EX MARINE TWIERDZI, ŻE SPĘDZIŁ 15 LAT NA MARSIE CHRONIĄĆ LUDZKIE KOLONIE.
11 sierpnia 2021OKULTYSTYCZNY PROGRAM KOSMICZNY ”SS RAMFLUG” I POWSTANIE NASA.
13 sierpnia 2021Biblia mówi, że pierwszą kobietą była Ewa. Niektóre legendy wspominają co prawda Lilith jako żonę Adama, ale są to tradycje, które powstały późno, bo dopiero w okresie helleńskim. Nie mają one żadnego wsparcia w najstarszych księgach biblijnych. Według księgi Rodzaju Bóg stworzył Ewę tego samego dnia, co Adama, po czym dał mu ją za żonę, a zatem Ewa była pierwszą, i z tego co wiemy jedyną żoną Adama (Rdz.1:26-28). Jej imię znaczy „Matka wszystkich żyjących” (Rdz.3:20).
Co ciekawe, badania żeńskiego DNA, zwanego mitochondrialnym (mDNA), obecnego w organellach na zewnątrz jaja komórki, wskazują, że wszyscy ludzie wywodzą się od jednej kobiety.Wiek tej tzw. „mitochondrialnej Ewy” początkowo szacowano na ponad 100 tysięcy lat, ale kiedy udało się (na przykładzie rosyjskiej rodziny carskiej) zbadać szybkość mutacji zachodzących w genach ludzkich, wówczas skorygowano ten szacunek do około 10.000 lat. Jest to okres zbliżony do tego, na jaki biblijna chronologia datuje pierwszych ludzi.
Bryan Stykes udokumentował w swej książce The Seven Daughters of Eve (Siedem córek Ewy), że wszyscy ludzie wywodzą się z tej samej, niewielkiej grupy ludzi. Koresponduje to z biblijną historią o potopie, według której wszyscy pochodzimy od ośmiu osób, które przeżyły potop. Noe i jego rodzina byli potomkami Ewy, która według Biblii „była matką wszystkich żyjących” (Rdz.3:20).
Jaki był kolor skóry pierwszych ludzi? Pismo Święte nie mówi o tym bezpośrednio, ale na podstawie imienia Adama możemy się tego domyślać, zwłaszcza że w starożytności imię mówiło coś istotnego o człowieku, który je nosił. Imię „Adam” związane jest ze słowem „ziemia” lub „glina” (hebr. adama), z której Bóg stworzył Adama (Rdz.2:7). Zawiera ono także aluzję do czerwono-brunatnego koloru ziemi (hebr. edom). Czy taki był kolor skóry Adama i Ewy? Jest on pośrednim odcieniem między dwoma ekstremami: białym i czarnym. Ziemia, z której Bóg stworzył Adama (Rdz.2:7), występuje zaś w tych samych odcieniach, co skóra ludzka, a więc od śnieżno-białego piasku, jaki można zobaczyć w parku narodowym White Sands (Nowy Meksyk), po czarnoziem – ze wszystkimi odcieniami żółtego, czerwonego i brązowego?
(Czerwono skóre i czerwono włose [znajdowane są także blond włose] istoty z Paracas-Peru)
Skoro cała ludzkość pochodzi od Ewy, skąd wzięły się różne rasy ludzi
Jeśli tak nazwiemy grupy ludzkie różniące się kolorem skóry. Ich początki sięgają najdawniejszych czasów. Z egipskich reliefów wynika, że występowały już pod koniec III tysiąclecia p.n.e. Czy rasy mogły się wyłonić wkrótce po potopie, który datuje się na ogół na to samo tysiąclecie? Mogły. Na przykład dzieci czarnoskórego i białej kobiety (lub odwrotnie) są mulatami, a ich skóra jest brązowa, natomiast dzieci mulata i mulatki mogą mieć KAŻDY kolor skóry, od ciemnego po jasny.
Można to zaobserwować na Karaibach, gdzie żyją ludzie o ciemnej i jasnej karnacji, a przez to występują tam wszystkie możliwe odcienie ludzkiej skóry. Obserwacja ta wskazuje, że różnice rasowe są tylko różnorodnością wewnątrz ludzkiego gatunku, nie zaś wynikiem ewolucji odosobnionych ras ludzkich, jak utrzymywali niegdyś ewolucjoniści.
