JAK OBECNIE REALIZOWANE SĄ PLANY ”AGENDA 21” NA ŚWIECIE
5 września 2022POLSKI RAPER AK-47 UDOWODNI ŻE ZIEMIA JEST PŁASKA ?
6 września 2022Jak komputerowy nerd i bezwzględny biznesmen został szefem największej „filantropijnej” organizacji świata? I jaki wpływ miał na niego ojciec, szeroko znany w wąskich, lecz niezwykle wpływowych kręgach?
Mechai Viravaidya, tajlandzki „Król Kondomów”, który z prezerwatywy stworzył produkt tak samo popularny co ryż, kawa czy papieros, chwalił się, że z jego „osiągnięć” dumni są zachodni „mędrcy” zafiksowani na punkcie ograniczania przyrostu naturalnego.
W tym gronie wymienił głównego podżegacza klimatycznego, Ala Gore’a oraz Billa Gatesa. Ale nie tego, o którym wszyscy myślimy. Viravaidya mówił o Williamie Gatesie II, ojcu słynnego miliardera.
Co jednak wspólnego ma skromny prawnik z Seattle, znany jedynie z tego, że jest ojcem swojego dużo bardziej popularnego syna, z międzynarodową agendą antykoncepcyjną?
Medialna cisza
Kiedy dwa lata temu, w wieku 94 lat z tego łez padołu odchodził ojciec założyciela Microsoftu, niewielu wiedziało, jak wielki wpływ wywarł na filantropijną działalność przyszłego lobbysty szczepionkowego.
Ale nawet z lakonicznych wzmianek w polskich mediach mogliśmy dowiedzieć się o charytatywnym i społecznym wymiarze jego aktywności. Jednak zamiast morza słów, to jego działalność – jak mówią Anglosasi – „speaks for itself”.
Gates Sr. był urodzonym społecznikiem, nieustannie poszukującym sposobów „wyrównywania szans i zmniejszania nierówności”. Jego życiowe motto, pochodzące jeszcze z czasów Wielkiego Kryzysu brzmiało „To Show Up” (ang. pokazać się, stanąć na wysokości zadania). Takie wartości jak solidarność, aktywność i gotowość okazania pomocnej dłoni, trwale wpisały się w życiowy etos Williama.
Sukcesy zawodowe z kancelarią Preston Gates & Ellis, oraz stanowiska w zarządach niezliczonych organizacjach publicznych (Izbie Handlowej Wielkiego Seattle, Państwowej Izby Adwokackiej stanu Waszyngton czy United Ways) służyły nie tyle zarabianiu pieniędzy, ale przede wszystkim zdobywaniu środków i kontaktów, niezbędnych w działalności charytatywnej.
Gates Senior skupiał wokół siebie podobnie myślących ludzi, pragnących wykorzystać posiadane środki i pozycję w celu „naprawiania świata”. Jego syn, wspominał, że rodzinny dom tętnił życiem ze względu na niekończące się dyskusje z udziałem senatorów, parlamentarzystów, bankowców, wpływowych prawników czy w końcu biznesmenów i przedsiębiorców.
Oprócz talentu do przedmiotów ścisłych i ponadprzeciętnej inteligencji, to właśnie odpowiednie wychowanie oraz kontakty rodziców wywarły decydujący wpływ na przyszłość młodego programisty. Nie wiadomo gdzie byłby dzisiaj założyciel Microsoftu, gdyby jego matka, Mary Maxwell nie zapoznała go z dyrektorem generalnym IBM’a, Johnem Opelem.
W tajniki wielkiego biznesu wprowadzał go, poznany również dzięki matce, guru giełdowych inwestorów Warren Buffet. To on, kilkanaście lat później zapewnił niemal nieograniczone możliwości finansowe fundacji Billa i jego żony.
Środowisko w jakim wzrastał realnie wpłynęło również na ideowy kształt jego dzisiejszej działalności dla „dobra ludzkości”.
W głowie Gatesa
Jako że Gates Sr., przeciwnie do cierpiącego na kompleks Mesjasza syna, stronił od mediów, ciężko w pełni poznać jego światopogląd czy motywacje. Rąbka tajemnicy uchylił dopiero w swojej książce „Showing Up for Life” z 2009 r. Z niej dopiero dowiadujemy się, że mamy do czynienia z socjalistycznym entuzjastą podatku progresywnego i promotorem „osiągnięć” rewolucji seksualnej z dzieciobójstwem na czele.
Inspiracją dla założenia własnej fundacji Williama H. Gatesa, jak uważa, „prekursorki” Gates Foundation, było wieloletnie doświadczenie w pracy na rzecz Planned Parenthood, największego dostawcy „usług” aborcyjnych w Stanach Zjednoczonych.
„Wierzymy, że ogromne dobro zostaje osiągnięte wraz z momentem wyzwolenia kobiet i umożliwienia im dokonywania wyborów. Wyborów dotyczących takich kwestii jak liczba posiadanych dzieci i czas, kiedy chce się je przyjąć” – wspominał.
Jeszcze bardziej zafiksowana na punkcie „planowanie rodziny” była jego najbliższa współpracownica, Suzanne Cluett, która chodziła na manifestacje pro-choice wraz z dwoma synami (sic!). Natomiast, gdy tylko skończyli 16 lat, w kloszu na cukierki umieszczała im…kondomy.
