TEN KTO IDZIE ZA TŁUMEM NIE DOTRZE DALEJ NIŻ TŁUM
25 czerwca 2023CZY MOŻEMY UNIKNĄĆ NADCHODZĄCEGO ŚWIATA TRANSHUMANIZMU ?
26 czerwca 2023W dzisiejszych czasach na tyle rzadko zdarza się, aby Wikipedia nadal służyła jako źródło dobrej, dokładnej definicji. Ten niegdyś interesujący eksperyment technologiczno-społeczny za bardzo przerodził się w plac zabaw dla totalitarnych trolli. Z terminem totalitaryzm spotykamy się z tym wyjątkiem, który jest właściwie paradoksem.
Cytat: „Totalitaryzm to władza polityczna z nieograniczonym prawem rozporządzania rządzonymi, także poza sferą publiczną i społeczną, w sferę osobistą. Ich celem jest kompleksowa realizacja ich systemu wartości. W przeciwieństwie do autorytarnej dyktatury, totalitaryzm dąży do wpływania na wszelkie warunki społeczne, często w połączeniu z postulatem kształtowania „nowego człowieka” według określonej ideologii. W szczególności włoski faszyzm, nazizm i stalinowski komunizm są klasyfikowane jako prototypy reżimów totalitarnych”.
Niestety, wyliczenie to jest niepełne i wyczerpuje się w historycznych przykładach, które już przeszły i zostały „skreślone”, podczas gdy teraźniejszość dostarcza też wystarczająco dużo przykładów reżimów i ruchów politycznych, które spełniają tę definicję.
Stanowi jednak dobry punkt wyjścia do analizy totalitaryzmu, ale wymaga uzupełnienia i pogłębienia w zakresie terminologii ideologii, ponieważ ideologia sama w sobie jest pojęciem podlegającym pewnym regułom i prawom. Zrozumienie, że konieczne jest rozpoznanie niebezpieczeństwa totalitaryzmu, a także przeciwdziałanie mu wcześnie, gdy pojawi się w społeczeństwie.
Główną cechą ideologii jest nietolerancja dla odmiennych sposobów życia jako wyrazu naszej indywidualności.
Nietolerancja ta ma swoje korzenie w odmowie akceptacji człowieka jako istoty wolnej, czyli jego indywidualności, a co za tym idzie, odmienności innych ludzi od nosiciela ideologii.
Nie ma dwóch takich samych osób, nawet bliźnięta jednojajowe nie są takie same, są po prostu podobne, głównie na zewnątrz, często do pewnego stopnia wewnątrz, ale skrzyżowanie nigdy nie jest w 100 procentach. Ludzie mają swoje „ja”, unikalne, nie dające się odtworzyć samopostrzeganie, a co za tym idzie, własne postrzeganie świata.
Człowiek może powiedzieć „Cogito, ergo sum” – „Myślę, więc jestem”. To krótkie zdanie jako dowód własnego istnienia zawiera dwukrotnie słowo „ja”. Postrzeganie siebie jest poza kontrolą osób trzecich, nie może być zastąpione ani nawet uzupełnione przez postrzeganie innych. „Ja” jest zatem unikalne, wycofane z intersubiektywnego porównania, a tym samym z naukowego potwierdzenia.
W rezultacie każdy człowiek wchodzi w interakcję ze światem w inny, indywidualny sposób. Ta interakcja kształtuje jego potrzeby – jego funkcję użyteczności, jak mówią ekonomiści. Rezultat jest taki, że jako jednostki rozwijamy inny pomysł na życie, że nasze style życia różnią się od siebie i że stajemy przed planami życiowymi
Tu w grę wchodzi antyideologia człowieka wolnego, czyli liberalność, tolerancja pozwalająca innym na ich własny plan życia, nawet jeśli sami byśmy go sobie nie wybrali.
Ideologia natomiast tego nie potrafi i swoją siłę społeczną, czyli akceptację przez dużą liczbę ludzi, karmi z jednej strony niemożnością zaakceptowania planów życiowych, które nam się nie podobają, a z drugiej strony błędnie rozumiana koncepcja wolności, czyli Żądanie, aby inni się dostosowali, aby można było realizować własny plan życiowy, jeśli to konieczne kosztem osób trzecich.
To, co wydaje się sprzecznością, jest jednak logiczne, ponieważ jest to absolutyzacja własnego ego w sensie narcystycznej dominacji nad innymi, czego efektem jest asymetria między tolerancją deklarowaną a tolerancją przyznaną.