Wszyscy ludzie mają ten sam zasadniczy barwnik skóry, zwany melaniną. Jego ilość powoduje różnice w kolorze skóry. Im skóra wytwarza go więcej, tym jest ciemniejsza, a im mniej, tym jest jaśniejsza. Ludzie, choć różnią się między sobą kolorem skóry, mogą pochodzić od jednej pary ludzkiej, gdyż liczba możliwych kombinacji genów, jakie dziecko może otrzymać od rodziców wynosi aż ale 10 do potęgi 2000 (dla porównania liczbę wszystkich atomów we wszechświecie szacuje się na „zaledwie” 10 do potęgi 80). Tak niewyobrażalna ilość kombinacji genów świadczy o ogromnej różnorodności genetycznej, w jaką Bóg wyposażył ludzkość po to, aby każdy człowiek mógł być pewien swej niepowtarzalności.
Jak doszło do tego, że takie cechy jak kolor skóry czy kształt oczu zaczęły dominować na pewnych obszarach ziemi, co przyczyniło się do powstania tzw. ras ludzkich? Wymagało to podziału ludzkości na mniejsze grupy oraz izolacji tych grup, ale Pismo Święte mówi o takim zjawisku w sprawozdaniu o fiasku pod wieżą Babel (Rdz.11:2-4), w wyniku którego Bóg rozproszył ludzi w małych grupkach po całej ziemi:
W ten sposób Pan rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi, i tak nie dokończyli budowy tego miasta. Dlatego to nazwano je Babel, tam bowiem Pan pomieszał mowę mieszkańców całej ziemi. Stamtąd też Pan rozproszył ich po całej powierzchni ziemi
W sprzyjających warunkach z takich grup mogły się wyłonić rasy ludzkie w ciągu zaledwie kilku pokoleń (przynajmniej wedle teorii genetycznej). Na skutek barier językowych i geograficznych, a także zawierania związków małżeńskich we własnym gronie w takich grupach – pole genetyczne ulegało stałemu zawężeniu. W rezultacie cechy faworyzowane uwydatniały się, a inne szybko zanikały.(Choć mogła to być ingerencja sił Boskich, jakiś rodzaj działalności nadprzyrodzonej, Stwórca także przyrody, nie powodował by takich zmian gdyby nie miały jakiegoś wyższego celu…)
W ten sposób na przykład u Azjatów zaczęły dominować skośne oczy, u Europejczyków jasna skóra, a u Afrykańczyków ciemna. Proces ten przyśpieszyły warunki klimatyczne (Jest to bardziej założenie ewolucjonistyczno-adaptacyjne niż mające cechy nadprzyrodzonego działania). Wyobraźmy sobie to na przykładzie grupy ludzi o zróżnicowanym kolorze skóry, która osiedliła się w Afryce.
W tamtejszym gorącym klimacie ludzie noszą niewiele odzieży, a zatem ich skóra jest mocno nasłoneczniona, przez co otrzymuje dużo witaminy D potrzebnej, aby kości były zdrowe. Podczas, gdy osoby ciemnoskóre znoszą taki klimat łatwo, to osoby z jasną karnacją takie silne nasłonecznienie niszczy kwas foliowy, co obniża ich płodność i może powodować raka skóry.
W rezultacie w tej grupie, w której początkowo ludzie mieli różne kolory skóry – z każdym pokoleniem ubywało ludzi z jasną skórą, a przybywało ciemnoskórych, aż dominującą karnacją stała się ciemna, jak u ludności afrykańskiej.(Dlaczego jednak w innych częściach globu, na tych samych szerokościach geograficznych nie występowali w przeszłości murzyni ?
Nie są znane nam zapiski archeologiczne-historyczne o murzynach występujących w innych częściach kuli ziemskiej, wygląda na to że zostali przypisani do skrawka ziemi afrykańskiej. Trzeba także zadać kłopotliwe dla wielu pytania, o brak jakiejkolwiek cywilizacji wytworzonej przez czarnoskórych afrykanów, ich kultura „szałasu” jest osobliwym elementem pośród innych ludów zdolnych wytworzyć system życia zwany cywilizowanym.)
Odwrotnie było na obszarze o niskim nasłonecznieniu.
