Reakcja rządów krajowych na pandemię Covid-19 radykalnie zmieniła życie ludzi na całej planecie. Fakty, które jeszcze niedawno wydawały się po prostu niewyobrażalne, całkiem niedawno stały się normą. Jednak zmiany, które zaszły, mogą wydawać się żartem w porównaniu z tym, czego oczekuje ludzkość w przypadku nowego globalnego zagrożenia – inwazji kosmitów.
Nie chodzi tu oczywiście o najbardziej hipotetyczną możliwość inwazji na Ziemię z Nibiru czy Syriusza, ale o to, że takie zagrożenie zostanie ogłoszone mieszkańcom stanów na szczeblu oficjalnym. Brzmi science fiction?
W ostatnich dziesięcioleciach świat dosłownie wpadł w gorączkę od wypowiedzi głów państw i przywódców opinii publicznej, że prawie każdemu, bez wyjątku, grozi taki czy inny atak. I zawsze jest jedna myśl przewodnia – musimy zapomnieć o wszelkich nieporozumieniach i zjednoczyć się, aby wspólnie przezwyciężyć powstałe problemy.
Po ataku na Bliźniacze Wieże w Nowym Jorku 11 września 2001 r. ludzkość zjednoczyła się w walce z międzynarodowym terroryzmem. Pod tym pretekstem zwiększono budżety wojskowe państw, Stany Zjednoczone przyjęły tzw. „akt patriotyczny” umożliwiający podsłuchiwanie amerykańskich rozmów, wojska różnych krajów najechały Afganistan i Irak. Aby przekonać wszystkich o konieczności stosowania takich środków, ówczesny sekretarz stanu USA Colin Powell użył białego proszku w probówce i to wystarczyło.
Oczywistą wadą idei walki z terroryzmem był brak wyjaśnienia, skąd ci terroryści się wzięli i czego chcą – byli to źli ludzie, którzy chcą wszystkich zniszczyć, a cały świat musi z nimi walczyć.
W formułowaniu kolejnych wyzwań globalnych problem został wyeliminowany przez to, że zagrożenia zaczęły mieć cudowny charakter.
Wkrótce po terroryzmie tematem numer jeden stały się zmiany klimatyczne. I znowu większość stanów zgodziła się na nowe zasady gry. Przyjęto programy modernizacji sektora energetycznego i ograniczenia emisji dwutlenku węgla, choć z oczywistymi szkodami dla gospodarki. Świat z zapartym tchem przyjął pełne emocji przemówienia 15-letniej Grety Thunberg jako prawdę daną z nieba
Jesteśmy teraz w okresie covidu. W krótkim czasie pandemia całkowicie zniszczyła wiele fundamentów, od przestrzegania praw elementarnych po codzienny światopogląd ludzi. Liderzy organizacji międzynarodowych, jak Klaus Schwab, szef Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Davos , przewidują dla ludzkości swego rodzaju „nową normalność”. W ramach wszystkich tych rozmów technologie cyfrowe są wprowadzane skokowo, a głównym z nich jest zanurzenie ludzi w rzeczywistości wirtualnej.
I w tym światowym trendzie, bez przesady, kolejnym krokiem może być ogólny niepokój przed rychłą inwazją kosmitów. Jeśli uzna to za zbyt nierealne, możesz zastraszyć ludzi zbliżającym się upadkiem ogromnej asteroidy. Oznacza to, że cała ludzkość musi ponownie się zjednoczyć, porzucić wszelkie zasoby, aby odeprzeć zagrożenie i całkowicie podporządkować swoje życie uniwersalnemu celowi.
W pewnym stopniu zapowiedzią takiego scenariusza mogą być hollywoodzkie filmy, które często okazują się prorocze. Walka z globalnym zagrożeniem terrorystycznym, zmianami klimatycznymi, zanurzeniem w wirtualnej rzeczywistości, współistnieniem ludzi i robotów – to wszystko było wielokrotnie filmowane (i to w bardzo dobrej jakości). Wiele z tego, co wydawało się science fiction, już mocno wkroczyło w nasze życie.
Film „Matrix” w momencie premiery w 1999 roku wydawał się jedynie wyrafinowanym wynalazkiem autorów. Ale dziś ludzie tacy jak Elon Musk otwarcie mówią, że żyjemy w matrixie – rzeczywistości zaprojektowanej przez superkomputer.
W czasie pandemii 2021 roku w Hollywood nakręcono film „Wojna jutra”, opowiadający o konieczności przygotowania się na inwazję kosmitów, która powinna nastąpić za 30 lat.
W tym samym czasie wywiad narodowy USA opublikował raport, w którym uznano UFO za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Ameryki. Niedługo potem dyrektor NASA Bill Nelson powiedział, że astronauci nieustannie spotykają UFO i jest mało prawdopodobne, aby technologia takich niezidentyfikowanych obiektów mogła powstać na Ziemi.
