Site icon

CZY MORDERSTWO PREZYDENTA GDAŃSKA BYŁO OPERACJĄ ”FAŁSZYWEJ FLAGI”?

Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz mógł zostać wybrany na ofiarę operacji Fałszywej Flagi. Był on znakomitym obiektem, zarzuty prokuratorskie,nieczyste interesy i sam fakt nazewnictwa gdańskich układów „mafia gdańska”. Sama Śmierć Adamowicza mogła być wykorzystana do wzniecania niepokojów w kraju, celem uzyskania celów politycznych.

Można wnioskować, że zabójstwo Adamowicza właśnie na tak masowej imprezie w dodatku w Gdańsku może być szerzej zaplanowaną akcją, dokonania zamachu na władze RP. Prezydent Adamowicz mógł być wytypowaną ofiarą przez zorganizowanych spiskowców. Wybór czasu, miejsca i osoby były jak najbardziej trafne.

Czy hipoteza fałszywej flagi w przypadku śmierci Adamowicza ma sens?Oczywiście o pewności nie ma tu mowy, jednak cała ta akcja, od początku nie wiedzieć dlaczego, jakoś wydawała się zbyt sprawna.

Działania zabójcy.

W życiu zdarzają się technicznie idealne akcje, ale to była sytuacja ekstremalna. Zabójca działał tu jak robot.

Zamach na Pawła Adamowicza jak wyglądał, tego nikt nie wie, bo był niewyraźny lub wycięty przez TVN jako „drastyczny”. Został on poddany nachalnej edycji i manipulacji. Jeśli ktoś jeszcze nie widział tego niewyraźnego zamachu, zawsze może go nie zobaczyć chociażby tutaj:

https://www.youtube.com/watch?v=petniBsyx90

nieco lepsza jakość (z innego kąta) lecz niestety wycięte odliczanie jest również tutaj:

Co zatem na tym zamachu rzeczywiście widać? Ten pierwszy niewyraźny film to bardzo ważny materiał, bowiem mimo słabej jakości obrazu, dźwięk jest w porządku, a właśnie on zawiera sprawę kluczowego znaczenia: wyraźną komendę wydaną dla Adamowicza:

Słychać bowiem i trochę widać, że kiedy się kończy finałowe odliczanie:

– dziesięć, dziewięć, osiem, siedem, sześć, pięć, cztery, Paweł!, Paweł! (Adamowicz na ten sygnał unosi swoje światełko w górę), trzy, dwa, jeden, i już!!!

W tym momencie zamachowiec jak puma wyrusza przed siebie w idealnej do tego chwili, czyli kiedy błyski rac na moment odwracają uwagę wszystkich. Podbiega pod ich osłoną w rejon, gdzie stoi Adamowicz i tam rozpoczyna się trwająca ułamek sekundy przepychanka.

Jest kilka nerwowych ruchów, na ziemię spadają iskry z zimnego światełka, które wcześniej uniósł Adamowicz i zamachowiec odchodzi od niego. Ci, którzy chcieli rozdzielić go z Adamowiczem, rezygnują z tego zamiaru w tym momencie, a zamachowiec swobodnie spaceruje po scenie napawając się triumfem.

Kolejnym ciekawym faktem jest obezwładnienie napastnika. On po prostu czekał aż ktoś w końcu podejdzie aby go „obezwładnić”. Czekał, rozglądał się za kimś kto go aresztuje, czekał, czekał, wzrokiem aż prosił żeby ktoś z ochrony zareagował, aż w końcu połapał się że to już jest ten moment i podszedł zakończyć scenę. Zamachowiec ucieszył się na jego widok i jak na amerykańskich filmach położył się na brzuchu.

Zanim jednak zamachowiec się poddał, pokazywał wszystkim uniesione ręce oraz nóż. Nóż, którym rzekomo zadźgano Adamowicza, lecz na którym… nie ma nawet jednej kropli krwi. Nóż błyszczy jak nowy ze sklepu. Oto parę ujęć tego noża wykonanych z odległości metra, tuż zza pleców zamachowca przez kogoś ze sceny.

Na żadnych zdjęciach z zamachu nie widać również słynnej plakietki z napisem „Media”, którą rzekomo podrobił sprawca, aby przedostać się na scenę. Nie ma takiej plakietki ani na jego piersi ani na jego plecach. A podobno nosi się ją na specjalnej limitowanej smyczy. Świadkowie zeznają, że nie sposób było wnieść choćby butelki w pobliże sceny, bowiem wszystkich dokładnie przed imprezą rewidowano.

