Pisząc ten rozdział opierałem się przede wszystkim na zapiskach średniowiecznych kronikarzy z różnych krajów Europy, które Dr Rosemary Horrox przetłumaczyła na język angielski i opublikowała w książce „The Black Death”. Książka ta zbiera relacje ludzi, którzy żyli w czasie Czarnej Śmierci. Dokładnie opisali oni wydarzenia, których sami doświadczyli. Większość cytatów, które podaję poniżej, pochodzi właśnie z tego źródła. Osobom, które po przeczytaniu tego rozdziału będą miały niedosyt informacji o Czarnej Śmierci, polecam zajrzenie do tej książki.
Można ją przeczytać na stronie archive.org, albo tutaj (link). Parę innych cytatów zaczerpnąłem z książki z 1836 roku, napisanej przez niemieckiego pisarza medycznego Justusa Heckera (The Epidemics of the Middle Ages). Wiele informacji pochodzi też z artykułu z Wikipedii (Black Death). Jeśli informacja pochodzi z innej strony, to podaję przy niej odnośnik do źródła. W tekście zamieściłem wiele obrazków, aby łatwiej było wam sobie wyobrazić tamte wydarzenia. Trzeba mieć jednak na uwadze, że obrazki nie zawsze wiernie przedstawiają wydarzenia, o których piszę.
Według powszechnie znanej wersji historii, epidemia Czarnej Śmierci miała swój początek w Chinach. Stamtąd trafiła na Krym, a z Krymu przypłynęła statkami do Włoch wraz z kupcami, którzy kiedy w 1347 roku dobijali do brzegów Sycylii, byli już albo chorzy, albo martwi. W każdym razie, ci chorzy zeszli na ląd, razem z nimi szczury, a na szczurach pchły.
To właśnie te pchły miały być główną przyczyną nieszczęścia, bo przenosiły bakterie dżumy, która jednak nie zabiłaby aż tylu osób, gdyby nie dodatkowa zdolność rozprzestrzeniania się również drogą kropelkową. Dżuma była niezwykle zaraźliwa, więc błyskawicznie rozlała się po południowej i zachodniej Europie. Umierali wszyscy: biedni i bogaci, młodzi i starzy, mieszczanie i wieśniacy. Szacunki dotyczące liczby ofiar Czarnej Śmierci są różne. Uważa się, że w wymiarze ogólnoświatowym wymarło 75–200 mln ludzi z globalnej populacji liczącej w tamtym czasie 475 milionów. Gdyby dzisiaj nawiedziła nas epidemia o podobnej śmiertelności to ofiary liczone byłyby w miliardach.
Włoski kronikarz Agnolo di Tura zapisał swoje przeżycia ze Sieny:
Język ludzki nie jest w stanie opowiedzieć o tej okropności… Ojciec porzucił dziecko, mąż żonę, jeden brat drugiego; bo ta choroba zdawała się uderzać przez oddech i spojrzenie. I tak umierali. I nie można było znaleźć nikogo, kto by pogrzebał zmarłych dla pieniędzy lub przyjaźni… A w wielu miejscach Sieny wykopano wielkie doły i zasypano je mnóstwem zwłok.
I ginęli setkami w dzień i w nocy i wszyscy zostali wrzuceni do tych rowów i zasypani ziemią. A jak tylko te rowy zostały zasypane, wykopano kolejne. A ja, Agnolo di Tura … własnymi rękami pochowałem piątkę moich dzieci. Byli też tacy, którzy byli tak słabo pokryci ziemią, że psy wywlokły ich i pożerały wiele ciał w całym mieście. Nie było nikogo, kto płakał z powodu jakiejkolwiek śmierci, bo wszyscy czekali na śmierć. I zginęło tak wielu, że wszyscy wierzyli, że to koniec świata.Agnolo di TuraPlague readings
Gabriel de Musis żył w Piacenzie przez całą epidemię. Tak opisuje zarazę w swojej książce „Historia de Morbo”:
Przeżył zaledwie jeden na siedmiu Genueńczyków. W Wenecji, gdzie przeprowadzono dochodzenie w sprawie śmiertelności, okazało się, że ponad 70% ludzi zmarło i że w krótkim czasie zmarło 20 z 24 znakomitych lekarzy. Reszta Włoch, Sycylia i Apulia oraz sąsiednie regiony utrzymują, że zostały praktycznie opróżnione z mieszkańców. Mieszkańcy Florencji, Pizy i Lukki zostali pozbawieni współmieszkańców.Gabriel de MusisThe Black Death by Horrox
W najnowszych badaniach historyków utrzymuje się tendencja do twierdzenia, jakoby 45–50% ówczesnej europejskiej populacji wymarło w ciągu czterech lat. Występują przy tym znaczne różnice geograficzne. Podczas, gdy w europejskim regionie Morza Śródziemnego (Włochy, południowa Francja, Hiszpania) zginęło prawdopodobnie około 75–80% populacji, to w Niemczech i Wielkiej Brytanii było to około 20%. Na Bliskim Wschodzie (w tym Iraku, Iranie i Syrii) wymarła około 1/3 populacji.
W samym Egipcie Czarna Śmierć zabiła około 40% mieszkańców. Justus Hecker opisuje koszmarną sytuację na wschodzie: „Indie zostały wyludnione. Tartaria, Tatarskie Królestwo Kapczaka, Mezopotamia, Syria, Armenia, zostały pokryte trupami. W Caramanii i Cezarei nikt nie pozostał przy życiu.” Nadmienia też, że w Norwegii wymarły 2/3 populacji, a w Polsce 3/4. Jan Długosz pisze, że zaraza dotarła do Polski w roku 1349: „Ten rok przyniósł również zarazę w Polsce, a ponieważ mór szerzył się wszędzie, zmarło wiele osób zarówno ze szlachty, jak i ludu.” – Jana Długosza roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, księga 9.
Objawy
Badania szkieletów znajdujących się w masowych grobach ofiar czarnej śmierci wykazały, że przyczyną epidemii były pałeczki dżumy – Yersinia pestis orientalis i Yersinia pestis medievalis. Nie były to te same szczepy bakterii dżumy, które występują współcześnie. Dzisiejsze szczepy są ich potomkami. Objawy dżumy obejmują gorączkę, osłabienie i ból głowy. Istnieje kilka form dżumy, z których każda wpływa na inną część ciała i powoduje związane z nią objawy:
- Dżuma płucna infekuje płuca, powodując kaszel, zapalenie płuc, a czasem plucie krwi. Jest wyjątkowo łatwo zaraźliwa przez kaszel.
- Dżuma dymienicza atakuje węzły chłonne w pachwinie, pod pachami lub szyi, powodując ich puchnięcie (tzw. dymienicę).
- Dżuma posocznicowa zakaża krew i powoduje objawy żołądkowo-jelitowe, takie jak ból brzucha, nudności, wymioty lub biegunkę. Powoduje również, że tkanki stają się czarne i obumierają (zwłaszcza palce u rąk i nóg oraz nos).
Formy dymienicze i posocznicowe są zwykle przenoszone przez ukąszenia pcheł lub dotykanie zakażonego zwierzęcia. Mniej powszechne objawy kliniczne dżumy obejmują dżumę oponową i gardłową.
