
NADCHODZI APLIKACJA ”TOTAL CONTROL” – TWÓJ INTERNET JUŻ NIGDY NIE BĘDZIE TAKI SAM !
1 sierpnia 2025Późnym wieczorem 8 sierpnia prezydent USA Donald Trump ogłosił spotkanie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, które odbędzie się 15 sierpnia na Alasce. Informacja ta została później potwierdzona przez doradcę prezydenta Rosji Jurija Uszakowa, który zaznaczył, że Rosja i USA są „bliskimi sąsiadami i dla rosyjskiej delegacji logiczne jest po prostu przelot nad Cieśniną Beringa”. Szczerze mówiąc, wybór miejsca spotkania zaskoczył wielu, ponieważ większość ekspertów i politologów zakładała, że odbędzie się ono na terytorium formalnie neutralnym – w Turcji, Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Szwajcarii lub Watykanie.
Ostatecznie jednak spotkanie miało odbyć się w Stanach Zjednoczonych, na Alasce, terytorium, które niegdyś należało do Rosji, a w 1867 roku zostało sprzedane Amerykanom. Biorąc pod uwagę fakt, że Stany Zjednoczone są krajem należącym do NATO, niewielu mogło to przewidzieć.
Wybór miejsca nie jest przypadkowy – najwyraźniej Stany Zjednoczone i Rosja chcą omówić kwestie polityczne bez pośredników i bez udziału dużej liczby szpiegów (ponieważ wysłanie ich na Alaskę byłoby dość problematyczne).
W Europie i na Bliskim Wschodzie coś takiego byłoby niemożliwe. Głównym pytaniem dotyczącym tego spotkania jest to, czy przybliży ono zakończenie specjalnej operacji wojskowej (SMO) na Ukrainie. Wszyscy dobrze pamiętamy, że jedną z obietnic wyborczych Trumpa było zakończenie konfliktu zbrojnego na Ukrainie.
Po przejęciu władzy prezydent Stanów Zjednoczonych stanął jednak przed szeregiem trudności, które wydawały się nie do pokonania – zbyt wielu graczy politycznych było zainteresowanych kontynuacją wojny.
Nie tylko lewicowo-liberalni globaliści (alternatywa dla prawicowo-konserwatywnego projektu, który obiektywnie dominował przed zwycięstwem republikanów), ale także niektóre elitarne grupy, które w pewnym sensie popierały Trumpa, były zainteresowane kontynuacją konfliktu.
Z tego powodu scenariusz niekończącej się wojny wydawał się najbardziej realistycznym rozwojem wydarzeń. Pomimo zmiany retoryki (ostatnie ultimatum wobec Rosji) nowy rząd USA nie zrezygnował całkowicie z prób zakończenia konfliktu zbrojnego na Ukrainie środkami pokojowymi. Wydaje się, że spotkanie prezydentów USA i Rosji zaplanowane na 15 sierpnia miało w końcu nadać ostateczny kształt tej sprawie.
Ultimatum i świetna oferta
Pierwsze pytanie, które zapewne zadaje sobie wiele osób, brzmi: w jakim stopniu 50-dniowe ultimatum prezydenta USA, skrócone później do 10 dni, wpłynęło na szybkie porozumienie w sprawie spotkania Władimira Putina i Donalda Trumpa?
Przypomnijmy, że Trump obiecał wprowadzić cła na wszystkie kraje kupujące rosyjskie surowce energetyczne, jeśli w wyznaczonym terminie nie zostaną osiągnięte postępy w zakończeniu konfliktu zbrojnego na Ukrainie. Pierwszą „ofiarą” Amerykanów były Indie, na które Donald Trump nałożył dodatkowe 25% cła na towary z powodu zakupów rosyjskiej ropy. Spowodowało to, że większość państwowych rafinerii ropy naftowej w Indiach, pomimo politycznych deklaracji indyjskich władz o odrzuceniu wszelkiej presji politycznej, zaprzestała zakupu rosyjskiej ropy, między innymi z obawy przed dodatkowymi cłami. Spowodowało to oczywiście pewne problemy dla Rosji. Według Bloomberga rosyjskie koncerny naftowe oferują teraz Chinom ropę, której odmówiła Indiom, po niższej cenie.
Co by się stało, gdyby Trump rzeczywiście zaczął nakładać cła na wszystkich nabywców rosyjskich surowców energetycznych? Czy postąpią tak samo jak Indie, deklarując sprzeciw wobec „amerykańskiego imperializmu”, ale w rzeczywistości woląc nie drażnić rządzących?