Ogólnie rzecz biorąc, kosmici lub asteroida są już blisko. Ci, którzy temu zaprzeczą, zostaną ogłoszeni „dysydentami asteroidów”. Rzeczywiście, głupotą jest zaprzeczanie oczywistościom. Terroryzm naprawdę istnieje, klimat zmienia się zauważalnie, a koronawirus jest niebezpieczny dla ludzi.
Kto da gwarancję, że jesteśmy sami we Wszechświecie, a tym bardziej kto zaprzeczy, że asteroida może spaść na Ziemię.
Nawiasem mówiąc, w 2020 roku Hollywood nakręcił także film „Grenlandia”, w którym kometa przybywająca z kosmosu zniszczyła wszystkie miasta i wszystkie żywe istoty, a tylko nieliczne przeżyły.
Konieczność walki z kosmitami może stać się trendem światowym
Warto zauważyć, że w czerwcu 2021 roku NASA wydała oświadczenie, że kosmici mogą stanowić zagrożenie dla cywilizacji ziemskiej, a wiosną rozpoczęła się publikacja dokumentów na temat niezidentyfikowanych obiektów latających. NASA wyjaśniła, że około 10% przypadków nie da się wytłumaczyć żadnymi podróbkami ani przyczynami naturalnymi.
Temat ten aktywnie podejmuje Hollywood i wszyscy wiemy, że często kręcą się tam „filmy prorocze”. W rzeczywistości jest to przygotowanie świadomości społecznej na to, co nas czeka.
Chociaż istnieje inna wersja. Kongres USA po prostu przestał dawać NASA tyle pieniędzy, ile chciała. A potem na zlecenie NASA Hollywood nakręciło kilka filmów o tym, jak asteroida prawie niszczy Ziemię. Filmy te wywołały niepokój wśród ludności, a Kongres natychmiast przeznaczył pieniądze na eksplorację kosmosu.
Do jakiego stopnia ludzie mogą być podatni na taką agitację? Wielu nie wierzyło, że terroryzm jest głównym zagrożeniem, nie wierzyło w wirusa Ebola, a nawet teraz covid nie jest postrzegany jako nadchodząca apokalipsa.
Przekonanie ludzi o istnieniu zagrożenia ze strony kosmitów może być trudne. Ale co można zrobić? Przylecą dwa „latające spodki”, strzelą w jakieś miasto i odlecą. Wszyscy będą wtedy krzyczeć, że to kosmici.
Dlaczego musimy wywoływać panikę w związku z globalnymi zagrożeniami?
Nadzwyczajna sesja WHO odbyła się od 29 listopada do grudnia. Najwyraźniej WHO nie zrobiła tego, czego chciała. Podczas sesji powtórzono tezę ogłoszoną w maju: WHO powinna mieć uprawnienia do ogłoszenia globalnej pandemii. Teraz KTO nie ma takiego prawa.
Swoją drogą WHO zdystansowała się od obecnej pandemii. Powiedzieli, że taka jest nieformalna opinia przywódców organizacji, ale zwróćcie się do swoich rządów o podjęcie wszelkich środków.
W czasie pandemii przestanie obowiązywać Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, związki zawodowe zaprzestaną działalności, a organizacje pozarządowe zostaną zrównane w znaczeniu z państwami. W rzeczywistości planeta powinna wejść w reżim powstania rządu światowego .
Jak to może się zdarzyć w praktyce? Zależy to od stopnia zagrożenia.
W 2010 roku słynny polityk i teoretyk społeczny Jacques Attali powiedział, że różne czynniki, takie jak pandemia, mogą przyspieszyć pojawienie się nowego porządku świata.
Zatem pandemia lub jakiekolwiek inne zagrożenie może wywołać ogólnoświatową panikę.
Z drugiej strony historia covidu pokazała, że pomimo próby wywołania ogólnoświatowej epidemii psychicznej, opór społeczeństwa okazał się silniejszy, niż oczekiwano.
Części elit też nie podobała się cała historia. Należący do rodziny Rothschildów dziennik The Economist napisał, że epidemia zakończy się prawdopodobnie w 2022 roku . To samo powiedział Bill Gates.
Jakie zagrożenie stanie się głównym po koronawirusie?
Zmiany klimatyczne. To długa historia, ale pewnie będzie długo grana, rozkręcą problem.
Niewykluczone, że rozpocznie się kolejna, groźniejsza epidemia. Wystarczające było szkolenie połączone z ćwiczeniami w sztabie, mogliśmy zobaczyć, kto i jak reaguje. Pomimo tego, że w sprawie pandemii przywódcy WHO wypowiadali się jedynie nieformalnie, niemal wszyscy zastosowali się do poleceń na drodze do globalnego resetu.