- Dżuma oponowa atakuje mózg i charakteryzuje się sztywnością karku, dezorientacją i śpiączką. Zwykle występuje jako powikłanie innej formy pierwotnej dżumy.(ref.)
- Dżuma gardła atakuje gardło. Typowe objawy to stan zapalny i powiększenie węzłów chłonnych głowy i szyi.
Gabriel de Musis opisał objawy Czarnej Śmierci:
Ci obojga płci, którzy byli zdrowi i nie obawiali się śmierci, byli uderzani czterema brutalnymi ciosami w ciało. Po pierwsze, niespodziewanie ich ciała doskwierała zimna sztywność. Poczuli mrowienie, jakby kłuły ich groty strzał. Kolejnym etapem był przerażający atak, który przybrał formę niezwykle twardego, zbitego czyraka. U niektórych osób rozwinęło się to pod pachą, a u innych w pachwinie między moszną a ciałem. W miarę jak stawał się twardszy, jego palące ciepło powodowało u pacjentów ostrą i wstrętną gorączkę z silnymi bólami głowy. W miarę nasilania się jego ekstremalna gorycz mogła mieć różne skutki. W niektórych przypadkach wywoływała smród nie do zniesienia.
W innych powodowała krwawe wymioty lub obrzęki w pobliżu miejsca, z którego wydobywała się zepsuta ciecz: na plecach, w poprzek klatki piersiowej, przy udzie. Niektórzy leżeli jak w pijackim odrętwieniu i nie mogli się obudzić… Wszystkim im groziła śmierć. Jedni umierali w tym samym dniu, w którym ogarnęła ich choroba, inni następnego dnia, jeszcze inni – większość – między trzecim a piątym dniem. Nie było znanego lekarstwa na krwawe wymioty. Ci, którzy zapadli w śpiączkę, lub cierpieli na opuchliznę lub smród zepsucia bardzo rzadko uciekali przed śmiercią. Ale z gorączki czasami można było wyzdrowieć.Gabriel de MusisThe Black Death by Horrox
Pisarze z całej Europy nie tylko przedstawiali spójny obraz objawów choroby, ale zdawali sobie sprawę, że ta sama choroba przybiera różne formy. Jeden, najczęstszy, objawiał się bolesnymi obrzękami w pachwinie lub pod pachami, rzadziej na szyi, któremu często towarzyszyły lub po których pojawiały się niewielkie pęcherze na innych częściach ciała lub plamiste przebarwienie skóry. Pierwszą oznaką choroby było nagłe ochłodzenie i mrowienie, któremu towarzyszyło skrajne zmęczenie i depresja. Zanim powstają obrzęki, pacjent ma wysoką gorączkę i silne bóle głowy. Ofiara może wpaść w osłupienie lub nie być w stanie mówić. Kilku pisarzy zauważa, że wydzielina z obrzęków była wyjątkowo cuchnąca. Druga postać choroby atakowała płuca, powodując bóle w klatce piersiowej i trudności w oddychaniu, a następnie odkrztuszanie krwi i plwociny. Ta była zawsze śmiertelna i zabijała szybciej niż pierwsza forma, której ofiary męczyły się przez kilka dni, a czasem mogły nawet wyzdrowieć.
Życie podczas zarazy
Kronikarz włoski pisze:
Lekarze szczerze przyznali, że nie mają lekarstwa na dżumę, a najlepsi z nich sami na nią umierali… Zaraza trwała na ogół przez sześć miesięcy po wybuchu w każdym rejonie. Szlachcic Andrea Morosini, podesta Padwy, zmarł w lipcu w swojej trzeciej kadencji. Jego syn został powołany na urząd, ale natychmiast zmarł. Zwróćmy jednak uwagę, że podczas tej zarazy nie zginął żaden król, książę ani władca miasta.The Black Death by Horrox
Z zapisków, które pozostawił opat z Tournai – Gilles li Muisis, wyłania się obraz dżumy jako choroby straszliwie zaraźliwej. Dotykała ona zarówno ludzi, jak i zwierzęta.
Kiedy jedna lub dwie osoby zginęły w jednym domu, reszta szła za nimi w bardzo krótkim czasie, tak że bardzo często dziesięciu lub więcej umierało w jednym domu; w wielu domach ginęły także psy i koty.Gilles li MuisisThe Black Death by Horrox
Henry Knighton, który był kanonikiem augustianów w Leicester, pisze:
W tym samym roku w całym królestwie doszło do wielkiego pomoru owiec, do tego stopnia, że w jednym miejscu zginęło ponad 5000 owiec na jednym pastwisku, a ich ciała były tak zepsute, że żadne zwierzę ani ptak nie chciał ich dotknąć. A ze strachu przed śmiercią wszystko osiągnęło niską cenę. Bo niewielu było ludzi, którzy dbali o bogactwa, i właściwie o cokolwiek innego.
A owce i bydło wałęsały się niekontrolowane przez pola i stojące zboże i nie było nikogo, kto by je ścigał i łapał… Bo brakowało sług i robotników tak bardzo, że nie było nikogo, kto wiedziałby, co trzeba zrobić… Z tego powodu wiele plonów nie zebranych na polach zgniło… Po wspomnianej zarazie wiele budynków różnej wielkości w każdym mieście popadło w całkowitą ruinę z powodu braku mieszkańców.Henry KnightonThe Black Death by Horrox
Wizja bliskiej śmierci sprawiła, że ludzie przestali wykonywać swoje obowiązki i nabywać potrzebne im towary. Popyt spadł drastycznie, a razem z nim, spadły ceny. Tak było w czasie epidemii. A gdy ta się skończyła, problemem stał się brak ludzi do pracy, a co za tym idzie, niedobór towarów. Znacznie wzrosły ceny dóbr i wynagrodzeń dla fachowców. Na niskim poziomie pozostały jedynie ceny czynszów.
Giovanni Boccacio w książce „Dekameron” opisuje bardzo różne zachowania ludzi w czasie zarazy. Jedni gromadzili się wraz z rodziną w swoich domach, gdzie żyli odcięci od świata. Wystrzegali się przy tym wszelkiego nieumiarkowania. Jadali lekkie potrawy i pili powściągliwie wyborne wina, aby zapomnieć o zarazie i śmierci. Drudzy zaś postępowali całkiem przeciwnie. Dzień i noc włóczyli się po obrzeżach miast, pili na umór i śpiewali. Ale nawet oni za wszelką cenę starali się unikać kontaktu z zarażonymi. Inni wreszcie twierdzili, że najlepszym środkiem na zarazę jest ucieczka od niej. Wielu ludzi opuszczało miasto i uciekało na wieś. Jednak pośród wszystkich tych grup choroba zbierała śmiertelne żniwo.
