OKULTYSTYCZNE RELIKTY – GDZIE NAZIŚCI PRZEPROWADZALI SWOJE RYTUAŁY NA TERENIE POLSKI ?
22 kwietnia 2021TAJEMNICE PODZIEMNEGO ŚLĄSKA – LOTNISKA WIDMO, TAJNE WAROWNIE I BUNKRY ARMII NAZISTOWSKIEJ I RADZIECKIEJ.
24 kwietnia 2021Kim są lekarze, tak bardzo poważane osoby w życiu społecznym, w cywilizacji ludzkiej ? Jakimi metodami się posługują ci magicy ? Jakich narzędzi i środków używają w swojej magicznej profesji ? Dlaczego mało kto wie, że lekarze to kapłani starożytnych technik magicznych ? Dziś są ubrani w białe kitle mające symbolizować czystość (rytualną) i białą magię ! Jak było z tą profesją w starożytności ?
Oto mały wycinek wiedzy tajemnej, a także przypomnienie, że leczenie nie opiera się tylko na chemi ! Zresztą słowo „chemia” wywodzi się z alchemii, a ta pochodzi od arabskiego al-chimija, co jest konstrukcją w prostej linii od Kham (khemit), będącego określeniem Egiptu, oraz biblijnego Chama. Związek khemeii z religią i jej praktykami był w starożytności bardzo silny, a dodatkowo wzmacniamy przez zawiłą symbolikę stosowaną przez adeptów tej tajemnej nauki.
Rdzeń słów „leczenie” i „lek” jest pochodzenia indoeuropejskiego, a więc wspólny dla dawnych i obecnych form obu tych wyrazów w wielu językach europejskich. Staropolskie słowo „leczyć” było odpowiednikiem dzisiejszego słowa „wyciągnąć” w odniesieniu do różnorodnych sytuacji (nie tylko tych związanych z chorobami). „Wyciąganie choroby z ciała chorego” było tylko jednym z aspektów stosowania tego staropolskiego słowa. Językowe badania porównawcze języków słowiańskich wskazują też na magiczny kontekst słowa „leczyć„.
W świetle tych badań „leczenie” odnosiło się między innymi do „zaklinania choroby” ! Obecnie standardowo tłumaczone słowo ‚leczenie’ jest szeregiem czynności medycznych, z użyciem stosownych leków i aparatury, zmierzających do przywrócenia równowagi (homeostazy) organizmu dotkniętego chorobą lub kalectwem. Utrzymanie wewnętrznej stabilności warunków (homeostazy) wymaga regulowania lub kontrolowania wartości najważniejszych parametrów wewnętrznego środowiska organizmu, (w tym i psychiki ! ‚homeostaza duchowa‚).
Dlatego w papirusach egipskich i manuskryptach greckich można odnaleźć zdanie (przypisywane Thotowi): „tego, czego oczekujesz, nie osiągniesz, jeżeli ciałom nie odbierzesz ich stanu cielesnego i jeżeli substancji bezcielesnych nie zdołasz przekształcić w ciała”. Zdanie to stało się podstawą alchemii średniowiecznej.
Z kolei farmacja to nauka o lekach. Nazwa pochodzi ze starożytnego egipskiego: ph-ar-maki znaczącego „kto zapewnia bezpieczeństwo„, i jest także jednym z 300 imion boga Tota. W starożytnym Egipcie wiedza medyczna spisywana była w księgach boga Thota. Nauka starożytnych egipskich lekarzy polegała przede wszystkim na zgłębianiu 42 „świętych ksiąg” (zwanych hermetycznymi). Ostatnie 6 z nich zawierało wiadomości z medycyny. Lekarze kapłani byli zobowiązani postępować zgodnie z tymi księgami, w przeciwnym razie byli karani. Po zakończeniu nauki adepci składali przysięgę, której sens od współczesnej przysięgi Hipokratesa różni się tylko imionami wzywanych bogów !
Starożytni Egipcjanie wierzyli, że sztukę leczenia wymyślili bogowie. I to bynajmniej nie po to aby ulżyć w cierpieniu swoim wyznawcom. Wymyślili ją, ponieważ sami bardzo tego potrzebowali. Egipskim bogom niezwykle często zdarzało się chorować, odnosić rany, a nawet umierać, co jest bardzo ciekawe, bo co to za ‚kosmiczni’ lub innowymiarowi „bogowie”, cierpiący na choroby ?