Nietolerancyjni domagają się tolerancji w taki sposób, że tolerancyjni powinni płacić za swój plan życiowy. W międzyczasie, na przykład, większość ludzi przyzwyczaiła się do tego, że nie chce nic robić na swoje utrzymanie lub przynajmniej żyć ponad stan, a w naszym systemie socjalistycznym również nie musieć nic robić.
Ich oczekiwaniem jest nie tylko to, że inni zaakceptują ich styl życia jako wolny wybór, ale także to, by inni go wspierali, chociaż nigdy nie postąpiliby odwrotnie.
W drugim kroku nietolerancyjni absolutyzują swój styl życia jako jedyny prawdziwy i oskarżają o nietolerancję tych, którzy mają za to płacić, jeśli tego nie chcą. Jeśli w społeczeństwie istnieje absolutna lub nawet względna większość dla takiej postawy, to wszyscy dewianci są zwalczani jako szkodniki poza społeczeństwem.
Zwykle zazdrość tej chętnej mniejszości jest silną siłą napędową działania, zwykle wzbudzaną i łączoną przez demagogię i propagandę.
Wtedy społeczeństwo staje w obliczu punktu zwrotnego: może próbować się znormalizować i znaleźć równowagę lub może wpaść w radykalizm ideologów. Przykłady Hitlera, Stalina, Mao, Pol Pota i innych pokazują, że ideologie te wznoszą się do nadrzędnego roszczenia do władzy.
Nowa klasa rządząca jest świadoma, że każde źródło dewiacji podważa i zagraża jej władzy, a tym samym jej modelowi deprywacji przez osoby trzecie. Jest więc zmuszona do dalszego rozszerzania sfery swoich rządów i penetrowania prywatnego życia ludzi, organizowania go, dominowania i kształtowania, aż nie będzie już żadnego życia prywatnego, tylko życie zbiorowe.
Z tego widać, że wrogość wobec jednostki jest zakorzeniona w nietolerancji wobec planów życiowych tolerancyjnego.
Logiczną konsekwencją jest kolektywizm.
Dlatego też docelowym obrazem rzeczywistości życia ideologów są zawsze koszary,
szeregowi obywatele, ich militaryzacja, konformizm, a na końcu także ich odczłowieczenie, bo człowieczeństwo i jednostka są nierozerwalnie związane. połączony. Z drugiej strony kolektywizm musi zredukować człowieka do jego przydatności dla klasy panującej i systemu.
Jeśli nie pasuje do tego utylitarnego schematu, nie ma już prawa istnieć – najpierw morderstwo, potem masowe mordy, a na końcu ludobójstwo są logiczną konsekwencją.
Zwalczane są zatem wszystkie instytucje, które sprzeciwiają się temu docelowemu wizerunkowi, konkurują z nim lub są z nim nie do pogodzenia.
Są to w szczególności ochrona jednostki w państwie konstytucyjnym, równość wobec prawa, rodzina jako przestrzeń ochronna dla jednostki, własność jako sposób na ucieczkę od paternalizmu, religia w zakresie, w jakim promuje wartość jednostki i wynikającym z niej prawem naturalnym (jak ma to miejsce w przypadku chrześcijaństwa), kulturą prawdy, piękna, dobra, a więc Oświeceniem jako emocjonalnym odbiciem tych instytucji i ich wartości, logiką jako podstawą równej komunikacji.
Na podstawie obserwacji empirycznych można stwierdzić, że
wszystkie dotychczasowe katastrofy społeczne, jeśli pochodziły od wewnątrz, były wynikiem programów socjalistycznych, które podjęły przyczynę tej wrogości wobec opisanych powyżej instytucji prawa naturalnego.
Socjalizm nadał sobie różne nazwy lub atrybuty.
W XX wieku dwoma przejawami o największym zasięgu politycznym i niszczycielskiej sile były nazistowski narodowy socjalizm i komunistyczny socjalizm internacjonalistyczny.
Można śmiało powiedzieć, że narodowy i międzynarodowy socjalizm różniły się przede wszystkim lub wyłącznie w kwestii, kogo należy okraść i zamordować.
Dzisiaj ludzkość konfrontowana jest z nową odmianą totalitaryzmu, który z jednej strony zapożycza od socjalistycznych wariantów XX wieku, ale z drugiej dodaje do nich nowe elementy.