A potem, gdy zaraza osłabła, wszyscy, którzy przeżyli, oddawali się przyjemnościom: mnisi, księża, zakonnice, świeccy mężczyźni i kobiety, wszyscy dobrze się bawili i nikt nie martwił się wydawaniem pieniędzy i hazardem. I wszyscy uważali się za bogatych, bo uciekli śmierci i odzyskali świat… A wszystkie pieniądze wpadły w ręce nowobogackich.Agnolo di Tura Plague readings
W czasie zarazy, wszelkie prawa, czy to ludzkie czy boskie, przestały obowiązywać. Stróże prawa poumierali lub pochorowali i nie byli w stanie pilnować porządku. Każdy mógł więc robić, co zechciał. Wielu kronikarzy uważało, że zaraza doprowadziła do powszechnego załamania prawa i porządku. Można znaleźć pojedyncze przykłady grabieży i przemocy. Ale ludzie w różny sposób reagują na katastrofę. Istnieje również wiele relacji o głębokiej pobożności i pragnieniu naprawienia krzywd z przeszłości. W następstwie Czarnej Śmierci rozkwitł odnowiony zapał religijny i fanatyzm. Bardzo popularne stawały się bractwa biczowników, liczące wówczas powyżej 800 tysięcy członków.
Niektórzy Europejczycy atakowali różne grupy, takie jak Żydzi, zakonnicy, cudzoziemcy, żebracy, pielgrzymi, trędowaci i Cyganie, obwiniając ich o kryzys. Trędowaci i inni z chorobami skóry, takimi jak trądzik czy łuszczyca, ginęli w całej Europie. Inni mówili o zatruwaniu studni przez Żydów jako możliwej przyczynie epidemii. Było wiele ataków na gminy żydowskie. Papież Klemens VI próbował ich chronić, twierdząc, że ludzie, którzy obwiniali Żydów o zarazę, byli „uwiedzieni przez tego kłamcę, diabła”.
Pochodzenie epidemii
Powszechnie przyjęta wersja wydarzeń mówi, że zaraza rozpoczęła się w Chinach. Stamtąd miała przenosić się wraz ze szczurami, które migrowały na zachód. W tamtym okresie Chiny rzeczywiście doświadczyły znacznego spadku populacji, choć informacje na ten temat są skąpe i mało dokładne. Historycy szacują, że między 1340 a 1370 rokiem populacja Chin spadła o co najmniej 15%, a być może nawet o jedną trzecią. Brakuje jednak dowodów na pandemię na skalę Czarnej Śmierci.
Być może dżuma rzeczywiście była w Chinach, ale jest mało prawdopodobne, że mogła zostać stamtąd przyniesiona do Europy przez szczury. To by wymagało istnienia zastępów zarażonych szczurów, które musiałyby poruszać się ze znaczną prędkością. Archeolog Barney Sloane twierdzi, że w średniowiecznej warstwie Londynu nie ma wystarczających dowodów na masowe ginięcie szczurów i że zaraza rozprzestrzeniała się zbyt szybko, aby poprzeć tezę, że rozprzestrzeniła się z pcheł na szczurach; twierdzi, że choroba musiała przenosić się z człowieka na człowieka. Jest też problem Islandii: Czarna Śmierć zabiła ponad połowę populacji Islandii, ale szczury tak naprawdę nie dotarły do tego kraju aż do XIX wieku.
According to Henry Knighton, zaraza zaczęła się w Indiach, a zaraz potem wybuchła w Tarsie (dzisiejsza Turcja).
W tym i następnym roku panował powszechny pomór ludzi na całym świecie. Zaczęło się najpierw w Indiach, potem w Tarsie, potem dotarło do Saracenów, a na końcu do chrześcijan i Żydów. Według opinii w Kurii Rzymskiej, w tych odległych krajach w ciągu jednego roku, od Wielkanocy do Wielkanocy, zginęło nagłą śmiercią 8000 legionów ludzi, nie licząc chrześcijan.Henry KnightonThe Black Death by Horrox
Legion liczy około 5000 ludzi, czyli w ciągu jednego roku, na wschodzie zginęło 40 milionów ludzi. Najpewniej chodzi tutaj o rok od wiosny 1348 do wiosny 1349.
Trzęsienia ziemi i morowe powietrze
Poza zarazą, w tamtym czasie szalały też potężne kataklizmy. Wszystkie cztery żywioły – powietrze, woda, ogień i ziemia, w jednym momencie zwróciły się przeciwko ludzkości. Wielu kronikarzy donosiło o trzęsieniach ziemi na całym świecie, które były zapowiedzią bezprecedensowej zarazy. 25 stycznia 1348 doszło do potężnego trzęsienia ziemi we Friuli, w północnych Włoszech. Trzęsienie ziemi spowodowało zniszczenia w promieniu kilkuset kilometrów. Według ówczesnych źródeł, spowodowało znaczne zniszczenia budynków; zawaliły się kościoły i domy, wsie zostały zniszczone, a ziemia wydzielała nieprzyjemny zapach. Wstrząsy wtórne występowały do 5 marca. Według historyków w wyniku trzęsienia ziemi zginęło 10 000 osób. Jednak współczesny pisarz Heinrich von Herford donosił, że ofiar było znacznie więcej:
W 31 roku panowania cesarza Lewisa, w okolicach święta Nawrócenia św. Pawła [25 stycznia], w całej Karyntii i Krainie doszło do trzęsienia ziemi, które było tak poważne, że wszyscy obawiali się o swoje życie. Nastąpiły powtarzające się wstrząsy i jednej nocy ziemia zatrzęsła się 20 razy. Szesnaście miast zostało zniszczonych, a ich mieszkańcy zginęli… Zniszczone zostało 36 górskich twierdz i zginęli ich mieszkańcy, a obliczono, że ponad 40 000 ludzi zostało pochłoniętych lub zasypanych. Dwie bardzo wysokie góry, między którymi przebiegała droga, zostały zsunięte razem, i już nigdy nie będzie tam drogi.Heinrich von HerfordThe Black Death by Horrox
Musiało dojść do znacznego przesunięcia płyt tektonicznych, skoro połączyły się dwie góry. Siła trzęsienia ziemi musiała być naprawdę wielka, bo zniszczeniu uległ nawet Rzym – miasto leżące 500 km od epicentrum! W Rzymie trzęsienie ziemi zebrało duże żniwo: znacznych zniszczeń doznała bazylika Santa Maria Maggiore. Bazylika Santi Apostoli z VI wieku została całkowicie zniszczona i pozostawiona w tym stanie przez całe pokolenie.
Zaraz po trzęsieniu ziemi, nadeszła zaraza. List wysłany z dworu papieskiego w Awinionie (Francja), datowany na niedzielę 27 kwietnia 1348, trzy miesiące po trzęsieniu ziemi, stwierdza:
Mówią, że w ciągu trzech miesięcy od 25 stycznia [1348] do dnia dzisiejszego w Awinionie pochowano łącznie 62 000 ciał.The Black Death by Horrox
Pewien niemiecki pisarz z XIV wieku o epidemię oskarżył zepsute opary uwolnione z wnętrzności ziemi w czasie trzęsień ziemi, które poprzedziły zarazę w Europie Środkowej.