Farmakologia jest ważną dziedzina nowoczesnej magii, Greckie φάρμακον (pharmakon) znaczy między innymi ‚lekarstwo’, a logos to ‚słowo‚, ‚nauka’, może oznaczać „rozum”, lecz także „myśl” i „prawo”. W tym miejscu należy dokładniej przedstawić państwu słowo ‚pharmakon‚ i jego odmiany, w tym celu zajrzymy do najlepszego polskiego słownika starożytnej Greki, „Wielkiego słownika grecko-polskiego” Remigliusza Popowskiego, trzy zaznaczone greckie wyrazy, związane z pharmakion’em oznaczają:
aby dokładnie zrozumieć sens tego słowa przytoczymy tu oryginalne zdania starożytnych świętych pisarzy:
„ i nie opamiętały się ani w swoich morderstwach, ani w swoich czarach, ani w swoim nierządzie, ani w swoich kradzieżach” – Objawienie Jana 9:21
tekst oryginalny: „και ου μετενοησαν εκ των φονων αυτων ουτε εκ των φαρμακειων αυτων ουτε εκ της πορνειας αυτων ουτε εκ των κλεμματων αυτων”
Kolejny urywek z Listu do Galacjan 5:19-21 także zawiera to słowo:
Wyraźne natomiast są uczynki ciała, a mianowicie: cudzołóstwo, nierząd, nieczystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, nieprzyjaźnie, spór, zazdrość, wybuchy gniewu, samolubstwo, poróżnienia, odstępstwa, zawiści, zabójstwa, pijaństwa, hulanki i tym podobne; o tych zapowiadam wam, jak i już zapowiedziałem, że ci, którzy takie rzeczy czynią, Królestwa Bożego nie odziedziczą.
Powyższy tekst oryginalny z Galacjan 5:19-21, ze słowem czary ‚farmakeia‚: „φανερὰ δέ ἐστιν τὰ ἔργα τῆς σαρκός, ἅτινά ἐστιν πορνεία, ἀκαθαρσία, ἀσέλγεια, εἰδωλολατρία, φαρμακεία, ἔχθραι, ἔρις, ζῆλος, θυμοί, ἐριθείαι, διχοστασίαι, αἱρέσεις φθόνοι, μέθαι, κῶμοι, καὶ τὰ ὅμοια τούτοις, ἃ προλέγω ὑμῖν καθὼς προεῖπον ὅτι οἱ τὰ τοιαῦτα πράσσοντες βασιλείαν θεοῦ οὐ κληρονομήσουσιν. „
Ja widać Farmakios to czarownik, guślarz, magik. Farmakeia to trucicielstwo (chemia, środki chemiczne, narkotyki, alkochol, itp.), czary, magia. Natomiast farmakion to: zaczarowany napój (homeopatia), napój miłosny (viagra), urok, czary, gusła.
To co dalej będzie tu przedstawione, można by uznać za wiedzę z pogranicza nauki, jednak dzisiejsi czarodzieje ‚farmakis‚, lub jak kto woli ‚lekarze-medycy’, sami udowadniają, że istnieje dusza, albo nadprzyrodzony aspekt w konstrukcji ludzkiej ! Te badania istnieją i są bardzo solidne ! Prowadzili je specjaliści z dziedziny farmakologii oraz innych gałęzi medycyny. Dlatego dalsze informacje mają jak najbardziej związek ze starożytną wiedzą, odnośnie tego zapomnianego elementu, który jest niezwykle istotnym w procesie zdrowienia.
Tajemnice Farmaki
Farmakologia jest dziedziną medycyny i farmacji; jest nauką o działaniu leków, czyli mechanizmach ich działania na organizm-psychikę oraz skutkach tego działania. Trzeba pamiętać, że wiele leków nie działa na pewne osoby lub działa nie tak jak powinny (placebo), lub działają tylko w określonych warunkach-dawkach. Samo działanie jest tu więc tajemnicą, którą farmakologia stara się ustalić, bo przecież znane jest działanie ‚braku czegokolwiek’ lub substancji neutralnej.
