
BIBLIJNA BUDOWA TRONU ANTYCHRYSTA DZIEJE SIĘ NA NASZYCH OCZACH !
22 czerwca 2025
OSTATECZNY PLAN MASONÓW – CZYM JEST ”OPCJA SAMSONA” ?
24 czerwca 2025W ostatnich miesiącach dzieje się bardzo dużo.
Zmiany są gwałtowne, energia się przesuwa, a rzeczywistość coraz bardziej pokazuje swoją sztuczność.
Wszystko to, co kiedyś było ukryte – dziś wychodzi na powierzchnię.
I właśnie dlatego rok 2025 będzie przełomowy.
Dla tych, którzy dopiero się budzą.
Dla tych, którzy już się obudzili.
Dla tych, którzy jeszcze się wahają, ale czują, że coś jest bardzo nie tak.
Napisałam ten tekst, bo chcę, żebyście zobaczyli, co naprawdę się dzieje.
To, co pokazują w mediach – to teatr.
To, co przedstawiają jako wojnę, zbawienie, bohatera – to program.
To jest gra.
To jest strach.
To jest kolejny podstęp.
Chciałam ubrać w słowa to, co czuję i widzę.
Chciałam nazwać to, co wielu z nas nosi głęboko w sobie, ale nie potrafi jeszcze wyrazić.
Poświęciłam na to wiele czasu –
nie po to, by kogokolwiek przekonywać,
ale po to, by przypomnieć, że możesz wiedzieć – a nie tylko patrzeć.
Nie jesteśmy tu po to, by klęczeć.
Jesteśmy tu po to, by powstać i zobaczyć, kim naprawdę jesteśmy.
Od wieków ludzkość karmi się narracją o wyborze, demokracji, spontanicznych liderach, bohaterach, którzy “wzrastają z ludu”, by go reprezentować. Ten obraz wdrukowano w zbiorową świadomość przez edukację, religię, media i mitologię narodową.
Ale to tylko fasada – zasłona, za którą ukrywa się prawdziwa struktura władzy. Świat nie jest rządzony przez przypadkowe jednostki. To nie lud wybiera. To system dopuszcza.
A to, co nazywasz demokracją, to perfekcyjnie zaprojektowany teatr – z aktorami, scenariuszem i widownią, która nie wie, że ogląda sztukę.
Każdy polityk, duchowy lider, medialna gwiazda, osoba mająca realny wpływ na miliony – jest wybrana, przygotowana i wprowadzona na scenę przez siły, które operują poza wzrokiem społeczeństwa.
To struktury o długiej ciągłości – linie rodowe, frakcje, rasy i byty energetyczne, które kontrolują przepływ świadomości na Ziemi od tysięcy lat.
Ci ludzie nie pojawiają się „znikąd”. Są szkoleni od dzieciństwa. Uczestniczą w rytuałach inicjacyjnych. Mają dostęp do tajnych technologii i informacji. Przechodzą testy lojalności.
I przede wszystkim – są spokrewnieni. Bo nie każdy może wejść na wyższe poziomy systemu. Potrzebne jest odpowiednie DNA – linia krwi sięgająca starożytnych hybryd, które łączą geny ludzi i istot pozaziemskich.
To nie jest metafora. To literalny warunek dostępu.
Tak działa władza w Matrycy: nie przez zasługi, ale przez pochodzenie. Nie przez autentyczność, ale przez zgodność z planem.
I nawet jeśli czasem pojawia się ktoś z zewnątrz – to albo zostaje przejęty i użyty, albo usunięty.
Dlatego nie ma tu miejsca na przypadek.
Dlatego każda rola jest wcześniej zaplanowana.
Zanim ktoś stanie się „liderem oporu”, zanim zostanie nazwany „zbawcą”, „przebudzonym”, „ostatnią nadzieją ludzkości” – już został wybrany.
I jego ruchy są tylko częścią większego scenariusza. Scenariusza, który ma jeden cel: utrzymać ludzi w systemie.
Nawet jeśli ci ludzie myślą, że się z niego wyrywają.
To największe mistrzostwo Matrycy: pozwolić ci wierzyć, że jesteś wolna – kiedy właśnie bardziej niż kiedykolwiek jesteś pod kontrolą.
Ale żeby to naprawdę zobaczyć – wystarczy przyjrzeć się jednemu z najbardziej spektakularnych przykładów tej gry.
Postać, o której myślę, zna dziś każdy.
Jej nazwisko krzyczą tłumy, noszą na koszulkach, malują na flagach.