O tyle, o ile umieralność wzrosła z przyczyn naturalnych, jej bezpośrednią przyczyną były morowe i trujące wyziewy z ziemi, które zakaziły powietrze w różnych częściach świata… Uważam, że to para i morowe powietrze ulatniające się podczas trzęsienia ziemi, które wystąpiło w dniu świętego Pawła, wraz z morowym powietrzem ulatniającym się w wyniku innych trzęsień i wybuchów, zakaziły atmosferę i doprowadziły do śmierci wielu ludzi, w różnych częściach świata.The Black Death by Horrox
Krótko mówiąc, ludzie byli wówczas świadomi serii trzęsień ziemi. Raport z tego okresu mówi, że trzęsienie ziemi trwało przez cały tydzień, a inny twierdził, że okres ten wynosił dwa tygodnie. Takie zdarzenia mogą również powodować odgazowanie wszelkiego rodzaju nieprzyjemnych i zabójczych chemikaliów. Niemiecki historyk Justus Hecker w swojej książce z 1838 roku opisał inne nietypowe zjawiska, które potwierdzają, że doszło wtedy do uwolnienia toksycznych gazów z wnętrza ziemi:
„Zanotowano, że podczas tego trzęsienia ziemi wino w beczkach zmętniało, co można uznać za dowód, że zaszły zmiany powodujące rozkład atmosfery. … Jednak niezależnie od tego wiemy, że podczas tego trzęsienia ziemi, które według jednych trwało tydzień, a według innych dwa tygodnie, ludzie doświadczyli niezwykłego otępienia i bólu głowy, i że wielu zemdlało.”Justus Hecker, The Epidemics of the Middle Ages
Niemiecki traktat odkryty przez Horroxa wskazuje, że toksyczne gazy gromadziły się przy powierzchni ziemi, w najniżej położonych miejscach:
Domy w pobliżu morza, jak w Wenecji i Marsylii, zostały szybko dotknięte, podobnie jak nisko położone miasta na skraju bagien lub nad morzem, a jedynym tego wytłumaczeniem wydaje się być większe zepsucie powietrza w zagłębieniach w pobliżu morza.The Black Death by Horrox
Ten sam autor dorzuca jeszcze jeden dowód na zatrucie powietrza: „Można to wywnioskować z zepsucia owoców, takich jak gruszki.”
Toksyczne gazy spod ziemi
Jak powszechnie wiadomo, czasami w studniach gromadzą się toksyczne gazy, które są cięższe od powietrza i dlatego nie ulatniają się, ale pozostają na dnie. Zdarza się, że ktoś wpada do takiej studni i ginie przez zatrucie lub uduszenie się. W podobny sposób gazy gromadzą się w jaskiniach i różnych pustych przestrzeniach pod powierzchnią ziemi. Pod ziemią zbierają się ogromne ilości gazów, które na skutek wyjątkowo silnych trzęsień ziemi mogą przez szczeliny przedostać się na powierzchnię i poczynić spustoszenie wśród ludzi.
Najczęściej występującymi gazami pod ziemią są: siarkowodór – bezbarwny i trujący gaz, którego silny, charakterystyczny zapach zgniłych jaj jest wyczuwalny w bardzo niewielkich stężeniach; dwutlenek węgla – wypiera tlen z układu oddechowego, a zatrucie nim przejawia się sennością, w dużym stężeniu może zabić; tlenek węgla – niewyczuwalny, silnie toksyczny, zabójczy gaz; a także metan i amoniak.
Jako potwierdzenie, że gazy mogą być realnym zagrożeniem, może posłużyć przykład katastrofy, która wydarzyła się w Kamerunie w roku 1986. Doszło tam do erupcji limnicznej, czyli nagłego uwolnienia się wielkiej ilości dwutlenku węgla rozpuszczonego w wodach jeziora Nyos. Erupcja limniczna uwolniła do kilometra sześciennego CO2.
Ponieważ CO2 jest gęstszy od powietrza, gaz spływał z górzystego zbocza, na którym spoczywa jezioro Nyos, i spływał do sąsiednich dolin o głębokości kilkudziesięciu metrów, wypierając powietrze i dusząc wszystkich ludzi i zwierzęta, zanim zdąży się rozproszyć. Gaz zabił do 1800 osób w promieniu 20 km od jeziora, głównie mieszkańców wsi, a także 3500 zwierząt gospodarskich. Około 4000 mieszkańców uciekło z tego obszaru, a wielu z nich miało problemy z oddychaniem, oparzenia i paraliż w wyniku gazów.
Normalnie niebieskie wody jeziora po odgazowaniu zmieniły kolor na ciemnoczerwony, z powodu wody bogatej w żelazo unoszącej się z głębin na powierzchnię i utlenianej przez powietrze. Poziom jeziora spadł o około metr, co odzwierciedla objętość uwolnionego gazu. Nie wiadomo, co spowodowało katastrofalne odgazowanie. Większość geologów podejrzewa osuwisko, ale niektórzy uważają, że na dnie jeziora mogła nastąpić niewielka erupcja wulkanu. Erupcja mogła ogrzać wodę, a rozpuszczalność dwutlenku węgla w wodzie spada wraz ze wzrostem temperatury, więc gaz rozpuszczony w wodzie mógł zostać uwolniony.
Koniunkcja planet
Aby wyjaśnić skalę epidemii, większość autorów obwiniała zmiany w atmosferze spowodowane przez konfiguracje planet – w szczególności koniunkcję Marsa, Saturna i Jowisza z roku 1345. Istnieje sporo materiału z tamtego okresu, który konsekwentnie wskazuje na koniunkcję planet i zepsutą atmosferę. Raport paryskiego Wydziału Medycyny przygotowany w październiku 1348 mówi:
Ta epidemia ma bowiem podwójną przyczynę. Jedna przyczyna jest odległa i z wysoka, odnosi się do niebios; druga jest bliska i z niska i odnosi się do ziemi, a jej przyczyny i skutki zależne są od pierwszej przyczyny… Twierdzimy, że odległą i pierwszą przyczyną tej zarazy była i jest konfiguracja niebios. W 1345, godzinę po południu, 20 marca, nastąpiła poważna koniunkcja trzech planet w znaku Wodnika. Ta koniunkcja, wraz z innymi wcześniejszymi koniunkcjami i zaćmieniami, powodując śmiertelne zepsucie otaczającego nas powietrza, oznacza mór i głód… Arystoteles poświadcza, że tak właśnie jest w jego książce „O przyczynach właściwości pierwiastków”, w której mówi, że pomór ras i wyludnienie królestw następuje przy koniunkcji Saturna i Jowisza, ponieważ wtedy dzieją się wielkie wydarzenia, których natura zależy od trygonu, w którym następuje koniunkcja…
Chociaż poważne choroby zakaźne mogą być spowodowane zepsuciem wody lub żywności, jak to się dzieje w czasie głodu i nieurodzaju, to jednak choroby wynikające ze zepsucia powietrza nadal uważamy za znacznie bardziej niebezpieczne… Wierzymy, że obecna epidemia lub dżuma powstała przez powietrze zepsute w swej istocie, ale z niezmienionymi właściwościami… Stało się tak, że wiele oparów, które uległy zepsuciu w czasie koniunkcji, zostało uniesionych z ziemi i wody, a następnie zmieszane z powietrzem… I to zepsute powietrze, gdy jest wdychane, z konieczności przenika do serca i psuje znajdującą się tam substancję ducha i doprowadza do gnicia otaczającą wilgoć, a wywołane w ten sposób ciepło niszczy siłę życiową i jest to bezpośrednią przyczyną obecnej epidemii… Inną możliwą przyczyną zepsucia, o której należy pamiętać, jest ucieczka zgnilizny uwięzionej w środku ziemi w wyniku trzęsień ziemi – coś, co rzeczywiście zdarzyło się niedawno. Ale to koniunkcja mogła być powszechną i odległą przyczyną wszystkich tych szkodliwych rzeczy, przez które powietrze i woda zostały zepsute.Wydział Medycyny w ParyżuThe Black Death by Horrox
Arystoteles (384 – 322 p.n.e.) uważał, że koniunkcja Jowisza z Saturnem zwiastuje śmierć i depopulację. Warto jednak podkreślić, że Czarna Śmierć nie zaczęła się w czasie wielkiej koniunkcji, ale dwa i pół roku po niej. Ostatnia koniunkcja wielkich planet, również w znaku Wodnika, miała miejsce niedawno, bo 21 grudnia 2020 roku. Jeśli potraktować ją jako zwiastun zarazy, to kolejnej katastrofy powinniśmy się spodziewać w roku 2023.