Efekt placebo ma często zastosowanie gdy działanie prawdziwego leku mogłoby być szkodliwe dla pacjenta, ale oszukanie go przez wmówienie, że przyjął lek, może poprawić jego sytuację psychiczną. Jak zaznaczyłem wcześniej placebo stosuje się również w badaniach nad działaniem leków, zabiegów medycznych i niekonwencjonalnych. Zdarza się, że pacjent, który przyjął placebo zamiast prawdziwego leczenia naprawdę zdrowieje.
Okazuje się także, że sama wizyta lekarza, czy drobna porada udzielona niekoniecznie w gabinecie może znacznie poprawić stan pacjenta. Ta sfera psychiki człowieka jak i wpływu konkretnej informacji (sytuacji) nie jest do końca zbadana. W średniowieczu powszechne było stosowanie zasady ante patientum latina lingua est (w obecności chorego używaj tylko łaciny), czy informowanie chorych księży, że zostali „awansowani” do godności biskupich.
Podobnie aktualne dyskusje „czy należy informować umierających pacjentów o ich stanie” i „czy należy informować chorego o przypuszczalnym rozpoznaniu bez jego potwierdzenia” w gruncie rzeczy opierają się na wierze w placebo (czy chęci uniknięcia efektu nocebo – efektów ubocznych wywołanych przyjęciem placebo), a to jest już bliskie, a właściwie jest posługiwaniem się informacją jako środkiem oddziaływania na danego człowieka, na wywoływanie reakcji w organizmie ! (magią?)
Oczywiście starożytni znali działanie placebo, dlatego ich zachowanie musiało być stanowcze. Starucha (starożytny szaman/ka/lekarz), która rzucał zaklęcia przeciw czarownikowi, musiał imponować pewnością siebie i dynamiką działania. Domyślamy się, że taka postawa dobrze oddziaływała na samopoczucie pacjenta i tym samym wpływała na poprawę jego stanu zdrowia. Przykłady zawierających duży ładunek emocjonalny zaklęć zawiera fragment obrzędu, który teraz przytoczymy.
Zwyciężyłam je, słowa czaru. Mocny to był czar, lecz moje czarodziejstwo zwyciężyło. Rzuciłam podwójny urok — naplułam na nich i rozpłaszczyłam ich pod stopą. Niechaj osioł ich pokala, niechaj wół ich opaskudzi! Niech ludzie po nich depczą, niech na nich plują! Niech będą opluci — słowa czaru i sam czarownik ! – Potem starucha spluwa jeden raz i tak mówi: ‚Niech przeklnie go tysiąc bogów, tego czarownika! Niechaj przeklną go niebo i ziemia!’
Jedno z tych pełnych ekspresji zaklęć zawiera w istocie rzeczy wiadomość na temat sposobu rzucania uroku — czarownik splatał sznur, wymawiając przy tym odpowiednią formułę magiczną. Również sznurem, splecionym ze ścięgien zwierzęcych, posłużyła się Uruwanda w obrzędzie oczyszczenia (uwolnienia) od czarów „złego języka„:
Tak [mówi] Uruwanda. Kiedy dokonuję obrzędu na języku, to splatam sznur ze ścięgien, trzymam go dłonią, a ścięgna przywiązuję do trzciny. I wiążę je, po czym precz […] i wrzucam w płomienie. Podczas tego obrzędu mówię tak: «Oto było to razem [?] naciągnięte [napięte]. Jak sznur wiązał język zła, język czarownika, tak samo niech będzie […].”
Z pewnych wskazówek wynika, że obrzęd dokonywany przez Uruwandę trwał co najmniej trzy dni i był bardzo złożony. W rytuałach tej grupy zaznacza się wyraźnie składnik religijny, do którego jeszcze powrócimy.
Odpowiedzialność lekarzy
Na początku (po potopie), w czasach prawdawnych, medycyna obracała się w sferze magii. Tym, kto uzdrawiał był kapłan lub szaman. Wraz ze wzrostem znaczenia świątyń, kapłani stali się pierwszymi „lekarzami”. Już wtedy przed lekarzami były stawiane wysokie oczekiwania ! W Kodeksie Hammurabiego znajduje się ciekawy artykuł, traktujący o praktykach lekarskich: „Jeżeli lekarz wykona operację komuś nożem brązowym i go uleczy – należy zapłacić lekarzowi 10 sykli srebra. Jeżeli lekarz wykona operację komuś nożem brązowym i śmierć jego sprowadzi – należy ręce mu obciąć”.
