BADANIE TEORII SMUG CHEMICZNYCH I JEJ ZWIĄZKU Z EPIDEMIAMI
22 października 2024KTO ZNIEWALA NASZ DUSZE W MATRIKSIE ?
24 października 2024Antarktyda ma pewne podobieństwo do Marsa, z wyjątkiem większej ilości tlenu. Zimno jest porównywalne; w niektórych obszarach temperatury spadają do minus 90 stopni Celsjusza. Podstawową różnicą jest to, że Antarktyda jest zamieszkana, podczas gdy Mars nie. Nie oznacza to jednak, że lodowy kontynent jest dobrze zbadany — w rzeczywistości dostępnych jest więcej zdjęć Marsa o wysokiej rozdzielczości niż Antarktydy. Nawet na nielicznych zdjęciach, które mamy, czasami pojawiają się tajemnicze odkrycia.
Tajemnicze przejścia i wyjścia
Wnikliwa obserwacja użytkowników mediów społecznościowych została niedawno uchwycona przez prostokątny obiekt znaleziony na powierzchni lodowego kontynentu, który zaobserwowano za pomocą programu Google Earth.
Obiekt przypomina masywne drzwi i został tak nazwany. Jego współrzędne to 69°00’50″S 39°36’22″E, położone na południowy zachód od japońskiej stacji Showa na Antarktydzie.
Ciekawość doprowadziła wielu do przekonania, że „drzwi” naprawdę istnieją, zwłaszcza że obrazy pochodzą z danych satelitarnych. Debata koncentruje się wokół ich możliwej tożsamości.
Przeważająca teoria wśród entuzjastów jest pozaziemska. Niektórzy sugerują, że jest to widoczne wejście do podziemnej bazy obcych lub być może statek kosmiczny podobny do tych widzianych w serii Star Trek.
„Drzwi” otwierają się do tajnej bazy zbudowanej przez Trzecią Rzeszę?
Według szeroko rozpowszechnionej, ale niezwykłej legendy spiskowej, podczas wypraw do Tybetu naziści odkryli wewnątrz Antarktydy rozległe, ciepłe jamy, w których rzekomo znajdowały się szczątki pozostałości po kosmitach lub starożytnej zaawansowanej cywilizacji, która niegdyś zamieszkiwała ten obszar.
Podobno pod koniec lat 30. XX wieku niemieckie ekspedycje odkryły tajne przejście w lodzie , które umożliwiało dostęp do tych jam za pomocą łodzi podwodnych.
Legendy są różne: jedna z wersji głosi, że naziści zbudowali miasta pod lodem, inna mówi, że sprzymierzyli się z lokalnymi podmiotami i zajęli dostępne osiedla.
Twierdzi się, że w 1945 r. Adolf Hitler i Eva Braun zostali potajemnie przetransportowani do tego regionu podlodowcowego, eskortowani przez flotę dużych okrętów podwodnych, znaną jako Konwój Führera. Plotki głoszą, że Hitler mieszkał tam w odosobnieniu do 1971 r., a nawet do 1985 r.
Mity antarktyczne sugerują również, że „latające spodki” Trzeciej Rzeszy są ukryte pod lodem, a w książkach, filmach, programach telewizyjnych i Internecie roi się od spekulacji, czy te statki były nazistowskimi wynalazkami, czy też pożyczkami od obcych. Uważa się, że te UFO, określane jako „spodki”, są sprawne, startują z antarktycznych kopalni i są pilotowane przez potomków pokonanych nazistów.
Glacjolodzy twierdzą jednak, że tak zwane „drzwi” to po prostu blok lodu ukształtowany przez erozję i obramowany osadami śniegu, co stwarza iluzję wejścia. Pomimo tego naukowego wyjaśnienia, pozostają pytania dotyczące innych „drzwi” zidentyfikowanych w 2010 r. przez Josepha P. Skippera, znanego wirtualnego archeologa ze Stanów Zjednoczonych.
Zdjęcia na Google Earth ukazują duży trójkątny otwór, który badacz zmierzył na 30 na 100 metrów. Wydaje się, że prowadzi do środka. Czy to może być wejście do podziemnej bazy? Ponadto spekuluje się, że UFO mogłyby potencjalnie wyłaniać się z tego otworu, wznosząc się przez niego.
Mrożone „spodki”
Pierwsze dostrzeżenie „latającego spodka” na Antarktydzie przypisano temu samemu Skipperowi. Jego zaokrąglona i niespodziewanie gładka krawędź została zaobserwowana wystająca z masywu lodowego. „Spodek”, według wirtualnego archeologa, był kiedyś pokryty lodem, a później stał się widoczny z powodu erozji lub w wyniku globalnego ocieplenia, które wpłynęło na kontynent.
W 2017 roku koledzy Skippera z grupy badawczej Secureteam10 natknęli się na swój własny „spodek”, który wyłonił się spod lodu na współrzędnych 74°38’18.53″ S 164°31’48.53″ E.