Więc wąż przybiera nową szatę, nową mimikę. Przebiera się w ten sposób, ponieważ masa ludzi nie zdaje sobie sprawy, że Królowa Lodu powróciła w nowym przebraniu i jest zmuszona zastąpić miraże przeszłości nowymi, ale o podobnym efekcie psychologicznym.
To, co kiedyś było komunistycznym rajem całkowitej samorealizacji, rajskim ogrodem, w którym Marks mógł wędrować i podejmować każdy zawód, o jakim mógł pomyśleć, teraz służy jako raj wiatraczków wirujących w słońcu na zielonych krajobrazach.
Oba łączy apel o potrzebę odnalezienia „powrotu do natury”. Dzisiejsi zieloni socjaliści wiedzą, że dobrobyt w ich zielonej utopii będzie odległym wspomnieniem, więc już teraz głoszą wstrzemięźliwość i zjadają owady.
Wrogość wobec jednostki wyraża się w trwających już prześladowaniach tych, którzy myślą inaczej, poprzez cenzurę, zastraszanie i systematyczne próby zniszczenia burżuazyjnej egzystencji.
Rzeczywiste okno wolności poprzez kształtowanie własnego życia w sensie ekonomicznym jest coraz bardziej ograniczane przez regulacje, przepisy, przykazania, zakazy oraz zachłanne podatki i wywłaszczenia, a jednocześnie otwiera się pole pozornej wolności w postaci przeżywając wszelkie odmiany perwersji i coraz bardziej wdzierającą się seksualizację.
To jest wielki narkotyk, który może uwięzić niemałą część ludzkości.
Frakcja ta nieustannie poszukuje nowych dziedzin działalności i potrzeb, które można zaspokoić bez odczłowieczania i gwałcenia części ludzi, najlepiej najsłabszych, nie da się przeżyć.
Jest to jeden z głównych powodów legalizacji aborcji, a mianowicie odczłowieczenie najsłabszych i przyzwyczajenie ludzi do dostępności i legalnego niszczenia życia innych dla zaspokojenia własnych żądz.
Jest to wolność, która nie szanuje już niezbywalnych praw innych, podnosząc ją do wersji zdemokratyzowanej tyranii.
Kolejnym krokiem jest udostępnienie dzieci programowi całkowitej seksualizacji.
Przedszkola i szkoły są obecnie szturmowane przez osoby z sekty transpłciowej, które chcą zamienić je w arenę dla subfrakcji mniejszości seksualnych, którym nie zależy na domaganiu się tolerancji dla ich sposobu życia w sferze prywatnej (bo ta od dawna istnieje , pod warunkiem, że jest to zgodne wśród dorosłych ludzi), ale aby móc swobodnie wyładować się w przestrzeni publicznej, a zwłaszcza w schronieniu naszych dzieci.
Zamierzonym skutkiem ubocznym tego jest zniszczenie tradycyjnej rodziny nuklearnej, która jest definiowana poza życiem ludzi. Małżeństwa osób tej samej płci, bigamia, poligamia to dopiero początek.
Każdy, kto sprzeciwia się temu poglądowi, że rodzina nie składa się z ojca i ojca, ale z ojca, matki i dzieci, jest już w tym społeczeństwie nazistą, transfobem, albo niszczycielem społecznym, albo gorzej.
Instytucja własności jest niszczona przez ograniczenia w jej użytkowaniu poprzez coraz ściślejsze regulacje i bezpośrednie wywłaszczanie poprzez podatki, daniny i – jak można było przewidzieć – także daniny specjalne. Zwykle odbywa się to pod pretekstem „społecznego obowiązku” własności, celowo niejasnego terminu, którego można użyć do usprawiedliwienia jakiejkolwiek erozji prawa własności.
Religia jest wypychana z ludzkiego życia zarówno z zewnątrz, jak i od wewnątrz, przy czym ta ostatnia strategia działa znacznie skuteczniej niż niezdarna próba z zewnątrz. Trzeba dziś stwierdzić, że dużą część hierarchii kościelnej zajmują ludzie wrogo nastawieni do samych ideałów i nauki chrześcijaństwa.
Zadaniem kościołów powinno być przeciwstawianie się totalitaryzmowi, ale zamiast tego jesteśmy świadkami jego haseł i frazesów powtarzanych nawet z ambony.
Zwornikiem nowego totalitaryzmu jest ikonoklazm. Sosem pomidorowym i zupą ziemniaczaną rzuca się w obrazy o nieocenionej wartości kulturowej i historycznej; okaże się, czy kiedykolwiek uda się je przywrócić do pierwotnego stanu. To też jest częścią programu.
