PREMIERA – NOWY FILM PATRYKA WEGI – ”OCZY DIABŁA” – OKULTYSTYCZNA PEDOFILIA, HANDEL ORGANAMI, DZIECIĘCE DOMY PUBLICZNE.
2 lutego 2021TAJEMNICE KSIĘŻYCA – TAJNE ZDJĘCIA Z MISJI APOLLO KTÓRE WYCIEKŁY Z NASA.
3 lutego 2021Fakt, że astronauci obserwują UFO podczas swoich lotów, jest od dawna znany. Pierwszy amerykański astronauta John Glenn, który wykonał trzy loty wokół orbity Ziemi 20 lutego 1962 roku na pokładzie statku „Mercury-6”, poinformował, że podczas lotu podążały za jego statkiem trzy jasne obiekty. Po czym przyspieszyły i wyprzedziły go.
W kwietniu 1962 roku, podczas swojego rekordowego lotu samolotem X-15 na dużych wysokościach, Joe Walker sfilmował pięć UFO w kształcie dysku, które towarzyszyły mu przez długi czas w szyku na wysokości 47 kilometrów.
Trzy miesiące później podobny samolot rakietowy, pilotowany przez Roberta White’a, ponownie zwrócił uwagę nieznanych obiektów. Na wysokości 95 kilometrów podlecieli do X-15 i towarzyszyli mu przez jakiś czas. Przyszły astronauta (w czerwcu 1965 roku White był pierwszym Amerykaninem, który poleciał w kosmos) nagrał „obcych” na taśmie.
Zainteresowanie zwykłych ludzi lataniem wzrosło i wkrótce cała armia radioamatorów, dostrojona do fali tego lub innego statku kosmicznego, chętnie łapała każde słowo, które zabrzmiało w powietrzu.
Aby uniknąć niepotrzebnych problemów, Centrum Kontroli Misji w Houston musiało przejść na „język ptaków” podczas negocjacji z astronautami. W szczególności niezidentyfikowane obiekty latające, które były obserwowane z orbity, otrzymały kryptonim „Święty Mikołaj”.
Jako pierwszy użył go podczas sesji komunikacyjnej astronauta Walter Schirra („Mercury-8”, 3 października 1962 r.), Który zobaczył ogromny świecący obiekt nad Oceanem Indyjskim.
Kilka lat później o tym fakcie poinformował znany z NASA specjalista w dziedzinie radiokomunikacji kosmicznej, jeden z twórców sprzętu komunikacyjnego dla programu księżycowego Apollo, Maurice Chatelain. W swojej książce „ Nasi przodkowie przybyli z kosmosu ”, opublikowanej w 1975 r., Wkrótce po zakończeniu programu „księżycowego”, przyznał, że niezidentyfikowane obiekty latające towarzyszą praktycznie wszystkim amerykańskim lotom kosmicznym. Jeśli chodzi o pochodzenie UFO, Chatelain jest pewien, że były one pochodzenia pozaziemskiego.
W dniach 15-16 maja 1963 r. Amerykański astronauta Gordon Cooper dokonał dwudziestu dwóch lotów wokół Ziemi w jednoosobowym statku kosmicznym Mercury-9. Lecąc nad australijskim miastem Perth, zgłosił na Ziemię, że od jakiegoś czasu zielonkawo świecący obiekt z czerwonym „ogonem” zbliża się do jego kapsuły.
Ponadto Cooper był w stanie nagrywać komunikację radiową na magnetofon w języku, który, jak się później okazało, nie należał do żadnego z ziemskich języków.
Astronauta zarejestrował także inne tajemnicze zjawiska w Ameryce Południowej i Australii. „Naukowcy z NASA” nieśmiało próbowali wyjaśnić obserwacje Coopera jako „południowe zorze polarne”. Wkrótce jednak trzeba było porzucić te „wyjaśnienia”: było to równoznaczne z oskarżeniem najbardziej doświadczonego pilota o amatorstwo i niezdolność zawodową. Ponadto obiekt, który dostrzegł nad Australią, był również obserwowany przez naziemne stacje śledzenia.
Poza tym pułkownik Cooper nie był pierwszym, który zaobserwował takie zjawiska. Widział „spodki” na własne oczy jeszcze wcześniej, podczas lotów nad RFN:
„Miałem okazję w 1951 roku zobaczyć wiele z tych obiektów przez dwa dni z rzędu… Znajdowały się na bardzo dużej wysokości i na naszych myśliwcach nie mogli ich zdobyć. „
Wiele lat później, w wywiadzie , Cooper powiedział:
„W 1957 roku w bazie sił powietrznych Edwards zajmowaliśmy się lądowaniem, filmując cały sprzęt i otoczenie. Nagle członkowie zespołu podbiegają do mnie i mówią, że widzieli nisko lecący spodek, który następnie wylądował. zajście zostało sfilmowane, ale nie próbowali się do niej zbliżyć. W międzyczasie UFO wzniosło się ponownie i odleciało z wielką prędkością ”.