Seria kataklizmów
Trzęsienia ziemi były w tamtym okresie wyjątkowo częste. Rok po trzęsieniu we Friuli, 22 stycznia 1349 r., trzęsienie ziemi o szacowanej intensywności Mercalli X (Ekstremalne) nawiedziło L’Aquila w południowych Włoszech, powodując poważne szkody i pozostawiając 2000 zabitych. 9 września 1349 r. kolejne trzęsienie ziemi w Rzymie spowodowało rozległe zniszczenia, w tym zawalenie się południowej fasady Koloseum.
Do Anglii zaraza dotarła latem 1348, ale według angielskiego mnicha przybrała na sile dopiero w 1349 roku, tuż po trzęsieniu ziemi.
Na początku 1349, podczas Wielkiego Postu w piątek przed Niedzielą Męki Pańskiej [27 marca], trzęsienie ziemi było odczuwalne w całej Anglii… Po trzęsieniu ziemi w tej części kraju szybko pojawiła się zaraza.Thomas BurtonThe Black Death by Horrox
Henry Knighton pisze, że potężne trzęsienia ziemi i tsunami zniszczyły Grecję, Cypr i Włochy.
W Koryncie i Achai w tym czasie wielu obywateli zostało pogrzebanych, gdyż pochłonęła ich ziemia. Zamki i miasta rozpadały się, zostały zburzone i pochłonięte. Na Cyprze góry zostały zrównane, blokując rzeki i powodując utonięcie wielu mieszkańców i zniszczenie miast. W Neapolu było tak samo, jak przewidział pewien zakonnik. Całe miasto zostało zniszczone przez trzęsienie ziemi i burze, a ziemia została nagle zalana, jakby kamień wrzucono do wody. Wszyscy zginęli, łącznie z zakonnikiem, który to przepowiedział, z wyjątkiem jednego zakonnika, który uciekł i ukrył się w ogrodzie za miastem. I wszystkie te rzeczy zostały spowodowane przez trzęsienie ziemi.Henry KnightonThe Black Death by Horrox
Ten i inne obrazki w podobnym stylu pochodzą z książki „Augsburska Księga Cudów”. Jest to iluminowany rękopis wykonany w Niemczech w XVI wieku, który przedstawia niecodzienne zjawiska i wydarzenia z przeszłości.
Trzęsienia ziemi to nie jedyne kataklizmy jakie towarzyszyły zarazie. W tamtym czasie, na Ziemi działy się niezliczone cuda i dziwy. Justus Hecker w swojej książce obszernie relacjonuje te wydarzenia:
Na wyspie Cypr wybuchła już zaraza ze Wschodu; kiedy trzęsienie ziemi wstrząsnęło fundamentami wyspy, towarzyszył mu tak straszny huragan, że mieszkańcy, którzy zabili swoich mahometańskich niewolników, aby sami nie zostali przez nich ujarzmieni, uciekli we wszystkich kierunkach z przerażeniem. Morze wezbrało – statki roztrzaskały się o skały, i nieliczni przeżyli straszne wydarzenie, w wyniku którego ta żyzna i kwitnąca wyspa zamieniła się w pustynię. Przed trzęsieniem ziemi wiatr morowy rozprzestrzenił tak trującą woń, że wielu, obezwładnionych nim, upadało nagle i umierało w straszliwej agonii… Niemieckie relacje mówią wprost, że gęsta, cuchnąca mgła nadciągnęła ze wschodu i rozprzestrzeniła się nad Italią… ponieważ właśnie w tym czasie trzęsienia ziemi były bardziej powszechne niż w historii.
W tysiącach miejsc utworzyły się przepaście, z których wydobywały się trujące opary; a ponieważ w tym czasie zjawiska naturalne zamieniły się w cuda, podobno ognisty meteor, który spadł na ziemię daleko na wschodzie, zniszczył wszystko w promieniu ponad stu lig [483 km], zarażając powietrze wzdłuż i wszerz. Do tego samego efektu przyczyniły się niezliczone powodzie; rozległe obszary rzeczne zamieniły się w bagna; wszędzie unosiły się cuchnące opary, spotęgowane zapachem okropnej szarańczy, która chyba nigdy wcześniej nie zakryła słońca tak gęstymi rojami; i niezliczonych trupów, których nawet w dobrze uregulowanych krajach Europy nie zdołali wystarczająco szybko usunąć z pola widzenia żywych. Jest więc prawdopodobne, że atmosfera zawierała w dużej mierze obce i wyczuwalne zmysłami domieszki, które przynajmniej w niżej położonych rejonach, nie mogły się rozłożyć lub przestać działać z powodu oddzielenia.Justus Hecker, The Epidemics of the Middle Ages
Dowiadujemy się, że Cypr został zamieniony w pustynie po tym, jak najpierw uderzyły w niego huragan i trzęsienie ziemi, a następnie przeszło tsunami. W innym miejscu Hecker pisze, że Cypr stracił prawie wszystkich mieszkańców, a na Morzu Śródziemnym często widywano statki bez załogi.
Gdzieś na wschodzie spadł podobno meteoryt, który zniszczył obszary w promieniu około 500 kilometrów. Podchodząc sceptycznie do tej relacji można się zastanawiać, że jeśli tak wielki meteoryt spadł na Ziemię, to powinien pozostawić po sobie krater o średnicy kilku kilometrów. Nie ma jednak na Ziemi żadnego tak dużego krateru, który byłby datowany na okres ostatnich wieków, czy tysiącleci. Jednak z drugiej strony, znamy przecież przypadek katastrofy Tunguskiej z 1908 roku. Meteoryt wybuchł wtedy tuż nad ziemią. Eksplozja powaliła drzewa w promieniu 40 km, ale nie pozostawiła po sobie krateru. Możliwe jest, że wbrew powszechnemu przekonaniu, spadające meteoryty rzadko pozostawiają trwałe ślady.
