BADANIA DOWODZĄ ŻE CZŁOWIEK NIE POSIADA WOLNEJ WOLI.
26 lutego 2020PODWODNY PORTAL U WYBRZEŻY MALIBU
27 lutego 2020W 1965 r. Na terytorium Ekwadoru przedsiębiorca i etnolog Juan Moricz, z pomocą lokalnych Indian, odkryli najstarszy sztuczny podziemny system łączności. Według niego odnaleziono tam wyjątkową bibliotekę książek, których arkusze były cienkimi metalowymi płytkami pokrytymi tajemniczymi symbolami. Dziennikarze natychmiast nazwali to znalezisko Biblioteką Atlantis.
Tajemnicze metalowe księgi.
Historia tego sensacyjnego odkrycia jest bardzo zagmatwana, pełna intryg i tragicznych wypadków. W rezultacie to, co mogło zmienić całą historię ludzkości, znów zaginęło – miejmy nadzieję, że nie na zawsze. Wszystko zaczęło się od oświadczenia argentyńskiego biznesmena Juana Moricza o odkryciu w Ekwadorze ogromnego starożytnego podziemnego labiryntu, w którym odkrył on tajemniczą bibliotekę książek z metalowymi stronami.
Według Moricza odkryte przez niego podziemne tunele rozciągają się na tysiące kilometrów pod terytoriami trzech krajów jednocześnie – Argentyny, Peru i Ekwadoru. Główne wejście znajduje się w niedostępnym regionie dżungli, w którym łączą się rzeki Santiago i Coangos. Naukowiec zauważył, że tunele są wyraźnie sztucznego pochodzenia, ich ściany są bardzo gładkie, dosłownie wypolerowane, sufity są równe i płaskie, jakby pokryte szkliwem. Przejścia z tuneli doprowadziły badacza do imponujących podziemnych sal. Jednak znacznie ciekawsze niż komunikacja podziemna było to, co odkrył w nich Moricz. Według naukowca znalazł starożytną bibliotekę 20-kilogramowych książek złożonych z cienkich blach o wymiarach 96 na 48 cm.
Na każdej z tych stron wyryto lub wytłoczono tajemnicze znaki. Według Moricza była to biblioteka starożytnej wymarłej cywilizacji.
Oprócz biblioteki Moricz znalazł w lochach dużą liczbę złotych postaci różnych zwierząt. Były słonie, żubry, krokodyle, małpy, jaguary. Postacie te umieszczono wzdłuż ścian hal i chodników. Co ciekawe, podłoga tuneli została ozdobiona bardzo interesującymi rysunkami.
Warto wspomnieć o rysunku z podłogi. Grawerowany na podłodze tunelu przedstawiał skamieniałego dinozaura! Przypomnijmy, że zgodnie z ogólnie przyjętymi danymi dinozaury wymarły 65 milionów lat temu, jednak liczba ta datowana jest na około 4-9 tysięcy lat pne. Co można powiedzieć o prawdziwych spotkaniach dinozaurów z przedstawicielami tej starożytnej cywilizacji?
Moricz znalazł również bardzo tajemniczą postać na zewnątrz. Dziwne stworzenie o prostokątnym ciele i okrągłej głowie stało na kuli ziemskiej i trzymało słońce i księżyc. Inna postać, nazywana „pilotem”, była w hełmie ze słuchawkami. Ubranie „pilota” przypominało skafander kosmiczny, do którego prowadziły kable, przymocowano pierścień i ręce postaci w rękawiczkach. Jedno ze zdumiewających znalezisk Moricza przypominało model Concord naddźwiękowego samolotu pasażerskiego.
Juan Moritz wysłał jedną taką figurkę „samolotu” do muzeum stolicy Kolumbii, Bogoty, a drugą zostawił w lochu. Eksperci, którzy badali artefakt odlany z czystego złota, doszli do wniosku, że jest to w rzeczywistości model samolotu. Wskazały na to geometrycznie regularne skrzydła i wysoki pionowy statecznik, który jak wiadomo, nie występuje u ptaków.
Odkryte tajemnice przytłaczają.
Gazety informowały, że Juan Moricz podczas negocjacji z prezydentem Ekwadoru rzekomo wynegocjował sobie prawo do pełnej kontroli nad znaleziskiem i zastrzegł sobie prawo do filmowania i fotografowania.