Przy dokładniejszym przyjrzeniu się zdjęciu, entuzjaści dostrzegli cień rzucany przez zawaloną krawędź klifu. Cień był niespójny, z ciemniejszym, półkolistym kształtem wyróżniającym się, który można było łatwo błędnie zinterpretować jako część struktury obiektu w kształcie dysku.
Kilka dni później ci sami entuzjaści dostrzegli dysk w innym miejscu (współrzędne: -66.273354, 100.984661), prawdopodobnie innym. Był częściowo ukryty, nie przez lód, ale przez skalny nawis.
W sumie było trzy „latające spodki”. Jeśli rzeczywiście są one powiązane z istotami pozaziemskimi, to sugerowałoby to, że Antarktyda jest pustynnym centrum dla takich bytów. „Aleja” tak zwanych wież, licząca 22, rozciąga się na prawie dwa kilometry.
Wieżyczki czy wyrzutnie?
Obiekty ustawione w szeregu na Antarktydzie, dostrzeżone w 2018 r. za pośrednictwem Google Earth przez Blake’a i Brenta Cousinsów, można by pomylić ze społecznością domków letniskowych, gdyby nie ich odległe położenie. Cousinsowie zidentyfikowali 22 obiekty: 18 blisko siebie w równych odstępach i kolejne 4 w niewielkich odstępach, przypominające wierzchołki wydłużonych prostokątów.
Cała ta formacja skalna rozciąga się na przestrzeni prawie dwóch kilometrów i znajduje się z dala od jakiegokolwiek wybrzeża lub baz naukowych, na współrzędnych 75° 0’46.98″S i 0° 4’52.71″E.
Wyraźna prostokątna struktura „wieńczy” łańcuch. Wszystkie obiekty są czarne, a niektóre mają czerwone plamy.
Odkrywcy przypuszczają, że odkryli starożytną osadę, która została odkryta przez erozję wietrzną, po tym jak była przykryta śniegiem – świadectwo działania sił wietrzenia na lodowe kontynenty.
Zaproponowano różne teorie. Niektórzy przypisują te struktury nazistom, sugerując, że mogą być za nie odpowiedzialni. Inni wysuwają hipotezy dotyczące współczesnych działań, spekulując, że tajne operacje górnicze mogą ukrywać szyby pod tymi „wieżami”.
Istnieją również spekulacje, że formacje te mogą być bazą wojskową, a „wieże” mogą służyć jako silosy rakietowe.
Pomimo tego, że te struktury na antarktycznej dziczy są dziełem człowieka, nie można odrzucić możliwości, że są to zjawiska naturalne. Czy możliwe, że są to jedynie szczyty skalne wyłaniające się w złożonych formach? Wydaje się to nieprawdopodobne, jednak pozostaje to rozważane.
Piramidy
W 2016 roku ufolodzy na kanale YouTube „Trzecia faza księżyca” zamieścili w sieci kontrowersyjny film, w którym twierdzili, że ówczesny sekretarz stanu USA John Kerry 11 lub 12 listopada odwiedził Antarktydę, aby potajemnie spotkać się z kosmitami w lokalnej piramidzie.
Czy to kompletna bzdura? Niezupełnie. John Kerry rzeczywiście podróżował na Antarktydę, co oficjalnie ogłoszono 4 listopada 2016 r. Jego trasa obejmowała wizytę w Stacji Badawczej McMurdo na Wyspie Rossa i jej okolicach, z planami dalszej podróży na Biegun Południowy do Stacji Bieguna Południowego Amundsena-Scotta rządu USA. Tak więc możliwe jest, że Sekretarz Stanu mógł odwiedzić lokalizację piramidy. Co więcej, ta piramida pojawia się na Antarktydzie na zdjęciach satelitarnych dostępnych w Google Earth. Czy mieszkają w niej kosmici, czy też została dawno opuszczona, pozostaje pytaniem bez odpowiedzi.
Wspinacze, którzy dotarli do tej „podejrzanej” piramidy, uwiecznili ją na zdjęciach, ale nie odkryli żadnej bazy obcych.
Rewelacja „YouTuberów” znalazła chłonną publiczność. Tak zwana piramida na Antarktydzie była tematem dyskusji trzy lata wcześniej, po jej rzekomym odkryciu przez brytyjskich „badaczy” z Alien Disclosure Group. Udostępnili zdjęcia, na których formacja wydawała się wyraźnie sztuczna.
Struktura na Antarktydzie to po prostu unikalnie ukształtowana góra w masywie Vinsona, najwyższym paśmie górskim na południowym kontynencie. Jej zdjęcia zostały opublikowane w 2010 r. przez alpinistów, którzy wspięli się na te szczyty. Mówiąc delikatnie, Alien Disclosure Group wykorzystała te zdjęcia, aby wywołać sensację.
Niemniej jednak zdjęcia wspinaczy przedstawiają piramidę jako uderzającą cechę — przypominającą budowlę zbudowaną przez człowieka, jeśli ktoś zdecyduje się tak na nią patrzeć. I najwyraźniej niektórzy tak właśnie robią.