Napisano również, że upadek meteorytu spowodował skażenie powietrza. To raczej nie jest typowy skutek upadku meteorytu, ale w niektórych przypadkach meteoryt rzeczywiście może spowodować skażenie. Tak było w Peru, gdzie w 2007 roku spadł meteoryt. Po uderzeniu mieszkańcy zachorowali na tajemniczą chorobę. Około 200 osób zgłosiło urazy skóry, nudności, bóle głowy, biegunkę i wymioty wywołane „dziwnym zapachem”. Zgłoszono również śmierć pobliskich zwierząt gospodarskich. Badania doprowadziły do wniosku, że objawy były prawdopodobnie spowodowane odparowaniem troilitu, związku zawierającego siarkę obecnego w meteorycie w dużych ilościach.(ref.)
Cuda i dziwy
Raport paryskiego Wydziału Medycyny stwierdza, że w czasach czarnej śmierci na ziemi i w niebie widziano podobne znaki, jakie widziano podczas plag przed wiekami.
Zaobserwowano wiele wyziewów i zapaleń takich, jak kometa i spadające gwiazdy. Również niebo było żółte, a powietrze czerwonawe od spalonych oparów. Było też wiele błyskawic i błysków, częste grzmoty i wiatry tak gwałtowne i silne, że niosły burze piaskowe z południa. Te rzeczy, a w szczególności potężne trzęsienia ziemi, wyrządziły powszechne szkody i pozostawiły ślad zepsucia. Wzdłuż brzegu morza leżały masy martwych ryb, zwierząt i innych rzeczy, a w wielu miejscach drzewa pokryte kurzem, a niektórzy twierdzą, że widzieli mnóstwo żab i gadów zrodzonych ze zepsutej materii; wszystkie te rzeczy wydają się pochodzić z wielkiego zepsucia powietrza i ziemi. Wszystkie te rzeczy były już wcześniej odnotowane jako oznaki zarazy przez wielu mędrców, których wciąż pamięta się z szacunkiem i którzy sami ich doświadczyli.Wydział Medycyny w ParyżuThe Black Death by Horrox
Raport wspomina o wielkich chmarach żab i gadów, które zostały stworzone z zepsutej materii. Kronikarze z różnych części świata pisali podobnie, że ropuchy, węże, jaszczurki, skorpiony i inne nieprzyjemne stwory spadały z nieba razem z deszczem i kąsały ludzi. Podobnych relacji jest na tyle dużo, że trudno tłumaczyć je tylko bujną fantazją autorów. Istnieją współczesne, udokumentowane przypadki różnych zwierząt, które zostały przeniesione na duże odległości przez wichurę lub zassane z jeziora przez tornado, a następnie wyrzucone na ziemię wiele kilometrów dalej. Niedawno ryby spadły z nieba w Teksasie.(ref.) Jednak trudno mi sobie wyobrazić, aby węże po długiej podróży w przestworzach i twardym lądowaniu miały apetyt na kąsanie ludzi. Moim zdaniem, stada gadów i płazów rzeczywiście były obserwowane podczas zarazy, w czasie ulewnych deszczów, ale zwierzęta nie spadały z nieba, lecz wychodziły z podziemnych jaskiń.
Prowincja w południowych Chinach wymyśliła unikalny sposób przewidywania trzęsień ziemi: węże. Jiang Weisong, dyrektor biura ds. trzęsień ziemi w Nanning, twierdzi, że ze wszystkich stworzeń na Ziemi węże są prawdopodobnie najbardziej wrażliwe na trzęsienia ziemi. Węże potrafią wyczuć nadchodzące trzęsienie ziemi z odległości 120 km, do pięciu dni przed jego wystąpieniem. Reagują nieobliczalnym zachowaniem. „Kiedy zbliża się trzęsienie ziemi, węże wychodzą ze swoich gniazd, nawet w mroźną zimę. Jeśli trzęsienie ziemi jest duże, węże będą nawet rozbijać się o ściany, próbując uciec” – powiedział.(ref.)
Możemy nawet nie zdawać sobie sprawy, jak wiele przeróżnych pełzających stworzeń żyje w nieodkrytych jaskiniach i zakamarkach, głęboko pod naszymi stopami. Czując zbliżające się trzęsienia ziemi, zwierzęta te wychodziły na powierzchnię, chcąc uratować się przed uduszeniem lub zmiażdżeniem. Podobnie jak dżdżownice wychodzą z ziemi w czasie deszczu, aby się nie potopić. Węże wychodziły w czasie deszczu, bo taką pogodę najlepiej tolerują. A kiedy świadkowie tych zdarzeń zobaczyli całe chmary żab i węży, stwierdzili, że musiały one spaść z nieba.
Ogień spadający z nieba
Heinrich von Herford, dominikanin, przekazuje otrzymane informacje:
Ta informacja pochodzi z listu domu Friesach do przeora prowincjalnego Niemiec. W tym samym liście jest napisane, że w tym roku [1348] ogień spadający z nieba pochłaniał ziemię Turków przez 16 dni; że przez kilka dni padał deszcz ropuch i węży, przez które zginęło wielu ludzi; że w wielu częściach świata zaraza nabrała siły; że w Marsylii nawet jeden człowiek na dziesięciu nie uciekł śmierci; że wszyscy franciszkanie zginęli; że poza Rzymem miasto Mesyna zostało w dużej mierze opuszczone z powodu zarazy. A rycerz przychodzący z tego miejsca powiedział, że nie znalazł tam nawet pięciu żywych ludzi.Heinrich von HerfordThe Black Death by Horrox
Gilles li Muisis pisał, ile osób zginęło na ziemi tureckiej:
Turcy i wszyscy inni niewierni i Saraceni, którzy obecnie okupują Ziemię Świętą i Jerozolimę, zostali tak dotkliwie uderzeni morem, że według wiarygodnego raportu kupców, nie przeżył nawet jeden na dwudziestu.Gilles li MuisisThe Black Death by Horrox
Z powyższych relacji wynika, że na terenie Turcji dochodziło do straszliwych kataklizmów. Z nieba spadał ogień i trwało to aż przez 16 dni. Podobne doniesienia o ogniu spadającym z nieba pochodzą z południowych Indii, wschodnich Indii oraz Chin. A wcześniej, około roku 526, ogień z nieba spadał w Antiochii.
Warto się zastanowić, czym właściwie było spowodowane to zjawisko. Niektórzy próbują tłumaczyć je deszczem meteorytów. Trzeba jednak zauważyć, że brak jest doniesień o ogniu spadającym z nieba w Europie i w wielu innych częściach świata. Gdyby był to deszcz meteorytów, to musiałby on spadać na całą Ziemię. Nasza planeta jest w ciągłym ruchu, więc nie jest możliwe, aby meteoryty przez 16 dni spadały w jedno, zawsze to samo miejsce.
Na terenie Turcji znajduje się kilka wulkanów. Ogień spadający z nieba mógł być więc magmą wyrzuconą w powietrze w wyniku erupcji wulkanicznej. Jednak brak jest śladów geologicznych, że któryś z tureckich wulkanów wybuchł w XIV wieku. Poza tym, w innych miejscach, w których wystąpiło podobne zjawisko (Indie, Antiochia), żadnych wulkanów nie ma. Czym więc mógł być ogień spadający z nieba? Moim zdaniem ogień pochodził z wnętrza ziemi. W wyniku przesunięcia płyt tektonicznych musiało dojść do powstania ogromnej szczeliny. Skorupa ziemska pękła na całej swojej grubości, odsłaniając komory magmowe we wnętrzu ziemi. Wtedy magma wytrysnęła w górę z ogromną siłą, aby następnie spadać na ziemię w postaci ognistego deszczu.