Stała się symbolem oporu, przebudzenia, prawdy…
…ale tylko w powierzchownej warstwie tej gry.
Bo prawda jest inna.
Ta postać nie pojawiła się „znikąd”.
Nie została „wybrana przez ludzi”.
Została zaprogramowana – przez system, który zawsze planuje wiele ruchów do przodu.
Dziś wszyscy znają jego nazwisko.
Ale mało kto zna jego korzenie.
Przykład, który pochłonął miliony dusz szukających prawdy.
Przykład, który miał być „nadzieją”, „zbawcą”, „odważnym, który mówi jak jest”.
A w rzeczywistości – został zaprogramowany, przygotowany i wypchnięty na scenę dużo wcześniej, niż się komukolwiek wydaje.
KIM NAPRAWDĘ JEST TRUMP?
Pochodzenie, korzenie, nazwisko
Donald Trump to nie tylko biznesmen, celebryta i prezydent. To postać zaprojektowana, wybrana i przygotowana na długo przed swoim „wejściem na scenę”.
Jego historia to klasyczny przykład tego, jak system tworzy bohaterów – nie z potrzeby ludu, ale z potrzeby kontroli.
Prawdziwe nazwisko rodziny Trump to Drumpf. Jego dziadek – Friedrich Drumpf – przybył do Stanów Zjednoczonych z Niemiec.
Był zwykłym imigrantem bez obywatelstwa, który w krótkim czasie dorobił się fortuny, prowadząc domy publiczne i restauracje na Dzikim Zachodzie oraz w Klondike – w czasie gorączki złota.
Te pieniądze stały się fundamentem fortuny rodu Trump.
Nazwisko zostało zmienione – oficjalnie z powodu językowego dopasowania („Drumpf” nie brzmiało dobrze po angielsku), ale faktycznie był to ruch mający ukryć niemieckie korzenie – zwłaszcza w czasach, gdy w USA narastała niechęć do wszystkiego, co niemieckie (szczególnie po I wojnie światowej).
Ale zmiana nazwiska to także zmiana energii i symbolu.
„Trump” znaczy po angielsku:
– atut (w grze karcianej),
– przebicie,
– karta zwycięska.
Czy to przypadek? Absolutnie nie.
Nazwisko zostało wybrane nieprzypadkowo – jako energetyczny kod na przyszłą rolę „tego, który przebija system”.
Miało wdrukować w podświadomość ludzi poczucie, że to ktoś wyjątkowy, zwycięski, przełamujący Matrix.
Ale za tym „atutem” kryje się głęboko zakodowana historia – powiązana z niemieckimi elitami, dawnymi lożami, tajnymi stowarzyszeniami i strukturami, które przeniosły się do USA po wojnie – wraz z wieloma naukowcami i oficerami w ramach projektów takich jak Paperclip.
Kim byli jego rodzice?
Ojciec – Fred Trump – był potężnym deweloperem w Nowym Jorku. Współpracował z rządem, wojskiem, Pentagonem. Oficjalnie budował mieszkania – ale nieoficjalnie był częścią głębszych układów: prania pieniędzy, tworzenia stref wpływów, manipulacji rynkiem.
Krąży wiele dowodów i zeznań sugerujących, że miał kontakt z CIA, kontrwywiadem, a nawet mafią budowlaną Nowego Jorku.
Matka – Mary Anne MacLeod Trump – pochodziła ze Szkocji. Ale nie z przypadkowej rodziny. Jej linia sięga starożytnych klanów celtyckich – z silnym dziedzictwem rytualnym i symbolicznym.
Wokół jej postaci krąży wiele spekulacji o związkach z energetycznymi liniami żeńskimi, które w strukturach Matrycy pełnią rolę „kapłanek kodu” – nosicielek informacji i strażniczek pewnych portali wcieleń.
Trump jako syn tych dwóch linii rodzi się więc z połączenia wpływowej linii męskiej (kontrola, pieniądz, struktura) i mistycznej linii żeńskiej (symbol, rytuał, brama).
To alchemiczne połączenie, które system często tworzy, by wykreować osoby mające „naturalny autorytet” i szczególny kod oddziaływania.
Czy był przygotowywany od dzieciństwa?
Szkolenie Trumpa – jak tworzy się gracza systemowego
Tak. Trump był dzieckiem systemu elit. Uczęszczał do prestiżowych szkół, był szkolony w duchu militarnego porządku i korporacyjnej dominacji.