Każdą torebkę, każdy plecak dokładnie przeglądała ochrona. Nikt nie wniósł nawet małego piwa, a zamachowiec wniósł nóż desantowy? Jakim sposobem? Na niewidzialną plakietkę? A skąd siedząc w więzieniu wiedział w ogóle, jak wyglądają limitowane plakietki do podrobienia? Z raportów wynika, że prosto z więzienia udał się do Warszawy, tam spłukał się w kasynie i pociągiem na gapę powrócił do Gdańska. Zatem z czego, kiedy i jak podrobił plakietkę „Media”, której nigdzie nie było widać?

Dlaczego spośród setek osób będących na miejscu zdarzenia, absolutnie nikt nie zareagował prawidłowo? Ani jedna osoba? Przecież ludzie na widowni powinni po staropolsku zakląć, krzyczeć lub wdzierać się na scenę. Po co?

Dlaczego więc, absolutnie nikt z setek osób na widowni i na scenie nie zachował się prawidłowo? Dlaczego wszyscy stali i z uśmiechem na ustach filmowali zamachowca? Dlaczego nie spłoszyły się nawet małe dzieci stojące obok zabójcy? Dlaczego wszyscy ludzie metr obok niego cały czas się cieszyli?

Kierownik sceny wręcz upomniał podczas odliczania Pawła Adamowicza słowami „Paweł, Paweł”, aby na ten znak on wysoko uniósł swoje światełko, co jest dowodem na to, że Adamowicz to też aktor tego widowiska a nie ofiara zamachu. Przypuszczam że on zareagował w ustalony sposób po to, aby nieznajomy napastnik z kimś innym go nie pomylił.

Akcja ratownicza.

Na portalu wolnego miasta Gdańsk można zobaczyć już w lepszej jakości przebieg żenującej akcji ratowniczej oraz posłuchać, jeszcze bardziej żenujących wypowiedzi obsługi nie mającej pojęcia o co chodzi:

Sama natomiast reanimacja to jeszcze większy skandal niż zamach.

Ofiara ataku nożem w serce ma prowadzony masaż serca. Tego oczywiście nie robi się przy ranach serca. Lekarze, którzy już się na ten temat wypowiedzieli stwierdzili stanowczo, że za coś takiego lekarz/ratownik powinien mieć postawione zarzuty i odebrane uprawnienia.

Zranionego serca się nie dotyka. A jak jest w nim jakiś nóż to się go tam zostawia aby nie powiększać szkód i krwawienia. Absolutnie nie masuje się rannego serca. A tymczasem, ktoś aż pół godziny, mocno i rytmicznie wykonywał reanimacyjny masaż.

Dziwna jest też sama sekcja zwłok, z której wynika:

Adamowicz zmarł od rozległych ciosów nożem a nie od 30 minutowego ucisku serca naciętego nożem. Wszyscy jednak widzieliśmy coś zupełnie innego: po zamachu Adamowicz żył jeszcze długo – wyzionął ducha dopiero po nieudolnej reanimacji prowadzonej przez przygrubą ratowniczkę i po interwencji szpitalnych ”cudotwórców” , którym udało się jakomś cudem wpompować w ciało Adamowicza ponad 20 litrów krwi.

Takiej akcji ratunkowej nikt zdrowy by nie przeżył, a co dopiero ranna ofiara ataku. Media twierdzą, że to były trzy ciosy nożem bojowym i że każdy z nich był profesjonalny w sensie śmiertelny. Dlaczego więc aż tyle godzin Adamowicz żył po rzekomo śmiertelnych ciosach?

Gruszka leżąca obok przygrubej ratowniczki znęcającej się nad rannym Adamowiczem w ogóle nie była używana do pompowania tlenu lub powietrza. Ot rekwizyt mający sprawić wrażenie, że robiona jest reanimacja.

Krzyki tuż po zamachu również budzą najwyższe zdumienie. Nikt nie wołał „lekarza!”, czy jest na sali lekarz?!”, „wezwać lekarza!”, lecz zamiast tego ktoś zawołał kilka razy wyraźnie: „medyk!”. „Medyk!” – gdyby ktoś tego jeszcze nie wiedział – to się krzyczy na amerykańskich filmach wojennych a nie na polskich świeckich tradycjach. Amerykańscy reżyserzy tego widowiska dali ciała na najwyższym poziomie wtopy, bo zdradzili miejsce, gdzie wyreżyserowano ten zamach. Nawet dubbingu nie dopracowali jak należy.