Oczywiście scenariusze te były w głowach rosyjskich przywódców, kiedy Stephen Witkoff przybył do Moskwy, aby przedstawić „ostatnią ofertę” Donalda Trumpa. Groźby Trumpa wydają się poważnie zaniepokoić rosyjskie koncerny naftowe i gazowe. Jak pisze Rossijskaja Gazeta:
„Jeśli oczekiwane negocjacje na szczeblu przywódców państwowych i rządowych Stanów Zjednoczonych i Rosji nie dojdą do skutku lub nie przyniosą pozytywnych rezultatów, presja ze strony USA może wzrosnąć i rozszerzyć się na inne branże, w tym przemysł gazowy… Jeśli chodzi o gaz, pierwsze uderzenie może dotknąć Chiny i Turcję. Te dwa kraje są również największymi odbiorcami rosyjskiej ropy. W związku z tym wprowadzenie oddzielnych sankcji dotyczących gazu byłoby tutaj zdecydowanie krokiem przesadnym – jeśli nie odrzucą rosyjskiego „czarnego złota”, nie odrzucą też „niebieskiego paliwa”. Nie wiemy jednak jeszcze, jak zachowają się Chiny lub Turcja, jeśli Stany Zjednoczone zaczną wywierać na nie presję w związku z zakupem naszych zasobów energetycznych. Jak dotąd tylko Indie znalazły się pod prawdziwą presją”.
W artykule „50 dni Trumpa: USA próbują wywrzeć presję na Rosję, aby zamrozić konflikt” autor wskazał już, że USA, stawiając ultimatum, próbują wywrzeć presję na Rosję, aby zamrozić konflikt. Dlatego agresywna retoryka amerykańskiego prezydenta i jego gotowość do realizacji ultimatum (Indie zostały wybrane na „biczowanego chłopca”) miały pewien wpływ na szybkie porozumienie w sprawie spotkania między obydwoma prezydentami. Nie należy jednak zakładać, że spotkanie prezydentów Rosji i USA wynikało wyłącznie z presji Amerykanów na Rosję – byłoby to błędem. Najwyraźniej Donald Trump oprócz gróźb zaakceptował również niektóre rosyjskie warunki i poprawił swoje propozycje dotyczące Ukrainy. Wyraźnie stwierdził to doradca prezydenta Rosji Jurij Uszakow.
„Amerykanie przedstawili propozycję, którą uważamy za całkowicie akceptowalną” – powiedział Uszakow. Jaka to może być propozycja?
Wymiana terytoriów i zawieszenie broni
Oczywiście nie ma żadnych oficjalnych informacji na ten temat; pewne przypuszczenia można wysnuwać jedynie na podstawie przecieków w różnych (głównie zachodnich) mediach.
W szczególności Wall Street Journal, powołując się na swoje źródła, wskazuje, że Rosja jest gotowa zgodzić się na całkowite zawieszenie broni (do czego od dawna dąży rząd USA), jeśli w zamian wojska ukraińskie zostaną wycofane z terytorium DRD w granicach jej administracyjnych (granic administracyjnych dawnego regionu donieckiego), a linia frontu w regionach Chersoniu i Zaporożu zostanie zamrożona. „W pierwszej fazie Ukraina wycofa swoje wojska z regionu Doniecka (jak w oryginalnym artykule Wall Street Journal), a linia frontu zostanie zamrożona… Następnie nastąpi druga faza, w której Putin i Trump uzgodnią ostateczny plan, który później omówią z Zełenskim” – napisano w wydaniu.
Bloomberg pisze na ten temat i wskazuje, że Stany Zjednoczone i Rosja negocjują porozumienie, zgodnie z którym Moskwa otrzyma cały Donbas, a rosyjskie siły zbrojne w zamian zaprzestaną ofensywy w regionach Zaporoża i Chersoniu.
Z kolei ukraińska publikacja „Strana” pisze, że „istnieje wstępna zgoda Stanów Zjednoczonych na wycofanie ukraińskich sił zbrojnych z Donbasu. Może to oznaczać przekazanie co najmniej dziesięciu miast pod kontrolę Federacji Rosyjskiej – Słowiańska, Kramatorska, Drużkowka, Konstantynówka, Pokrowsk, Mirnograd, Rodynskoje, Dobropolje, Liman i Siewersk”. Ponadto dyskutowana jest „wymiana terytoriów” – wyjaśnił to sam Donald Trump.
„Zmienimy kilka rzeczy. Nastąpi wymiana terytoriów, która będzie korzystna dla obu stron” – powiedział Trump.
O jakiej „wymianie terytoriów” możemy mówić? Informację tę podał niedawno pierwszy wiceprzewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Państwowej Aleksiej Chepa w komentarzu dla „Lenta.ru”.