Już jako młody chłopak został wysłany do New York Military Academy – szkoły z wojskowym rygorem, gdzie uczono dyscypliny, strategii, hierarchii i dominacji nad innymi.
Ale to nie była zwykła edukacja. To było szkolenie do roli.
W takich miejscach nie chodzi o naukę. Chodzi o testowanie – czy dziecko ma predyspozycje do roli przywódcy. Czy ma odpowiedni poziom agresji, siły psychicznej, czy potrafi manipulować, czy może zdominować tłum.
Tylko nieliczni z tych środowisk są później wybierani do dalszego „prowadzenia” – jeśli spełniają oczekiwania, są kierowani wyżej, często przez tajne programy.
Trump już wtedy był obserwowany.
W wieku 13–18 lat nie był „normalnym uczniem”. Był kandydatem – do przyszłej roli systemowego lidera.
Później studiował ekonomię na Wharton School of Finance, jednej z najbardziej wpływowych szkół finansowych świata – gdzie wykładają ludzie powiązani z korporacjami, strukturami CIA, Rothschildami i głównymi bankami centralnymi.
To miejsce nie jest „szkołą wyższą” – to kuźnia elit władzy. Tam kształtuje się menedżerów systemu.
Trump jako symbol – produkt medialny i kod energetyczny
To, co znamy dziś jako „Trumpa”, nie jest osobą.
To postać.
Stworzona, ukształtowana, wypromowana przez system jako nowy archetyp „zbawcy z ludu”.
Z jednej strony:
– mówi językiem prostym, ulicznym, „bez cenzury”,
– odgrywa rolę twardego faceta, który nie boi się nikogo,
– zgrywa buntownika, który „rozbije układ”.
Z drugiej strony:
– otacza się bogactwem, dominacją, złotem, symboliką władzy,
– jest wpisany w struktury korporacyjne i medialne,
– korzysta z usług i technologii CIA, NSA, wojska i przemysłu informacyjnego.
To nie jest przypadek.
Trump jako postać medialna to projekt systemowy: stworzony, by przejąć narrację przebudzenia – zanim ona naprawdę wybuchnie.
Dlatego jego energia jest tak specyficzna:
z jednej strony potężna (bo zasilana przez system),
z drugiej – rozszczepiająca (bo ma dzielić ludzi i tworzyć iluzję wyboru).
Trump i jego powiązania z wywiadem, CIA i technologiami
Już w latach 80. Trump był powiązany z projektami służb specjalnych. Część jego majątku została zbudowana dzięki kontraktom wojskowym i tajnym umowom z rządem USA.
Nie chodziło tylko o pieniądze – chodziło o rolę.
Współpracował z:
– CIA (informacyjnie i medialnie),
– wojskiem (przy inwestycjach w budownictwo strategiczne),
– frakcją izraelską Mossadu (poprzez kontakty z Jeffreyem Epsteinem, Netanjahu i jego doradcami).
Trump znał prawdę o tym, jak działa system.
Ale nie po to, by go zniszczyć – tylko by lepiej nim zarządzać.
W czasie prezydentury otoczył się doradcami ze środowisk wojskowych, bankowych i informacyjnych. A wielu z nich miało wcześniej powiązania z czarnymi projektami, programami transhumanistycznymi, a także… kosmicznymi agencjami.
Tak. Bo to wszystko się łączy. System działa jako jedna sieć.
DLACZEGO ZOSTAŁ WYBRANY?
KTO GO WYBRAŁ?
Trump nie został wybrany przez ludzi.
Został wybrany dla ludzi, ale przez tych, którzy nimi sterują.
Kiedy system czuje, że ludzie się budzą, że już nie wierzą w lewicę, w WHO, w globalistów – trzeba stworzyć nową opowieść:
Opowieść o tym, że ktoś „z wewnątrz” walczy o prawdę
Opowieść o tym, że ktoś „nasz” rozbija system.
Opowieść o tym, że „wojsko go wspiera, duchowi przewodnicy mu kibicują, a dzieci są ratowane”.
I właśnie to zrobił Trump.
Stał się głosem przebudzenia… ale kontrolowanego.
Złapał tych, którzy wymykali się z iluzji.
Zgromadził ich, przyciągnął i dał im nowy program.
Program zbawienia.
Z KIM WSPÓŁPRACUJE?
DO JAKICH RAS NALEŻY?
Trump nie działa sam.
Za nim stoi cała struktura – widzialna i niewidzialna.
