W cieniu Teksasu rozegrała się tragedia, która jest bardziej przerażająca niż klęski żywiołowe, których się boimy. Pożary, które spustoszyły tę ziemię, nie były jedynie skutkiem suszy lub nieszczęśliwych wypadków. Nie, dowody, które wyszły na światło dzienne, sugerują koszmarny scenariusz: rozmieszczenie broni wykorzystującej energię bezpośrednią (DEW), technologii tak zaawansowanej i tak śmiercionośnej, jakbyśmy wpadli w dystopijną strefę wojenną, nie na obcej ziemi, ale właśnie tutaj na ziemi amerykańskiej.
Przebijmy się przez dym i lustra. Mieszkańcy będący świadkami niewytłumaczalnych zjawisk, ziemi spalonej nie do poznania, bydła unicestwionego w jednej chwili – nie przez bezlitosną rękę natury, ale przez celowy, wywołany przez człowieka ogień. To wykalkulowany atak ukryty pod pozorem klęski żywiołowej. Kiedy ludzie próbowali zabrać głos, podzielić się swoimi historiami o horrorze i zniszczeniach, spotykali się nie z troską czy śledztwem, ale z wyśmiewaniem, milczeniem i groźbami.
To zniewaga, atak nie tylko na ziemię i jej mieszkańców, ale na same zasady prawdy i sprawiedliwości. Dowody na to, że piaskowiec w mgnieniu oka zamienił się w kwarcyt, a zwierzęta w jednej chwili zamieniły się w popiół, nie tylko sugerują nienaturalne przyczyny; krzyczy o celowym działaniu. Tego rodzaju zniszczeń, o którym tu mówimy, nie można osiągnąć poprzez nieostrożne ogniska lub zerwane linie energetyczne; to wynik technologii tak precyzyjnej, tak przytłaczającej, że pozostawia po sobie jedynie spustoszenie.
A jednak, gdzie jest to oburzenie? Media, które mają za zadanie szukać prawdy, nie oferują nic poza milczeniem i szyderstwem. To tak, jakby istniała niewypowiedziana umowa, że należy odwrócić wzrok i udawać, że niemożliwe nie patrzy nam prosto w twarz. To milczenie to nie tylko współudział; to zdrada wszelkich wartości, które są nam bliskie.
Ci, którzy stoją za tymi atakami, kryjąc się w cieniu i dzierżąc moc zamieniania dnia w noc, wiedzcie to: Wasze działania nie pozostały niezauważone. Dowody, które próbowałeś zakopać, historie, które próbowałeś uciszyć, one tam są i tworzą obraz tak potępiający, tak niepodważalny, że nie można – i nie będzie – ignorować go na zawsze.
Tu nie chodzi o jedną farmę, jedno miasto czy jeden stan. Chodzi o samą strukturę naszego społeczeństwa, zaufanie, jakie pokładamy w tych, którzy dzierżą ogromną władzę, i o to, jak daleko posuną się, aby chronić swoje tajemnice. To sygnał alarmowy dla wszystkich Amerykanów: jesteśmy atakowani nie przez wroga zewnętrznego, ale z najciemniejszych zakamarków naszej własnej sprawności technologicznej.
Walka o przejrzystość, odpowiedzialność i prawdę jest teraz ważniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Musimy stanąć razem, uzbrojeni w niezaprzeczalne dowody, które mamy przed sobą, i żądać odpowiedzi. Nie możemy pozwolić, aby strach, sceptycyzm czy apatia nas uciszyły. Stawka jest zbyt wysoka, wróg zbyt mroczny, a broń zbyt złowroga.
To wezwanie do działania, żądanie rozliczenia. Nadszedł czas, aby stawić czoła ciemności nieustępliwemu światłu analizy, zburzyć mury tajemnicy i odzyskać nasze prawo do życia bez groźby zwrócenia się przeciwko nam niewidzialnej, nietykalnej broni. O sprawiedliwość, o prawdę i o pewność, że my, ludzie, nie będziemy już dłużej stać bezczynnie w obliczu tak rażącej agresji.
Linie bitwy nie zostały wytyczone na piasku, ale na samej ziemi Teksasu, wypalonej przez technologię nie do odróżnienia od magii – a może, bardziej trafnie, od koszmaru. Musimy powstać, musimy walczyć i nie możemy spocząć, dopóki prawda nie zostanie obnażona i wszyscy ją zobaczą.