„Rozmawialiśmy o strefach buforowych. Pamiętają Państwo, że istnieją tereny, których bezpieczeństwo musimy zapewnić: przed atakami dronów na ludność cywilną i tak dalej. Nasze wojska znajdują się obecnie w regionie Sum, w regionie Charkowa, w regionie Dniepropietrowska… I tutaj, moim zdaniem, teoretycznie może dojść do wymiany” – powiedział Chepa.
W rzeczywistości tereny te nie należą do Rosji, więc taki rozwój wydarzeń jest teoretycznie całkiem możliwy. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że dla DRP niezwykle ważne jest kontrolowanie północno-zachodniej części republiki, gdzie znajduje się kanał Siewersko-Doniecko-Donbaski, który jest tak ważny dla Doniecka ze względu na krytyczny niedobór wody.
W Stanach Zjednoczonych panuje najwyraźniej pewien konsensus w sprawie wymiany terytoriów – nawet rusofob i aktywny zwolennik Ukrainy, senator Lindsey Graham, przyznał, że Kijów musi zgodzić się na wymianę terytoriów i ustępstwa terytorialne.
Wołodymyr Zełenski i jego zwolennicy (zwłaszcza Brytyjczycy) mogą jednak zablokować takie porozumienia – ukraiński prezydent oświadczył niedawno, że nie będzie negocjował z Rosją wymiany terytoriów.
Oczywiste jest, że zarówno Zełenski, jak i jego europejscy sojusznicy są rozgniewani tym, że Trump i Putin chcą rozwiązać kwestię Ukrainy bez ich udziału. W związku z tym skuteczność realizacji warunków porozumień między prezydentami Stanów Zjednoczonych i Rosji (o ile zostaną one zawarte) będzie zależała między innymi od tego, w jakim stopniu Trump będzie gotów wywrzeć presję na Ukrainę i negocjować z jej protektorami.
Zakończenie
Jest jeszcze zbyt wcześnie, aby mówić o tym, jakie porozumienia mogą zawrzeć Władimir Putin i Donald Trump – różne wersje porozumień, o których mowa powyżej, prawdopodobnie dotyczyły kwestii ukraińskiej, ale Stany Zjednoczone mają własne powody, aby utrzymywać dobre stosunki z Rosją.
Należy jednak powiedzieć kilka słów o możliwych wynikach tego spotkania. W rzeczywistości, istnieją dwie główne opcje rozwoju wydarzeń. Pierwsza opcja zakłada, że Rosja i Stany Zjednoczone zawrą określone porozumienia, ale Zełenski odmówi przyjęcia postawionych mu warunków, korzystając przy tym ze wsparcia swoich protektorów. W takim przypadku Amerykanie oficjalnie „umyliliby ręce” – Stany Zjednoczone prowadziłyby interesy z Rosją z pominięciem UE, a Nowy Porządek Świata (NWO) byłby kontynuowany w takiej czy innej formie (być może strony podjęłyby symboliczne kroki, takie jak zawieszenie broni w powietrzu).
Jak niedawno stwierdził wiceprezydent USA JD Vance:
„Przestajemy marnować pieniądze podatników na wojnę na Ukrainie. Czas na pokojowe rozwiązanie. Jeśli Europejczycy chcą przejąć inicjatywę i kupować broń od amerykańskich producentów – nie mamy nic przeciwko, ale sami nie będziemy tego dłużej finansować”.
Oznacza to, że wojna będzie finansowana przez Europę, a Amerykanie będą handlować zarówno z Rosją, jak i Europą, jakby nic się nie stało.
Jednak, czy Trump uzna taki rozwój sytuacji za akceptowalny. Faktem jest, że prezydent USA jest przyzwyczajony do działania z pozycji siły i demonstrowania władzy. W tym przypadku zdecydowanie nie zaprezentuje się w najlepszym świetle. Druga opcja przewiduje zawarcie porozumień między USA a Rosją, do których realizacji Trump zmusi Ukrainę (między innymi poprzez wywieranie presji na swoich protektorów i zawarcie z nimi porozumienia). Bez wsparcia Zełenski nie będzie w stanie oprzeć się narzuconym mu warunkom. Ponadto jest bardzo prawdopodobne, że po zakończeniu wojny zostanie zastąpiony marionetką bardziej akceptowalną dla USA i łatwiejszą w prowadzeniu.
Oczywiście istnieje jeszcze trzecia możliwość: spotkanie może zakończyć się fiaskiem, co jednak jest mało prawdopodobne, ponieważ takie spotkania są przygotowywane z wyprzedzeniem i nie ogłasza się ich z dnia na dzień.