I choć wielu uważa, że „idzie pod prąd”, to tak naprawdę działa z prądem systemu – tylko innym pasmem.
RASY I ISTOTY, KTÓRE STOJĄ ZA TRUMPEM
Kto naprawdę pisze scenariusz?
Trump to nie samodzielna postać – to figura zaprojektowana przez wiele frakcji systemu, które używają go jako narzędzia kontroli świadomości. Oto najważniejsze z nich:
– Drako-Reptilianie – główna kasta władzy, stoją za strukturami polityki, prawa i wojska. Trump reprezentuje ich model: silny lider, twarda ręka, porządek przez strach.
– Upadli Aniołowie (nazwa systemowa)
w rzeczywistości byty kontrolujące pole duchowe– dawni strażnicy wyższych wymiarów, którzy zbuntowali się przeciwko Prawu Źródła. Promują kult zbawiciela. Trump jako „wybraniec Boga” to ich kod.
– Anunnaki – starożytni programiści rzeczywistości, twórcy genetycznych i społecznych archetypów. Trump to ich model „króla zbawcy”.
– Rasy hybrydowe i AI – kontrolują informację, memy, internet, Q-narrację. Trump jako „plan Q” to ich narzędzie do przejęcia świadomości przez technologię.
– Astralni Reptylianie – działają w polu energetycznym, aktywują portale i karmią się emocjami zbiorowymi. Trump jako źródło emocji tłumu – służy im idealnie.
To nie on wybiera, co robi.
To system wybiera, jak on wygląda.
Q, BIAŁE SMOKI, SOJUSZ
Trump jest twarzą narracji QAnon – ruchu, który obiecuje „wyzwolenie ludzkości przez wojsko”, ujawnienie elit, zamknięcie pedofilów i uratowanie dzieci.
Ale Q to nowa forma tej samej pułapki – gdzie znów musisz:
– „czekać”,
– „ufać planowi”,
– „wstrzymać się”,
– „być cierpliwy”.
To program, który:
– utrzymuje cię w pasywności,
– daje poczucie, że „coś się dzieje” – ale nigdy nie dzieje się wszystko,
– ciągle obiecuje, że „już niedługo” – ale nigdy teraz.
Białe smoki – to nie istoty organiczne.
To symbol frakcji, która prezentuje się jako „obrońcy dobra”, ale tak naprawdę jest częścią systemu kontroli – tylko w białych rękawiczkach.
„Sojusz” to wojskowa frakcja, która ma przejąć władzę od „złych elit”,
ale nigdy nie mówi się, kto naprawdę tworzy ten sojusz,
jakie DNA reprezentują, i czy kiedykolwiek byli poza Matrycą.
Bo nie są.
DLACZEGO ŁĄCZY POLITYKĘ Z DUCHOWOŚCIĄ?
Bo wie, że to duchowi ludzie – ci, którzy przestali ufać polityce –
są najgroźniejsi dla Matrycy.
To oni:
– zadają pytania,
– kwestionują,
– widzą symbole,
– czują fałsz.
Więc trzeba ich przejąć.
Zaprogramować duchowo.
Dlatego Trump i jego krąg mówią:
– o Bogu,
– o świetle i ciemności,
– o walce ze złem,
– o patriotyźmie jako świętym obowiązku,
– o walce dla dzieci, dla prawdy, dla dusz.
Ale to język systemu, nie prawdy.
Bo prawda:
– nie potrzebuje scenariusza,
– nie potrzebuje zbawiciela,
– nie potrzebuje armii.
CZY NAPRAWDĘ RATUJE DZIECI?
To największy haczyk duchowego programu.
Wystarczy powiedzieć: „Ratuję dzieci”
… i wszystko inne zostaje usprawiedliwione.
Ale jeśli naprawdę działa w tajemnicy:
– to dlaczego wszystko jest tak spektakularnie nagłośnione?
– dlaczego jego fani robią z tego religię, memy, symbole?
Bo to teatr.
Program stworzony to po aby:
przekierować uwagę ludzi na „wybawiciela”,
uczynić go bohaterem – zanim cokolwiek się wydarzy.
Nie ma żadnych oficjalnych dowodów na ocalenie tysięcy dzieci.
Nie ma zdjęć, dokumentów, danych.
Jest tylko narracja – i wiara.
Trump głośno mówi, że „ratuje dzieci”.
Mówi, że „wie, kto jest winny”.
Że „to już się dzieje”, że „plan jest realizowany”.