Jako kierownik pracy Cooper zaraz po opracowaniu przejrzał nagrane taśmy i zdjęcia i wysłał je do Waszyngtonu. Nigdy więcej o nich nie słyszał.
Świadectwa astronautów i specjalistów NASA na temat tajemniczych „gości” potwierdzają niezależne źródła. Tak więc w 1964 roku astronomowie z argentyńskiego obserwatorium „Adhara” obserwowali z wielkim zainteresowaniem dziwny obraz przez teleskop: na wysokości 1000 kilometrów od Ziemi do amerykańskiego satelity „Echo-2” z różnych stron, błyszczący okrągły obiekt poleciał w górę dwa razy i wykonał zwroty. Według astronomów miał co najmniej 120 metrów średnicy i rozwijał prędkość do 28 km / sek.
8 kwietnia tego samego roku 1964, podczas pierwszego próbnego startu statku kosmicznego Gemini (bez załogi), naukowcy i technicy byli zaskoczeni, widząc wkrótce dołączone do niego cztery obiekty nieznanego pochodzenia: dwa na górze, jeden z tyłu i jeden poniżej. Eskortując w ten sposób statek na pierwszej orbicie, UFO wykonało manewr i zniknęło w kosmosie.
Kiedy ten fakt został upubliczniony przez amerykański magazyn „ True ” (styczeń 1965), członkowie Kongresu zażądali wyjaśnień. Bez zbędnych ceregieli dowództwo sił powietrznych zadeklarowało, że obiekty te są częścią drugiego etapu rakiety nośnej. Sztuczka nie pomogła: prawie natychmiast stało się jasne, że drugi etap tego lotu wcale się nie rozdzielił.
3 czerwca 1965 roku zwodowano pierwszy załogowy Gemini 4. I znowu w polu widzenia załogi pojawiły się niezidentyfikowane obiekty.
„Wyjrzałem przez iluminator i zobaczyłem biały przedmiot w kształcie kuli na tle czarnego nieba. Wykonywał ruch, gwałtownie zmieniając kierunek lotu pod kątem 40 stopni. ”
ASTRONAUTA JAMES MCDEWITT
Podczas tego lotu udało nam się sfotografować kolejny obiekt – długi „metalowy” cylinder. Podjęto próbę zidentyfikowania go z satelitą Pegasus-2, ale dowództwo obrony powietrznej kategorycznie odrzuciło tę wersję i UFO pozostało bez „naturalnego” wyjaśnienia.
Wtedy sceptycy postanowili zakwestionować sam fakt obserwacji. Odpowiedź McDewitta była raczej ostra:
„Informuję, że podczas mojego lotu statkiem kosmicznym Gemini 4 widziałem to, co niektórzy nazywają UFO. Przypomnę, że litery H, L, O oznaczają „niezidentyfikowany obiekt latający”. Obiekt, który widziałem, pozostaje niezidentyfikowany… Ani ja, ani nikt inny nie potrafiliśmy jeszcze zidentyfikować i zdefiniować, co to jest. „
Później okazało się, że prawie wszystkim lotom w ramach programu Gemini towarzyszyły obserwacje UFO i to nie tylko z orbity, ale także z Ziemi.
Wraz z zakończeniem programów Gemini i wypraw na Księżyc takie obserwacje występowały nadal . UFO zostały sfilmowane przez załogi Skylab (1973). Podczas lotu wahadłowca (od 1981 r.) Dokonano dużej liczby nagrań wideo. Część z nich została przechwycona przez radioamatorów i tym samym przedostała się do mediów.
Gdy słyszysz podekscytowany głos lekarza pokładowego Discovery Jamesa Boochleya, mimowolnie pojawia się poczucie przynależności. Zszokowany całkowicie zapomniał o spisku:
„Houston! Nadal widzimy statek kosmiczny obcych! ”(14 marca 1989)
Uderzająca jest liczba świecących obiektów wpadających w pole widzenia pokładowych kamer filmowych i wideo. Czasami widać jednocześnie kilka UFO poruszających się w różnych kierunkach. Niektórzy pracowicie przekraczają kadr w linii prostej i ze stałą prędkością. Inni wykonują dość ostre manewry, sprawiając wrażenie bezwładności.
Niektóre UFO są wyraźnie zainteresowane statkami kosmicznymi. Wykonawszy manewr, podlatują do promów (kręcenie wypraw STS-31, STS-51…) i „wisząc” przez jakiś czas obok nich, znowu wyjeżdżają do swoich spraw. Inni manewrują mniej więcej na wysokości stacji orbitalnej, następnie wznoszą się ponad horyzont, a następnie ponownie schodzą na tło Ziemi (STS-37, STS-51, STS-62…).