Straszne kataklizmy działy się na całym świecie. Nie oszczędziły również Chin i Indii. Tak te zdarzenia opisuje Gabriel de Musis:
Na Wschodzie, w Cathay [Chiny], które są największym krajem na świecie, pojawiły się straszne i przerażające znaki. Węże i ropuchy padały w gęstym deszczu, wchodziły do mieszkań i pożerały niezliczoną liczbę ludzi, wstrzykując im truciznę i obgryzając zębami. Na południu, w Indiach, trzęsienia ziemi zrównały całe miasteczka, a miasta zostały pochłonięte przez ogień z nieba. Gorące opary ognia spaliły nieskończoną liczbę ludzi, a w niektórych miejscach padał deszcz krwi, i kamienie spadały z nieba.Gabriel de MusisThe Black Death by Horrox
Kronikarz pisze o krwi spadającej z nieba. Takie zjawisko było najpewniej spowodowane zabarwieniem deszczu na czerwono przez pyły znajdujące się w powietrzu.
List wysłany z dworu papieskiego w Awinionie zawiera więcej informacji o katastrofach w Indiach:
Ogromny mór i zaraza zaczęły się we wrześniu 1347 roku, gdy… straszne wydarzenia i niesłychane nieszczęścia dotykały całą prowincję we wschodnich Indiach przez trzy dni. Pierwszego dnia padał deszcz żab, węży, jaszczurek, skorpionów i wielu innych podobnych jadowitych zwierząt. Drugiego dnia rozległ się grzmot, a na ziemię spadły pioruny i błyskawice zmieszane z gradem o niewiarygodnych rozmiarach, zabijając prawie wszystkich ludzi, od największych do najmniejszych. Trzeciego dnia pożar, któremu towarzyszył cuchnący dym, zstąpił z nieba i pochłonął wszystkich pozostałych ludzi i zwierzęta oraz spalił wszystkie miasta i osady w regionie. Cała prowincja została skażona tymi nieszczęściami i przypuszcza się, że całe wybrzeże i wszystkie sąsiednie kraje zaraziły się od niej za pomocą cuchnącego powiewu wiatru, który wiał na południe od regionu dotkniętego zarazą; i zawsze, dzień po dniu, umierało coraz więcej ludzi.The Black Death by Horrox
Z listu wynika, że zaraza w Indiach zaczęła się już we wrześniu 1347 roku, czyli cztery miesiące przed trzęsieniem ziemi we Włoszech. Zaczęło się od wielkiego kataklizmu. Raczej nie był to wybuch wulkanu, bo w Indiach nie ma wulkanów. Było to wielkie trzęsienie ziemi, które wydzieliło cuchnący dym. I coś, co było w tym toksycznym dymie spowodowało, że w całym regionie wybuchła zaraza.
Ta relacja pochodzi z kroniki klasztoru Neuberg w południowej Austrii.
Niedaleko od tego kraju straszliwy ogień zstąpił z nieba i strawił wszystko na swojej drodze; w tym ogniu nawet kamienie płonęły jak suche drewno. Powstały dym był tak zaraźliwy, że obserwujący z daleka kupcy natychmiast zostali zarażeni, a kilku zginęło na miejscu. Ci, którzy uciekli, nieśli ze sobą zarazę i zarazili wszystkie miejsca, do których przywozili swoje towary – w tym Grecję, Włochy i Rzym – oraz sąsiednie regiony, przez które podróżowali.Kronika klasztoru NeubergThe Black Death by Horrox
Tutaj kronikarz pisze o deszczu ognia i płonących kamieniach (zapewne chodzi o lawę). Nie precyzuje o jakim kraju mowa, ale prawdopodobnie chodzi o Turcję. Pisze, że kupcy, którzy z daleka obserwowali kataklizm, zostali porażeni toksycznymi gazami. Część z nich się podusiła. Pozostali zostali zarażeni chorobą zakaźną. A zatem kolejny kronikarz stwierdza wprost, że bakterie wyszły z ziemi wraz z toksycznymi gazami, które zostały uwolnione w wyniku trzęsienia ziemi.
Ta relacja pochodzi z kroniki franciszkanina Michele da Piazza:
W październiku 1347, mniej więcej na początku miesiąca, do portu w Mesynie wpłynęło dwanaście genueńskich galer, uciekających przed boską zemstą, którą nasz Pan zesłał na nich za ich grzechy. Genueńczycy nosili w swoich ciałach taką chorobę, że kiedy ktokolwiek choćby rozmawiał z jednym z nich, zarażał się śmiertelną chorobą i nie mógł uniknąć śmierci.Michele da PiazzaThe Black Death by Horrox
Kolejny kronikarz wyjaśnia, w jaki sposób epidemia dotarła do Europy. Pisze, że w październiku 1347 roku dżuma przybyła do Włoch wraz z dwunastoma statkami kupieckimi. Marynarze nie zarazili się bakterią na Krymie, jak podaje oficjalna wersja nauczana w szkołach. Zarazili się na otwartym morzu, nie mając żadnego kontaktu z chorymi ludźmi. Z przekazów kronikarzy jasno wynika, że dżuma wyszła z ziemi. Ale czy jest to w ogóle możliwe? Okazuje się, że tak, bowiem naukowcy odkryli niedawno, że głębokie warstwy ziemi pełne są przeróżnych mikroorganizmów.
Bakterie z wnętrza Ziemi
Miliardy ton maleńkich stworzeń żyją głęboko pod powierzchnią planety, jak wynika z szeroko zakrojonych badań „głębokiego życia” żyjącego w środowisku prawie dwukrotnie większym od oceanów, donoszą portale independent.co.uk(ref.) i cnn.com(ref.). Odkrycia są ukoronowaniem 1000-osobowego kolektywu naukowców, którzy otworzyli nam oczy na niezwykłą perspektywę na życie, o którego istnieniu wcześniej nie wiedzieliśmy.
Dziesięcioletni projekt obejmował odwierty w głąb dna morskiego i pobieranie próbek drobnoustrojów z kopalń i otworów wiertniczych do trzech mil pod ziemią. Odkrycie tego, co nazwano „podziemnym Galapagos”, zostało ogłoszone przez Deep Carbon Observatory, który powiedział, że wiele tamtejszych mikroorganizmów ma długość życia rzędu milionów lat. Raport mówi, że drobnoustroje głębinowe często bardzo różnią się od swoich kuzynów z powierzchni, w niektórych przypadkach żywiąc się wyłącznie energią ze skał. Pod powierzchnią Ziemi żyją miliony różnych rodzajów bakterii, a także archeony i eukaria, być może przekraczając różnorodność życia na powierzchni. Uważa się, że około 70% bakterii i archeonów na naszej planecie żyje głęboko pod ziemią!