W promocji aborcji i antykoncepcji, Gates Sr. widział również przepis na postęp społeczny i ekonomiczny: „Wierzyliśmy również, że rodziny mogą być zdrowsze, a społeczności lepiej sytuowane, kiedy dzieci rodzą się, kiedy są chciane [przez rodziców – red]” – mówił. Polityki z zakresu kontroli urodzin uznawano wręcz za narzędzie „zmniejszenia cierpienia na świecie”, nadając im niemal „ewangelizacyjną” rangę.
Jednak pewnie nie dywagowalibyśmy na temat pro-aborcyjnych poglądów, nawet tak prominentnego obywatela USA jak Gates Sr., gdyby nie fakt, iż dzisiaj istnieją – jak podkreślał – „szanse zniwelowania światowych nierówności, w stopniu nie spotykanym w historii świata”.
Jedną z nich stwarza rewolucja technologiczna, która wyniosła do dzisiejszej pozycji kontynuującego dzieło ojca, Billa Gatesa Juniora.
W TYM MIESIĄCU ZEBRALIŚMY 11% KWOTY POTRZEBNEJ DO UTRZYMANIA NASZEJ DZIAŁALNOŚCI
Algorytm filantropii
Gates, choć dzisiaj chce uchodzić z jednego z największych dobroczyńców ludzkości, nie zajął się filantropią z porywu serca, ale w celu poprawy wizerunku. Początki Fundacji Billa i Melindy Gatesów (B&MGF) spowija cień procesów antymonopolowych, które ukazały despotyczne, bezczelne i quasi-gangsterskie oblicze założyciela Microsoftu.
Również wiele wskazuje na to, że – przynajmniej na początku – w B&MGF rządził tak naprawdę ojciec. To on miał zaproponować synowi, że obejmie stanowisko kierownicze, a wszystkie problemy jakie trafiały na biurko Billa, np. kwestia walki z HIV/AIDS, przekazywał do realizacji dużo bardziej doświadczonemu organizatorowi.
Dzięki temu fundacji zapewniono ciągłość ideową. Choć zmieniały się narzędzia i metody, wysiłkom Gatesów wciąż przyświecało przewrotne przekonanie, że te same narzędzia, które niszczą życie na jego najwrażliwszym etapie, stanowią fundament dobrobytu i postępu.
Co bardziej przerażające, Gatesowie nie byli w tym myśleniu osamotnieni.
Legion
„Działając w dziedzinie globalnego zdrowia, na każdym kroku odkrywaliśmy, że Rockefellerowie już tam byli i byli tam od lat” – przyznał Gates Senior, który nie tylko inspirował się dokonaniami starszych kolegów, ale z przedstawicielami jednej z najbogatszych rodzin świata pozostawał w przyjacielskiej komitywie.
W 2010 r. Gates Sr. został nawet zaproszony na stulecie Szpitala Uniwersyteckiego im. Rockefellera, podczas którego wygłosił przemówienie na temat filantropii. Galę zaszczycili swoją obecnością również inni „naprawiacze świata” tacy jak George Soros, czy Henry Kissinger.
„Przez lata spotkałem legiony dobrych ludzi, w tym wielu przedstawicieli innych fundacji, pracujących każdego dnia w trudnych warunkach, aby zmniejszyć i wyeliminować ubóstwo, poprawić zdrowie, wzmocnić prawa kobiet, zabezpieczyć prawa do ziemi dla rodzin rolników, nakarmić głodnego” – pisał Gates Senior.
Słowo „legion” w tym przypadku chyba najlepiej oddaje charakter takiej „dobroczynności”, gdzie masz prawo do szczęścia, ale tylko pod warunkiem gdy a) jesteś chciany, b) zdążysz się urodzić czy, c) twoje życie posiada odpowiednią „jakość”. Natomiast warunkiem nadrzędnym jej urzeczywistnienia jest destrukcja tradycyjnej religii, likwidacja państw narodowych, wolności i własności.
Nadzieja na ziszczenie marzeń, podobnych Gatesowi, „dobrotliwych autokratów”, jak nazywa ich ekonomista William Easterly, nastąpiła na przełomie mileniów i trwa, w nieco rozszerzonej wersji, do dziś.
„W ostatnich latach praca wszystkich tych osób i organizacji sprzyjała poczuciu globalnej odpowiedzialności. We wrześniu 2000 r. około 147 szefów państw i rządów zebrało się w ONZ, aby wyrazić swoją determinację, by położyć kres skrajnemu ubóstwu, chorobom i degradacji środowiska. Wyrazili nadzieję, że nowe technologie, zwiększona świadomość globalna i wzrost bogactwa mogą być zastosowane do rozwiązywania problemów świata.
Wspólnie uzgodnili osiem Milenijnych Celów Rozwoju oraz docelowe terminy ich osiągnięcia. Cele mają na celu promowanie ograniczania ubóstwa, poprawę edukacji, poprawę zdrowia matek i równości płci oraz zwalczanie śmiertelności dzieci, HIV/AIDS i innych chorób” – pisał stary Gates z dumą kilkanaście lat temu.
Tak jak Fundacja Billa i Melindy Gatesów wchłonęła William H. Gates Foundation, tak Milenijne Cele Rozwoju zastąpiono Agendą 2030 na rzecz Zrównoważonego Rozwoju. Zmieniają się miejsca i nazwiska, ale nie utopijne plany zaprowadzenia powszechnej szczęśliwości dla wybranych.
„Mój tata był „prawdziwym” Billem Gatesem. Uosabiał wszystko kim chcę się stać” – pisał, Gates Jr. upamiętniając swojego ojca. I niestety, ku naszej zgubie, uczeń chce dorównać mistrzowi każdego dnia. Pytanie, o ilu podobnych „dynastiach” jeszcze nic nie wiemy?