NIEWIDZIALNI OBSERWATORZY – KIM SĄ ”CIENIŚCI LUDZIE”.
27 października 2020LRAD – TAJNA BROŃ SONICZNA DO ROZPEDZANIA POLSKICH PROTESTÓW.
28 października 2020Technika i nauka starożytnych przedpotopowych Aryjczyków opisana jest dość szczegółowo. W najstarszych poematach i hymnach Indii autorzy w sposób przystępny opisują znane z kultury i historii nauki Indii relacje o latających pojazdach nazywanych Vimana czy Wajtmara. Wspomina się o Mohendżodaro i innych miejscach, których radioaktywność można porównać do Hiroszimy i Nagasaki. Czyżby na ziemi już kiedyś kwitła cywilizacja techniczna???
Wygląda na to że TAK i wszystkie znaki na ziemi i niebie na to wskazują 🙂
Kiedy patrzymy na oficjalny obraz historii, widzimy panoramę rozwoju ludzkości w formie prawdopodobnego przebiegu ewolucji kulturowej. Według tej wizji, ludzkość rozwijała się stopniowo poprzez liczne epoki, poczynając od czasów starożytnych. Po epoce kamiennej następowała epoka brązu, po epoce brązu – epoka żelaza itd…
Jeśli jednak przyjrzymy się dokładniej świadectwom antycznej kultury, dojdziemy do wniosku, że schemat rozwoju podawany przez oficjalną naukę, którą uwiarygadniają również religijne opowiastki, stoi dokładnie na głowie i jest NIEPRAWDZIWY.
Według mainstreamowej uniwersyteckiej historii znajdziemy technikę lotniczą w epoce kamiennej 🙂 , gigantyczne budowle i satelity Ziemi w epoce brązu i antyczne perpetuum mobile, które przez długi czas działało w Arabii, w epoce żelaza czy inne cuda, które nie wpisują się w tę zakłamaną narrację dziejów. Jednak z pomocą jak zwykle przychodzi nam nasza słowiańska mowa i język który jest jednocześnie WIEDZĄ na wiele tematów.
Wszyscy którzy nie znają języka słowiańskiego nie mogą wiedzieć i rozumieć tego, co my Słowianie rozumiemy naturalnie. My wiedzę o świecie mamy zawartą w naszym języku i przekazujemy ją naszym dzieciom. Paradoksalnie, robimy to nawet, jeśli tego nie rozumiemy, bo nie mamy po prostu innego sposobu komunikacji.
Weźmy na tapetę np. słowo „historia” (ang.) history => his-TORY (his-TORA). Od razu widać, że nauczana wersja historii opiera się na żydowskich księgach religijnych (TORA) i ma nie wiele wspólnego z prawdziwymi dziejami życia na ziemi.
Po informacje dotyczące latających statków aryjczyków, trzeba udać się aż do Indii i szukać opisów w liczących sobie 4000 lat tekstach sanskryckich. Nieocenionym źródłem informacji są starohinduskie eposy Mahabharata i Ramajana. Nawiasem mówiąc, Mahabharata jest najdłuższym utworem literackim na świecie, kilkukrotnie przewyższa pod tym względem „Iliadę i Odyseję” albo Biblię. Badania najstarszych manuskryptów sanskryckich pod kątem techniki lotniczej wykazały istnienie trzech typów latających maszyn.
Najlepszą klasę stanowiły Vimany/Wimany/Wajtmary/Wajliksi/Vril-ya, które były w stanie poruszać się w atmosferze, pod wodą, pod ziemią, w otwartym kosmosie, a nawet za granicami naszego wszechświata.
Oprócz viman opisano jeszcze pięć innych typów latających pojazdów:
- rukma – stożkowy kształt i złoty kolor.
- sundara – podobieństwo do rakiety i srebrny połysk.
- tripura – pojazd trzypiętrowy.
- sakuna – podobieństwo do ptaka samolot.
- agnihotra – w odróżnieniu od innych statków, porusza się na zasadzie odrzutu.
Starożytne pisma z Indii jak i również z innych rejonów ziemi obfitują w mnóstwo opisów latających pojazdów. Czy te opisy są tylko fantastycznymi legendami? Wiele wskazuje, że tak nie jest i że dawne cywilizacje dysponowały technikami nawet przewyższającymi współczesne wspaniałe osiągnięcia.
