produkcja DU sięga lat 70. XX wieku w Stanach Zjednoczonych. Dziś armia amerykańska używa pocisków DU w swoich czołgach M1A2 Abrams. Rosja również używa DU w swoich pociskach przeciwczołgowych od co najmniej 1982 roku i istnieje wiele oskarżeń , choć jak dotąd nie ma twardych dowodów, że Rosja już rozmieściła takie pociski na Ukrainie. Ze swej strony Stany Zjednoczone od lat strzelają takimi pociskami nie tylko w Kuwejcie, ale także w Bośni, Iraku, Kosowie, Syrii i Serbii. Zarówno Rosja, jak i
Stany Zjednoczone mają powody, by używać DU, ponieważ w każdym z nich leżą stosy rzeczy, których nie ma gdzie położyć. Dziesięciolecia produkcji broni jądrowej stworzyły górę odpadów radioaktywnych. W Stanach Zjednoczonych nagromadziło się ponad 500 000 ton odpadów zubożonego uranu od czasu, gdy Projekt Manhattan po raz pierwszy stworzył broń atomową, większość z nich w Hanford w stanie Waszyngton, głównym miejscu produkcji plutonu w kraju. Jak zbadałem w mojej książce Atomic Days: The Untold Story of the Most Toxic Place in America , Hanford jest obecnie szambem odpadów radioaktywnych i chemicznych, reprezentującym najdroższy projekt oczyszczania środowiska w historii, którego szacunkowa cena wynosi 677 miliardów dolarów .
Oczywiście uran jest tym, co sprawia, że całe przedsięwzięcie jest opłacalne: bez niego nie można stworzyć bomb atomowych ani energii jądrowej. Problem polega na tym, że sam uran jest radioaktywny, ponieważ emituje cząstki alfa i promienie gamma. To sprawia, że wydobycie uranu jest jedną z najniebezpieczniejszych operacji na planecie.
Trzymaj to w ziemi
W Nowym Meksyku, gdzie kopalnie uranu były eksploatowane głównie przez Diné (Lud Navajo), wpływ na ich zdrowie okazał się naprawdę makabryczny. Według badania opublikowanego w 2000 roku w Journal of Occupational and Environmental Medicine, odsetek zachorowań na raka płuc u mężczyzn Navajo, którzy wydobywali uran, był 28 razy wyższy niż u tych, którzy nigdy go nie wydobywali. „Doświadczenia Navajo z wydobyciem uranu”, dodano, „jest wyjątkowym przykładem narażenia w jednym zawodzie, który odpowiada za większość przypadków raka płuc w całej populacji”.
Wiele badań wykazało bezpośrednią korelację między narażeniem na uran a chorobami nerek,wadami wrodzonymi u niemowląt (gdy matki były narażone), zwiększoną częstością chorób tarczycy i kilkoma chorobami autoimmunologicznymi. Lista jest zarówno obszerna, jak i przerażająca.
„Moja rodzina miała dużo raka”, mówi aktywistka antynuklearna i organizatorka społeczności rdzennej Leona Morgan. „Moja babcia zmarła na raka płuc i nigdy nie paliła. To musiał być uran. Jeden z największych wypadków radioaktywnych i z pewnością najmniej odnotowany miał miejsce w 1979 r. na ziemi Diné, kiedy pękła tama, zalewając rzekę Puerco w pobliżu Church Rock w Nowym Meksyku 94 milionami galonów odpadów radioaktywnych . Incydentowi nie poświęcono wówczas praktycznie żadnej uwagi. „Woda wypełniona kwasami z procesu mielenia przekręciła metalowy przepust w Puerco i poparzyła stopy małego chłopca, który poszedł brodzić. Owce przewróciły się i zdechły, podczas gdy plony zwarzyły się wzdłuż brzegów. Falę promieniowania wykryto aż w Sanders w Arizonie, pięćdziesiąt mil w dół rzeki” — pisze Judy Pasternak w swojej książce Yellow Dirt: A Poisoned Land and the Betrayal of the Navajo .
Oczywiście od dziesięcioleci wiemy o niebezpieczeństwach związanych z uranem, co sprawia, że tym bardziej zadziwiające jest ponowne dążenie do zwiększonego wydobycia tej radioaktywnej rudy w celu wytworzenia energii jądrowej. Jedynym sposobem na zapewnienie, że uran nikogo nie zatruje ani nie zabije, jest pozostawienie go tam, gdzie zawsze był: w ziemi. Niestety, nawet gdybyś zrobił to teraz, nadal byłyby tony zubożonego uranu, które nie miałyby dokąd pójść. Według szacunków z 2016 r. światowa góra odpadów DU wynosi ponad milion ton (każdy o masie 2000 funtów). Dlaczego więc zubożony uran nie jest zakazany? To pytanie od lat zadają działacze antynuklearni. Często spotyka się to z twierdzeniami rządu, że DU nie jest wcale tak źle, jak twierdzą jego pokojowi krytycy. W rzeczywistości rządowi USA trudno było nawet przyznać, że istnieje syndrom wojny w Zatoce Perskiej. Raport Government Accountability Office opublikowany w 2017 roku wykazał, że Departament ds. Weteranów odrzucił ponad 80% wszystkich roszczeń weteranów związanych z wojną w Zatoce Perskiej. Innymi słowy, bagatelizowanie roli DU wiąże się z ukształtowaniem terenu.