Jeżeli chodzi o stosowanie magii w intencji zaszkodzenia komuś (sytuacja powyżej), to na przykład w państwie hetyckim było surowo zakazane, a czarowników ścigano i karano. W okresie starohetyckim nie wolno było nawet wymówić słowa „czary”; niewolnika karano za to śmiercią, a człowieka wolnego grzywną w wysokości jednej miny (ok. 340 g) srebra !
Znane są liczne obrzędy przeciw czarnoksięstwu. Ich liczba świadczy o tym, że działalność czarowników była w państwie hetyckim poważnym problemem. Uważano, że czarami można spowodować nie tylko śmierć jednostki, ale i zarazę, czyli masowe umieranie ludzi. Zachowała się wzmianka o zarazie rzekomo wskutek czarów, która wybuchła w kraju Salattanni. Zły czar można było rzucić nawet na bogów i wtedy odwracali się oni od człowieka, którym się dotąd opiekowali.
Wiele zabiegów hetyckich, których przeznaczeniem było przeciwdziałanie czarom zawiera skomplikowane rytuały oczyszczania, przeprowadzane przez tzw. „staruchę”. Elementem wspólnym tych obrzędów jest recytowana w trakcie rytuału prośba skierowana do bogów, aby to oni skierowali swój gniew na czarownika:
„…Starucha wrzuca nici do ognia i mówi tak:
Tak jak spaliłam te nici i one już nie powrócą tak samo niech będą spalone słowa czarownika”. Potem gasi ogień wodą Następnie starucha spluwa i mówi tak: „Niech (czarownika) przeklnie tysiąc bogów, niech przeklną go niebo i ziemia!…
(Nadużywanie środków farmakologicznych [farmakija-logicznych, czyli czaro-rozumowych = umysłowych] typu alkohol i narkotyki, przez dzisiejszych domorosłych czarowników, jest uznawane przez wielu znawców jako świadome, bądz nieświadome stosowanie odmiennych stanów świadomości, co było stosowane przez starozytnych, by nawiązać kontakt z innymi bytami (duchowymi), by nabyć mocy magicznych !)
Magia nici
Wszyscy wiemy, że lekarze i miejsca, w których obecnie prowadzi się leczenie muszą dbać o czystość, w pewnym sensie, podobnie było w starozytności. Zanim starożytni przystąpili do rytuałów, musieli przeprowadzić oczyszczanie, które było jedną z pierwszych, najstarszych czynności obrzędowych, wokół których zbudowana została cała aranżacja, składająca się na późniejsze skomplikowanie i widowiskowość zabiegów magicznych.
Często jako metody służącej usunięciu i przemieszczeniu rytualnej nieczystości stosowano różne czynności wykorzystujące wełniane lub lniane nici, a nawet zwierzęta, w tym przypadku ptaki, których głównym zastosowaniem było przejęcie na siebie nieczystości zabranej z ciała pacjenta. Mówi się o tym również w Biblii:
Kapłan każe, żeby ten, który ma być oczyszczony, przyniósł dwa ptaki żywe, czyste, kawałek drzewa cedrowego, nitki karmazynowe i hizop. Potem kapłan każe zabić jednego ptaka nad naczyniem glinianym napełnionym żywą wodą. Następnie weźmie drugiego ptaka, żywego, wraz z kawałkiem drzewa cedrowego, z nitkami karmazynowymi i z hizopem i zanurzy to wszystko razem z żywym ptakiem we krwi ptaka zabitego nad wodą żywą. Potem pokropi siedem razy tego, który ma być oczyszczony z trądu i w ten sposób oczyści go. A ptaka żywego wypuści na pole.
Ks. Kapłańska 14:4
Starożytny Egipt
Medycyna egipska była ściśle powiązana z religią i magią, wierzono w bóstwa uzdrowicielskie takie jak Imhotep, Amenhotep czy syn Hapu. W przypadku choroby również władcy odwoływali się do mocy nadprzyrodzonych. Informacji o medycynie egipskiej dostarczają nam głównie starożytne papirusy. W papirusie Ebersa (ok.1550 p.n.e.). wspomina się o ziołach oraz środkach leczniczych pochodzenia zwierzęcego i mineralnego podawanych chorym w postaci pigułek, czopków, maści, kropli, kadzideł czy kąpieli.