Wydaje się też, że nasi tzw. ufolodzy powinni zwrócić większą uwagę na możliwość, iż przynajmniej niektóre z współcześnie obserwowanych UFO mogą pochodzić nie tyle od obcych cywilizacji, co od naszych aryjskich przodków lub są to współczesne próby ich odtworzenie a jako pierwsza dokonała tego ta III Rzesza, która dzięki swojej myśli technicznej stała się niewidzialnym bytem z pogranicza dwóch światów i dwóch wymiarów. Naszego świata i świata Hiperborejczyków, Atlantydów i Lemurian. Bóle porodowe tego bytu i dołączenie do grona starożytnej elity (Bogów) odbyły się w latach czterdziestych ubiegłego wieku.
Również w tybetańskiej Lhasie Chińczycy odkryli sanskryckie manuskrypty, w których znajdują się instrukcje budowy statków międzygwiezdnych o napędzie antygrawitacyjnym, a Ramajana zawiera m.in. szczegółowy opis podróży do innych światów w wimanie i walki, do jakiej tam doszło z pojazdem powietrznym innych Aryjczyków zwanych przez nich Aświnami/Atwinami (Atlantydami).
Według hinduskich przekazów mieszkańcy Atlantydy byli bardziej rozwinięci pod względem technologicznym od Hindusów. Ich maszyny latające, były podobne do hinduskich viman, ale nie identyczne. Zbudowane zwykle w kształcie cygara lub dysku, mogły manewrować zarówno pod wodą, jak i w atmosferze, a nawet w przestrzeni kosmicznej. Do ich napędu używano silników antygrawitacyjnych, których moc dochodziła do 80 000 KM.
Co ciekawe, starożytne bojowe maszyny latające były wyposażone w broń rakietową, laserową, oraz jak wszystko na to wskazuje, również superbroń jądrową i termojądrową. Starożytne pisma Indii obfitują w opisy latających pojazdów, tzw. wiman. Czy te opisy są tylko fantastycznymi legendami? Wiele wskazuje, że tak nie jest i że dawne cywilizacje dysponowały technikami nawet przewyższającymi współczesne wspaniałe osiągnięcia, przy których nasza obecna technologia jest jak z epoki kamienia łupanego.
Wydaje się też, że nasi prowadzeni na smyczy tzw. ufolodzy powinni skupić się na możliwość, iż przynajmniej niektóre z współcześnie obserwowanych UFO mogą pochodzić nie tyle od obcych cywilizacji, co od naszych dalekich przedpotopowych Przodków/Bogów lub są to ich wierne kopie. Jest oczywiste, że starożytni Aryjczycy, nasi Przodkowie/Bogowie latali na tych aparatach po całej kuli ziemskiej nie tylko do Azji, Atlantydy czy Ameryki Południowej ale również penetrowali kosmos, nie tylko nasz układ słoneczny ale również inne wszechświaty i wymiary a być może nawet je tworzyli.
Jeśli latające maszyny przeszłości były rzeczywistością, to wypada ze smutkiem stwierdzić, że niestety, jak działo się z większością wynalazków na przestrzeni wieków, także one zostały użyte ostatecznie do celów militarnych.
Ale chyba największe wrażenie robi informacja, że w niektórych starohinduskich przekazach o tych rzekomo mitycznych vimanach mówi się, jak je zbudować! Swego rodzaju dosyć szczegółowa instrukcja w sanskrycie:
„Korpus vimana należy wykonać mocny i trwały, podobny do wielkiego ptaka z lekkiego materiału. Wewnątrz trzeba umieścić silnik rtęciowy z jego żelazną nagrzewnicą pod spodem. Przy pomocy siły skrytej w rtęci, która wprawia w ruch ciągnący huragan, człowiek siedzący wewnątrz może podróżować po niebie na wielkie odległości. Ruch vimana jest taki, że może on wznosić się pionowo, pionowo opadać i poruszać się pod kątem w przód i w tył. Z pomocą tych maszyn istoty ludzkie mogą wznosić się w powietrze, a niebiańskie istoty (bogowie) mogą opuszczać się na ziemię”.
Z Ramajany natomiast dowiadujemy się szczegółów o wewnętrznym wyposażeniu takich pojazdów:
„Niebiańskie pojazdy posiadają rożne pomieszczenia i małe, perłami wysadzane okna. Wewnątrz znajdują się wygodne, bogato dekorowane wnętrza. Dolne piętra – chodzi tu o tripura vimana – zdobione są kryształami, a główne pomieszczenie wyłożone dywanami i wykładzinami”.