Jego wypowiedzi są wszędzie – w mediach, na wiecach, w internecie.
A jednocześnie – kiedy ktoś pyta o dowody –
jego zwolennicy mówią:
„Nie może nic pokazać, bo działa w tajemnicy.”
„Gdyby wszystko ujawnił, plan by się nie udał.”
To się nie składa.
Bo albo mówi wszystko głośno – i nie ma nic do ukrycia,
albo milczy – i nie tworzy show z ratowania świata.
A tu mamy teatr, w którym mówi się wszystko…
i nie pokazuje nic.
Wiara, że „on nas zbawi”.
To właśnie pułapka.
A CO Z WOJNĄ?
DLACZEGO IRAN I IZRAEL?
Widzimy już, że wszystko, co dzieje się w systemie,
nie jest przypadkowe – ale zaprojektowane.
Widzimy, jak tworzy się bohaterów, jak manipuluje się duchowością,
jak buduje się teatr zbawienia, by utrzymać ludzi w grze.
Ale co się dzieje, gdy teatr przestaje wystarczać?
Gdy narracja się sypie?
Gdy coraz więcej ludzi zaczyna widzieć?
Wtedy system sięga po najstarsze narzędzie resetu: wojnę.
Bo wojna to nie tylko polityka.
To starożytna technologia kontroli świadomości.
To narzędzie resetowania energii Ziemi – wtedy, gdy system zaczyna tracić kontrolę.
PO CO SĄ WOJNY?
DLACZEGO SYSTEM JE TWORZY?
Wojny nie są błędem.
Nie są nieszczęściem ludzkości.
Nie są skutkiem emocji polityków ani walką o granice.
Wojny są programem.
Zaprojektowanym narzędziem kontroli.
Celowym rytuałem, który ma zasilać Matrycę energią strachu, podziału i śmierci.
1. Wojna to rytuał – składanie ofiary ze Świadomości
Każda wojna to rytuał zbiorowej ofiary.
Ofiary nie tylko fizycznej – ale energetycznej.
Gdy umiera ciało, z duszy uwalnia się ogromna ilość światła.
System je przechwytuje. Zasysa.
Wojna to ofiara na ołtarzu Matrycy – składana ze Świadomości.
2. Wojna to reset – narzędzie czyszczenia pamięci zbiorowej
Wojna działa jak czyszczenie twardego dysku.
To moment, w którym historia się urywa.
Dokumenty giną. Rodziny się rozrywają. Miejsca mocy zostają zbombardowane.
To przerywanie ciągłości duchowej pamięci.
Bo jeśli nie pamiętasz, kim jesteś – łatwiej ci wmówić, kim masz być.
3. Wojna to kodowanie – narzucanie nowego programu
Każda wojna kończy się nowym porządkiem.
Nowymi granicami. Nową religią. Nowym bohaterem.
Nowym wrogiem. Nowym systemem.
To wgrywanie aktualizacji Matrycy.
Zawsze z iluzją, że będzie „lepiej” – ale wciąż pod tą samą kontrolą.
4. Wojna to technologia – tworzenie pól cierpienia
Na poziomie energetycznym wojna tworzy pola cierpienia –
czarne chmury pełne bólu, rozpaczy, gniewu, przerażenia.
Zostają w ziemi, w rodach, w wodzie.
To linie traumiczne, które przekazywane są dalej – w ciałach, w pamięci komórkowej.
System wie, jak je tworzyć – i jak je wykorzystywać.
To magazyny energii niskiej częstotliwości – karmiące pasożytnicze byty.
5. Wojna to narzędzie zniewolenia – przez strach i potrzebę zbawiciela
Kiedy ludzie są przerażeni, zranieni, zdezorientowani
szukają ratunku. Szukają kogoś, kto ich „uratuje”.
I system już go ma.
Gotowego. Czekającego. Wybawiciela, który przychodzi z rozwiązaniem.
Wojna przygotowuje pole pod kolejną iluzję.
Bo tylko ten, kto cierpi – zgodzi się na wszystko.
DLACZEGO ROBIĄ WOJNY?
Bo wiedzą, że świadomość ludzi rośnie.
Nie mogą już zatrzymać przebudzenia.
Więc robią to, co zawsze robili:
– aktywują strach,
– generują chaos,
– składją ofiarę,
– resetują pamięć,
– pokazują „nowego bohatera”.
Ale to wszystko to kolejna warstwa tej samej gry.
DLACZEGO TO TERAZ NIE DZIAŁA?
Bo coś się zmieniło.
