5 kwietnia w okolicach Nowego Jorku doszło do trzęsienia ziemi o magnitudzie 5,1. Epicentrum katastrofy znajdowało się 45 km na północny zachód od miasta Edison w stanie New Jersey. Warto zauważyć, że 2 kwietnia naukowiec Frank-Hoogerbeets ostrzegł o aktywności sejsmicznej w tym czasie na kanale SSGEOS na YouTube.
W piątkowy poranek mieszkańcy Nowego Jorku i okolic odczuli wstrząsy wtórne po trzęsieniu ziemi, które w tych miejscach zdarza się bardzo rzadko. Nie zgłoszono żadnych poważnych uszkodzeń. Ponieważ w Nowym Jorku trzęsienia ziemi prawie nigdy nie występują, wstrząsy były szeroko omawiane w mediach, a nawet przerwały posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Niektórzy nowojorczycy byli zaniepokojeni, inni nawet nie zauważyli, co się dzieje, dopiero później. Jeden z mężczyzn powiedział, że początkowo myślał, że jest to spowodowane jakąś pomyłką na budowie lub czymś podobnym.
Władze miasta wydały ostrzeżenie, informując mieszkańców o możliwości wystąpienia nowych wstrząsów. Niektóre lotniska w regionie jako środek zapobiegawczy zawiesiły loty.
Dzień wcześniej w prowincji Qinghai w północno-zachodnich Chinach zarejestrowano trzęsienie ziemi o sile 5,5 w skali Richtera. Tak naprawdę, jak ostrzegał 2 kwietnia Hoogerbeets z Holandii, ten sam, który przepowiedział katastrofę w Turcji w 2023 r., trafnie wskazując epicentrum i siłę trzęsienia ziemi.
Wiadomość od holenderskiego Nostradamusa z 2 kwietnia brzmiała:
„Koniunkcja planet 3 kwietnia może doprowadzić do wzrostu aktywności sejsmicznej do 6-7 magnitudo w rejonie 4-5 kwietnia…”
W przypadku Stanów Zjednoczonych i Chin Hoogerbeets miał rację, ale w przypadku trzęsienia ziemi na Tajwanie, które miało miejsce 3 kwietnia, pomylił się zaledwie o jeden dzień.
Choć nie określił miejsca, jego „przepowiednia” się sprawdziła – aktywność sejsmiczna rzeczywiście znacznie wzrosła. I nie zdarza się to na tyle często, aby było to zbiegiem okoliczności, ponieważ wnętrzności ziemi trzęsą się niemal codziennie.
Z własnych opowieści Hoogerbeetsa wiadomo, że ocenia on prawdopodobieństwo i skalę konkretnego zdarzenia sejsmicznego, analizując położenie planet i naszego Księżyca . Tworzą pewne liczby, które pozwalają nam wyciągnąć wnioski na najbliższą przyszłość. Specjalny program komputerowy – niemal sztuczna inteligencja – szuka podobieństw w dzisiejszych liczbach z tymi, które powstały wcześniej podczas potężnych trzęsień ziemi. I sygnalizuje zbliżające się niebezpieczeństwo.
Obraz tego, jak planety Układu Słonecznego zostały ułożone, są ustawione i będą zlokalizowane względem siebie, demonstrują symulatory (oprogramowanie do symulacji Układu Słonecznego). W tej chwili Ziemia, Wenus i Neptun są „winni”.
„Nauka” w przewidywaniach jest następująca: na zachowanie wnętrza Ziemi rzekomo wpływa ładunek elektromagnetyczny, który przy specjalnej „krytycznej geometrii planet” przyczynia się do uwolnienia napięć nagromadzonych na granicach tektonicznych talerze.
Gwoli uczciwości należy stwierdzić, że „proroctwa” Holendra nie mają żadnego znaczenia bez konkretnych miejsc. Ale mimo to zdecydowanie jest coś w jego metodologii. Może poważni naukowcy powinni zwrócić na to uwagę i jakoś to wykorzystać.
Warto zauważyć, że sejsmolog Hoogerbeets nie podaje, gdzie dokładnie nastąpi kolejne trzęsienie ziemi. Dostarcza jednak dość dokładnych informacji o datach i sile aktywności sejsmicznej.