Z kolei w Mahawira of Bhawabhuti, tekście dżainistów z ósmego wieku opartym o starsze materiały źródłowe, czytamy: Napowietrzny rydwan Puszpaka wiezie wielu ludzi do stołecznej Ajodhji. Niebo jest pełne zdumiewających latających maszyn, ciemnych jak noc, lecz odróżniających się światłami o żółtawym blasku.
Starożytne teksty dotyczące wiman są tak liczne, że można by zapełnić kilka tomów samymi opisami tych pojazdów. Co do autentyczności tych pism nie ma wątpliwości. Niestety, większość z nich nie została nawet przetłumaczona na angielski ze starego sanskrytu. Istnieją całe podręczniki o rozmaitych typach wiman. Oto niektóre tylko tematy omawiane w starożytnych manuskryptach Indii:
- Tajniki budowy pojazdów powietrznych odpornych na przełamanie, na cięcie, na spalenie i których nie można zniszczyć.
- Tajniki wprawiania maszyn w bezruch.
- Tajniki czynienia maszyn niewidzialnymi.
- Tajniki podsłuchu rozmów i innych dźwięków w maszynach nieprzyjaciela.
- Tajniki określania kierunku przylotu maszyn nieprzyjaciela.
- Tajniki doprowadzania załogi nieprzyjacielskich maszyn do stanu nieprzytomności.
- Tajniki niszczenia maszyn nieprzyjaciela.
O budowie wimany w sanskryckim tekście wspomina Samarangana Sutradhara. W 230 strofach tego traktatu omówiono konstrukcje wiman, startowanie, lot na tysiące kilometrów, zwykłe i awaryjne lądowanie a nawet możliwe kolizje z ptakami. Są tam informacje o pilotażu, zalecane środki ostrożności przy długich lotach, ochrona statków przed burzami i piorunami i instrukcje jak przejść na napęd ,,energią słoneczną” z energii typowej (antygrawitacyjnej).
Wydaje się pewne, że starożytni Hindusi czy Atlantydzi latali na swych maszynach po całej Azji, prawdopodobnie też do Atlantydy, a nawet do Ameryki Południowej. Może o tym świadczyć nieodczytane jeszcze pismo znalezione w starożytnym mieście Mohendżo Daro (na terenie obecnego Pakistanu), które bardzo przypomina również jeszcze nie odczytane pismo rongo-rongo z Wyspy Wielkanocnej.
Wprawdzie o aryjskich ludach Atlantydach nie ma prawie wcale świadectw historycznych, ale w oparciu o przekazy ezoteryczne można wnosić, że był to lud bardziej albo równie zaawansowany technicznie jak Aryjscy Hindusi, ale bardziej wojowniczy. Atlantydzi, w hinduskiej literaturze nazywani byli Aświnami (Atwinami), rozwinęli swoje technologie latajacych Viman zwanych Hinduskich eposach – Wajliksi.
Natomiast Mahabharatha i inne teksty opisują strasznie wyniszczającą wojnę, która wybuchła jakieś 10-12 tys. lat temu między imperium Ramy i Atlantydą. Użyto w niej tak destrukcyjnej broni, że trudno było sobie to wyobrazić nawet w naszych czasach. Po niej prawdopodobnie nastąpiły kataklizmy i być może nuklearna zima oraz epoka zlodowacenia. Ta eskalacja doprowadziła do użycia broni atomowej, termojądrowej lub nawet bardziej dewastacyjnej, co dało zwycięstwo Hiperborejczykom, którzy pokonując wrogów, praktycznie zniszczyli siebie jako rasę i cywilizację.
Ślady tych wojennych starć są do dziś widoczne w naszym układzie słonecznym, np. brakująca planeta i jej posostałości pas asteroid, a także na księżycu i marsie a nawet naszej ziemi. Aryjczycy z obu stron barykady, którzy ocaleli z atomowego armagedonu po nastaniu nuklearnej zimy i zlodowaceniu planety, aby przetrwać zeszli pod ziemie, borykając się z mutacją własnych genów i gatunku. Tylko tam pod ziemią były warunki i stała dodatnia temperatura oraz brak promieniowania i skażenia radioaktywnego i chemicznego.