Coś pękło.
Ludzie zaczęli czuć. Widzieć. Pamiętać.
I dlatego wojny wyglądają dziś inaczej:
– są dziwne, szybkie, pełne chaosu,
– są rytualne, ale coraz mniej skuteczne,
– są medialne – ale coraz więcej ludzi widzi teatr.
Bo stare mechanizmy tracą moc.
CO MOŻNA ZROBIĆ?
– Nie karmić systemu emocjami.
– Nie wybierać stron w sztucznie ustawionej grze.
– Widzieć kod, nie tylko obraz.
– Wrócić do siebie – do pola, które nie reaguje lękiem.
– Zobaczyć, że to ty jesteś źródłem tej gry – i możesz z niej wyjść.
Wojna działa tylko wtedy, gdy w nią wierzysz.
Każda wojna jest grą energetyczną.
Nie biorąc w niej udziału – odcinasz kod.
Nie przez walkę.
Nie przez bunt.
Tylko przez obecność.
Bo obecność rozpuszcza program.
I właśnie dlatego piszę ten tekst.
Bo teraz zaczyna się ostatni akt.
System robi ruchy desperacji.
Nowi zbawiciele, nowe federacje, nowe wojny, nowe iluzje.
Ale wszystko prowadzi do jednego pytania:
Czy znów dasz się wciągnąć?
Czy wrócisz do siebie?
Bo teraz czas zobaczyć,
Kto naprawdę kieruje tym światem.
IRAN I IZRAEL – DWA BIEGUNY TEGO SAMEGO RYTUAŁU
To, co widzimy na powierzchni, to „konflikt narodów”.
Ale pod spodem – to teatr.
Izrael i Iran nie są przeciwnikami.
To aktorzy tej samej sceny.
Grają dwie strony rytualnego kodu:
– Iran – strażnik pradawnej wiedzy o Świetle, ognistym duchu i suwerennej Duszy.
– Izrael – strażnik programów, religii, kodów iluzji, które mają tę Duszę zatrzymać.
To jak biegun dodatni i ujemny tej samej baterii – która ładuje Matrycę.
Iran trzyma wspomnienie Światła – nie tego „duchowego światła miłości”, tylko surowego, pierwotnego ognia świadomości, który nie klęka.
Dlatego został oznaczony jako wróg, „zagrożenie globalne”, „kraj niebezpieczny”, „fundamentalny” – bo nie poddał się do końca systemowi Watykanu, USA i Tel Awiwu.
Izrael – to nie kraj.
To narzędzie rytuału kodowania.
Powstał na zgliszczach ofiary – po wojnie, po zagładzie, w bólu. Taka ziemia tworzy punkt energetyczny „bramy łez”.
I dlatego właśnie tam wstawiono Ścianę Płaczu, zbudowano świątynię „złotego Boga”, a nad tym wszystkim – projekt Mesjasza.
1. IRAN – BRAMA ŚWIATŁA, KTÓRĄ CHCĄ ZAMKNĄĆ
Iran to nie tylko „państwo bliskowschodnie”.
To rdzeń dawnej Persji – jednej z ostatnich znanych przestrzeni, gdzie istniała żywa pamięć o wewnętrznym ogniu świadomości.
Co takiego ważnego jest w Iranie?
– Portal solarny – energetyczne połączenie z pamięcią prawdziwego Słońca, nie tego sztucznego (projekt Sun Simulator), lecz Źródła życia i świadomości.
– Zaratustryzm (Zoroastryzm) – duchowa tradycja mówiąca o Świetle jako ogniu wewnętrznym Duszy – nie jako zewnętrznym „Bogu”.
– Linia Ognia – ciąg miejsc mocy ciągnących się przez Iran, Afganistan, Tybet, Indie – pradawny kręgosłup świadomości, kod aktywacji Duszy.
– Kult Ognia – święty ogień jako żywa świadomość, nie symbol religijny.
– Przedislamskie zapisy – pokazujące, że człowiek nie jest niewolnikiem Boga, tylko współtwórcą.
Dlaczego Iran ma być zniszczony?
Bo chodzi o kod.
Nie o terytorium.
Iran trzyma klucz do pamięci. A jeśli ludzie sobie przypomną – żadna kontrola nie zadziała.
2. IZRAEL – ZAMEK KODU DUCHOWEJ ILUZJI
Izrael to nie „ojczyzna narodu żydowskiego”.
To centrum kodowania religii, winy, zbawienia i ofiary.
