22 grudnia 2012 roku wielu ślepo wierzących ekspertów czujnie oczekiwało końca świata – rzekomo przepowiedzianego w kalendarzu Majów. Koniec świata, co było dość oczywiste, nie nastąpił, więc zamiast obiecanej Apokalipsy The Economist opublikował numer z klasycznie dziwną okładką.
Oczywiście nie był to pierwszy ani jedyny raz, gdy magazyn, o którym mowa, przyjął na swoich okładkach rolę „proroctwa”, czyli ogłaszania agend z góry ustalonych przez ciemne kręgi, które zostały następnie narzucone.
Zwróćmy uwagę na istotny szczegół spektaklu, który przedstawia prefekta piekieł nadzorującego obrady w bezprecedensowym morzu krwi i zniszczenia.
Niestety, nie jest to jedyna okazja, kiedy diabły z piekła rodem publicznie i z sadyzmem obwieszczają kłopoty, jakie pojawiają się pod ciężarem ludzkości. Za pomocą metod, które w rzeczywistości nie mogą umknąć uwadze opinii publicznej.
Dzięki temu procesowi, z jednej strony, mistrzowie terroru zakotwiczają wiadomości w formie form myślowych na polach informacyjnych, podczas gdy z drugiej strony, dzięki bezkompromisowemu ujawnieniu swoich planów, zniewalają ludzkość do jej obojętności.
Niektórzy wyrazili swoje zdziwienie „nieoczekiwanym” rozpętaniem szału terrorystycznego przez Hamas, przy czym służby specjalne i rząd Izraela były pierwszymi, ale najpierw zwróćmy uwagę na pewne charakterystyczne szczegóły omawianej okładki, która w 2013 roku okazała się naukowo niezinterpretowana. Tymczasem:
Tutaj Hamas atakuje za pomocą zmechanizowanego szybowca. Dlatego wielu uważa to zdjęcie za zaszyfrowaną przepowiednię, którą należy rozważyć bardziej szczegółowo, ponieważ niektórzy kaci Hamasu użyli szybowców 7 października:
Inną rzeczą, która przyciąga uwagę, jest to, że przeciwnikiem Hamasu na zdjęciu jest Netanjahu. Czy ktokolwiek mógł wiedzieć w 2012 roku, że Netanjahu stanie na czele Izraela w 2023 roku, czyli w czasie ataku lotniarzy?
Ponadto, czy ktokolwiek mógł wiedzieć w 2012 roku, że walka o ratowanie klimatu stanie się głównym globalnym programem w 2023 roku? Jakiego rodzaju „hakerzy” pojawią się, nieustannie atakując tę czy inną rzecz?
Tak więc obraz wydaje się proroczy – z wyjątkiem tego, że w żaden sposób nie odzwierciedla COVID-19. Jednak, jak uważają zwolennicy teorii spiskowych, okładka nie przedstawia przeglądu wydarzeń z lat 2013-2023, ale wyłącznie wydarzenia z okresu 07.10.23 – 25.12.23, czyli wszystko zaczyna się od Izraela (góra obrazka, moment początkowy) i dalej w dół w kolejności aż do Bożego Narodzenia (świąteczny numer Economist).
Jeśli tak, to świat wkrótce zobaczy, co następuje:
- Wybuch wulkanu i silne trzęsienie ziemi, prawdopodobnie w Grecji.
- Krach giełdowy, kryzys bankowy, niewypłacalność euro i wszystko pomiędzy. Zacznie się od kryzysu na Wall Street, najprawdopodobniej związanego z ropą naftową. Fundamenty pod Białym Domem przechylą się, ale nie zawalą się całkowicie. Z jakiegoś powodu nie wpłynie to w ogóle na Anglię.
- Nastąpi seria przewrotów, które z kolei podzielą los Kaddafiego, który już pływa w rzece ognia. Jeśli liczyć od niego, to następny będzie Iran, potem Putin, a następnie prezydent Syrii lub, jeśli kolejność należy rozpatrywać od góry do dołu, kolejność obalania zostanie odwrócona. Kim Dzong Jun będzie żył i żonglował rakietami. Łukaszenka najwyraźniej też – podobna do niego postać stoi pod mostem (poważny masoński symbol) i coś czyta.
- Wydarzenie związane z elektroniką symbolizują rogate stwory z przyciskami i komputerami na dole obrazka. Być może jest to wskazówka dotycząca krachu giełdowego spowodowanego przez hakerów, ale jest to mało prawdopodobne – hakerzy są bardzo daleko od Wall Street na obrazie. Wydarzenia elektroniczne nie będą przyczyną kryzysu, ale raczej jego konsekwencją – zgodnie z logiczną strukturą obrazu. Być może mówimy o jednej globalnej walucie cyfrowej, a nawet sztucznej inteligencji, która ostatecznie będzie rządzić światem.
Cała „synteza” orgii krwi i zniszczenia przedstawiona na okładce Economista, oprócz tego, że jest niezwykle odrażająca, szczegółowo odzwierciedla agendę, która została narzucona w kolejnych latach aż do dziś. Mass media, które wyładowują odpady, kryzys energetyczny spowodowany chciwością międzynarodowych korporacji, wielkie zanieczyszczenie środowiska, którego centrum stanowi „przemysłowy” rozwój Chin, bankierzy, którzy są zahipnotyzowani nadmiernym piciem i prowadzą do zniszczenia.
Z trzewi piekieł, oznaczonych jako „hedonizm”, wyłania się sześcionożna igraszka z prowokacyjną kobiecą formą, konkursy śpiewu, w których pierwszą nagrodę otrzymuje demon, podczas gdy komisji wyborczej przewodniczy Ronald Reagan, pierwszy nieudany aktor hollywoodzkiej opery mydlanej, który wyłonił się jako prezydent „supermocarstwa”.
Kim z Korei Północnej gra w szachy rakietami, podczas gdy Assad i prezydent Putin kąpią się obok niego we krwi. Tutaj jednak scenarzyści całkowicie się zawiedli, bo w Syrii w kolejnych latach rozpętani dżihadyści zostali utopieni we krwi.
Nawet Kapitol został zredukowany do gruzów, obok innych zniszczonych wysokich budynków, podczas gdy w tle Big Ben jest pokryty morzem krwi. A ludzie zostali zdemonizowani, zafiksowani przed ekranami, jako sprzedani udziałowcy w scenariuszu, który wymusza i podporządkowuje zło.
Niestety, do dnia dzisiejszego nie dokonano żadnych istotnych spostrzeżeń w interpretacji tego obrazu. Wszyscy widzieli Netanjahu na lotni i łysego mężczyznę w dołach piekielnych, ale jak dotąd nikt nie widzi ani nie wie, co oznacza reszta. Sytuacja powinna stać się jaśniejsza do 25 grudnia.