Po swoim odkryciu Moricz zaczął mieć problemy ze snem. Być może obawiał się, że ktoś bardziej wybitny przysłuży się jego odkryciu, lub że jakaś gang splądruje skarby lochów, pozostawiając go z niczym. Dlatego trzymał w tajemnicy wejście do lochów i każdą informację na ten temat zachowywał dla siebie.
Jednak odkrycie wciąż wymagało od niego podjęcia pewnych działań, konieczne było utrzymanie pewnego „szumu medialnego” wokół znaleziska, w przeciwnym razie zniknie nadzieja dla głównych sponsorów i pomocy znanych instytucji naukowych. Właśnie wtedy postanowił zaangażować Ericha von Danikena, który stał się bardzo sławny po publikacji swojej książki ”Rydwany bogów”.
W 1972 roku Moricz i Daniken spotkali się w Ameryce Południowej. Daniken twierdził, że wtedy Moritz pokazał mu tajne wejście do podziemnego systemu łączności w ”Cueva de los Tayos” (Cave of the Oilbirds).
Odkrywca nie otworzył jednak Danikenowi sali z tajemniczą biblioteką, ale pokazał mu tylko niesamowity labirynt.
Po tym, jak Moricz i Daniken wyszli z jaskiń, Moricz zabrał go na spotkanie z ojcem Carlosem Crespim, który posiadał dużą kolekcję podobnych metalowych tabliczek, które były również pokryte tajemniczymi rycinami i glifami i które pozostały niezbadane do dziś. Niektóre płyty wyglądają staro, wykończone bardzo misternie i wygrawerowane glifami. Inne wydają się być prawie nowe i wykonane w prostym stylu. Większość płyt składa się z mosiądzu, cynku i miedzi. A amerykański naukowiec, profesor Heather Lechtmann z Massachusetts Institute of Technology, udowodnił w badaniu, że przedkolumbijscy mieszkańcy Ameryki Południowej byli mistrzami w powlekaniu metalu bardzo cienkimi warstwami złota, w niektórych przypadkach Grubość od 0,5 do 2 mikrometrów.
Część kolekcji ojca Crespiego znajduje się obecnie w Muzeum Banco Central w Cuenca w Ekwadorze. Główny restaurator, José Maldonado, napisał:
„Nic nie wiemy o pochodzeniu tych obiektów ani o tym, gdzie je znaleziono”.
Idąc tropem tej historii, Erich von Daniken opublikował książkę „Gold of the Gods”. Opisał w nim proste i gładkie ściany tuneli, które tak go zszokowały. Jednak w wywiadzie dla niemieckich publikacji ”Stern i Spiegel” Juan Moricz nieoczekiwanie stwierdził, że nigdy nie był w tunelach z Erichem von Danikenem. To oświadczenie podważyło reputację Szwajcarów, którą uczeni posiadali już po swojej książce ”Rydwany bogów”.
Później Moritz przyznał jednak, że pokazał Erichowi von Daniken nieistotną jaskinię niezwiązaną z główną siecią podziemi. Najprawdopodobniej w ostatniej chwili Moricz zdał sobie sprawę, że Szwajcarzy, „już awansowani” w mediach, mogą zepchnąć go jako pioniera na drugi plan.
W wywiadzie dla magazynu Spiegel z 19 marca 1973 r. Moricz potwierdził rzeczywistość odkrytych przez siebie tuneli, które wskazała mu pewna tajemnicza osoba. Wkrótce szkocki naukowiec i podróżnik Stanley Hall skontaktował się z Moriczem. Zaprosił go do zorganizowania wspólnej wyprawy ekwadorsko-brytyjskiej z udziałem armii ekwadorskiej, biologów, botaników i różnych specjalistów.
Stanley uważał, że wyprawą powinien kierować ktoś z wielkim autorytetem i zaproponował, że będzie to astronauta Neil Armstrong, który przyjął ofertę i 3 sierpnia 1976 r. Grupa naukowców pod dowództwem Armstronga zeszła do tuneli. Udało im się znaleźć jaskinię grobową z siedzącym zmumifikowanym ciałem, a biologowie, którzy dołączyli do wyprawy, odkryli około czterystu nieznanych roślin w pobliżu jaskini.