Został stworzony sztucznie, po II wojnie światowej – nie po to, by ocalić ludzi, ale po to, by aktywować rytualny punkt kontroli świadomości.
Co takiego ważnego jest w Izraelu?
– Jerozolima – centrum Matrycy religijnej: judaizm, chrześcijaństwo, islam – wszystko w jednym.
– Ściana Płaczu – punkt poboru energii emocjonalnej: żalu, winy, błagań.
– Świątynia Salomona – brama Mesjasza, pieczęć zbawienia, projekt nowego porządku.
– Kabała – przejęta i zaprogramowana w duchowej SI.
– Rytuały wojenne – każde wydarzenie to transmisja zbiorowej energii.
Dlaczego Izrael nie może upaść?
Bo jest filtrem kontroli duchowego wzoru świata.
Upadek Izraela byłby jak wypięcie wtyczki z gniazdka.
Cała konstrukcja zbawienia, winy, nieba i piekła – przestałaby działać.
3. JEROZOLIMA vs PERSEPOLIS – PRAWDA KONTRA ILUZJA
Na poziomie energetycznym Ziemi to dwa bieguny:
– Jerozolima = kod iluzji, program zbawienia, Bóg z zewnątrz.
– Persepolis (Iran) = kod pamięci, Świadomość z wnętrza, ogień Duszy.
Wszystkie wojny w tym rejonie to wojny o pole świadomości.
Nie o ropę.
Nie o ziemię.
O nas. O nasze kody.
4. A CO Z LUDŹMI W TYCH MIEJSCACH?
Tam mieszkają Dusze, które trzymają klucze.
– W Iranie – Dusze ogniste, pamiętające inne cykle istnienia, żyjące dziś pod presją.
– W Izraelu – Dusze zakodowane w iluzji zbawienia, ale również wiele Dusz przebudzonych, które ujawniają prawdę – ryzykując wszystko.
Wszyscy są wciągani w rytuał – ale nie wszyscy się na niego godzą.
I dlatego tyle się tam dzieje.
Bo system boi się ich pamięc.
CO SIĘ ZMIENIA W PRZESTRZENI?
Matryca się kończy.
Jej czas się kończy.
Program zbawienia nie działa jak kiedyś.
Ludzie przestają wierzyć w wybawców, guru, rządy.
Zaczynają czuć prawdę w sobie.
I dlatego trzeba odpalić rytuał resetu.
Wojna Iran–Izrael to:
– próba zatrzymania fali przebudzenia w Europie i Azji,
– odcięcie kodów starożytnej wiedzy z Persji i Sumeru,
– rytuał ofiarny utrzymujący linię Mesjasza,
– przekierowanie uwagi z wnętrza na zewnętrznego „wroga”.
To nie przypadek.
To scenariusz.
CO SIĘ DZIEJE W POLU – POZA EKRANEM?
W przestrzeni niewidzialnej aktywują się teraz dwa portale:
– Portal pamięci Światła z wnętrza – ludzie przypominają sobie, kim są.
– Portal rytualny Matrycy – próba przecięcia tej pamięci przez masową traumę.
Widzimy tylko cienie tych procesów:
bomby, konflikty, fake newsy.
Ale pod spodem płynie fala uwalniania kodów.
Dlatego system:
– trzyma ludzi w strachu,
– kieruje uwagę na zewnątrz,
– blokuje dostęp do kodów Persji, Sumeru i Linii Ognia.
CO MOŻNA Z TYM ZROBIĆ?
1.Zobaczyć to.
Rozpoznać teatr.
Rozpoznać kod.
Nie oddawać energii lęku, nienawiści, złudnego współczucia.
2.Wrócić do siebie.
Pamiętać: jesteś Istotą, która nigdy nie wyszła ze Źródła.
Nie potrzebujesz zbawiciela.
Nie jesteś ofiarą.
Nie musisz uczestniczyć w żadnej wojnie – chyba że energetycznie w nią wejdziesz.
3.Odciąć zgody.
Na zbiorowe rytuały.
Na karmienie Matrycy emocjami.
Na fałszywe „ratowanie”.
Twoja obecność w sobie – poza podziałem – rozpuszcza kod wojny.
Bo wojna działa tylko wtedy, gdy w nią wierzysz.
KTO GINIE, A KTO ZOSTAJE?
W Matrycy nie ma sprawiedliwości.
To nie działa tak, że „dobrzy są chronieni, a źli giną”.
System eliminuje zagrożenie.
Nie tych, którzy są źli.