W chłodniejszym klimacie ludzie szczelniej okrywają skórę, aby chronić się przed zimnem, przez co ciemnoskórzy otrzymują za mało słońca, aby wytworzyć dosyć witaminy D, co obniża u nich płodność, powoduje anemię i rachityzm (krzywicę kości). Na północnych terenach ubywało więc ciemnoskórych, a przybywało jasnoskórych, natomiast w klimacie gorącym postępował odwrotny proces, aż w ciągu kilku pokoleń faworyzowany kolor skóry stał się dominujący.
Wyjątkami były grupy, gdzie możliwość doboru była ograniczona tym, że od początku składały się one z osób o podobnym kolorze, jak w przypadku ciemnoskórych Eskimosów czy jasnoskórych plemion w Ameryce Południowej. Dowodzi to, że dobór naturalny nie tworzy nowej informacji ze względu na samą potrzebę środowiska, jak błędnie zakładali ewolucjoniści. Ilekroć pole genetyczne jest tak zawężone, że nie pozwala na potrzebne zróżnicowanie, tylekroć sam dobór naturalny nie potrafi go wytworzyć.
Prawdopodobnie europejscy neandertalczycy byli ludźmi ciemnoskórymi, a zatem mniej przystosowanymi do chłodnego europejskiego klimatu w epoce lodowcowej, która przypadła wkrótce po potopie.
Cierpieli oni na wywołany brakiem odpowiedniej ilości słońca – chroniczny niedobór witaminy D, którego przejawem jest rachityzm (krzywica kości). Znalezione w Europie kości neandertalczyków wykazują niedobór witaminy D.
Zgarbiona sylwetka tych ludzi była przejawem krzywicy spowodowanej niedoborem słońca, a co za tym idzie witaminy D. Neandertalczycy, zamiast małpoludami – brakującym ogniwem Darwina – okazali się przodkami plemion germańskich i skandynawskich, którzy posługiwali się mową, mieli swoje wierzenia i sztukę. Kiedy w Niemczech nad Elbą odnaleziono wykonane przez nich najstarsze podobieństwa człowieka, okazało się, że nie mają nic wspólnego z wyglądem nadawanym im w muzeach i podręcznikach przez ewolucjonistycznych uczonych.
Przekonanie, że rasy ludzkie ewoluowały osobno, doprowadziło niektórych uczonych do błędnego wniosku, że różne rasy są na różnym stopniu ewolucyjnej drabiny. Na przykład Karol Darwin uznał australijskich Aborygenów za… brakujące ogniwo między człowiekiem a małpą. Takie zapatrywania sprawiły, że Muzeum Narodowe w Australii jeszcze pod koniec XIX wieku klasyfikowało Aborygenów wśród „zwierząt australijskich”, podając przy tym instrukcję, jak poprawnie usuwać naboje z ustrzelonych Aborygenów, aby zachować ich skórę i czaszki dla „nauki”.
Kiedy pojawiły się prawa zakazujące zabijania Aborygenów, dyrektor wspomnianego muzeum, Edward Ramsay, żalił się, jak wiele „nauka” traci przez to czaszek, skór i kości. Innym razem, kiedy Ramsay zamówił czaszki czarnoskórych z plemienia Bungee w Tasmanii, skąd pracujący dla niego naukowiec przesłał je z informacją, że należą do ostatnich przedstawicieli tego plemienia, których właśnie ustrzelił. Przynajmniej 10,000 zabitych Aborygenów znalazło się w samych brytyjskich muzeach, gdzie służyli jako „brakujące ogniwo” – poszukiwane przez całe pokolenia ewolucjonistycznych badaczy, a jednak wciąż… brakujące.
Nie ma przesady w stwierdzeniu znanego ewolucjonisty S. J. Goulda, że uprzedzenia rasowe „ogromnie przybrały na sile za sprawą teorii ewolucji”. Samo założenie, że rasy ludzkie są rezultatem różnego stopnia rozwoju, zaowocowało licznymi krzywdami i uprzedzeniami, a okazało się fałszywe, gdyż biologicznie wszyscy ludzie są członkami jednej rasy. Badania genetyczne wykazały, że różnice między dowolnymi ludźmi na świecie sięgają zaledwie 0.2%! A różnice związane z tzw. rasowymi cechami, jak kolor skóry czy kształt oczu wynoszą tylko 0.012%.