Wiele z nich aplikowano doodbytniczo, inne rozpuszczano w wodzie, mleku, piwie czy winie. W celu zmniejszenia bólu używano przetworów maku oraz substancji spokrewnionych z mandragorą, m.in. atropiny (hioscyjaminy) i skopolaminy (hioscyny).
W starożytnym Egipcie leczono także za pomocą tzw. snu sakralnego. Nie był to zwykły sen, lecz somnambuliczny (lunatyczny), tak głęboki, że człowiek miał nie tylko chaotyczne widzenia, lecz prawdziwe wizje, częstokroć dotyczące wyzdrowienia. Możliwe, że była to jakiegoś rodzaju hipnoza. Starożytna medycyna egipska została opisana przez Herodota ( Dzieje, II,84):
Medycyna jest u nich w ten sposób rozdzielona: każdy lekarz jest tylko od jednej choroby ,a nie od większej jej liczby. Dlatego wszędzie jest pełno lekarzy; jedni są lekarzami od oczu, drudzy od głowy, inni od zębów, jeszcze inni od brzucha, inni wreszcie lekarzami chorób wewnętrznych
Lekarze byli opłacani przez państwo i zorganizowani w hierarchiczną strukturę. Główny lekarz, następnie lekarze poszczególnych prowincji, miast, wsi itd. Lekarz egipski mógł odmówić leczenia przypadków uznanych przez niego za beznadziejne. Nie mógł za to badać dziewcząt pod nieobecność ojca, ani żony pod nieobecność męża. Badanie było bardzo drobiazgowe, obejmowało szeroki wywiad o chorym i jego rodzinie, dokładne badanie chorego oraz wydzielin jego ciała. Najlepsi lekarze służyli faraonom i ich otoczeniu, natomiast ogół ludności był leczony w przyświątynnych instytucjach, kierowanych przez kapłanów-lekarzy.
Wielki rozwój alchemii nastąpił w czasach władcy Egiptu Ptolemeusza II Filadelfosa (285–246 p.n.e.), w Aleksandrii. Właśnie za jego panowania rozwinęły się nowe idee alchemiczne, w tym idea kamienia filozoficznego i eliksiru życia. Philadelphos sam uprawiał alchemię. Był słabego zdrowia i lekarze z jego otoczenia prześcigali się w preparowaniu „cudownych mieszanek” zapewniających zdrowie, siły i długie życie.
Najstarszym alchemikiem chińskim, który pozostawił po sobie pisma był Ge Hong (III w. n.e.). W księdze Baopuzi (抱朴子) opisywał on przemiany alchemiczne za pomocą których można było uzyskać środek zapewniający wieczną młodość i nieśmiertelność oraz posiąść nadprzyrodzone zdolności. Kto zdobył ten lek mógł bez szwanku przejść przez ogień, chodzić po wodzie, rozkazywać duchom i demonom. Rozwój filozofii przyrody, badań empirycznych i aparatury w XVII wieku związany był, między innymi, z porzuceniem celów dawnej alchemii i skupieniu się na bardziej ogólnych celach poznawczych. Stopniowo przyczyniło się to do porzucenia klasycznych żywiołów i sformułowanie idei pierwiastka chemicznego, jednak jego działanie ciągle jest tajemnicą, co pokazują badania placebo.
Biorąc pod uwagę te wszystkie skomplikowane wpływy środków chemicznych na organizm ludzki oraz ważnych albo najważniejszych zależności ludzkiego ducha, duszy, umysłu, Boga, Jezusa na stan zdrowia, wydawać się może słuszne rozważenie rad słynnego rosyjskiego świętego chłopca Sławika Kraszennikowa:
Sławik mówił, że podczas leczenia wszystkich chorób należy koniecznie pić codziennie świętą wodę, pobraną w Święto Objawienia Pańskiego (ros. – святую Богоявленскую воду, według kalendarza juliańskiego – 19 stycznia – od tłum.) na czczo – po łyżeczce od herbaty i świętym olejem na noc robić krzyżyk na piersi, w miejscu, gdzie znajduje się serce. Ale przed tym należy wpierw odmówić modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” oraz złożyć ziemski ukłon (do ziemi). Wszystko to należy robić w ciągu 40 dni, wtedy leczenie będzie szybsze i lepsze. Zioła do leczenia należy zbierać samemu lub przez kogoś bliskiego, kochającego nas i podczas zbierania ziół należy obowiązkowo się modlić (odmawiać modlitwy, jakie znamy)
Można dojść do wniosku, iż ważne jest by w dzisiejszych szpitalach były chrześcijańskie krzyże, a najlepiej kaplice, przecież Jezus jest największym ze wszystkich lekarzy ! Modlitwa o uzdrowienie jest mało znanym charyzmatem, który na nowo każdy z nas może odkryć. Stał się charakterystycznym znakiem grup modlitewnych Odnowy w Duchu Świętym. Jego punktem odniesienia zawsze jest postawa i działalność Jezusa. Z licznych opisów, które znajdujemy na kartach Ewangelii wiemy, że na działalność apostolską Jezusa składało się w sporej mierze również uzdrawianie chorych.