A może użycie i rola niskotemperaturowej plazmy, to sposób w odkażaniu i usuwania skażeń radioaktywnych na powierzchni??? A wszystko łączy się z okultystyczną, przedpotową wiedzą naszych przodków i legendarną Hiperboreą, ze stolicą Thule, zwanej także „Ultima Thule” a jest ona prawdopodobnie bramą do innego świata lub wymiaru. Miejsce, z którego ludzie mogą, za pomocą wysokich technologii, opuszczać ziemię i nasz wymiar. Legendarne i mityczne Czarne Słońce to starożytne źródło mocy/maszyna ofiarowane żyjącym przed ludźmi tzw. gigantom z dalekiej północy (Thule), przodków wszyskich aryjczyków, nazywanych Hiperborejczykami. Wierzono, że ma ono moc odnowienia rasy aryjskiej, będącej potomkami Thule, i pomoże przywrócić im poprzednią formę (duchową a może i fizyczną).
Cytat z Mahabharaty: Pojedynczy pocisk niósł całą potęgę Wszechświata. Rozpalona kolumna dymu i płomieni jasna jak tysiąc słońc wzniosła się w pełnej okazałości. Żelazny piorun, gigantyczny posłaniec śmierci, na popiół spalił całą rasę Wrisznich i Andhaków. Ciała były spalone nie do poznania. Wypadały włosy i paznokcie, naczynia pękały bez widocznej przyczyny, ptaki stawały się białe … po kilku godzinach wszystkie artykuły spożywcze stawały się skażone … chroniąc się przed tym ogniem, żołnierze rzucali się do strumieni, by obmyć siebie i swoje wyposażenie. Wygląda to na opis wojny atomowej. Podobnych doniesień jest więcej w literaturze starohinduskiej.
Kiedy w ubiegłym wieku odkopano miasto Mohendżo Daro, archeolodzy znaleźli szkielety leżące na ulicach, niektóre trzymające się za ręce, jakby mieszkańców zaskoczyła jakaś wielka katastrofa. Szkielety te zalicza się do najbardziej radioaktywnych, porównywalnie z tymi z Hiroszimy i Nagasaki. Starożytne miasta, w których kamienie i cegły zostały dosłownie stopione razem, znajdują się także m.in. na terenie Indii, Irlandii, Szkocji, Francji i Turcji. Trudno wytłumaczyć takie stopienie inaczej niż jako skutek wybuchu bomby atomowej. Ponadto na ulicach Mohendżo Daro znaleziono wiele czarnych kawałków szkła, w których później rozpoznano gliniane naczynia stopione pod wpływem wysokiego żaru. Takich dowodów radioaktywnych lub o podobnych skutkach odnajdziemy wiele na planecie ziemia a prawdopodobnie drugie tyle poza nią.
Wraz z katastroficznym tzw. „zatonięciem” Atlantydy i zmieceniem imperium Ramy, być może za pomocą broni atomowej lub katastrofami naturalnymi bądź kosmicznymi, świat pogrążył się w coś w rodzaju nuklearnej zimy a następnie epoki kamiennej, a współczesna historia zaczęła się dopiero kilka tysięcy lat po tamtych wydarzeniach.
Jednakże, jak się wydaje, nie wszystkie wimany Ramy i wajliksi Atlantydy przepadły. Były przecież budowane, aby przetrwać tysiące lat, o czym świadczą manuskrypty Lhasy i księgi Dziewięciu nieznanych autorów króla Aśoki.
Wielu sugeruje, że istnieją pozostałości obu cywilizacji aryjskich, które przetrwały powyższe kataklizmy kryjąc się pod ziemią i we wnętrzu ziemi lub w świecie po za ziemskim, które posiadają pewną liczbę tych starodawnych latających maszyn w ukryciu w podziemnych miastach na obszarach Tybetu albo gdzie indziej, gdzie współcześnie obserwuje się wzmożoną aktywność tzw. UFO, bądź na innych planetach i księżycach.
Po wielkim światowym kataklizmie zwanym przez ówczesnych „powodzią”, który wspominany jest na całej Ziemi, jako potop, technologią budowy statków latających dysponowała niewielka elita, która ją przeżyła i Ci bohaterowie stali się bóstwami (bogami) wszystkich starożytnych i obecnych religii. Pojawili się oni, według przekazów wszystkich znaczących kultur, jako tzw. BOGOWIE, nauczyciele kolejnych pokoleń nowej cywilizacji, odbierani jako potomkowie rasy „nieziemskiej”.
Ich wiodący przedstawiciele np. w kulturach Mezopotami nazywali siebie sami „Anunnaki”, czyli „Niebianie na Ziemi”. I od tej pory zaczyna się obowiązujący obecny dogmat religijno-historyczny zwany his tor(i)a, ale niestety jest to ułamek dziejów cywilizacji ludzkiej, która liczy sobie setki tysięcy a nawet miliardy lat.