Podział na rasy jest podziałem socjologicznym, a nie biologicznym. Z biologicznego punktu widzenia wszyscy należymy do jednej rasy, dlatego wszyscy ludzie na świecie mogą się między sobą krzyżować i mieć płodne potomstwo. Genetyka wskazuje, że wywodzimy się z niewielkiej grupy ludzi, co harmonizuje z biblijną relacją o potopie, który przetrwało osiem osób. Badania żeńskiego (mitochondrialnego) DNA dowodzą, że pochodzimy od jednej kobiety i Pismo Święte naucza tego od dawna, mówiąc, że Ewa „była matką wszystkich żyjących” (Rdz.3:20).
Badania DNA wydają się potwierdzać to, o czym Biblia mówi od dawna, a mianowicie, że wszyscy ludzie, bez względu na kolor skóry, zaliczają się do jednej rasy wywodzącej się od stworzonej przez Boga pierwszej pary, Adama i Ewy: „On to również z jednego człowieka powołał do istnienia cały rodzaj ludzki, dając mu do zamieszkania całą powierzchnię ziemi z wyznaczeniem czasu i granic owego przebywania na ziemi, a wszystko po to, aby Go ciągle szukali i usiłowali wejść z Nim w bezpośredni kontakt” (Dz.17:26-27).
Kim byli synowie Boga i córki ludzi opisani w Księdze Rodzaju ?
Księga Rodzaju 6:1-4 mówi nam:
„A kiedy ludzie zaczęli się mnożyć na ziemi, rodziły im się córki. Synowie Boga, widząc, że córki człowiecze są piękne, brali je sobie za żony, wszystkie, jakie im się tylko podobały. Wtedy Bóg rzekł: Nie może pozostawać duch mój w człowieku na zawsze, gdyż człowiek jest istotą cielesną; niechaj więc żyje tylko sto dwadzieścia lat. A w owych czasach byli na ziemi giganci; a także później, gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze, mający sławę w owych dawnych czasach”.
Jest tu kilka sugestii co do tego, kim byli synowie Boży, dlaczego ich dzieci, które mieli z córkami ludzi, wyrosły na olbrzymów (to zdaje się oznaczać słowo Nephilim).
Trzy pierwsze sposoby ujęcia tożsamości „synów Bożych” to, że byli upadłymi aniołami, lub byli wielkimi władcami, lub byli pobożnymi potomkami Seta, którzy żenili swoje córki i synów z bezbożnymi potomkami Kaina. Wynika to z faktu, że w Starym Testamencie określenie „synowie Boży” zawsze dotyczyło aniołów (Księga Hioba 1:6; 2:1; 38:7).
Podstawowym problemem w tej teorii jest fakt, że Ewangelia wg św. Mateusza 22:30 mówi, iż aniołowie się nie żenią. Biblia nie daje nam żadnego powodu, byśmy wierzyli, że anioły mają jakiś ród, lub mogą się rozmnażać.
Wyobrażenie sobie związków między Ziemiankami, a „synami bożymi” Aniołami, a więc między rodzimymi mieszkańcami naszej planety, a przybyszami z zewnątrz, z Obcymi, do niedawna w ogóle nie było brane pod uwagę, a jeśli nawet mówiło się o tym, to wyłącznie jako o micie nie mającym niczego wspólnego z rzeczywistością.
Na ów najbardziej zagadkowy fragment Księgi Rodzaju patrzono przez pryzmat wyobrażeń o Aniołach jako „duchach czystych” i owe wersy wyjaśniano w – zda się – jak najbardziej racjonalny sposób w jaki można to było uczynić w początkach nowej ery, kiedy to miarą doskonałości było mnisze życie w bezżeństwie i czystości. Mnichów zresztą nazywano „aniołami”. Wydaje się, iż obecnie należy jednak odrzucić tamtoczesne tłumaczenia i bez emocji przyjrzeć się zagadnieniu z bliska.
Nie można bowiem ani ignorować jasnego, konkretnego biblijnego opisu, ani próbować wyjaśniać go w taki sposób, by pasował do niekoniecznie prawdziwego obrazu Aniołów, jaki sobie wydumali teologowie, często obficie czerpiąc z własnej wyobraźni.
Samo słowo określające owe istoty jest pochodzenia hebrajskiego i po raz pierwszy zostało użyte w szóstym rozdziale Księgi Rodzaju. Zatem kim są nefilimowie? Większość przekładów Biblii tłumaczy słowo „nefilim” jako „olbrzym”. Niektórzy komentatorzy dopatrują się innych znaczeń, na przykład wywodząc słowo nefilim od rdzenia „niphal”, co znaczy „wybitny”, „sławny”, a co może znaleźć potwierdzenie w Rdz. 6, 4.