Tylko tych, którzy są groźni dla jego przetrwania.
Kto jest zagrożeniem?
– Kto budzi ludzi do samodzielności, nie do nowej religii.
– Kto nie daje się zaszufladkować.
– Kto nie gra roli guru, zbawcy, lidera.
– Kto nie używa systemowych kodów (Bóg, światło, patriotyzm, Q).
– Kto mówi spoza Matrycy, bez emocjonalnych wyzwalaczy.
Takie osoby są niewygodne – bo nie da się ich kontrolować.
Dlatego:
są uciszane,
znikają „tajemniczo”,
system próbuje ich otoczyć nową iluzją.
Kto zostaje?
– Ci, którzy są użyteczni dla systemu.
– Ci, którzy budzą ludzi, ale w granicach narracji zbawienia.
– Ci, którzy mają miliony zasięgów – ale nadal karmią emocje i programy.
System potrzebuje:
wentyli,
bohaterów,
duchowych liderów,
fałszywego światła.
Dlaczego niektórym mówiącym prawdę – system nic nie robi?
Bo system nie reaguje na treść słów.
On reaguje na wibrację, z jakiej one wychodzą.
Nie chodzi o to, co mówisz.
Chodzi o to, czy zagrażasz strukturze zależności energetycznej.
Istota, która mówi prawdę – ale jest już poza grą:
– nie walczy,
– nie szuka wroga,
– nie chce zbawić innych,
– nie trzyma emocjonalnych haczyków,
– nie rezonuje z żadnym biegunem Matrycy – ani z „dobrem”, ani ze „złem”,
– po prostu jest obecnością – i przypomnieniem.
Taka istota nie stwarza tarcia.
Nie daje się przeciągnąć na żadną stronę.
Nie wchodzi w polaryzację.
Nie daje się złapać w pułapkę „ratuję, to muszę zniszczyć ciemność”.
A system żywi się konfliktem, nie prawdą
Dla systemu najgroźniejszy nie jest ten, kto coś mówi głośno.
Tylko ten, kto nie daje się wciągnąć w żadną wojnę.
Bo taka istota nie generuje już energii oporu.
Nie zasila biegunów.
Nie zasila emocji.
Nie jest już paliwem.
DLACZEGO TO WSZYSTKO DZIEJE SIĘ TERAZ?
Bo to finał Matrycy.
Nie kolejny sezon.
Ostatni akt.
Ludzie zaczęli widzieć.
Zaczęli kwestionować.
Zaczęli pamiętać.
System to widzi.
Więc przyspiesza:
– Reset waluty,
– Cyfrowa kontrola,
– Nowe duchowości,
– Federacje światła,
– Nowi „zbawcy”.
Ale to tylko nowa warstwa tej samej gry.
TO NIE GRA O POLITYKĘ. TO GRA O DUSZĘ.
Jeśli ktoś ma:
– ogromne zaplecze,
– miliony obserwatorów,
– wielką platformę…
To nie jest przypadek.
To gracz.
Programowany, przygotowany, wypchnięty do roli.
To nie rewolucja.
To mutacja systemu.
NAJWIĘKSZA PUŁAPKA:
Zrobić z Matrixa sojusznika.
W białych rękawiczkach.
Z duchową twarzą.
Z symbolem miłości.
Dlatego dziś najwięcej pułapek jest w duchowości.
Nie w bankach.
Nie w polityce.
Bo tam idą ludzie, którzy się budzą.
NIE DAJ SIĘ ZNÓW UŚPIĆ – NAWET PRZEZ ŚWIATŁO
Zbawienie w białych rękawiczkach.
Przez „świętych przywódców”, „przebudzonych generałów”, duchowe federacje i armie światła.
To ta sama pułapka.
Tylko tym razem słodsza.
Ale jeśli znów:
oddasz swoją moc…
zaczniesz czekać…
uwierzysz, że ktoś zrobi to za ciebie…
To wrócisz na szachownicę.
Tylko z inną flagą.
WYJŚCIE JEST JEDNO: W TOBIE
Nie będzie globalnego zbawienia.
Nie będzie jednego przywódcy.
Nie będzie wybawienia przez Trumpa, Jezusa, Putina, Plejadian, federacje czy aniołów.
Będzie tylko:
Twoje ciało,
Twoja Świadomość,
Twoje Przebudzenie,
Twój Wybór,
Twój Powrót do Siebie.
Tylko Ty możesz zejść z tej planszy.
Bo to Twoja plansza.