Jezus leczy choroby, głosi Królestwo Boże, rozmnaża chleb materialny i obiecuje chleb z nieba, oraz uwolnienie od czarów, chorób i demonów. Uczeni piszący o Jezusie z punktu widzenia historycznego posługują się czasem wyrażeniem „Jezus egzorcysta”. Podobny sposób postępowania Jezus zalecił Apostołom: „Jeśli do jakiegoś miasta wejdziecie i przyjmą was […], uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże” (Łk 10,8-9). Po Zmartwychwstaniu i Wniebowstąpieniu Jezusa, uzdrowienia dokonywane przez wierzących i charyzmatyków są obecne i dzisiaj, choć same historyczne sytuacje uzdrawiania przez Chrystusa mogą być tajemnicze:
I przychodzi do Niego trędowaty, prosząc Go, na kolana padając i mówiąc: „Jeśli zechciałbyś, możesz mnie oczyścić”. A [Jezus] rozgniewawszy się, wyciągnął rękę i mówi: „Chcę, zostań oczyszczony”. I zaraz odszedł od niego trąd i został oczyszczony. A Jezus zbeształ go i zaraz go wyrzucił, mówiąc: Uważaj, żebyś nikomu nic nie powiedział, ale odejdź, pokaż się kapłanowi i ofiaruj za swe oczyszczenie, co nakazał Mojżesz – na świadectwo dla nich. On zaś wyszedłszy, zaczął rozgłaszać i rozpowiadać o tym zdarzeniu, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, ale był poza nim, na miejscach pustych. I przychodzono do Niego zewsząd.
Ew. Marka 1, 40
Kto porówna powyższy tekst z jakimkolwiek tłumaczeniem Biblii, zauważy zapewne istotną różnicę. Wszyscy piszą, że Jezus dotknął trędowatego z litości – a tu jest podane, że pod wpływem gniewu. Wynika to z różnicy między rękopisami greckimi. Znaczna większość zawiera słowo „zlitowawszy się”. Tylko sporadycznie, w tak zwanej tradycji zachodniej, między innymi, w ważnym kodeksie (rękopisie) D, pojawia się wersja „rozgniewawszy się”. Lepiej ją jednak uznać za pierwotną, gdyż przepisujący Ewangelię mogli łatwo uznać, że litość tu pasuje, a wzmianka o gniewie musiała im się wydać dziwna.
Natomiast nie było powodu, żeby ktoś wstawił gniew na miejsce litości. Jest to jedno z nielicznych miejsc w Nowym Testamencie, gdzie różnice między rękopisami starożytnymi prowadzą do istotnej trudności w ustaleniu oryginału. Istotnej, to znaczy takiej, w której trudno dokonać ostatecznego wyboru, a dwie wersje różnią się treścią. W żadnym z tych miejsc różnica nie ma jednak znaczenia dla prawd wiary. W związku z tym trzeba oczywiście wyjaśnić, dlaczego Jezus rozgniewał się na trędowatego.
W wersetach 41 i 43 Jezus pokazany został w gniewie (co tłumacze zacierają). Dobrowolne dotknięcie trędowatego było czymś niesłychanym, nawet jeśli wziąć pod uwagę, że Jezus nie ulegał lękowi przed nieczystością. Żadne źródło starożytne o czymś takim nie donosi, gdyż trędowaci budzili wstręt, a samo dotknięcie trędowatego w pojęciu Żydów czyniło nieczystym i wykluczało ze społeczeństwa.