Inne tłumaczenie opiera się na słowie „npl” występującym w Psalmie 58, wersie 9. i oznaczającym poronienie. Tu jednak rodzi się trudność, bo jak wiadomo Żydzi nie używali samogłosek, a słowa zapisywali wyłącznie przy pomocy spółgłosek, tak że dziś nie zawsze wiadomo jakie samogłoski należy podstawiać, jeśli nie wynika to jasno z kontekstu, a w takim przypadku możemy nieświadomie zmienić znaczenie nie tylko samego słowa, ale i całego zdania. W Ps. 58, 9 na pewno chodzi o poronienie, lecz czy odnosi się to także do nefilim? Jeśli tak by było, nie tylko niczego by nie wyjaśniało, lecz jeszcze bardziej gmatwało sens i tak bardzo tajemniczego tekstu.
Niektórzy badacze wywodzą słowo „nefilim” od hebrajskiego „naphal” oznaczającego upadek. Tak więc „nefilim” oznaczałoby „upadli”. Ale i tu niektórzy interpretatorzy komplikują wszystko nie odnosząc słowa „nefilim” do potomstwa „synów Bożych” i „córek ludzkich”, lecz odnoszą je wprost do upadłych aniołów.
Dlatego więc z powodu niepewności co do przekładu tego zagadkowego słowa nowsze przekłady Biblii (jak np. polski tzw. Przekład Nowego Świata) pozostawiają owo słowo nie przetłumaczone. Większość jednak przekładów pozostaje przy dawniejszej interpretacji i oddaje „nefilim” jako „olbrzym”, „gigant”. Słowo „nefilim” spotykamy także w Księdze Liczb:
Z biblijnych ksiąg kanonicznych tyle tylko możemy się dowiedzieć o „synach Bożych” i ich potomstwie „nefilimach”, ile podano wyżej. I jeśli byśmy się opierali wyłącznie na Biblii już nic więcej nie dowiedzielibyśmy się na ten temat. Na szczęście istnieją jeszcze księgi apokryficzne, gdzie informacji o owych łasych na niewieście wdzięki aniołach, zwanych też w apokryfach stróżami, bądź strażnikami, jest o wiele więcej, a są one bardzo ciekawe!
Zanim jednak zajmiemy się znanymi wcześniej księgami apokryficznymi przyjrzyjmy się bliżej temu, co można znaleźć w pewnym starożytnym tekście żydowskim przypadkowo odkrytym w połowie ubiegłego stulecia. Ale najpierw nieco historii i niezbędnych wyjaśnień:
W 1947 roku niedaleko Morza Martwego palestyński pastuszek przypadkowo odkrył jaskinię, w której natknął się na starożytne rękopisy. Za tym odkryciem przyszły inne, tak że ostatecznie aż w 11 grotach odnaleziono liczne zabytki piśmiennictwa żydowskiego pochodzące sprzed narodzenia Chrystusa, lub pierwszych lat po nim. Owe bezcenne zwoje, które znane są jako rękopisy qumrańskie, bądź rękopisy znad Morza Martwego dostarczyły niezliczonych, trudnych do przecenienia informacji nie tylko z zakresu biblistyki, ale i innych dziedzin nauki.
Esseńczycy byli żydowską sektą istniejącą w okresie od II w. p.n.e., aż do zniszczenia świątyni jerozolimskiej przez Tytusa w roku 70 n.e. Członkowie tej sekty izolowali się od reszty Żydów twierdząc, iż tylko oni sami są czyści. Nie uczestniczyli w modłach i ofiarach składanych w świątyni jerozolimskiej, uważając że została ona zbezczeszczona przez niemoralnych, złych kapłanów. Żyli w gminach o charakterze monastycznym, podkreślając wartość celibatu i bardzo silnie akcentując rytualną czystość. (Alan Unterman, Encyklopedia tradycji i legend żydowskich, Warszawa 1998, s. 88). Mieli też swoje obrzędy i naukę.
