TAJEMNICE TESLI – GLOBALNA ANTYCZNA SIEĆ ENERGETYCZNA.
20 maja 2021PROJEKT ”E.P.C.O.T” – EKSPERYMENTALNA SPOŁECZNOŚĆ PRZYSZŁOŚCI WALTA DISNEY’A.
21 maja 2021Od miesięcy jesteśmy bombardowani reklamami produktów przeciw znanej wszystkim chorobie. Zachwalana jest skuteczność i ich bezpieczeństwo. Najpierw okazało się, że produkty te nie są zbytnio skuteczne, bo nie ograniczają transmisji czynnika, a jedynie mogą łagodzić objawy. Potem okazało się, że z bezpieczeństwem pospiesznie przygotowanych produktów też coś jest nie tak i pojawił się opór społeczny.
Zaangażowano celebrytów, ale to chyba też nie wypaliło, bo wciąż jest wiele osób wątpiących w cudowny medykament. Obecnie mamy kampanię strachu pomieszaną z kampanią przymusu, pozwoleniami na wyjazdy i wiele innych atrakcji, aby ludzie zechcieli dobrowolnie poddać się terapii. Produkt trzeba podać za wszelką cenę.
To, że takie kampanie to nie nowość i koncerny są od lat zaprawione w bojach w tworzeniu produktów na często wymyślone problemy świadczą chociażby artykuły z 2009 r. Jak to się skończyło to wszyscy wiemy. Mimo to duża część społeczeństwa daje się zwieść nachalnej propagandzie, że koncerny działają dla naszego dobra, a nie dla zysku. Martha Stout w książce: „Jak skutecznie bronić się przed socjopatami” wskazuje, że korporacje jako osoby prawne są zobowiązane do realizacji zysku. Nie mają one prawnego i moralnego obowiązku uwzględniania w swoich działaniach dobra pracowników, społeczeństwa, czy środowiska.
Z kolei Joel Bakan w książce „Korporacja. Patologiczna pogoń za zyskiem i władzą” pisze, że „współczesna korporacja troszczy się wyłącznie o interes własny i nie jest zdolna do autentycznej troski o innych”. Brzmi znajomo? Czy ufalibyśmy człowiekowi o takich cechach? Czy uwierzylibyśmy człowiekowi bezwzględnemu, manipulującemu ludźmi, który chce nam sprzedać jakiś produkt, że robi to dla naszego dobra? Nie sądzę. Gdy zatrudniamy fachowca sprawdzamy referencje, patrzymy na wcześniejsze efekty jego działań. Dlaczego tego nie robimy w stosunku do korporacji i zgadzamy się na ich amoralne działania?
Przykładów poświęcania interesów klientów dla własnych zysków jest mnóstwo. Zdaniem Marthy Stout wiele korporacji kalkuluje ryzyko związane z chorobą, obrażeniami, a nawet śmiercią klienta jako koszt prowadzenia działalności gospodarczej. Gdy koszt odszkodowań jest mniejszy od kosztu wdrożenia środków zaradczych to często wybiera się niższy koszt. Zdrowie i życie klienta się nie liczy. Dzisiaj często słyszymy, jak rządowi akwizytorzy produktów przeciw znanej chorobie mówią, że pewnych zgonów należało się spodziewać, ale to nie zmienia faktu, że produkty są bezpieczne i należy je przyjmować.
Tymczasem liczne dane pokazują, że za jedno z najpoważniejszych zagrożeń dla zdrowia publicznego często odpowiadają firmy farmaceutyczne. W 2017 r. w USA stwierdzono 47 tys. zgonów na skutek przedawkowania opioidów. Firma, Purdue Pharma zachęcała lekarzy do przepisywania dużych dawek opioidów, lekceważąc ryzyko uzależnienia od tego leku. Nieetyczne praktyki firmy skończyły się licznymi sprawami sądowymi, zaś dyrektorzy firmy zostali skazani na karę grzywny w wysokości 634,5 mln dolarów. Innym przykładem jest lek przeciwdepresyjny wytwarzany przez GlaxoSmithKline.
Wyniki badań klinicznych nie wykazały jego wyższości nad placebo. Dodatkowo firma ukrywała znaczną część danych dotyczących zwiększonego ryzyka samobójstw u nastolatków. Czy nadal chcemy wierzyć firmom farmaceutycznym, że ich produkty są dla naszego zdrowia? Ktoś może powiedzieć, że teraz jest inaczej, bo o bezpieczeństwie zapewnia rząd. A czy znamy umowy rządu z firmami? Skoro produkty są bezpieczne, to dlaczego zwolniono producentów z odpowiedzialności. Jako społeczeństwo powinniśmy sobie zdawać sprawę, że w pewnych okolicznościach rządy mogą działać na szkodę tych, którzy rząd wybrali.
Przyczyny są różne, od obyczajowych, korupcyjnych po przemożną chęć utrzymania się przy władzy. Wówczas znika kontrola nad działaniami korporacji. Rządy ulegają lobbystom, a szkodliwe produkty nie tylko nie są usuwane z rynku, ale często zachęca się, a nawet przymusza ludzi do ich zakupu i zażycia. Klasycznym przykładem długotrwałego utrzymywania się na rynku szkodliwego produktu jest DDT. Dichlorodifenylotrichloroetan: organiczny związek z grupy chlorowanych węglowodorów.
Stosowany jako środek owadobójczy w latach 1940-1960. Jest to związek trwały. W Afryce stosowany do walki z malarią. Początkowo uważany był za związek bezpieczny dla środowiska. Począwszy od 1962 r. zaczęły pojawiać się informacje o negatywnym wpływie na faunę, zwłaszcza ptaki, a także faunę morską. Wykazano, że DDT powoduje anomalie w budowie jądra komórkowego, mitochondriów oraz przedwczesny rozpad lizosomów w wątrobie szczurów.
Obniżoną płodność i wzrost częstości poronień zaobserwowano u myszy, ptaków drapieżnych oraz troci wędrownej. DDT indukuje pęknięcia chromosomowe u cebuli (Allium cepa) oraz w liniach komórkowych ssaków. Przyjmuje się, że efekt DDT jest porównywalny z dawką promieniowania 25 radów. U myszy traktowanych DDT obserwowano istotny wzrost częstości pęknięć chromosomowych oraz uniwalentów. Stwierdzono utratę długiego ramienia chromosomu Y, mutageniczny efekt obserwowano także u Drosophila melanogaster i Neurospora crassa.
U człowieka DDT jest antagonistą receptorów adrenergicznych. Uznaje się go również za związek potencjalnie kancerogenny. W szczególności stwierdzono wpływ DDT na raka trzustki, wątroby i piersi. Badania wykazały wpływ na przedwczesne zakończenie ciąży, obniżenie jakości plemników. W latach 1970. przeciętny mieszkaniec USA konsumował około 10 mikrogramów DDT dziennie. Gromadzenie się DDT wykazano w mleku matek karmiących, a także w jajnikach i jądrach. Według CDC czas połowicznego rozpadu DDT w ciele człowieka wynosi 6-10 lat.
W 2005 r. CDC wykazało obecność DDT w próbkach krwi prawie wszystkich Amerykanów. Zawartość ta zaczęła spadać od momentu światowego zakazu używania DDT, który wprowadzono dopiero w 2004 r.Czy w świetle tych przykładów powinniśmy wierzyć zapewnieniom rządów, organizacji międzynarodowych, koncernów, że obecne produkty przeciw znanej chorobie są bezpieczne?