Film nakręcony z wahadłowca podczas jego dokowania do stacji orbitalnej Mir jest niezwykle interesujący. Ta oficjalna transmisja telewizyjna została przechwycona przez jednego z amerykańskich ufologów-radioamatorów za pomocą specjalnej anteny parabolicznej w maju 1997 roku. Ekran wyraźnie pokazuje, jak w rejonie rosyjskiej stacji co jakiś czas pojawiają się nieznane obiekty, świecące pulsującym światłem. . Poruszają się w różnych kierunkach z różnymi prędkościami, niektórzy wykonują manewry. Przez półtorej minuty fotografowania w kadrze przechodziło co najmniej dziewięć obiektów. Wydaje się, że to nie pustynia, ale ruchliwe lotnisko…
Niektóre z UFO sprawiają wrażenie całkiem materialnych „metalowych” kul (wyraźnie widoczny jest na nich cień słońca). Jednak zdecydowana większość obiektów wygląda jak błyskawica kulowa. Świecą i są jakby otoczone plazmą, wiele z nich pulsuje. Niektóre zdają się materializować, pojawiają się znikąd, a po chwili znów stają się niewidzialne. Eksperci sugerują, że takie balony działają jak automatyczne sondy i są wystrzeliwane ze statków bazowych w celu monitorowania Ziemi i przestrzeni w pobliżu Ziemi.
Ogólnie rzecz biorąc, UFO obserwowane przez astronautów nie mają bardzo zróżnicowanego kształtu. Najczęściej są to kule, znacznie rzadziej – cylindry, „cygara”, krążki, trójkąty. Ale czasami do wizjera dostają się bardzo nietypowe okazy. Szczególnie imponujące są zdjęcia plazmoidów wykonane przez załogę Discovery podczas wyprawy STS-48.
Nagrania tego „niewytłumaczalnego zjawiska kosmicznego” były kiedyś pokazywane nawet w rosyjskiej telewizji. Wyraźnie widać, jak gigantyczna, wijąca się świetlista „gąsienica” unosi się na tle Ziemi. Według wielu ufologów i osób kontaktowych, podczas tego unikalnego przeglądu udało się uchwycić tak zwany statek „plazmoidalny” – bardzo wysoki poziom technologii obcych.
Nie wszyscy astronauci chętnie opowiadają o swoich spotkaniach z UFO. Czemu? Neil Armstrong, w odpowiedzi na prośbę dyplomaty, aby opowiedział, co naprawdę widzieli na Księżycu, odpowiedział zwięźle: „My również złożyliśmy subskrypcję…” Prawdą jest, że są tacy, którzy tak naprawdę niczego nie widzieli, a sceptycy wykorzystują ich zeznania jako dowód braku UFO.
Jednak wielu po przejściu na emeryturę otwiera zasłonę tajemnicy. Tak było na przykład w przypadku legendarnego astronauty Gordona Coopera. Oto fragmenty jego wywiadu:
„Od wielu lat żyję w tajemnicy otaczającej wszystkich astronautów. Ale teraz mogę powiedzieć, że w Stanach Zjednoczonych nie ma dnia bez wykrycia UFO przez radary lotnicze i stacje śledzenia kosmosu… Niektórzy z nas (astronauci) mieli okazję obserwować UFO z Ziemi lub z latających pojazdów… Wierzę, że nieziemskie samoloty i ich załogi odwiedzające Ziemię pochodzą z innych planet, które są oczywiście bardziej zaawansowane niż nasza…
Jest wielu wykwalifikowanych ludzi, którzy widzieli statki obcych, a w niektórych przypadkach także samych kosmitów… Widziałem też bardzo niezwykłe zjawisko – tu na Ziemi. Stało się to kilka miesięcy temu na Florydzie. Widziałem na własne oczy wyraźnie zaznaczony skrawek ziemi, wypalony przez ogień, z czterema śladami. Zostawił go obiekt przycupnięty na środku pola. Wyłoniły się z niego stworzenia – były na to odciski. Wyglądało na to, że badają, zbierają próbki gleby i ostatecznie wracają na statek, który wystartował z niewiarygodną prędkością. Władze ukryły incydent przed prasą i telewizją…
Istnieją tysiące relacji naocznych świadków i wiele dokumentów potwierdzających to (obecność UFO), ale nikt nie chce ich upubliczniać. Czemu?”
Rzeczywiście, dlaczego pomimo opowieści samych astronautów, a także licznych dokumentów fotograficznych, filmowych i wideo, ten temat nadal pozostaje „nieujawniony”? W każdym razie przez oficjalne struktury: NASA, wojsko, rząd. Czy dziesiątki tych i tysiące innych niezaprzeczalnych obserwacji UFO nie są interesujące dla rządzących? Brzmi mało wiarygodnie. W końcu obecność cywilizacji pozaziemskich na planecie jest problemem awaryjnym. Jak więc można wyjaśnić ten spisek milczenia?
A jednak to, co wczoraj było tajemnicą z siedmioma pieczęciami, dziś staje się powszechnie znane. Ktoś to tłumaczy faktem, że jest wielu astronautów, w tym cywilów, dlatego trudniej jest ukryć swoje obserwacje. Ktoś uważa, że powodem jest rosnąca dostępność informacji dzięki sieciom komputerowym i najnowszej technologii. A ktoś sugeruje, że władze zostały zmuszone do poluzowania wodze.