Przyjmuje się, iż rękopisy qumrańskie pochodziły właśnie z biblioteki esseńczyków, a w grotach zostały ukryte przed Rzymianami. Pośród owych zwojów natrafiono na jeden, znany jako Apokryficzna Księga Rodzaju. Początkowo sądzono, że może to być zaginiona Księga Lamecha, lecz chociaż zwój zawiera mowę Lamecha oraz historię od patriarchy Enocha do patriarchy Abrahama, nie jest tą księgą.
Apokryf Księgi Rodzaju jest formą literatury parabiblijnej, która opowiada po raz drugi po aramejsku niektóre historie z Księgi Rodzaju, urozmaicając je i dodając haggadyczne (haggada, hagada – opowieść nawiązująca do historii biblijnej, nosząca wszakże cechy ludowości – przy. A.S.) szczegóły. Powinien właściwie nosić nazwę Ketab ‘abahata, „Księga Patriarchów”, ponieważ relacjonuje w upiększonej formie dzieje od Noego do Abrahama.
Jest powiązany z tym rodzajem literatury, który reprezentują Jubileusze (inna starotestamentowa księga apokryficzna – przyp. A.S.). Nie ma w tym tekście nic z doktryny ani żadnych znamion sekciarskich, więc prawdopodobnie nie jest to wybór qumrańczyków (w znaczeniu esseńczyków – przyp. A.S.). Jak Księga Jubileuszy, wywodzi się prawdopodobnie z szerokich kręgów żydowskich i był tylko używany przez członków wspólnoty. Znaleziono zaledwie jedną jego kopię.” (Joseph A. Fitzmeyer SJ, 101 pytań o Qumran, Kraków 1997, s. 25, 40).
Według Biblii Lamech był synem Metuszelacha i ojcem Noego. Był on dziewiątym z dziesięciu patriarchów świata przedpotopowego.
Bardzo ważne dla nas jest to, iż Apokryficzna Księga Rodzaju mówi o nefilimach, wyraźnie odnosząc się do kwestii poruszonej w rozdziale 6 kanonicznej Księgi Rodzaju, czyli do „synów Bożych” i „córek ludzkich”, ale – co najistotniejsze – dzięki owemu apokryfowi możemy się dowiedzieć za kogo starożytni Żydzi uważali tych „synów Bożych”.
Mimo poważnych uszkodzeń i brakujących fragmentów dokument ostatecznie potwierdził, iż w zamierzchłych, przedpotopowych czasach z nieba na Ziemię przybyły istoty, które współżyły seksualnie z kobietami, a te rodziły im olbrzymów, nefilimów.”
W tym miejscu można zadać pytanie: prawda to, czy bajka? I chociaż wiemy, iż mity często mają swoje źródło w rzeczywiści, to i czy tym razem? W szóstym rozdziale kanonicznej Księgi Rodzaju mamy tylko zwięzłą informację o tym, iż „synowie Boży” (strażnicy, stróże – według apokryfów) zostali zniewoleni pięknem „córek ludzkich” do tego stopnia, że brali je sobie za żony, a te rodziły im nefilimów, ludzi „potężnych” „ludzi sławnych”.
Z Apokryficznej Księgi Rodzaju dowiadujemy się jednak czegoś więcej, tego mianowicie, że nie gardzili oni wdziękami kobiet, niekoniecznie kwapiąc się do żeniaczki, bądź zgoła bałamucąc mężatki, czym doprowadzali mężczyzn do szału zazdrości. O tym, że tak bywało możemy przekonać się czytając mowę Lamecha zachowaną w rękopisie qumrańskim.
Mowa ta dotyczy wątpliwości Lamecha co do wierności Bitenosz, jego żony (i jednocześnie siostry), którą podejrzewał, iż zdradziła go ze „stróżami, synami niebios”. Tekst jest mocno niekompletny, nawiasami kwadratowymi i kropkami zaznaczono ubytki w rękopisie, w nawiasach okrągłych umieściłem dodane przeze mnie logiczne uzupełnienia ciągłości narracji, aby opowieść była lepiej zrozumiała:
Kim byli „synowie Boży”?
Żaden z interpretatorów zagadkowego fragmentu z szóstego rozdziału kanonicznej Księgi Rodzaju nie ma najmniejszej nawet trudności ze zidentyfikowaniem „córek ludzkich”, chodzi po prostu o ziemskie kobiety. Problem zaczyna się dopiero wówczas, gdy zaczynamy się zastanawiać nad „synami Bożymi”. Pierwsza z hipotez jakie tutaj zostaną zaprezentowane głosi, iż chodzi tu kobiety z niższych sfer społeczeństwa i mężczyzn należących do klas najwyższych, czyli o dobrze urodzonych i dziewczyny z gminu.