Nietypowe jest wreszcie to, że Jezus nakazał wypełnić przepisy Prawa Mojżeszowego, czego zwykle nie czynił. Przepisy te (Ks. Kapłańska 13-14) nakazywały między innymi, żeby ustanie trądu stwierdził oficjalnie kapłan. Jeśli chodzi o słowa Jezusa: Chcę, zostań oczyszczony, to przypominają one inne krótkie polecenia towarzyszące cudom, jak Talitha kum („Dziewczynko, wstań”, Ew. Marka 5, 41) i Effatha („Otwórz się”, Ew. Marka 7, 34).
W Izraelu traktowano trąd jako ohydę wykluczającą z narodu, który miał być czysty rytualnie i moralnie. Trąd był więc pojmowany raczej jako nieczystość niż jako choroba w sensie medycznym. Do cierpień chorych dołączało się wykluczenie, społeczna izolacja. Dlatego po wyzdrowieniu potrzebny był jeszcze kapłan, który potwierdzi powrót do społeczności. W niektórych tekstach Starego Testamentu oraz w koncepcji uczonych w Piśmie i rabinów trąd był traktowany jako kara Boża za grzechy.
Trędowaty był grzesznikiem, a oczyszczenie z trądu było też oczyszczeniem od winy. Było ono przypisywane samemu Bogu. To może tłumaczyć gniew Jezusa. Ohyda trądu i ohyda zła doprowadziły Go do pasji. Trędowaty został uleczony, ale też ostro skarcony. Przy okazji poznajemy prawdziwy portret Jezusa jako człowieka, który przeżywał emocje, portret różny od przesłodzonych obrazków, jakimi często karmi się nas w filmach z hollywood.
Jezus uleczył przez dotyk, co czynił częściej, choć dodał też słowa. Jednakże dotknięcie trędowatego powinno według przepisów ściągnąć na niego nieczystość rytualną. Prawo to było dobrze znane, a uczeni w Piśmie jeszcze uczynili je bardziej szczegółowym, o czym świadczy osobny traktat Miszny o trędowatych. Dotykając trędowatego, Jezus pokazał, że tym prawom nie podlega. Zamiast ulec nieczystości, sam trędowatego oczyścił. Musiał więc znać niezwykłą wartość swego dotyku, i to nie tyle medyczną, co religijną. Te nagłe cudowne uleczenie z punktu medycznie jest niemożliwe, było pojęte przede wszystkim jako religijne oczyszczenie na skutek kontaktu ze sferą sakralną.
Działanie przez dotyk czerpie z Bożej mocy, a zwłaszcza z Bożej świętości, przymiotowi przypisywanemu Bogu oraz osobom i rzeczom przezeń uświęconym. Wynika stąd, że Jezus dotykając trędowatego, świadomy był swojej mocy i świętości. Był tak bliski Bogu, że zetknięcie z Nim mogło uwalniać od najgorszej nieczystości. Dotknięcie trędowatego i uleczenie go jawi się nie tyle jako cud medyczny, ile akt oczyszczenia i akt objawienia Jezusa jako Świętego świętością Bożą. Skutkiem dotknięcia nie było samo wyleczenie, lecz także religijne oczyszczenie i przywrócenie choremu miejsca w społeczności.
Biblia nie wiąże w specyficzny sposób uzdrowienia fizycznego z duchowym. Często ludzie zostają uzdrowieni fizycznie, kiedy uwierzą w Jezusa Chrystusa – nie zawsze jednak tak się dzieje. Czasami Bożą wolą jest uzdrowienie kogoś, czasami nie. Apostoł Jan daje nam właściwe spojrzenie na tą sprawę: „Ufność, którą w Nim pokładamy, polega na przekonaniu, że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą. A jeśli wiemy, że wysłuchuje wszystkich naszych próśb, pewni jesteśmy również posiadania tego, o cośmy Go prosili” (1 List Jana 5:14-15). Musimy pamiętać, że Bóg stale dokonuje cudów. Bóg nadal uzdrawia ludzi.
Wszyscy powinniśmy jednak mniej martwić się naszą kondycją fizyczną na tym świecie, a więcej naszą duchową kondycją. Tak więc, powinniśmy się skupić bardziej na niebie, i kiedy już dłużej nie będziemy musieli się stykać z problemami fizycznymi.
Otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już /odtąd/ nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły.
Apokalipsa 21:4: