Dokument o zjawisku pedofiliI wśród celebrytów.
„Nic się nie stało” – taki tytuł nosi film Sylwestra Latkowskiego. W produkcji poruszony został temat pedofilii wśród celebrytów na terenie jednego z ośrodków w Sopocie. „Nic się nie stało” ma być początkiem całej serii filmów ujawniających skalę zjawiska pedofilii w środowisku polskich elit. Po projekcji filmu prokurator generalny powołał specjalny zespół do zbadania sprawy. Gdzie można obejrzeć dokument Sylwestra Latkowskiego?
Dokument Sylwestra Latkowskiego miał swoją premierę w środę, 20 maja. Film „Nic się nie stało” został wyemitowany na antenie TVP 1. Dodatkowo można obejrzeć i posłuchać dyskusji po filmie, która również została wyemitowana w TVP, a teraz dostępna jest w serwisie vod. Wziął w niej udział m.in. Sylwester Latkowski.
Prokurator generalny Zbigniew Ziobro powołał specjalny zespół prokuratorów do zbadania sprawy wykorzystywania seksualnego nieletnich na Pomorzu.
To skutek projekcji filmu „Nic się nie stało” Sylwestra Latkowskiego. To opis tzw. „sprawy Krystka”, którą prokuratura zajęła się w 2015 roku. Sprawę opisywały media. Jak pisał „Dziennik Bałtycki”, Krystianowi W. postawiono zarzuty 65 przestępstw seksualnych na 35 nastolatkach.
A prokuratura zajęła się sprawą w 2015 roku po tym, jak jedna ze zgwałconych dziewczynek, 14-letnia Anaid z Gdańska popełniła samobójstwo. Wkrótce wyszło na jaw, że ofiarami pedofili padło znacznie więcej nieletnich dziewcząt.
W filmie odczytane zostały relacje dziewczyn, które zostały skrzywdzone przez „Krystka”. Jest mowa o gwałtach, o zmuszaniu nastolatek do pracy klubach nocnych – jak choćby 15-latki, która wisiała na huśtawce w klubie z wstępem od 21. roku życia.
Gwałty zostały zrelacjonowane szczegółowo. Były też opisy dalszych losów pokrzywdzonych dziewczyn. Mowa m.in. o problemach psychicznych, próbach samobójczych czy pobycie w szpitalu psychiatrycznym w Gdańsku. Osoba związana z klubem pokazuje Latkowskiemu pomieszczenie magazynowe, z którego było ukryte przejście do pokoju, w którym uprawiano seks z nastolatkami.
W przebitkach na początku filmu widać znanych ludzi, bywalców sopockiego klubu.
Latkowski w swoim filmie chciał przekazać, że w klubach na Pomorzu, w których miało dochodzić do przestępstw na dzieciach, bywali celebryci i sugerował, że byli oni uwikłani w proceder. Nie przedstawiono jednak dowodów na to, że mieli oni związek z przestępczym procederem.
Zarzuty za przestępstwa seksualne na nieletnich usłyszało pięciu mężczyzn, w tym Krystian W., pseudonim „Krystek”. W 2018 roku zarzucono mu łącznie 65 przestępstw na szkodę 35 pokrzywdzonych oraz na szkodę banku, Skarbu Państwa i towarzystw ubezpieczeniowych, m.in. nakłanianie do prostytucji nieletnich poniżej 15. roku życia.
Nie został aresztowany Marcin T., któremu również postawiono zarzuty.
Po filmie w TVP Info Latkowski odnosił się m.in. do Kuby Wojewódzkiego. Ten na Twitterze zapowiedział, że pozwie Latkowskiego i TVP do sądu.
Wojewódzki zwrócił się do Latkowskiego: – W sposób haniebny i kłamliwy starałeś się wmieszać zarówno mnie, jak i bliską mi osobę w brutalną aferę kryminalną Zatoki Sztuki. Próba przekonania świata, że bywając tam stawałem się uczestnikiem tamtejszych patologii tudzież ich cichym wspólnikiem, to absurd i zwykłe przestępstwo – napisał Kuba Wojewódzki.
Sam Latkowski w wypowiedzi po emisji filmu wezwał wymienionych celebrytów, m.in. Wojewódzkiego, do odniesienia się do tego filmu.
W dyskusji telewizyjnej wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik, poinformował, że jego zwierzchnik Zbigniew Ziobro zapowiedział działania w tej sprawie. Polecił on Prokuraturze Krajowej utworzenie zespołu, który zbada poruszone w filmie wątki.
Ministra krytykuje opozycja. Gdańska posłanka Agnieszka Pomaska napisała na Twitterze, że sprawa znana jest co najmniej od 2016 roku, a prokuratura nie wystąpiła nawet o areszt dla Marcina T., który ma postawione zarzuty wykorzystywania dzieci.
Pedofilia w showbiznesie – Istnieje zmowa milczenia.
Mówię wprost: ja pedofilom nie daruję. Szukam na nich dowodów winy. Poświęcę na to parę lat, ale naprawię swój błąd – to, że początkowo myślałem, że ten temat nie jest istotny – mówi Mariusz Zielke, były dziennikarz śledczy, pisarz, autor powieści kryminalnych.
Kilku dziennikarzy śledczych zajmujących się podobnymi sprawami sięgającymi showbiznesu i polityki popełniło dziwne samobójstwa lub doznali wypadków – o tym przeczytasz tu :
Omerta. Tak nazwałbyś to, co dzieje się wokół tematu pedofilii w show biznesie?