Naukowcy przebadali tylko niewielką część podziemnego życia, ale szacują, że w tej głębokiej biosferze żyje od 15 do 23 miliardów ton mikroorganizmów. Dla porównania masa wszystkich bakterii i archeonów na świecie wynosi 77 miliardów ton.(ref.) Teraz, dzięki ultra-głębokiemu próbkowaniu, wiemy, że możemy znaleźć życie praktycznie wszędzie.
Chociaż rekordowa głębokość, na której znaleziono mikroby, znajduje się około trzech mil pod powierzchnią ziemi, absolutne granice życia pod ziemią nie zostały jeszcze ustalone. Jeden z drobnoustrojów odkrytych przez zespół może przetrwać temperatury 121°C wokół kominów termicznych na dnie morza. Dr Lloyd powiedział, że na początku projektu niewiele było wiadomo o stworzeniach zamieszkujących te regiony i o tym, jak udaje im się przetrwać. „Eksploracja głębokich podziemi jest podobna do eksploracji amazońskiego lasu deszczowego. Wszędzie jest życie i wszędzie jest budząca podziw obfitość nieoczekiwanych i niezwykłych organizmów”, powiedział członek zespołu.
Czarna Śmierć zbiegła się w czasie z potężnymi trzęsieniami ziemi, którym towarzyszyły znaczne przesunięcia płyt tektonicznych. W jednym miejscu połączyły się dwie góry, a gdzie indziej powstały głębokie szczeliny, które odsłoniły wnętrze ziemi. Ze szczelin tryskała lawa i buchały toksyczne gazy. Razem z gazami, z wnętrza ziemi wydmuchnięte zostały żyjące tam bakterie. Większość gatunków bakterii zapewne nie była w stanie żyć na powierzchni i szybko wyginęła.
Ale dżuma potrafi przeżyć zarówno w środowisku beztlenowym, jak i tlenowym. Chmury bakterii z wnętrza ziemi pojawiły się przynajmniej w kilku miejscach na świecie. Bakterie najpierw zainfekowały ludzi w okolicy, a następnie rozprzestrzeniały się przechodząc z człowieka na człowieka. Bakterie żyjące głęboko pod ziemią są organizmami jakby z innej planety. Żyją w ekosystemie, który nie przenika się z naszym obszarem życia. Ludzie nie spotykają się z tymi bakteriami na co dzień i nie wytworzyli przeciwko nim odporności. I właśnie dlatego, tym bakteriom udało się zrobić tak wielkie spustoszenie.
Anomalie pogodowe
W czasie zarazy pojawiły się znaczne anomalie pogodowe. Zimy były wyjątkowo ciepłe i ciągle padało. Ralph Higden, który był mnichem w Chester, opisuje pogodę na Wyspach Brytyjskich:
W roku 1348 między przesileniem letnim a Bożym Narodzeniem padał wyjątkowo ulewny deszcz i prawie nie było dnia bez deszczu o jakiejś porze dnia lub nocy.Ralph HigdenThe Black Death by Horrox
Polski kronikarz Jan Długosz pisał, że w roku 1348 na Litwie padały nieustające deszcze.(ref.) Podobna pogoda występowała we Włoszech, co poskutkowało klęską nieurodzaju.
Wkrótce dało się odczuć konsekwencje niepowodzeń w uprawach, zwłaszcza we Włoszech i sąsiednich krajach, gdzie w tym roku deszcz, który trwał przez cztery miesiące, zniszczył nasiona.Justusa Heckera, The Epidemics of the Middle Ages
Gilles li Muisis pisze, że we Francji deszcz padał przez cztery miesiące na przełomie roku 1349 i 1350. W konsekwencji, doszło do powodzi na wielu obszarach.
Koniec 1349. Zima była z pewnością bardzo dziwna, bo w ciągu czterech miesięcy od początku października do początku lutego, choć często spodziewano się silnych mrozów, nie było dość lodu, by utrzymać ciężar gęsi. Ale zamiast tego było tak wiele deszczu, że Skalda i wszystkie okoliczne rzeki wyrwały swe brzegi, tak że łąki zamieniły się w morza, i tak było w naszym kraju i we Francji.Gilles li MuisisThe Black Death by Horrox
Zapewne to gazy, które wydostały się z wnętrza ziemi, były przyczyną nagłego wzrostu ilości opadów i powodzi. W którymś z kolejnych rozdziałów spróbuję wyjaśnić, jaki jest dokładny mechanizm powstawania tych anomalii.
Podsumowanie
Zaraza zaczęła się nagle, od trzęsienia ziemi w Indiach we wrześniu 1347 roku. Mniej więcej w tym samym czasie dżuma pojawiła się w Tarsie w Turcji. Już na początku października choroba dotarła na południe Włoch razem z marynarzami uciekających przed kataklizmem. Szybko dosięgła też Konstantynopol i Aleksandrię. Po trzęsieniu ziemi we Włoszech w styczniu 1348 roku, epidemia zaczęła się szybko rozprzestrzeniać po Europie. W każdym mieście epidemia trwała przez około pół roku. W całej Francji trwała przez około 1,5 roku. Na południe Anglii zaraza przywędrowała latem 1348 roku, a w pozostałej części kraju rozprzestrzeniła się w roku 1349.
Przed końcem 1349 roku, epidemia w Anglii w zasadzie już dobiegła końca. Justus Hecker nadmienia, że w tym czasie trzęsienia ziemi występowały także w Polsce. Ostatnie znaczące trzęsienie ziemi miało miejsce we wrześniu 1349 roku, w środkowych Włoszech. To zdarzenie zamknęło trwający dwa lata fatalny cykl katastrof. Wtedy ziemia uspokoiła się, a kolejne trzęsienie ziemi, które odnotowano w encyklopediach, wydarzyło się dopiero pięć lat później.
Po roku 1349, epidemia zaczęła słabnąć, bo patogeny z czasem ewoluują w kierunku mniej zjadliwych. Kiedy zaraza dotarła do Rosji, nie była już w stanie wyrządzić aż tak wielkich szkód. Epidemia powracała jeszcze w kolejnych dekadach, ale nigdy już nie była tak zabójcza jak wcześniej. Dżuma dotykała wtedy głównie dzieci, czyli tych, którzy wcześniej nie mieli z nią kontaktu i nie nabyli odporności.
Podczas zarazy odnotowano różne niezwykłe zjawiska: masy dymu, ropuchy i węże, burze na niespotykaną skalę, powodzie, susze, szarańcza, spadające gwiazdy, wielki grad i deszcz „krwi”. O tych wszystkich rzeczach jasno mówili świadkowie Czarnej Śmierci, ale z jakiegoś powodu wszyscy współcześni historycy uważają, że te doniesienia o deszczach ognia i powietrzu, które może zabić, były tylko metaforami okropnej choroby. W końcu to nauka musi wygrać, ponieważ całkowicie niezależni naukowcy badający komety, tsunami, dwutlenek węgla, rdzenie lodowe i słoje drzew, wszyscy zauważają w swoich danych, że coś bardzo dziwnego wydarzyło się na całym świecie w czasie, gdy Czarna Śmierć dziesiątkowała ludzką populację.