Sztuka, kultura i muzyka dają ludziom stabilność i dom, korzenie i wartości w sposób emocjonalny, a nie tylko racjonalny. Ich zniszczenie i lekceważenie jest częścią próby zmylenia, zaniepokojenia i zastraszenia umysłów.
Te cechy są zaznaczeniem antycywilizacyjnego programu kultów socjalistycznych. Totalitaryzm nie jest więc wynikiem żadnej ideologii, ale konkretnej, mianowicie socjalistycznej.
Schemat uwiedzenia mas jest zawsze taki sam: wymyśla się groźbę lub skargę, obwinia się rzekome zło liberalnego porządku, mobilizuje się głupich i zazdrosnych, wściekłych, leniwych i przekonanych o własnej nieomylności, mobilizuje się przestrzeń dyskursu publicznego poprzez wykluczenie zlikwidować kulturę, cenzurę, zastraszanie i groźby przemocy pokonane.
Celem nie jest eliminacja pozornego nadużycia, ale jego instrumentalizacja dla przejęcia władzy.
Kiedy już to zostanie osiągnięte, planowana, demiurgiczna transformacja społeczeństwa prowadzi do stalinizmu: skoszarowani poddani, którzy myślą to, co się o nich myśli, którzy mówią to, co się do nich mówi, których słownictwo jest zredukowane i okaleczone w kategoriach orwellowskich, którzy są wychowywani do zbiorową nienawiść i zmilitaryzowaną.
Kolory ustępują miejsca szarości, a tęczowa flaga jest również wydrukowana na końcu w czerni i bieli.
Życie obiektów rządzenia jest taktowane, planowane, standaryzowane, wolne przestrzenie są znoszone, propaganda jest wszechobecna i permanentna. Człowiek zostaje odczłowieczony, staje się przedmiotem, jego dyspozycyjność i brak uprawnień staje się prawem.
Im gorzej dla ludzi w systemie, tym dziksza staje się propaganda, obietnica, że za następnym zakrętem czeka nowy raj.
Ponieważ to nie działa, idol totalitaryzmu potrzebuje ofiar z ludzi. Krew musi płynąć, bo są winni nieszczęścia.
Na początku jest to opozycja, a kiedy już jej nie ma, trzeba znaleźć do pogromu mniejszość możliwie bezbronną. Końcem totalitaryzmu jest ludobójstwo, masowe mordy. On już jest ogłoszony.
Sekta eko-socjalistyczna uznała człowieka za szkodnika, który opanował planetę. Narodziny są uznawane za grzech, a masowe zabijanie nienarodzonych ludzi stylizowane jest na akt heroiczny. Łatwo będzie przeskoczyć granicę narodzin, a także uwolnić urodzonego człowieka do zabijania. Tak zwani „filozofowie” mówią już o „legalnej eutanazji poporodowej”. Nikt nie krzyczy, nawet kościoły.
Stworzenie nowego człowieka, człowieka socjalisty w stalinizmie, nadczłowieka w narodowym socjalizmie, a także „transczłowieka” stechnicyzowanej eko-sekty jest niemożliwe, dlatego wszyscy ludzie ostatecznie nie zdają „egzaminu wstępnego”.
To czyni ludzkość „podludzką” dla ideologii, których nie trzeba brać pod uwagę
Nasi politycy przełamali już tabu zakrojonych na szeroką skalę eksperymentów na ludziach z akceptacją możliwych konsekwencji śmierci. Twoje sumienie jest teraz zbyt ciche, aby zapobiec gorszemu.
Wszystko idzie zgodnie z „prawem i porządkiem”, tylko rozkazy będą wykonywane, to jeszcze usłyszymy. Ci nieliczni, którzy zdali sobie sprawę, w co zostali oszukani, kulą się w kącie, mając nadzieję, że jakoś nie będzie tak źle.
Totalitaryzm, jak sugeruje samo słowo, jest „totalny”. Jest totalny w swoich roszczeniach, totalny w swojej mizantropii, totalny w swojej przemocy, totalny w swoich środkach, totalny w swojej szatańskiej inwersji.
A totalitaryzm żyje. Przechadza się wśród nas. Jego apostołowie włożyli tylko nowe szaty, ponieważ są mistrzami kamuflażu i oszustwa.
Najwyższy czas się obudzić, zanim będzie za późno.