Zmowa milczenia niewątpliwie wokół tego tematu istnieje. Co ciekawe, przed chwilą powiedziałem koledze, że ja w tej sprawie również nie jestem bez winy. Jak to? Kiedy Tomek Sekielski pracował nad swoim filmem „Tylko nie mów nikomu”, to ja już o problemie pedofilii w show biznesie wiedziałem. Wtedy ten temat do mnie trafił.
Zastanawiałem się, czy warto się nim zajmować. Czy nie jest on zbyt intymny, zbyt trudny. Nikt nie chce o tym mówić, pisać, czytać. Kiedy publikowałem na swojej tablicy na Facebooku informacje o tym, że Tomek Sekielski zbiera pieniądze na swój film o pedofilii w kościele, to dostawałem telefony z rynku wydawniczego:
„Słuchaj, ta pedofilia to się tak źle kojarzy. Twoje książki będą się źle sprzedawać. Czy nie lepiej by było, gdybyś swój profil zaczął traktować bardziej jako profil autora powieści sensacyjnych, a nie kogoś, kto zajmuje się takimi tematami?” Mało tego. Mnie wręcz zabroniono się tym tematem zajmować.
Kto ci zabronił?
Osoba, która do mnie z tym przyszła. Nazwijmy ją Monika. W rzeczywistości nazywa się inaczej. Wręcz zakazała mi się tym zajmować. Mówiła:
„Nie wolno ci o tym napisać, nie wolno ci o tym mówić, nie wolno ci tego badać. Nie dotykaj się historii z mojego dzieciństwa. To moja trauma i moja sprawa”.
Poniekąd zdradziłeś swoją informatorkę, wywlekając tę sprawę na wierzch. Tak poczułem! Można to w taki sposób widzieć. Miałem naprawdę ogromny dylemat – co mam zrobić z tą wiedzą? A wszyscy wokół mówili mi, żebym się nie zajmował tym tematem.
Czy natrafiłeś na inne przypadki pedofilii w środowisku szeroko pojętego show biznesu? Sama słyszałam niepotwierdzone pogłoski o pewnym reżyserze z telewizji, a opowiadał mi o tym kiedyś Tadeusz Broś, który dziś już nie żyje. Dowodów nie ma, a ofiary milczą.
Mam kilkanaście zgłoszeń o innych pedofilach, którzy są ludźmi znanymi, ze świecznika. Każde ze zgłoszeń dokładnie analizuję. Postaram się udowodnić im winę. Chodzi o środowisko aktorskie, o środowisko reżyserskie, telewizyjne, ale też prawnicze. Pojawiają się zarzuty w stosunku do policjanta.
Dziś trudno mi jeszcze przesądzać, która z tych relacji jest prawdziwa, a która nie. Ale nie jest też tak, że nie ma żadnych dokumentów, że to wszystko tylko plotki. Są postępowania karne, są świadkowie, którzy zeznawali, czy zeznają w tych sprawach. Jednym z wątków w moim śledztwie była sprawa krycia pedofilii, a w którym to wątku pojawiło się nazwisko znanego biznesmena. Jego autorytet miano wykorzystywać, bez jego wiedzy, po to właśnie, żeby ukryć pedofilię. Przygotowywałem się do rozmowy z nim. Nie zdążyłem jej przeprowadzić – zmarł niedawno w tragicznych okolicznościach.
W czym Twoim zdaniem tkwi problem, jeśli chodzi o ujawnianie pedofilii? Zwykle dla dziennikarza problemem jest to, że świadkowie nie chcą mówić. Czy ofiary chcą mówić?
Coraz częściej. Ale główny problem polega na tym i być może z tego bierze się zmowa milczenia, że w społecznym odczuciu pedofilia jest bagatelizowana. Zwłaszcza przez ludzi wpływowych, którzy mają bliskie relacje z pedofilami i nie chcą wierzyć, że to jest możliwe, że ich znajomi mogą być potworami w ludzkiej skórze. W tym widzę problem – że pan Sadowski i inni zbudowali sobie w świecie establishmentu, świecie elit takie relacje i wpływy, że ludzie, którzy się z nimi przyjaźnią nie wierzą, że to było możliwe. A kiedy widzą dowody, mówią, że są w szoku.
To jest chyba klucz do sprawy – dawanie pedofilom alibi, nakładanie na nich ochronnego parasola. Jak trafiała na policję jakaś sprawa, to jak udowadniać winę koledze pana prezydenta, premiera, prezesa TK, prezesa Sądu Apelacyjnego? Wszystkich to zmrażało, chodziło o odepchnięcie tej sprawy, o to, żeby się nią nie zajmować. Nie wierzę w to, że policja nie miała operacyjnych doniesień o pedofilii pana Krzysztofa Sadowskiego. Mogła to już udowodnić 27 lat temu, gdyby pierwszą sprawę z Ewą Gajdą prowadziła właściwie.
Ewa Gajda, bardzo odważna, jako jedyna na razie postanowiła publicznie powiedzieć o tym, co robił z nią pan Sadowski w 1992 roku. Dzisiaj, znając już inne relacje, można mieć pewność, że jej relacja jest prawdziwa. Gdyby tylko wtedy policjanci jej uwierzyli! A mieli podstawy, bo jej relację potwierdził biegły psycholog.
Amerykańskie podwórko pokazało nam niesławną aferę ”Pizzagate”, o tym przeczytasz tutaj :
Jak świat długo i szeroki, można śmiało stwierdzić że tego typu proceder odbywa się prawdopodobnie w każdym kraju, w środowiskach polityki ,super elit i celebrytów. Panuje nad tym zmowa milczenia ,i ręka rękę myję, Gdybyśmy znali nazwiska i prawdę na ten temat to nie jednemu z nas zjeżył ny się włos na głowie.
Źródło : Polskatimes.