
LABUBU – KULTOWY ARTEFAKT OKULTYSTÓW PRZEJMUJE NASZE DZIECI !
23 lipca 2025Czy w Polsce trwa hybrydowa wojna pogodowa? Wystarczy tylko spojrzeć na mapy. Położona na północy Norwegia – 32 stopnie. Polska – 18 stopni. Znowu „kropla zimna” na terenie Polski, a wszędzie wokół lato i ciepło. Podobno po 27 lipca 2025 roku ma przyjść do nas kolejny, gigantyczny niż śródziemnomorski, zwany w mediach niżem genueńskim. Był on podczas pamiętnych powodzi, w tym w 1997 roku.
Plażowicze, aktywni turyści, restauratorzy i wynajmujący pokoje narzekają na najgorszy sezon wszechczasów. Ludzie masowo anulują rezerwacje w Polsce i rezygnują z wakacji w Polsce. Już niedługo u mnie to jako turyści będą tylko Brytole lub Szwedzi przyjeżdżający na alk0-weekendy.
Weszliśmy w małą epokę lodowcową, jak co kilkaset lat. Około 300 lat temu też było minimum klimatyczne, a Bałtyk zamarzał zupełnie, cały. Tak naprawdę proces ochłodzenia i spaskudzenia klimatu trwa już od października 2020. Obecnie obserwujemy kulminację anomalii pogodowo-klimatycznych. Ten mróz w maju, który ogłoszono rekordowo ciepłym, ten chłód w lipcu, który „naukawcy” też uważają za mieszczący się w normie. To nie są przypadki.
Słońce zostało nam odebrane. Zatrute niebo. Wojna, której nie widzisz.
Odczuwasz to intuicyjnie. W środku lipca masz dreszcze. Odkręcasz kaloryfer, bo w mieszkaniu panuje chłód, którego nie powinno być. A telewizja? Telewizja mówi, że maj był rekordowo ciepły. Że to przez „globalne ocieplenie”, choć lodowaty wiatr przypomina bardziej listopad niż wiosnę. Coś tu nie gra. I nie – to nie Ty zwariowałeś.
To nie są naturalne anomalie. To jest projekt. Z premedytacją wdrażany plan, który zmienia Ziemię – i ludzi – w coś całkiem nowego. Nie jesteśmy już w świecie, który znaliśmy. Weszliśmy w nową rzeczywistość, w której klimat nie istnieje. Istnieją tylko operatorzy – ci, którzy przejęli kontrolę nad niebem, pogodą i naszymi umysłami.
Od lat karmią nas propagandową bajką o „ociepleniu klimatu”. Ale to bajka tylko dla grzecznych dzieci. Bo kiedy zaczynasz zadawać pytania – pojawia się nowa narracja. Już nie ocieplenie, ale „europejski monsun”, „zmienna cyrkulacja polarno-zachodnia”, „atmosferyczna niestabilność”. Brzmi mądrze, ale to tylko dymna zasłona. Prawda? Ona jest znacznie bardziej brutalna.
Słońce zostało nam odebrane. Dosłownie.
Już nawet mainstreamowe media, jak „Daily Telegraph”, zaczynają pisać o „zacienianiu Ziemi” i rozpylaniu związków w stratosferze. Siarka, glin, bar, stront – toksyczne metale zamieniają niebo w białą, mleczną zawiesinę. Światło słoneczne staje się mętne, rozproszone. Słońce wygląda nienaturalnie. Już nie rozgrzewa. Już nie daje życia. A my – pogrążamy się w depresji, w bezsensie, w zimnym letargu.
I nie – to nie „teoria spiskowa”. To oficjalna polityka geoinżynierii, realizowana na naszych oczach. Chemtrails nie są mitem. To realny program militarno-naukowy, który – według ich narracji – „ma nas chronić”. Ale przed czym? Przed prawdą?
Znasz to uczucie, gdy przez tydzień nie widzisz nieba? Gdy jeden front deszczowy zatrzymuje się nad twoim miastem na wiele dni? To nie przypadek. To nie „klimat”. To technologia. Systemy LOFAR i ich odpowiedniki na całym świecie grzeją jonosferę, zmieniają bieg prądów strumieniowych, przesuwają masy powietrza jak pionki na szachownicy. Chłód z Arktyki w maju? Ulewy przez trzy tygodnie w czerwcu? Wszystko to można zaplanować i wdrożyć. A my? My stoimy jak dzieci z parasolami i pytamy: „czy dziś też będzie lało?”
To już nie klimat – to psycho-duchowa operacja na ludzkości
Ale prawdziwy cel tej operacji sięga głębiej. Bo co się dzieje, gdy przez wiele dni nie ma słońca? Spada poziom serotoniny. Psychika siada. Znika chęć życia. Ludzie stają się bierni, apatyczni, ulegli. Gdy niebo staje się białą, matową płachtą – dzieje się coś więcej niż tylko brak opalenizny. Odcinani jesteśmy od Światła. Od kodu, który od tysięcy lat synchronizował nas z rytmem życia. Od źródła, które przypominało nam, kim jesteśmy.
To wojna o duszę człowieka. I o duszę planety. Ziemia nie ma już klimatu. Ma operatorów.
Kiedyś klimat był cyklem, równowagą, misterium natury. Dziś jest wyceniany, programowany, modyfikowany. To nie są już siły natury – to procedury technologiczne. To spektakl reżyserowany w laboratoriach, na orbitach i w instytutach „ratowania planety”. Ale ratunek ten polega na jej całkowitym przekształceniu. A my? Mamy być tylko biernymi odbiorcami, którzy nie zadają pytań.
Ale jeśli czujesz, że coś jest nie tak – to znaczy, że Twoja dusza jeszcze nie śpi. Jeszcze nie dała się stłamsić. Patrz w niebo. Tam toczy się wojna. Czas, byśmy ją zobaczyli.
Nie daj sobie wmówić influencerom-celebrytom pogodowo-klimatycznym, że anomalie, które obserwujemy w tym roku, mieszczą się w granicach normy, i że tak naprawdę nic się nie dzieje. Bo to nie jest pierwszy rok. Klimat w Polsce ochłodził się i spaskudniał już od października 2020 roku. A ten, 2025 rok, jest po prostu tak pełen anomalii, że już nawet zupełnie nie zainteresowane tematem osoby zaczynają się niepokoić, że coś jest nie tak.
Niezwykle częste obserwacje rzadkich typów chmur też nie są czymś normalnym. Postrzępione chmury, z niebem zalanym mleczną poświatą – również nie należą do normy. Podobnie jak dziwne, nietypowe formacje chmur, takie nowoczesne, bo dotychczas nie widywane prawie że w ogóle.