Podczas reanimacji w filmowym stylu, ktoś z obsługi stanowczym tonem nakazuje zrobić „breakout/blackout”. W branży filmowej oznacza to „wyłączyć oświetlenie i nagłośnienie”. Po co coś takiego nakazano na polskim zamachu? Tak więc zrozumiałe jest, że jego agonię również wyreżyserowano po amerykańsku plagiatując inne amerykańskie produkty: zamachy fałszywej flagi – jak chociażby ten podczas maratonu w Bostonie. Do tego rodzaju „zamachów” zatrudnia się tak zwanych „aktorów kryzysowych”, a le o tym napiszemy w oddzielnym materiale.

Osoba reanimowana daje się przez chwilę zauważyć jako nie posiadająca zarostu na twarzy, co jest nieco osobliwe, bo kilka minut wcześniej przemawiający Adamowicz posiadał zarost na twarzy.

Totalny brak śladów krwi na scenie i ubraniach ratowników to kolejne zagadki budzące najwyższe zdumienie. Przy ranie aorty, serca i innych organów wewnętrznych scena i ratownicy robiący masaż serca powinni być skąpani we krwi po same pachy. Krwi jednak żadnej nigdzie nie widać. Ani kropelki. Cały sprzęt, nosze, ubrania ratowników i nawet wyprowadzany zamachowiec, są czyste i nie skalane nawet plamką.

Całkowity brak policji zabezpieczającej miejsce tragedii to kolejne kuriozum. Służby powinni natychmiast profesjonalne zająć się miejscem zdarzenia. Dlaczego nie zrobiono tego co się zawsze robi na miejscu morderstwa? Nikogo z policji nie było godzinami i nikogo z publiki nawet nie wylegitymowano. Ochrona wręcz rozkazywała świadkom rozejść się do domów.

Kilku ludzi w kominiarkach kręciło się bez sensu po scenie – zupełnie jak podczas zamachu w Paryżu na Charlie Hebdo. Powstaje pytanie kom byli ci ludzie?

Kolejną kontrowersją jest dziwnie oznakowana „karetka” jaka podjeżdża zasłonić to czego nie udało się zasłonić parawanem. Na tej nietypowej karetce znajduje się masoński symbol, czyli słynny cyrkiel. Dopiero na drugiej jest normalna nazwa miasta, dla którego karetka jeździ w ramach pogotowia ratunkowego.

Ta jednak, która zabrała Adamowicza jest pierwsza – i właśnie tą, „masońską” karetką Adamowicz ze sceny zamachu został zabrany. Jest sprawą bardzo ciekawą, czy ten pojazd prócz tego zamachu kiedykolwiek był na ulicach widziany.

Mimo dziesiątek ludzi filmujących zdarzenie telefonami, nadal brak jest w sieci innych ujęć tego zamachu.

Zaraz po zdarzeniu ruszyła machina medialna, tak zwani „świadkowie”, zeznawali z uporem maniaka swą mantrę nie wnoszącą kompletnie niczego: „Widziałam człowieka z nożem”, „On miał nóż w prawej ręce, chyba” i tym podobne. Świadków ataku natomiast… no nie ma. Nie ma świadków, bo kazano się wszystkim świadkom rozejść do domu. Czy to jest normalne?

Jacek Międlar komentuje nowe nagranie z momentu ataku na Pawła Adamowicza, wątpliwą żałobę Magdaleny Adamowicz oraz analizuje czy śmierć byłego prezydenta Gdańska może być faktem. Obejrzyjcie koniecznie.

https://ebd.cda.pl/620×395/305332825

Adamowicz generalnie nie miał dobrej opinii jako, że rzekomo zajmował się dokładnie tym samym co warszawska mafia mieszkaniowa, oto kilka artykułów o tym kim był ten zacny człowiek.

http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/nagy-wybuch-gazu-zaatakowa-nozem-prezydenta-gdanska
https://gazetawarszawska.com/index.php/pugnae/2910-gdansk-nie-zyje-wojciech-dabrowski-ktory-prowadzil-strajk-glodowy-przed-urzedem-miejskim
https://gazetawarszawska.com/index.php/politics/2914-zlote-interesy-prezydenta-pawla-adamowicza

Minął rok od finału WOŚP, na którym dokonano „zabójstwa” Prezydenta Gdańska. Zdarzenie to pozostawia nam, nadal więcej pytań niż odpowiedzi, a samo ”morderstwo” przypominało groteskowy spektakl pomyłek w którym tak do końca nie wiadomo o co chodzi.

Exit mobile version