Takie wyjaśnienie przez jakiś czas było propagowane przez ortodoksyjnych rabinów, niestety, w żaden sposób nie mogło się ono obronić, i rychło zostało zarzucone. Niemniej i w dzisiejszych czasach istnieje pewna liczba takich interpretatorów, którzy pozostali przy owym wyjaśnieniu, uznając je za najbardziej bezpieczne.
Druga z interpretacji to ta, iż „synowie Boży” byli istotami przybyłymi z Nieba na Ziemię, gdzie współżyli seksualnie z kobietami i mieli z nimi potomstwo – nefilimów. Przez fakt połączenia się z Ziemiankami ze świętych stali się upadłymi. Ta interpretacja, mimo iż rozpowszechniona wśród Żydów jeszcze przed narodzeniem Chrystusa, dla chrześcijańskich teologów pierwszych wieków n.e. była nie do przyjęcia tylko z tego powodu, iż nie mogli sobie wyobrazić aniołów jako istoty materialne, a na dodatek seksualne!
Aby jednak jakoś rozwikłać trudny tekst biblijny wykoncypowali sobie, że „synami Bożymi” Biblia nazywa potomków sprawiedliwego Seta, syna Adama, zaś „córkami ludzkimi” kobiety z linii Kaina. Ponieważ Kainitki były złe, potomstwo jakie pochodziło z ich związków z Setytami także było złe i zdegenerowane, tak iż w końcu Bóg był zmuszony zniszczyć rodzaj ludzki zsyłając nań potop
Przyglądając się hipotezom pierwszej i trzeciej, gdzie za wszelką cenę usiłuje się obalić interpretację o niebiańskim rodowodzie „synów Bożych” ma się wrażenie, że owe wyjaśnienia „naturalne” są jednak mocno naciągane i raczej mało logiczne.
Opinia, że rozdział 6 Księgi Rodzaju mówi nie o aniołach „Synach Bożych – B’nai Ha Elohim” biorących sobie za żony ziemskie kobiety, lecz o sprawiedliwych (którzy dzięki temu właśnie, iż byli sprawiedliwi zasłużyli sobie na miano „Synów Bożych”) mężczyznach z linii Seta, syna Adama, którzy poślubiali kobiety z linii niesprawiedliwego Kaina jest absurdalna.
Owo wyjaśnienie jest znane dopiero od II wieku n.e., kiedy to Julius Africanus, będąc zakłopotany pomysłem, iż aniołowie mogą być płciowi i podobnie jak ludzie odczuwać potrzeby seksualne, próbując w jakiś możliwy dla przyjęcia dla siebie sposób wyjaśnić to zagadkowe miejsce Księgi Rodzaju, zamiast na aniołów – dla niego „duchów czystych – wskazał na Setytów.
Niestety, jest bardzo wiele słabych punktów w jego tłumaczeniu, aby można je bezkrytycznie przyjąć. W Starym Testamencie określenie B’nai Ha Elohim odnosi się przede wszystkim do aniołów. Podam teraz dwa tego przykłady, obydwa zaczerpnięte z Księgi Joba
A zatem? Zatem istotnie, Nowy Testament nazywa ludzi dziećmi Bożymi, nazywa w taki sposób jednak tylko sprawiedliwych, tych którzy uwierzyli w Jezusa! Zatem istnieje znacząca różnica pomiędzy synostwem aniołów, synostwem Adama i synostwem sprawiedliwych, którzy przyjęli ewangelię. Ci ostatni, używając języka teologów są „synami z łaski”.
Widać tu wyraźny podział na dwie grupy: aniołowie i Adam mają synostwo, o ile się tak można wyrazić, naturalne, bowiem konkretnym aktem stwórczym zostali przez Boga bezpośrednio powołani do istnienia. Sprawiedliwi ludzie zaś zostali spłodzeni i zrodzeni przez innych ludzi, zatem synostwem Bożym zostali obdarowani i mają je z łaski. Nowy Testament odwraca też relacje między Bogiem a aniołami i ludźmi. Jeśli Stary Testament nazywa aniołów synami Bożymi, ludzi zaś sługami, to Nowy zwie aniołów sługami, ludzi zaś dziećmi Boga.