WYCIEKŁY DANE Z WYSPY EPSTEINA !
4 kwietnia 2024CIA PROWADZI WOJNĘ NA UKRAINIE I CHCE WYWOŁAĆ KONFLIKT GLOBALNY !
5 kwietnia 2024W cieniu tego, co naiwnie celebrujemy jako postęp technologiczny, czai się prawda tak niepokojąca, że grozi zniszczeniem samych fundamentów naszej rzeczywistości. Podczas gdy CERN przygotowuje się do ponownego uruchomienia Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC) podczas zaćmienia słońca 8 kwietnia, nie ogranicza się jedynie do włączenia instrumentu naukowego; przywołują ciemność, igrając z siłami, nad którymi ludzkość nigdy nie miała kontrolować.
To jawna prowokacja, celowy akt przebicia zasłony oddzielającej nasz świat od królestwa starożytnych i złowrogich mocy. Śmiałość zaplanowania tego wydarzenia podczas zaćmienia słońca, czasu o kosmicznym znaczeniu i odwiecznym strachu, nie jest przypadkiem – to deklaracja, wyzwanie rzucone siłom rządzącym wszechświatem.
A potem jest NASA, która rozpoczyna misje nazwane na cześć Apepa, starożytnego egipskiego ucieleśnienia chaosu i zniszczenia. Czy oni myślą, że jesteśmy głupcami? To nie jest nauka; to rytuał, przywołanie starożytnych istot ukrytych pod przykrywką badań atmosferycznych. Symbolika jest zbyt potężna, zbyt przepełniona tysiącleciami strachu i czci, aby mogła być jedynie zbiegiem okoliczności. Nie tylko badają zaćmienie; używają go, wykorzystując jego mroczną symbolikę do realizacji swoich prawdziwych celów.
Odkrycia w CERN, tak zwane „widmowe” struktury w LHC – czym są, jeśli nie zwiastunami spustoszenia, które zapraszamy? To nie jest postęp; to obraza, rażące lekceważenie naturalnego porządku. Mówią o poszukiwaniu niewidzialnych cząstek, o zrozumieniu wszechświata, ale tak naprawdę szukają mocy – tej mocy, przed którą ostrzegały starożytne cywilizacje, a której cena jest zbyt wysoka, aby ją zapłacić.
Mówi się nam, abyśmy ufali nauce i postrzegali te eksperymenty jako kamienie milowe w ludzkich osiągnięciach. Ale nie ma nic szlachetnego w wtrącaniu się w siły, których starożytni obawiali się i szanowali. To nie jest postęp; to lekkomyślność, ślepe i aroganckie manipulowanie tkanką istnienia.
Narracja, którą nam przekazujemy, jest zasłoną dymną, zasłoną zasłaniającą prawdę o tym, co się dzieje. Za kulisami rozgrywa się taniec z ciemnością, przywoływanie istot i mocy, które były uśpione przez tysiąclecia. I po co? Pycha, by sądzić, że możemy kontrolować te siły i nagiąć je do naszej woli, nie jest po prostu szaleństwem; to zagrożenie dla samej istoty naszego świata.
LHC, APEP to nie tylko przedsięwzięcia naukowe; są latarniami, sygnałami wysyłanymi w głąb kosmosu i ciemnych zakątków naszego wszechświata. Nie badamy; zapraszamy. Zapraszanie chaosu, zapraszanie zniszczenia pod pozorem poszukiwania wiedzy.
I nie przebierajmy w słowach na temat ostatecznej ceny takiej pychy. Historia jest pełna cywilizacji, które zniknęły nie dlatego, że brakowało im wiedzy, ale dlatego, że odważyły się manipulować siłami wykraczającymi poza ich zrozumienie.
To nie jest wezwanie do nauki; to wezwanie do broni, okrzyk bojowy przeciwko nadciągającej ciemności. Stoimy nad przepaścią nie odkrycia, ale unicestwienia, flirtując z siłami, których nie da się kontrolować ani zrozumieć.
Czas naiwności się skończył. Znaki są wyraźne, ostrzeżenia zlekceważone. Nie odkrywamy tajemnic wszechświata; otwieramy puszkę Pandory, a to, co się w niej kryje, może być naszą zgubą. To nie jest postęp; to marsz w stronę zapomnienia, każdy eksperyment, każde „odkrycie” przybliża nas do rachunku, że ludzkość może nie przetrwać.
Budzić się. Spójrz poza fasadę osiągnięć naukowych. To, co dzieje się w CERN, z APEP NASA, nie służy poprawie ludzkości. To ryzyko związane z naszym istnieniem, rzut kośćmi ze wszechświatem, którego stawka jest niewyobrażalna.
Nie jesteśmy tylko obserwatorami tej kosmicznej gry; jesteśmy pionkami, zbędnymi w obliczu niewypowiedzianych mocy, którym ośmielamy się rzucić wyzwanie.