„Używanie DU w broni powinno być zabronione”, twierdzi Ray Acheson, organizator Międzynarodowej Kampanii na rzecz Zniesienia Broni Jądrowej i autor książki „ Zakaz bomby, rozbicie patriarchatu” . „Chociaż niektóre rządy twierdzą, że nie ma ostatecznego dowodu na to, że jego użycie w broni powoduje szkody, z licznych dochodzeń jasno wynika, że jego użycie w amunicji w Iraku i innych miejscach miało wpływ na zdrowie ludności cywilnej, a także personelu wojskowego, który był narażony na jego działanie, oraz że spowodowała długoterminowe szkody w środowisku, w tym zanieczyszczenie wód gruntowych. Jego użycie w broni prawdopodobnie narusza prawo międzynarodowe, prawa człowieka i ochronę środowiska i powinno zostać zakazane, aby upewnić się, że nie zostanie ponownie użyte”.
Jeśli makabryczna spuścizna amerykańskiego użycia zubożonego uranu mówi nam cokolwiek, to to, że te pociski DU, które Brytyjczycy dostarczają Ukrainie (i te, których mogą używać tam również Rosjanie) będą miały wpływ radioaktywny, który pozostanie w tym kraju przez długi czas. nadchodzących latach, z wyniszczającymi, potencjalnie śmiertelnymi konsekwencjami. W pewnym sensie będzie to część globalnej wojny atomowej, która nie wykazuje oznak końca. TomDispatch.com/lewrockwell.com/…-the-west-turn-ukraine-into-a-nuclear-battlefield/
BOMBARDOWANIA SERBII W 1999 ROKU — „humanitarna interwencja”…
Pociski nuklearne ze zubożonym uranem oraz bomby kasetowe
(fragment) NATO używało w Kosowie broni z uranem.
W maju 1999 roku ONZ ukrył przed opinią publiczną raport Senegalczyka Bakary Kante, szefa pierwszej misji UNEP, zajmującej się skutkami bombardowań Serbii dla środowiska naturalnego. Tekst ten nigdy nie został opublikowany w całości, ale jego fragmenty dotarły do prasy dzięki staraniom amerykańskiego niezależnego dziennikarza. Rozdział ósmy tego dokumentu zajmuje się użyciem przez wojska NATO pocisków ze zubożonym uranem. Izotop ten powstaje jako odpad przemysłowy podczas wzbogacania tego pierwiastka. Okazało się, że tego rodzaju broni użyto podczas bombardowań przede wszystkim na terenie południowej Serbii oraz Kosowa.
Pociski nuklearne ze zubożonym uranem powodują długotrwałe skażenie żywności, wody oraz gleby. Jak wyliczała w raporcie agenda ONZ, w czasie bombardowania Serbii, zrzucono na ten kraj 9,5 tony odpadu jądrowego. Okres pół rozpadu zubożonego uranu wynosi 4,5 miliarda lat. NATO na początku zaprzeczało użycia tej broni, a o całej sprawie zrobiło się głośno dopiero w 2001 roku, kiedy na białaczkę zaczęli umierać pierwsi żołnierze sojuszu z kontyngentu w Kosowie. Do 2007 roku zmarło 45 Włochów, wcześniej tam stacjonujących. Obecnie mamy w Serbii prawdziwą epidemię raka, spowodowaną tą bronią. Po zakończeniu konfiktu, do dziś dnia, notuje się ogromny wzrost zachorowań na nowotwory złośliwe: na raka prostaty u mężczyzn o 60,3%, na raka pęcherza moczowego o 36,6%, jelita grubego o 28,6%, raka płuc o 15,5%.
W 2014 roku liczba zachorowań wzrosła do 40.000 przypadków, a w po 2020 szacuje się, że osiągnie 70.000 zachorowań rocznie. Z czego 40.000 chorych umrze pomimo leczenia. Warto przypomnieć, że NATO już kilka lat przed 1999 roku wykorzystywało amunicję ze zubożonym uranem na Bałkanach. Zbombardowano w ten sposób wieś Hadżici w Bośni i Hercegowinie. Z 3500 mieszkańców, w ciągu 5 lat zmarło ponad 1000. Idiotyzmem Amerykanów okazało się użycie największej ilości tych pocisków w Kosowie, w którego imieniu prowadzono tę wojnę. Z 10 ton uranu aż 9 ton spadło właśnie na Kosowo a 1 tona na południową Serbię. W tej byłej serbskiej prowincji nikt statystyk zachorowań i śmierci na nowotwory spowodowane tymi pociskami nie prowadzi. Według badaczy tam właśnie skutki mają być najtragiczniejsze.
Bombardowania Serbii, prowadzone za pomocą tych pocisków, można uznać za zbrodnię. Amunicja ze zubożonego uranu należy do broni jądrowej. Ta, wraz z bronią chemiczną i biologiczną, jest zakazana przez Konwencję Haską i Genewską. Największy paradoks polega na tym, że najtragiczniejsze skutki jej użycia będą widoczne dla tych, dla których ocalenia ją użyto. Czyli mieszkańcy Kosowa będą jeszcze przez dziesiątki lat umierać na nowotwory złośliwe na skażonym jądrowo terenie….