Jednak na tym się skończyło – nigdy nie dotarli do biblioteki metali. Wygląda na to, że Juan Moricz po raz kolejny bał się, że wszystkie laury odkrycia zbierze ktoś inny, ponieważ Armstrong był znacznie bardziej autorytatywny niż Daniken.
Światełko nadziei.
W 1991 roku Moricz zmarł, ale Hallowi udało się znaleźć człowieka, który pokazał mu wejście do tunelu. To był Petronio Jaramillo. Zgodził się spotkać z Hallem i stwierdził, że Moricz pokazał Armstrongowi zupełnie inną jaskinię. Jeśli wierzysz Petronio, to w 1946 roku wszedł do pokoju z biblioteką metalowych książek ze swoim wujem, który przyjaźnił się z plemieniem Shuar, które strzegło wejścia do labiryntów. Jaramillo potwierdził, że osobiście widział tysiące metalowych książek na półkach.
Pertonio ponownie odwiedził lochy i postanowił wyjąć kilka książek z półek, ale nie mógł ich wyciągnąć, było to niezwykle trudne. Twierdził też, że w drugiej sali znajduje się kilka kwarcowych tabliczek, być może także nośników informacji. Mówił on także o licznych posągach ludzi i zwierząt oraz zapieczętowanych złotych drzwiach, prowadzących najprawdopodobniej do grobowców. Wędrując przez lochy, wszedł do pokoju, w którym znajdował się duży półprzezroczysty sarkofag ogromnej pozłacanej mumii.
Hall zgodził się z Jaramillo na zorganizowanie wyprawy w celu zbadania lochów. Niestety konflikt między Peru a Ekwadorem, który wybuchł w 1995 r., Zmusił naukowców do odłożenia ekspedycji. Następnie w Ekwadorze zmienił się reżim polityczny, a gwałtowne pogorszenie sytuacji w kraju zmusiło Hall do powrotu do Europy.
W 1998 roku otrzymał straszne wieści – Petronio został zamordowany tuż obok swojego domu. Chociaż atak wyglądał jak napad uliczny, nie można wykluczyć, że ktoś wyeliminował „klucz” do odkrycia biblioteki Atlantydy.
Ciąg dalszy poszukiwań.
Chociaż Hall nigdy nie znał dokładnej lokalizacji biblioteki to w maju 1998 r. zorganizował kolejną wyprawę z Mario Petronio, synem zamordowanego poszukiwacza. Dotarli oni jednak do punktu wyjścia.
W maju 2000 r. poszukiwacze stworzyli mapy lotnicze, wskazujące zakręt na rzece Pastaz oraz linię klifu, skrywającą jaskinię wejściową do systemu tuneli, które rozciągają się na kilka mil. Hall odwiedził to miejsce i stwierdził, że idealnie pasuje do opisu z pierwszych wypraw.
Informacje te skłoniły badacza do spekulacji, gdzie może być wejście do jaskini, ponieważ, jak powiedział Jaramillo, wejście jest ukryte pod wodą i aby dostać się do labiryntu, musisz przepłynąć podwodny tunel.
17 stycznia 2005 r. Hall poinformował rząd Ekwadoru o lokalizacji jaskini odpowiadającej opisowi pierwszych poszukiwaczy, miał on nadzieję na kolejną ekspedycję tym razem z pomocą środków rządowych. Jednak był to jego największy błąd, reżim rządowy położył łapy na projekcie a sprawa została wyciszona
Dla każdego zainteresowanego współrzędne lokalizacji to: – 77 ° 47’34 ′ długości geograficznej zachodniej i 1 ° 56’00 ′ szerokości geograficznej południowej.
Poszukiwacz udowodnił, że potrzeba dziesięcioleci lub zmiany w światopoglądzie, zanim ludzie będą mogli współpracować dla wspólnego celu. Wszystko, czego potrzeba, to poczucie współpracy i otwartości. Zbyt wielu ludzi próbowało wykorzystać bibliotekę jako dowód własnej teorii o przybyciu kosmitów.Być może dlatego te misje były skazane na niepowodzenie. Może powinniśmy pozwolić bibliotece mówić za siebie.
Do dziś dziesiątki entuzjastów i poszukiwaczy skarbów jest zaangażowanych w poszukiwania, ale jak dotąd bez powodzenia.
Źródło:
https://www.soulask.com/the-found-and-lost-atlantis-library/